Autor |
Wiadomość |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Współżycie po ślubie
akacja napisał(a): To co piszą na katolickim forum dyskusyjnym nie należy brać na serio, ludziom na forum się nudzi i wypisują bzdury. O wiele więcej da mi Odnowa w Duchu Świętym, od razu widać że ludzie się tam inaczej zachowują.
To zależy, czego oczekujesz i co chcesz usłyszeć. Z tego, co piszesz, nie spieszy Ci się za mąż; masz raczej jakieś problemy w sferze psychicznej, a ciągnie sie to za Toba od dzieciństwa. Może warto pomyśleć o porządnej psychoterapii?
Jeśli chodzi o błędy, jakie popełniają rodzice - to chyba nie da się nie popełniać błędów. Zdarza sie, o ironio, że jako rodzice popełniamy te same, jakie popełniano wobec nas. A czasem, chcąc tych błedów za wszelką cenę uniknąć, popełniamy inne...
A małżeństwo.. to nie jest - jak chyba zakladasz - jakiś idealistyczny układ dwóch istot anielskich, tylko codzienne poznawanie sie na nowo, docieranie się, nauka wzajemnego szacunku, wybaczanie... i miłość. Taka zwyczajna. Do człowieka z krwi i kości, który oprócz zalet ma także wady. Który myśli czasem także o sprawach tak mało uduchowionych i tak mało wzniosłych, jak "piwo, kobitki, zgrabne tyłeczki i seks"
O niej chyba zapomniałaś...?
Szukasz jakiegoś ideału... może kiedyś znajdziesz...
Powodzenia 
|
Wt lip 18, 2006 6:28 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
akacja napisał(a): KrzysiekFZ napisał(a): Nie jest ono przykrym obowiazkiem malzenskim- ale wspanialym przezyciem laczacym dwojga kochajacych sie ludzi. Różnie to bywa i różnie jest u różnych osób zdarza się że bywa koszmarem
Tego nigdy nie dowiesz sie a priori.
Doświadczenia życiowe nie napawają Cię optymistycznie... nic dziwnego, że się boisz podjąć ryzyko, jakim małżeństwo niewątpliwie jest. Jak dalece można pznać drugiego człowieka w okresie narzeczeństwa?
Na ślubnym kobiercu stają dwie różne osoby, z różnych rodzin, z różnymi doświadczeniami i oczekiwaniami od życia. Coś tam o sobie wiedzą, ale nie zdają sobie sprawy z tego, jak to niewiele... Ślubując sobie miłośc, wiernośc... biorąc za siebie wzajemnie odpowiedzialność - muszą tak głęboko zaufać Bogu, że zdolni są wyjść z łodzi i chodzić po wodzie... Jeśli nie potrafisz zaufać, to faktycznie, małżeństwo jeszcze nie dla Ciebie.
Boisz się, że Bóg postawi na Twojej drodze samca, którego myśli koncentrują sie wokół genitaliów, bo taki obraz daje Ci "katolickie forum"? A może, zamiast studiować forum, zacznij rozmawiać z żywymi ludźmi? Zauważysz, że mężczyźni mają też inne zainteresowania i w ogóle nie różnią się za bardzo od normalnych ludzi
Dlaczego tak dużo seksu na "katolickim forum"? Bo to kwestia bardzo kontrowersyjna w KK. Dla mnie to akurat oczywiste - bo żadne inne przykazanie nie jest tak traktowane, jak szóste.
Pozdrawiam 
|
Wt lip 18, 2006 6:52 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
mateola napisał(a): akacja napisał(a): KrzysiekFZ napisał(a): Nie jest ono przykrym obowiazkiem malzenskim- ale wspanialym przezyciem laczacym dwojga kochajacych sie ludzi. Różnie to bywa i różnie jest u różnych osób zdarza się że bywa koszmarem Tego nigdy nie dowiesz sie a priori. Chodzi mi o paniczny lęk przed współżyciem, co zrobić w takiej sytuacji? Czy jest to niezdolność do małżeństwa dlatego należy z niego zrezygnować? Czy gdy się spotka ukochaną osobę może to ustąpić? Czy można starać się znaleść osobę która zaakceptowałaby zrezygnowanie ze współżycia po zrealizowaniu celu prokreacyjnego (gdy będą już dzieci)? Czy złożyć w takiej sytuacji dozgonny ślub dziewictwa? mateola napisał(a): Na ślubnym kobiercu stają dwie różne osoby, z różnych rodzin, z różnymi doświadczeniami i oczekiwaniami od życia. Coś tam o sobie wiedzą, ale nie zdają sobie sprawy z tego, jak to niewiele... Ślubując sobie miłośc, wiernośc... biorąc za siebie wzajemnie odpowiedzialność - muszą tak głęboko zaufać Bogu, że zdolni są wyjść z łodzi i chodzić po wodzie... Jeśli nie potrafisz zaufać, to faktycznie, małżeństwo jeszcze nie dla Ciebie. Jakoś mi się wydaje że w samotności łatwiej dążyć do świętości niż w małżeństwie. Czy możliwe jest stworzenie rodziny opartej na wartościach chrześcijańskich? Druga osoba musiałaby przejawiać zainteresowanie wiarą przynajmniej w formie zalążkowej aby to było możliwe realizownie tego razem a widać w grupach religijnych zdecydowaną przewagę dziewcząt i dziewczyny cechuje głębsza religijność niż chłopców. Dlatego znalezienie chłopaka z którym można założych chrześcijańską rodzinę wydaje mi się mało prawdobopodne. mateola napisał(a): Boisz się, że Bóg postawi na Twojej drodze samca, którego myśli koncentrują sie wokół genitaliów, bo taki obraz daje Ci "katolickie forum"? A może, zamiast studiować forum, zacznij rozmawiać z żywymi ludźmi? Zauważysz, że mężczyźni mają też inne zainteresowania i w ogóle nie różnią się za bardzo od normalnych ludzi  . Tak wiem że mężczyźni mają w tej dziedzinie duże problemy i trudno im wytrzymać stąd moje lęki. Ale jeśli z kimś się rozmawia i widzi się że jego zainteresowanie nie są głównie na tym skoncentrowane, przejawia zainteresowanie światem i poszerza swe horyzonty umysłowe to wtedy jest dobrze. mateola napisał(a): Dlaczego tak dużo seksu na "katolickim forum"? Bo to kwestia bardzo kontrowersyjna w KK. Dla mnie to akurat oczywiste - bo żadne inne przykazanie nie jest tak traktowane, jak szóste.
Ja całe szczęście nie mam problemow z VI przykazaniem.
Ale gdy tak spojrzy się na te tematy to wprowadza to jakiś niepokój.
Jakoś mam wrażenie że pewna granica na forum zostaje czasem przekroczona. Bo na tematy seksu nie rozmawia się bez potrzeby, można jedynie ze współmałżonkiem, gdy narzeczeni podejmują sprawę wspólnej przyszłości (ale nie fantazje erotyczne), gdy trzeba młodzieży wyjaśnić te sprawy, aby rozwiązać jakieś problemyw przypadku różnych problemów (np z psychologiem lub spowiednikiem). Ale w przypadku dyskusji forumowych odnoszę wrażenie że często nie chodzi o rozwiązywanie jakiś problemów lecz przekraczana jest jakaś granica.
|
Wt lip 18, 2006 20:29 |
|
|
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Pozwolę sobie zabrać głos.
akacja napisał(a): Chodzi mi o paniczny lęk przed współżyciem, co zrobić w takiej sytuacji? Czy jest to niezdolność do małżeństwa dlatego należy z niego zrezygnować? Czy gdy się spotka ukochaną osobę może to ustąpić? Czy można starać się znaleść osobę która zaakceptowałaby zrezygnowanie ze współżycia po zrealizowaniu celu prokreacyjnego (gdy będą już dzieci)? Czy złożyć w takiej sytuacji dozgonny ślub dziewictwa? Jeśli teraz nie współżyjesz lub nie masz takiej perspektywy, to nie musisz robić nic. Chyba że problem ten wynika z jakichś nieprzepracowanych doświadczeń. Wtedy należy zrobić z tym porządek. Z doświadczenia wiem, że lęk przed współżyciem mija, gdy pojawia się takowa perspektywa (np. ślub za 2 miesiące  ), gdy kocha się osobę, którą chce się poślubić. Może być to oczywiście lęk o charakterze patologicznym. Wtedy, jak powiedziałam, trzeba zrobić z tym porządek. Wypadałoby przed ślubem, by nie męczyć tym drugiej osoby. Myślę sobie, że często boimy się rzeczy, których nie znamy. W miarę poznawania i oswajania się lęk mija, tak zupełnie naturalnie. I całe szczęście  akacja napisał(a): Jakoś mi się wydaje że w samotności łatwiej dążyć do świętości niż w małżeństwie. Kiedyś ktoś mi powiedział, że powołaniem człowieka jest to, co jest dla niego trudniejsze  Może faktycznie prościej jest dążyć do świętości samemu, bo wtedy nie trzeba dźwigać bagażu drugiego... Ale, jak to było? Nieszczęśliwy człowiek, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. Jakoś tak Pan Bóg to wszystko ułożył, że ludzie łączą się w pary i idą przez życie we dwoje, wspierając jedno drugiego. Będąc w małżeństwie też można być świętym. Polecam zapoznać się z historią błoosławionych małżonków Marii i Alojzego Beltrame Quattrocchi. Zapewne takich małżeństw jest o wiele więcej. akacja napisał(a): Czy możliwe jest stworzenie rodziny opartej na wartościach chrześcijańskich? Druga osoba musiałaby przejawiać zainteresowanie wiarą przynajmniej w formie zalążkowej...
Oczywiście, że możliwe.
Oczywiście, że ta druga osoba powinna być wierząca. Zdarzają się przypadki "przyprowadzenia" człowieka do Pana Boga - tego nie kwestionuję. Jednak wchodząc w związek małżeński sprawy fundamentalne (czyli także wiara) powinny być zbieżne u obojga.
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Wt lip 18, 2006 22:25 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
akacja napisał(a): Chodzi mi o paniczny lęk przed współżyciem, co zrobić w takiej sytuacji? Czy jest to niezdolność do małżeństwa dlatego należy z niego zrezygnować? Czy gdy się spotka ukochaną osobę może to ustąpić? Czy można starać się znaleść osobę która zaakceptowałaby zrezygnowanie ze współżycia po zrealizowaniu celu prokreacyjnego (gdy będą już dzieci)? Czy złożyć w takiej sytuacji dozgonny ślub dziewictwa?
Nie mozesz zawrzec sakramentu malzenstwa, jezeli zastrzezesz brak potomstwa- jest to jedno z wielu pytan w tzw. badaniu kanonicznym, na ktore udzielenie negatywnej odpowiedzi skutkuje brakiem zgody na slub. Moja kuzynka byla przekonana, ze nie bedzie dobra matka- o ile w ogole nia zostanie. Nie lubila malych dzieci, denerwowal ja placz, stronila od nich jak tylko sie dalo- do czasu jak jej siostra nie urodzila blizniakow. Raczej z ciekawosci niz z potrzeby pojechala do szpitala i zobaczywszy malenstwa, chciala wyjsc. Jednak sie przemogla, bo jej siostra potrzebowala pomocy- poprosila aby przytrzymala jedno z dzieci. Od tamtej pory minely trzy lata- jest ona najtroskliwsza z ciotek tych maluchow, odmienila sie nie do poznania. Zmienilo sie jej diametralnie podejscie do mezczyzn- kiedys byli podlymi szowinistami patrzacymi jak wykorzystac biedne kobiety. Teraz jeden z nich jest jej mezem, a ona spodziewa sie dziecka. Nikt z najblizszego otoczenia nie przypuszczal, ze ta dziewczyna sie moze az tak zmienic. Zapytalem ja, co tak na nia wplynelo. Odpowiedziala mi, ze z chwila gdy wziela na rece te malenka, bezbronna istote spojrzala na nia zupelnie inaczej- juz nie byl to rozwrzeszczany bachor sasiadki, ale syn jej rodzonej siostry. Spojrzala na siostre i na radosc jaka sie malowala na jej twarzy- mowi ze ten obraz jej pozostanie na dlugo w pamieci. Poglady, ktore miala wczesniej wyrobila sobie na podstawie setek historii nieszczesliwych zon i uciskanych kobiet, jakie wyszukiwala miedzy innymi w internecie jak i kobiecej prasie. Poniewaz dlugie godziny spedzone nad ksiazkami odizolowaly ja towarzysko (to byl jej wybor- wolala przeczytac kolejne brukowce, zamiast isc na kawe ze znajomymi) a przeczytane artykuly wyrobily w niej opinie o mezczyznach i wszystkim co z nimi zwiazane. Z tego co wiem, teraz jej malzenstwo po prostu kwitnie- jak sama twierdzi, dzieki ciazy moze byc z ukochanym razem tak czesto jak tylko tego pragnie. akacja napisał(a): Jakoś mi się wydaje że w samotności łatwiej dążyć do świętości niż w małżeństwie. Czy możliwe jest stworzenie rodziny opartej na wartościach chrześcijańskich? Druga osoba musiałaby przejawiać zainteresowanie wiarą przynajmniej w formie zalążkowej aby to było możliwe realizownie tego razem a widać w grupach religijnych zdecydowaną przewagę dziewcząt i dziewczyny cechuje głębsza religijność niż chłopców. Dlatego znalezienie chłopaka z którym można założych chrześcijańską rodzinę wydaje mi się mało prawdobopodne.
Wyrazenie "wydaje mi sie" jest jak najbardziej prawidlowe. Z prostego powodu- samotnosc juz znasz, a rodzine? Zadne publikacje, zwierzenia, opisy, dokumenty itp. itd. nie oddadza tego co sie dzieje w rodzinie- to zbyt zlozony temat. Sadzisz, ze nie znajdziesz nikogo kto chociazby troche nie interesowal sie religia? Z drugiej strony, nie chcesz mi chyba powiedziec, ze wszystkie malzenstwa i rodziny sa niereligijne, nie kieruja sie wartosciami chrzescijanskimi? Takich ludzi nie brakuje- im sie udalo. Sadze, ze na tym forum znajdziesz ich niemalo- wszak ktos odpiera ataki tych "niepoprawnych politycznie". Mowisz, ze mowi sie o seksie- zobacz, ze sa ludzie, ktorzy zawziecie bronia stanowiska KK, wiec (przynajmniej pod tym wzgledem) zyja zgodnie z nauka KK. akacja napisał(a): Tak wiem że mężczyźni mają w tej dziedzinie duże problemy i trudno im wytrzymać stąd moje lęki. Ale jeśli z kimś się rozmawia i widzi się że jego zainteresowanie nie są głównie na tym skoncentrowane, przejawia zainteresowanie światem i poszerza swe horyzonty umysłowe to wtedy jest dobrze.
To kolejny stereotyp, rozpowszechniany przez eNPRowcow- niedobry maz zmuszajacy kobiete do polykania pigulek,ktore przyniosa jej smierc w meczarniach. Dobrze ze zauwazylas, ze niektorzy "przejawiaja zainteresowanie swiatem i poszerzaniem horyzontow" bo Twoja poprzednia opinia byla conajmniej krzywdzaca.
A na koniec mala refleksja- skoro jestes osoba bardzo religijna i rozstrzygnelas juz sprawe powolania (malzenstwo lub stan duchowny) to czemu nie zaufasz Bogu i nie powierzysz Mu swego przyszlego malzenstwa/rodziny w opieke? Czemu nie poprosisz Go o pomoc w znalezieniu tej odpowiedniej osoby? A moze On ci chce pomoc- tylko nie umiesz odczytac Jego woli?
Ale to juz zostawiam Tobie i Twojemu rozsadkowi oraz sumieniu. A tak przy okazji - ja naleze do tych gorszych, bo sie nie zgadzam z cala nauka KK w kwestii 6 przykazania, wiec mozesz mnie nie sluchac- tym niemniej historia z moja kuzynka jest prawdziwa, a ona stosuje NPR, wiec moze jej przemiana w jakis sposob Ci pomoze
|
Śr lip 19, 2006 1:13 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Cytuj: Chodzi mi o paniczny lęk przed współżyciem, co zrobić w takiej sytuacji? Czy jest to niezdolność do małżeństwa dlatego należy z niego zrezygnować? Czy gdy się spotka ukochaną osobę może to ustąpić? Poniweważ przedmówcy w większości powiedzieli Ci to, co sama bym napisała  odniosę się tylko do niekktórych wątków. Uważam, że paniczny lęk przed współżyciem to jest coś, czym należy sie zająć już teraz, bez względu na to, czy planujesz teraz małżeństwo, czy nie. Seksualnośc to bardzo ważna część ludzkiej osobowości, to dar Stwórcy, i nie może być tak, żeby był powodem lęków, bo nie taki jest zamysł Boga. Z powodów, których mogę sie tylko domyślać seks jawi Ci sie jako coś niezupełnie właściwego, raczej brudnego, a na pewno niebezpiecznego. Stąd zapewne Twoje reakcje na liczne wypowiedzi na temat VI przykazania na tym forum. Stąd Twoje rozterki - jak pogodzić małżeństwo z abstynencja seksualną i morlanością katolicką. A przecież małżeństwo jest sakramentem, stoi za nim sam Bóg, w obliczu którego mąż i żona ślubują sobie miłość... jest to tak samo dobra droga do świętości, jak każda inna. Bóg jest obecny między małżonkami, a współżycie seksualne pozwala na doznania, które chyba jak nic innego na świecie dają obraz miłości Boga... chyba nieprzypadkowo dświadczenia mistyków ubierane są w słowa, jakie opisują miłosne zespolenie... Zamiast więc kombinować,jakby tu znaleźć takiego mężczyznę, który by się zgodził na los, jaki mu planujesz, lepiej zrobisz rozliczając sie z cienaimi przeszłości, które blokują Ci radość życia - w procesie psychoterapii. Cytuj: Druga osoba musiałaby przejawiać zainteresowanie wiarą przynajmniej w formie zalążkowej aby to było możliwe realizownie tego razem a widać w grupach religijnych zdecydowaną przewagę dziewcząt i dziewczyny cechuje głębsza religijność niż chłopców. Dlatego znalezienie chłopaka z którym można założych chrześcijańską rodzinę wydaje mi się mało prawdobopodne. Kiedy wychodziłąm za mąż, wadła mi w ucho taka piosenka "ja cię, miły, uduchowię - ja cię, miła, ucieleśnię". Nie wiem, co to za dzieło, bo nigdy więcej tego nie usłyszałam, ale ryzykuję stwierdzenie, ze tak najczęściej w życiu jest. Może to jest szansa dla Ciebie? Twoje zadanie? Ale - żeby "uduchowić" nie wolno sie bać "ucieleśnienia", tak, jak Ty teraz. Szukając kandydata na męża z takim bagażem - zastawiasz pułapkę i na niego i na siebie. To się nie może udać. Cytuj: Ja całe szczęście nie mam problemow z VI przykazaniem. Oj, byłabym ostrożna z tą deklaracją  - masz problem, i to spory, z tym, że dotyczy on w ogóle całej seksualności, którą najchętniej zredukowałabyś do prokreacyjnego minimum Cytuj: Ale gdy tak spojrzy się na te tematy to wprowadza to jakiś niepokój. Jakoś mam wrażenie że pewna granica na forum zostaje czasem przekroczona. Bo na tematy seksu nie rozmawia się bez potrzeby, można jedynie ze współmałżonkiem, gdy narzeczeni podejmują sprawę wspólnej przyszłości (ale nie fantazje erotyczne), gdy trzeba młodzieży wyjaśnić te sprawy, aby rozwiązać jakieś problemyw przypadku różnych problemów (np z psychologiem lub spowiednikiem). Ale w przypadku dyskusji forumowych odnoszę wrażenie że często nie chodzi o rozwiązywanie jakiś problemów lecz przekraczana jest jakaś granica.
Faktycznie, na temat seksu nie rozmawia sie bez potrzeby, zresztą na żaden temat. Widocznie więc mamy potrzebę takich rozmów.
Masz jednak prawo do własnych wrażeń w tej kwestii.
|
Śr lip 19, 2006 7:08 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
rozalka napisał(a): Jeśli teraz nie współżyjesz lub nie masz takiej perspektywy, to nie musisz robić nic. Chyba że problem ten wynika z jakichś nieprzepracowanych doświadczeń. Wtedy należy zrobić z tym porządek. Z doświadczenia wiem, że lęk przed współżyciem mija, gdy pojawia się takowa perspektywa (np. ślub za 2 miesiące  ), gdy kocha się osobę, którą chce się poślubić. Może być to oczywiście lęk o charakterze patologicznym. Wtedy, jak powiedziałam, trzeba zrobić z tym porządek. Wypadałoby przed ślubem, by nie męczyć tym drugiej osoby. Myślę sobie, że często boimy się rzeczy, których nie znamy. W miarę poznawania i oswajania się lęk mija, tak zupełnie naturalnie. I całe szczęście  Nie współżyję ani nie mam żadnych doświadczeń w tym zakresie dlatego że to coś nieznanego może dlatego jest jakiś lęk, który może potem minąć. Ale ze względu na to że jest zbyt lęk duży to chyba jest jakiś wynik zranienia czy zaburzenia emocjonalnego. Więc do kogo powinnam zwrócić się z tym problemem? Obawiam się że gdy pójdę do ginekologa czy seksuologa to da takie zalecenie które naruszałoby czystość by zobaczyć jak to jest. rozalka napisał(a): Kiedyś ktoś mi powiedział, że powołaniem człowieka jest to, co jest dla niego trudniejsze  A ja słyszałam że powołanie jest tam gdzie pragnienie serce, do czego ma się predyspozycje, zdolności i zamiłowania. rozalka napisał(a): Będąc w małżeństwie też można być świętym. Polecam zapoznać się z historią błoosławionych małżonków Marii i Alojzego Beltrame Quattrocchi. Zapewne takich małżeństw jest o wiele więcej. Ale kto idzie do małżeństwa stawiając sobie główny cel że chce w ten sposób osiągnąć świętość? Raczej inne motywy kierują ludźmi którzy chcą założyć rodzinę np chce być z drugą osobą, nie chce być sam. A ten kto rezygnuje z małżeństwa by wybrać samotność z Bogiem lub życie konsekrowane to czyni dlatego by poświęcić się Bogu rozalka napisał(a): Oczywiście, że możliwe. Oczywiście, że ta druga osoba powinna być wierząca. Zdarzają się przypadki "przyprowadzenia" człowieka do Pana Boga - tego nie kwestionuję. Jednak wchodząc w związek małżeński sprawy fundamentalne (czyli także wiara) powinny być zbieżne u obojga.
Wiara powinna być zbieżna u obojga, jeśli miałaby być zgoda w małżeństwie że oboje formują się religijnie, a nie tylko jeden osobno i na wierze budują swój związek.
Ale mężczyznom trudniej otworzyć się na sferę religijną, co widać że w grupach religijnych jest ogromna przewaga dziewcząt. Dlatego znalezienie odpowiedniej osoby wydaje mi się mało możliwe.
|
Śr lip 19, 2006 17:16 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Współżycie po ślubie
akacja napisał(a): Nie współżyję ani nie mam żadnych doświadczeń w tym zakresie dlatego że to coś nieznanego może dlatego jest jakiś lęk, który może potem minąć. Ale ze względu na to że jest zbyt lęk duży to chyba jest jakiś wynik zranienia czy zaburzenia emocjonalnego. Więc do kogo powinnam zwrócić się z tym problemem? Obawiam się że gdy pójdę do ginekologa czy seksuologa to da takie zalecenie które naruszałoby czystość by zobaczyć jak to jest.
Na pewno nie do tych specjalistów; przydałby się Tobie dobry psychiatra lub psycholog, a może obydwaj. Chyba jakaś trauma z przeszłości, ale rozumiem, iż nie chcesz się wywnętrzać na forum. Tak tu mówisz tylko o sobie, a gdzie ta Twoja druga strona, czy pomyślałabyś co ona czułaby, gdyby miodowy miesiąc zrobił się miesiącem dziegciowym ? Za bardzo myślisz o tym, co będzie za wiele lat, a nie koncentrujesz się na sprawach czekających Cię jutro i pojutrze przez co się rozpraszasz i tracisz właściwą perspektywę. Dam Ci radę wg Biblii :"idźcie na miejsce pustynne, a odpocznijcie nieco", w ciszy i skupieniu spytaj się samej siebie, co zamierzasz zrobić ze swoim życiem i jakimi drogami chcesz to osiągnąć. Na wiara jest wątek "Piękne teksty" przejrzyj, poczytaj, przemyśl. Powtarzam - nie ma obowiązku zawierania związku małżeńskiego, bo to jest WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ przede wszystkim za drugą osobę, a dopiero później za siebie. Mimo, że drugi kartofel IV RP w swoim expose ubolewał nad niskim przyrostem naturalnym, ale żadnych konkretnych działań pro-rodzinnych ja tutaj nie widzę, bo becikowe to jest satyra i tylko MARNOTRAWSTWO pieniędzy podatnika, a nie żadna pomoc. Przykłady pociągają, może kapłan z parafii by Cię pokierował do odpowiedniego duszpaszterstwa. Chyba mylisz świętość z życiem bez grzechu, co jest niewykonalne i niemożliwe. Chrystus zresztą przyszedł do chorych, a nie do zdrowych (na duszy) i raduje się bardziej z nawróconego syna marnotrawnego niż z takiego bladego, bezgrzesznego człowieka, ponieważ nie może w tym wypadku zadziałać. Reasumując - najpierw poukładaj się sama z sobą, a dopiero potem wchodź w ewentualne związki, bo zranisz i siebie i jego i wyjdziesz bardziej zdołowana niż przed wejściem w związek. Kobieta potrzebuje związku psychicznego z partnerem, oparcia w nim (rozumiem, masz złe wzorce ojca, ale trzeba sobie w umyśle wytworzyć dobre, pozytywne wzorce), mężczyzna pragnie (niestety dla Ciebie kontaktu fizycznego), choć jak kocha to poczeka (ale MUSI mież perspektywę - nie może to być umartwianie się dla umartwiania). Na pewno dokonasz dobrych wyborów -pamiętaj, że szczęście to nie jest pasmo nieustających sukcesów, muszą być i porażki
|
Śr lip 19, 2006 18:31 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
KrzysiekFZ napisał(a): Nie mozesz zawrzec sakramentu malzenstwa, jezeli zastrzezesz brak potomstwa- jest to jedno z wielu pytan w tzw. badaniu kanonicznym, na ktore udzielenie negatywnej odpowiedzi skutkuje brakiem zgody na slub. Czy pytają ich o otwartość na posiadanie potomstwa czy nakazują regularne uprawianie seksu dla samego uprawiania do końca życia? Czy małżonkowie nie mają prawa planować ile i kiedy chcą mieć dzieci, jak chcą spędzać wolny czas? Chodziło mi o to że po pewnym czasie małżeństwa (jeśli już mają dzieci) mogą zrezygnować ze współżycia jeśli oboje wyrażą na to zgodę. Tak może jest lepiej. Czasem sytuacje życiowe skłaniają do dłużej wstrzemiężliwości, czasem jest to wolny wybór obojga i małżeństwo pozostaje wtedy ważne jeśli oboje tak zdecydowali tak jak pisze w tej odpowiedziKrzysiekFZ napisał(a): Wyrazenie "wydaje mi sie" jest jak najbardziej prawidlowe. Z prostego powodu- samotnosc juz znasz, a rodzine? Zadne publikacje, zwierzenia, opisy, dokumenty itp. itd. nie oddadza tego co sie dzieje w rodzinie- to zbyt zlozony temat. Życie w rodzinie znam bo żyję w domu stworzonym przez moich rodziców. W nim doznałam zranień stąd także mój stosunek do małżeństwa. Ale wydaje mi się że samotność zbliża mnie do Boga i że lepiej czułabym się sama niż w związku z chłopakiem. Choć tak naprawdę życia w samotności nie doświadczyłam. KrzysiekFZ napisał(a): Sadzisz, ze nie znajdziesz nikogo kto chociazby troche nie interesowal sie religia? Z drugiej strony, nie chcesz mi chyba powiedziec, ze wszystkie malzenstwa i rodziny sa niereligijne, nie kieruja sie wartosciami chrzescijanskimi?.Takich ludzi nie brakuje- im sie udalo. Spotykając się z rodzinami chrześcijańskimi w grupach religijnych odnoszę wrażenie że w nich może być szczeście. Ale u mnie w domu nie ma żywej wiary i rodzice ranili mnie na tle religijnym. KrzysiekZ napisał(a): To kolejny stereotyp, rozpowszechniany przez eNPRowcow- niedobry maz zmuszajacy kobiete do polykania pigulek,ktore przyniosa jej smierc w meczarniach. Dobrze ze zauwazylas, ze niektorzy "przejawiaja zainteresowanie swiatem i poszerzaniem horyzontow" bo Twoja poprzednia opinia byla conajmniej krzywdzaca. Wspaniale by było gdyby tak było. Ale obawiam się że rzeczywistość jest inna. Jeśli tak będzie że spotkam się z takim właśnie traktowaniem, słowami, gestami ze strony faceta to co wtedy? Również wynika to z różnych tematów zakładanych na forum, że faceci doznają podniecenia na widok dziewczyny. Przykro mi ale to jego problem, nie mój. Niech poszuka sobie innej dziewczyny, bo ja nie mam zamiaru w geście miłosierdzia przez wejście z nim w związek małżeński pomagać mu rozwiązać jego problem. KrzysiekZ napisał(a): A na koniec mala refleksja- skoro jestes osoba bardzo religijna i rozstrzygnelas juz sprawe powolania (malzenstwo lub stan duchowny) to czemu nie zaufasz Bogu i nie powierzysz Mu swego przyszlego malzenstwa/rodziny w opieke? Czemu nie poprosisz Go o pomoc w znalezieniu tej odpowiedniej osoby? A moze On ci chce pomoc- tylko nie umiesz odczytac Jego woli? Jeszcze nie rozstrzygnęłam powołania. Na razie zdecydowałam się dobrowolnie na samotność z Bogiem. Myślałamdziewictwie konsekrowanym ale lepiej będzie najpierw uzdrowić zranienia. Zobaczę co będzie dalej, wszystko trzeba powierzyć Bogu. KrzysiekZ napisał(a): Ale to juz zostawiam Tobie i Twojemu rozsadkowi oraz sumieniu. A tak przy okazji - ja naleze do tych gorszych, bo sie nie zgadzam z cala nauka KK w kwestii 6 przykazania, wiec mozesz mnie nie sluchac- tym niemniej historia z moja kuzynka jest prawdziwa, a ona stosuje NPR, wiec moze jej przemiana w jakis sposob Ci pomoze
Nie chodzi mi o NPR ale o szacunek do drugiej osoby w małżeństwie.
A za wypowiedź dziękuję bo oczekuję odpowiedzi które mogłyby mi pomóc.
|
Śr lip 19, 2006 18:31 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
akacja napisał(a): Nie współżyję ani nie mam żadnych doświadczeń w tym zakresie dlatego że to coś nieznanego może dlatego jest jakiś lęk, który może potem minąć. Ale ze względu na to że jest zbyt lęk duży to chyba jest jakiś wynik zranienia czy zaburzenia emocjonalnego. Więc do kogo powinnam zwrócić się z tym problemem? Obawiam się że gdy pójdę do ginekologa czy seksuologa to da takie zalecenie które naruszałoby czystość by zobaczyć jak to jest. Wyjątkowo zgodzę się z nieznanym23  i też polecę Ci psychologa, w dalszej kolejności jakiegoś mądrego księdza. akacja napisał(a): Ale kto idzie do małżeństwa stawiając sobie główny cel że chce w ten sposób osiągnąć świętość? Raczej inne motywy kierują ludźmi którzy chcą założyć rodzinę np chce być z drugą osobą, nie chce być sam. A ten kto rezygnuje z małżeństwa by wybrać samotność z Bogiem lub życie konsekrowane to czyni dlatego by poświęcić się Bogu
Uważam, że taki cel powinien postawić sobie każdy człopwiek, któremu zależy na Panu Bogu, a więc taki w małżeństwie też. To jest droga, którą razem idziemy, by osiągnąć zbawienie. Jedni osiągają je w pojedynkę, inni we dwoje. Wszystko zależy od indywidualnego powołania.
Mam nadzieję, że swoim powątpiewaniem w małżonków nie chcesz zamknąć im drogi do nieba? 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Śr lip 19, 2006 18:49 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
mateola napisał(a): Z powodów, których mogę sie tylko domyślać seks jawi Ci sie jako coś niezupełnie właściwego, raczej brudnego, a na pewno niebezpiecznego. . Seks jawi mi się jako coś co poniża i upokarza mojej godności jako osoby ludzkiej i narusza integralną część mnie jako odrębnej istoty ludzkiej. mateola napisał(a): Cytuj: Ja całe szczęście nie mam problemow z VI przykazaniem. Oj, byłabym ostrożna z tą deklaracją  - masz problem, i to spory, z tym, że dotyczy on w ogóle całej seksualności, którą najchętniej zredukowałabyś do prokreacyjnego minimum  . Z pewność mam jakieś zranienie emocjonalne ale tego nie rozpatruje się w kategorii grzechu. Z zachowaniem czystości według własnego stanu życia nie mam większych problemów, z innymi sprawami dotyczącymi innych grzechów mam większe problemy. Gdyby łamała VI przykazanie to miałabym kontakty seksualne, oglądałabym treści erotyczne, wywoływała fantazje erotyczne a ja tego nie robię i nie natręcza mi to większych trudności by tak nie czynić. mateola napisał(a): Cytuj: Ale gdy tak spojrzy się na te tematy to wprowadza to jakiś niepokój. . Faktycznie, na temat seksu nie rozmawia sie bez potrzeby, zresztą na żaden temat. Widocznie więc mamy potrzebę takich rozmów. Masz jednak prawo do własnych wrażeń w tej kwestii.
Tu nie chodzi tylko o własne zdanie ale o niepokój sumienia. Gdy byłam na skupieniu modlitewnym w wekend i po powrocie to tematy na forum wywołały we mnie niepokój. Temat o grzechu na forum już istnieje. A żeby nie było że jakoś wyróżniam VI przykazanie to chodzi w nim o utratę wiary na skutek polemik religijnych. To znaczy gdy pisze się wątpliwościach w wierze na forum szukając na nie odpowiedzi wtedy nie ma grzechu, natomiast gdy wyraża się wątpliwości w wierze na forum ale przy tym wyraza sie pretensje do Boga, wyśmiewa czy drwi z wiary, podważa dogmaty wiary to wtedy jest to grzechem. A w sprawie drugiego problem czyli erotyzacji forum, można rozmawiać gdy chce się dowiedzieć czegoś więcej o seksualności, rozwiązać jakiś problem. Ale gdy rozmawia się bez potrzeby to wtedy może już to być bliskie prowadzenia nieprzyswoitych rozmów a mam takie wrażenie że niektóre posty na forum są bliskie naruszenia VI przykazania i czystości.
|
Śr lip 19, 2006 19:09 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
Droga akacjo, jeżeli dyskusja o seksualności w małżeństwie nastręcza Ci aż tak wielu rozterek a nawet prowadzi do grzechu - po prostu nie czytaj postów w tych tematach. W stan małżeński nie zamierzasz wstąpić, własnej seksualności się boisz, więc i postów czytać nie musisz.
Nawet nie chcę się domyślać ani pisać co leży u podstaw Twojego ogromnego lęku i pogardy do spraw erotyki i seksualności  Ale jedno mogę powiedzieć - jest to głęboko nieprawidłowe patrzenie na człowieka jako na integralną istotę. Gdyby Bóg zechciał abyśmy żyli TYLKO sprawami duszy, nie dałby nam ciała.
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Śr lip 19, 2006 20:42 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
akacja napisał(a): Seks jawi mi się jako coś co poniża i upokarza mojej godności jako osoby ludzkiej i narusza integralną część mnie jako odrębnej istoty ludzkiej. Katechizm KK mówi o seksualności ludzkiej tak: Cytuj: III. Miłość małżonków
2360 Płciowość jest podporządkowana miłości małżeńskiej mężczyzny i kobiety. W małżeństwie cielesna intymność małżonków staje się znakiem i rękojmią komunii duchowej. Między ochrzczonymi więzy małżeńskie są uświęcone przez sakrament.
2361 "Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci" 98 .
Tobiasz podniósł się z łóżka i powiedział do Sary: "Wstań, siostro, módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie i ocalił nas". Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać, aby dostąpić ocalenia. I zaczęli tak mówić: Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych... Tyś stworzył Adama, i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję - Ewę, jego żonę, i z obojga powstał rodzaj ludzki. I Ty rzekłeś: Nie jest dobrze być człowiekowi samemu, uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego. A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości! I powiedzieli kolejno: Amen, amen! A potem spali całą noc (Tb 8, 4-9).
2362 "Akty... przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małżonkowie ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym" 99 . Płciowość jest źródłem radości i przyjemności:
Sam Stwórca sprawił... że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca. I w tym jednak powinni małżonkowie umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania 100 .
2363 Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych małżonków i przekazywanie życia. Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny. Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety powinna więc spełniać podwójne wymaganie: wierności i płodności. Po to jest seks wg KK. Nie ma tam nic o poniżaniu człowieka, o szarganiu jego godności i naruszaniu integralności. Cytuj: A w sprawie drugiego problem czyli erotyzacji forum, można rozmawiać gdy chce się dowiedzieć czegoś więcej o seksualności, rozwiązać jakiś problem. Ale gdy rozmawia się bez potrzeby to wtedy może już to być bliskie prowadzenia nieprzyswoitych rozmów a mam takie wrażenie że niektóre posty na forum są bliskie naruszenia VI przykazania i czystości. Ale dlaczego cały czas twierdzisz, ze tematy "okołoerotyczne" poruszane są bez potrzeby? Ja mam potrzebę pisania i czytania o tym - i Ty, Akacjo, również taką potrzebę masz. Bo też czytasz i piszesz. Nie obraź się, ale jeśli razi Cię ilość, czy też jakość wypowiedzi; jeśli czujesz, że sprowadza to Twoje myśli na manowce, jeśli masz wrażenie, że tematy i rozmowy są nieprzyzwoite - to po prostu tu nie zaglądaj. Cytuj: Również wynika to z różnych tematów zakładanych na forum, że faceci doznają podniecenia na widok dziewczyny.
Przepraszam za ten wtręt, ale... to raczej normalne. Zmartwiłabym się, gdyby np. mój dorosły już syn doznawał podniecenia innego rodzaju
Zgadzam sie z przedmówcami co do konieczności poszukania dobrego psychologa.
Pozdrawiam, trzymaj się.
|
Śr lip 19, 2006 20:47 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Agatka mnie ubiegła 
|
Śr lip 19, 2006 20:48 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
 Re: Współżycie po ślubie
nieznany23 napisał(a): Na pewno nie do tych specjalistów; przydałby się Tobie dobry psychiatra lub psycholog, a może obydwaj. (...)Dam Ci radę wg Biblii :"idźcie na miejsce pustynne, a odpocznijcie nieco", w ciszy i skupieniu spytaj się samej siebie, co zamierzasz zrobić ze swoim życiem i jakimi drogami chcesz to osiągnąć. Taki wyjazd na "miejsce pustynne" rzeczywiście może wiele pomóc, by odpoczać, uporządkować życie, zapytać Boga co czynić ze swoim życiem, jest czas wakacji i urlopów, też gdzieś się wybieram, może mi to pomoże. Odnośnie psychologa kiedyś chodziłam do paru psychologów, ale pozostawał ciągle jakiś bolesny punkt, jakieś zranienie, nie wiem jak je uzdrowić, liczę głównie na uzdrowienie pochodzące od Jezusa może rekolekcje mi pomogą. nieznany23 napisał(a): Reasumując - najpierw poukładaj się sama z sobą, a dopiero potem wchodź w ewentualne związki, bo zranisz i siebie i jego i wyjdziesz bardziej zdołowana niż przed wejściem w związek Proces uzdrowienia zranienia jest długi i trudny ale wynika z tego że lepiej bym nie wchodziła w żadne związki bo mogę siebie zranić i drugą osobę. rozalka napisał(a): Uważam, że taki cel powinien postawić sobie każdy człopwiek, któremu zależy na Panu Bogu, a więc taki w małżeństwie też. To jest droga, którą razem idziemy, by osiągnąć zbawienie. Jedni osiągają je w pojedynkę, inni we dwoje. Wszystko zależy od indywidualnego powołania. Mam nadzieję, że swoim powątpiewaniem w małżonków nie chcesz zamknąć im drogi do nieba? Chłopak szuka dziewczyny to czego od niej oczekuje? Najpierw by była ładna i mu się podobała, potem czego chcą? zakochać się i by się coś zaiskrzyło, chcą być razem. Chłopak chce żyć normalnie, chce luzu. . A jeśli razem mają iść by osiągnąć zbawienie to przecież nie może być to jednostronne to jak to ma być możliwe skoro chłopcy są mniej otwarci na wartości religijne? Agatka napisał(a): Droga akacjo, jeżeli dyskusja o seksualności w małżeństwie nastręcza Ci aż tak wielu rozterek a nawet prowadzi do grzechu - po prostu nie czytaj postów w tych tematach.
Temat o grzechu na forum jak napisałam jest w innym miejscu na forum i również była tam mowa by nie czytać takich postów które wywołują niepokój. Mi jednak chodzi że chciałam porozmawiać o czyms na forum, co może nie miałam możliwości porozmawiania, bo tematyka była inna, jednak na forum można poruszać różne wątki do omówienia. Agatka napisał(a): Gdyby Bóg zechciał abyśmy żyli TYLKO sprawami duszy, nie dałby nam ciała. Ale również nie dał ciała bez duszy. A mi chodzi o to by była harmonia między duszą i ciałem. Zeby nie sprowadzać wszystkiego do ciała i aby troszczyć się o także o rozwój uczuciowy, intelektualny, duchowy bo tak rozwija się człowieczeństwo i o to mi właśnie chodzi. [/quote]
|
Śr lip 19, 2006 20:58 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|