Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 16:22



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 483 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 33  Następna strona
 NPR a patologia cyklu 
Autor Wiadomość
Post 
Być może - rzeczywiście trochę za ostro zabrzmiało :(
Postaram się zatem problem wytłumaczyć nieco inaczej.

Otóż - płodność kobiety to pewien cykl - powtarzający się w pewnym, dość regularnym okresie czasu.
Kościół w pełni zawsze akceptował ten cykl jako "dany od Boga".
Nigdy nie uważał za grzech współżycia pary związanej węzłem małżeńskim - niezależnie od tego w której fazie cyklu kobieta się znajdowała (za wyjątkiem może - krwawienia - ale to chyba dość oczywiste ;) :co: ) i uważał współżycie za coś naturalnego (mówiło się wręcz o "błogosławieństwie od Boga" ) - niezależnie od fazy cyklu w jakim znajdowała się kobieta. Uważał cały cykl ten za "płodny" lub "zgodny z naturą".
Nigdy nie nakazywał też współżycia tylko w dni płodne ...
Oczywistą sprawą jest że w momencie w którym powstrzymamy się od współżycia tylko w same dni płodne - zapłodnienie jest niemożliwe.
Zostaje jednak zachowany, "niezaburzony" naturalny cykl kobiecej płodności.
Niestety - ale środki antykoncepcyjne powodują właśnie zachwianie, "zaburzenie" tego naturalnego cyklu.
Dochodzi do tego jeszcze fakt wykorzystywania antykoncepcji do zjawiska dość szerokiego "przemycania" wśród środków określanych jako "antykoncepcyjne" - środków wczesnoporonnych.
I w tym momencie oczywistym staje się fakt zakazu stosowania tych środków jako bezpośrednio godzących w przykazanie "nie zabijaj"...




Enson Flame napisał(a):

prezerwatywa też człowiekowi nie szkodzi

Ensonie !
Pojęcie "szkodliwości" może mieć różnorakie znaczenie.
Można szkodzić na wiele sposobów.
Nie tylko bezpośrednio w formie "szkodzenia na zdrowiu"
Można również szkodzić w innej formie - np. szkodzeniu psychice bądź więzom rodzinnym.
A proszę jeszcze raz zauważyć, że encyklika "Evangelium Vitae" w równym rzędzie "traktuje" jako zło wszelkie metody pozbawiania życia bądź zdrowia ludzi (np. samo torturowanie nie stanowi zawsze bezpośredniego zagrożenia dla życia - stanowi jednak zawsze zagrożenie dla zdrowia - fizycznego lub psychicznego człowieka).

O ile zatem sama prezerwatywa nie stanowi zasadniczo bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ani dla życia - o tyle po połączeniu jej działania z środkami wczesnoporonnymi staje się "narzędziem" do "przemycania" środków wczesnoporonnych. A to już stanowi zagrożenie dla życia poczętego.
Do tego jej zastosowanie pozwala na naruszanie naturalnego cyklu kobiety w celu uniknięcia zapłodnienia.
Dodajmy - jest to w miarę zawodny środek przy którym również trzeba uważać na "sprawy techniczne" związane z jej stosowaniem ...
Dodajmy - środek ten daje dość złudne poczucie bezpieczeństwa - również podczas zdrady małżeńskiej (ryzyko zarażenia HIV).
Osłabia doznania małżeńskie - a tymczasem Małżonkowie powinni być podczas aktu jak najbardziej ze sobą zespoleni - winni wspólnie przeżywać swoją seksualność i ... cieszyć się sobą nawzajem maksymalnie, jak to tylko możliwe.
Dochodzimy tu do naruszenia zasady wzajemnego, pełnego zaufania małżonków sobie nawzajem - do naruszania więzi emocjonalnej, która ma być jak najsilniejsza - po to, by Małżeństwo było jak najtrwalsze.
A to już - wyrządzanie pewnej szkody na psychice Małżonków ...

Mam nadzieję, że udało mi się wytłumaczyć problem :co:


Pn wrz 12, 2005 16:42

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
ddv163 napisał(a):
Otóż - płodność kobiety to pewien cykl - powtarzający się w pewnym, dość regularnym okresie czasu.
Kościół w pełni zawsze akceptował ten cykl jako "dany od Boga".


Nie tyle w pełni zawsze akceptował, co ustanowił wręcz kult tego cyklu. Moim zdaniem to lekka przesada...

ddv163 napisał(a):
Zostaje jednak zachowany, "niezaburzony" naturalny cykl kobiecej płodności.


To jeden z przejawów tego kultu.

ddv163 napisał(a):
Niestety - ale środki antykoncepcyjne powodują właśnie zachwianie, "zaburzenie" tego naturalnego cyklu.


A to główny argument oskarżenia w procesie przeciw antykoncepcji barierowej.

ddv163 napisał(a):
Dochodzimy tu do naruszenia zasady wzajemnego, pełnego zaufania małżonków sobie nawzajem - do naruszania więzi emocjonalnej, która ma być jak najsilniejsza - po to, by Małżeństwo było jak najtrwalsze.
A to już - wyrządzanie pewnej szkody na psychice Małżonków ...


Ddv, z Twoimi zdolnościami udowodnisz, że Ziemia jest wklęsła ;-)

ddv163 napisał(a):
Mam nadzieję, że udało mi się wytłumaczyć problem :co:


Jeśli wielokrotne powtarzanie tego samego dowodu w końcu czyni go przekonywującym, to jesteś o krok od celu ;-)


Pn wrz 12, 2005 17:19
Zobacz profil
Post 
Widzisz, SweetChild ;)
Kościół o tym wszystkim pisze - i to wyraźnie.
Pisze jednak sposób, który bywa dośc trudny w odbiorze ... :(
Rację ma Kościół w tym, co pisze - trudniej jednak "przełożyć" to na zrozumiały dla każdego język ...
A to, co piszę - to próba przełożenia trudnego języka nauczania Kościoła - na "język codzienny" - zrozumiały dla wszystkich ...

Proszę -weź, poczytaj Encykliki i Adhortację papieską pisaną w tej sprawie.
Sadzę, że też dojdziesz do tych samych co ja wniosków (i wiele innych przede mną osób)

Przyznam, ze ja początkowo - nic nie rozumiałem... ;)


Pn wrz 12, 2005 17:35
Post 
Ups :( Cos mi uciekło.
Jest
ddv163 napisał(a):
Proszę -weź, poczytaj Encykliki i Adhortację papieską pisaną w tej sprawie.
Sadzę, że też dojdziesz do tych samych co ja wniosków (i wiele innych przede mną osób)

Winno być:
ddv163 napisał(a):
Proszę -weź, poczytaj Encykliki i Adhortację papieską pisaną w tej sprawie. I skonfrontuj to z obserwacjami z życia.
Sadzę, że też dojdziesz do tych samych co ja wniosków (i wiele innych przede mną osób)


Pn wrz 12, 2005 17:42
Post 
Do zrozumienia nauczania papieskiego w tej sprawie potrzebny jest pewien "klucz".
Tym "kluczem" jest właśnie ... wiedza.

Postaram się zatem przełożyć jeden z akapitów "Evangelium Vitae" na bardziej zrozumiały język ...
Może mi się to uda :hmmm:
Cytuj:
W tym samym kontekście kulturowym ciało nie jest postrzegane jako typowa rzeczywistość osobowa, znak i miejsce relacji z innymi, z Bogiem i ze światem. Zostaje sprowadzone do wymiaru czysto materialnego: jest tylko zespołem organów, funkcji i energii, których można używać, stosując wyłącznie kryteria przyjemności i skuteczności. W konsekwencji także płciowość zostaje pozbawiona wymiaru osobowego i jest traktowana instrumentalnie: zamiast być znakiem, miejscem i językiem miłości, to znaczy daru z siebie i przyjęcia drugiego człowieka wraz z całym bogactwem jego osoby, staje się w coraz większym stopniu okazją i narzędziem afirmacji własnego „ja” oraz samolubnego zaspokajania własnych pragnień i popędów. Zniekształca się w ten sposób i fałszuje pierwotną treść ludzkiej płciowości, zaś dwa znaczenia — jednoczące i prokreacyjne — wpisane głęboko w naturę aktu małżeńskiego, zostają sztucznie rozdzielone: jedność mężczyzny i kobiety zostaje tym samym zdradzona, a płodność poddana ich samowoli. Prokreacja jest wówczas traktowana jako „wróg”, którego należy unikać we współżyciu płciowym: jeżeli zostaje przyjęta, to tylko dlatego, że wyraża pragnienie czy wręcz wolę posiadania dziecka „za wszelką cenę”, a wcale nie dlatego, że oznacza bezwarunkową akceptację drugiego człowieka, a więc także otwarcie się na bogactwo życia, które przynosi z sobą dziecko.


Do tego by zrozumieć ten fragment niezbędne jest zrozumienie pojęcia "Miłość" dla Chrześcijanina.
Czym jest Miłość - pisałem w poście:
viewtopic.php?p=98247#98247
Dodam
- "Będziesz miłował pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej a bliźniego swego jak siebie samego
- 1J 4:7 BT "Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga."
- 1J 4:18 BT "W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości."
Zatem - to jednocześnie poddanie się woli Bożej (wraz ze wszystkimi konsekwencjami z tego płynącymi) i oddanie się całkowite drugiemu człowiekowi.
W przypadku Małżeństwa - oddanie sobie nawzajem we wszystkim co najcenniejsze - w tym również własnej płodności.
To przeżywanie własnej wzajemnej Miłości w "wymiarze cielesnym" i w akceptacji woli Bożej.
To pełne oddanie siebie sobie nawzajem, pełna akceptacja własnych ciał - i umysłów.
Jedno z drugim nastawione na dawanie i pełnia radości z bycia z sobą nawzajem.
To współżycie bez obawy, że "guma się zsunie" lub też "wzięłam za późno pigułkę - czy ona zadziała" ... :(
To również - pełna akceptacja nastepstw, jakie ze sobą akt prokreacji może przynieść - czyli otwarcie się na możliwość poczęcia życia.


NPR - to po prostu - pełnia radości z bycia z sobą nawzajem - przy wykorzystaniu naturalnych rytmów płodności, danych nam przez Boga.
Bez jakichkolwiek sztucznych ograniczeń.
To współżycie może i nieco rzadsze niż podczas próby oczekiwania na własne potomstwo - jednak równie radosne oddanie się sobie nawzajem ...


Pn wrz 12, 2005 20:56

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
ddv163 napisał(a):
Proszę -weź, poczytaj Encykliki i Adhortację papieską pisaną w tej sprawie.
Sadzę, że też dojdziesz do tych samych co ja wniosków (i wiele innych przede mną osób)


Jak widzę fragmenty Encyklik wklejane przez Ciebie, to aż boję się czytać całości, aby całkiem nie zwątpić w nauczanie KK :-( Ale tu masz rację, może w końcu zdobędę się na odwagę i przeczytam przynajmniej Evangelium Vitae.


Wt wrz 13, 2005 10:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10
Posty: 248
Post 
Ja to chyba jestem strasznie tępa: przeczytane wszytskie encykliki, wszytskie adhortacje itp, a w niektórych stwierdzeniach Sweeta czy Ensona widzę sens


Wt wrz 13, 2005 10:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
mamałgosiu, to nie tępota :) to co oni piszą ma sens i jest logiczne - po ludzku :) przynajmniej ja tak na to patrzę - a kiedyś sama stosowałam antykoncepcje - i dlatego w innym wątku napisalam, ze nie da sie do nauki KK w sprawie seksualności przekonać osob, które nie wierzą w Boga Trójjedynego - bo dla mnie przynajmniej nauka Kościola również w tym zakresie to próba myślenia po Bożemu, odczytywania Bożego planu w sprawie seksualności człowieka

a przyjmowanie Bożego patrzenia zawsze wiąże sie z trudem dla człowieka, trudem, ale nie niemożliwością :) człowiek myśli logicznie i szuka rozwiązań, i znajduje je, ale na ludzką miarę - i jeśli komuś to wystarcza, to jego sprawa - w mojej najbliższej rodzinie NIKT nie rozumie mojego nastawienia, wiem, że wiele osób stosuje antykoncepcje i nie mają z tego powodu wyrzutów sumienia. I też ich teraz nie oceniam, stwierdzam fakt - podczas rozmaitych dyskusji wychodzi, że zupełnie ich to nie obchodzi - i jak napisalam - to ich sprawa :)
jak mówi Pismo: "komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie" :) skoro ja dostałam od Pana większe zainteresowanie Jego sprawami [bo wg mnie to On jest początkiem każdego dobra we mnie], to moim obowiązkiem jest dociekać, próbować rozumieć - i dzielić się, jeśli ktoś będzie tym zainteresowany...
jeśli ktoś nie jest zainteresowany zrozumieniem, a wyłącznie polemiką dla samej polemiki - trudno - sam musi się przełamać w sobie i postawić sobie pytanie: "a jeśli się mylę?" - i otworzyć sie na światło Ducha świętego

wiem, że to, co piszę, może komuś wydawać sie strasznie napuszone :D niestety nic na to nie poradzę :) nie potrafię inaczej tego przekazać :)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Wt wrz 13, 2005 11:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10
Posty: 248
Post 
czyli wygląda to tak, że tylko rozum oswiecony wiarą? Czyli tylko do pewnego momentu rozum, a potem nie da się już przekroczyć pewnej bariery?
Na to wygląda.
A możesz napisać, co zmieniło się w Twoim małżęństwie od czasu, gdy przestaliście stosować antykoncepcję? My nigdy nie stosowaliśmy, więc nei mam porównania. Mam tylko takie niejasne wrażenie, że gdyby ją umiejętnie i dojrzale stosowac, to nie działoby się nic złego


Wt wrz 13, 2005 11:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
najogólniej mówiąc, zmieniło sie moje patrzenie na męża i na naszą seksualność [pozytywnie zmieniło] - dostrzegam w swoim życiu większy spokój jeśli idzie o "te sprawy" :) mniej we mnie niepokoju, owszem, czasem oczekiwanie jest bardzo trudne, zdarzają sie nam upadki, ale z uporem wracamy do tego, by znowu ufać Bogu
łatwiej mi panować nad sobą - w sensie nie robienia mężowi awantur o byle co, a w tle tak naprawdę był strach, że skoro nie współżyjemy dostaecznie często jak ja bym chciała [czy jak podają "mądre" czasopisma], to na pewno już męża nie interesuję... coś w tym stylu - teraz to zniknęło :) no i jestem strasznie zakochana w moim mężu :))))))))))) a byliśmy o krok od rozwodu....
oddałam coś Bogu, w zamian dostałam znacznie więcej :)

wybacz, ale nie umiem pisać o tym na forum :)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Wt wrz 13, 2005 12:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10
Posty: 248
Post 
Rozumiem, ze to nie temat na publiczne rozmowy, ale tak sobie zapytałam. Natomiast ja coś moge powiedziec na temat tego lęku - tylko, że nie w normalnych cyklach, tylko w tym co mi sie przydarzyło obecnie:(( Z jednej strony przeciez ufam mężowi, z drugiej mam pewne obawy (czyli ufam nie do końca?) .Wiesz - na świecie jest tyle kobiet, z którymi można współzyć kiedy się tylko ma na to ochotę...


Wt wrz 13, 2005 12:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
mamałgosiu, a możesz napisać coś więcej właśnie na temat tego, jak twój mąż patrzy na Twoje zmagania? i co on sądzi na temat antykoncepcji i NPR

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Wt wrz 13, 2005 13:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10
Posty: 248
Post 
napisałam na pw


Wt wrz 13, 2005 13:30
Zobacz profil
Post 
Maamłgosiu, SweetChild !
Niewątpliwie bycie osobą wierząca i pratykującą bardzo pomaga w zrozumieniu nauczania papieskiego.
Jest to bowem język nie dosyć, że bardzo fachowy - przeznaczony właśnie dla osób "fachowo" podchodzących do spraw Wiary - na dodatek pełen odniesień bądź porównań.
Rzeczywście - jest to język trudno zrozumiały dla przecietnego człowieka - i wcale się niedziwię, ze bywa niezrozumiały przez nawet najbardziej inteligentne osoby niewierzące.
Po prostu - to co pisze Ojciec Święty trzeba "czuć" by zrozumieć ...
naoprawdę trudno w dzisiejszym świecie zrozumieć jak można oddawać komuś innemu samego siebie ...
Jak można kochać Miłościa bezinteresowną tylko dlatego, że w drugim człowiekiu widzi się cząstkę Boga ...
Jak może człowiek - który ma swoje wady - ciągle doskonalić sam siebie w ciagłych uczynkach Dobroci - pomimo tego, że błędy się popełnia ...
Można nauczania papieskiego nie rozumieć - można jednak zrozumieć sam fakt, że to nauczanie działa ...
Że spełnia się w rzeczywistości, w "realu" w praktyce ...
Można po prostu uwierzyć że to prawda, o czym piszemy ...


Wt wrz 13, 2005 16:23

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
ddv163 napisał(a):
Że spełnia się w rzeczywistości, w "realu" w praktyce ...
Można po prostu uwierzyć że to prawda, o czym piszemy ...


Właśnie rzecz w tym, że w realu widzę zupełnie coś innego. Musiałbym patrzeć, a nie widzieć (rzeczywistości), wtedy pewnie łatwiej byłoby uwierzyć, że to prawda.


Wt wrz 13, 2005 16:48
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 483 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 33  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL