NPR - Jak wam to wychodzi w praktyce?
Autor |
Wiadomość |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
monika001 napisał(a): Moje życie też nie było łatwe. NPR może wychodzi nam dobrze w sensie zapobiegania - obecnie niechcianej już ciąży - ale na innym polu zostaliśmy ciężko doświadczeni. Jak oglądam się wstecz, to nawet nie wiem, czy łatwo być w ogóle może. Wiem, że wszystkie trudności są krzyżem, który trzeba nieść i "kamienistą drogą", którą trzeba iść - bo ta droga prowadzi do Królestwa, a ta łatwiejsza, którą możnaby było wybrać - niestety na zatracenie.
Nie uważam, aby dobre było podejście "jak coś jest trudne to na pewno prowadzi do Nieba", bo z takim nastawieniem możnaby sobie wmawiać nawet to, że rozwija nas duchowo liczenie pisemne zamiast na kalkulatorze lub targanie zakupów z hipermarketu na piechotę zamiast samochodem, bo przecież tak jest trudniej.
Jeśli na seks masz 1 dzień w miesiącu, a czasami nawet tego jednego, to chyba nie ma się co dziwić, że sprawdza się w unikaniu ciąży. To normalne, że jak się nie współżyje to ciąży nie będzie. Co jest moim zdaniem istotne to to, że Twój NPR różni od całkowitej wstrzęmieźliwości 1 dzień miesięcznie i to nie zawsze.
Niemniej głównym powodem napisania w tym temacie jest chęć zadania wszystkim stosującym NPR pytania (wiąże się ono z tym jak NPR wychodzi w praktyce, więc myślę, że to odpowiednie miejsce):
gdy tak czytam o tych wszystkich opadających szyjkach macicy, dokładnych badaniach śluzu w pochwie itd. to zastanawiam się, czy u Was te wszystkie badawczo-obserwacyjne procedery nie niszczą romantyczności/tajemniczości/mistyczności/radości w podejściu do współżycia i własnej seksualności?
|
Pt lip 20, 2007 10:08 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zen, Nie mówię, że jak coś jest trudne, to już na pewno prowadzi do Nieba. Trudności, które przeżyłam doprowadziły mnie z pewnością do wzrostu wiary, ale mojego małżonka niestety nie.
Nie ma gotowej recepty na Niebo. I nigdy jej nie będzie. Bo każdy ma inną drogę. Najlepszą dla siebie i w to akurat nie wątpię - ale to nie jest wątek nt. wiary. O tym możemy podyskutować gdzie indziej.
Jeżeli chodzi o seks - źle zrozumiałeś - 1 dzień lub wcale w fazie płodnej. Potem jest jeszcze faza niepłodna w cyklu. Więc jest to znacznie więcej niż 1 dzień w miesiącu.
A jeżeli chodzi o twoje główne pytanie to w moim związku zasady NPR nie niszczą romantyczności/tajemniczości/ mistyczności. Dla mojego męża jestem po wielu latach bardzo atrakcyjną kobietą i okazuje mi to nader często. Jest międzi nami niesamowita więź, pomimo wielu problemów. Seks pod względem jakości lepszy niż kiedykolwiek, choć zawsze wydawało nam się, że był dobry. Nie ma mowy o żadnym znudzeniu - wręcz przeciwnie. Jedynym problemem jest dla nas oficjalne stanowisko Kościoła nt. zachowania czystości w okresie płodnym - gdy nie planuje się kolejnego potomka. Ale to moja osobista opinia.[/img]
|
Pt lip 20, 2007 10:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
monika001 napisał(a): Jedynym problemem jest dla nas oficjalne stanowisko Kościoła nt. zachowania czystości w okresie płodnym - gdy nie planuje się kolejnego potomka. Ale to moja osobista opinia.[/img]
Mimo ze nigdy nie uzywalismy NPR, nie rozumiem jak kobiety ktore go uzywaja moga wybaczyc kosciolowi za surowosc z ktora sa traktowane, z ta obojetnoscio, bo w koncu NIE WOLNO sie im kochac w czasie plodnosci, kiedy jednak ich cialo jest najbardziej gotowe i otwarte na stosunek z mezem.
Osobiscie, gdybym byl kobieta, bym chyba odszedl od kosciola za tak absurdalny zakaz.
Widac ze wymyslij go malo myslacy ksiadz, czyli facet 
|
Pt lip 20, 2007 11:48 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Po prostu część spraw jest dla mnie oczywista moralnie. I życzę Ci, żeby była równie oczywista, kiedy te problemy będą Ciebie dotyczyć, a nie pozostawać jedynie teoretycznymi. Dzięki  Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Nie zrobiła zła. ... Tutaj mamy wybranie mniejszego zła.
No to zrobiło zło czy nie go zrobiła? Tak jak napisałem w dopisku - poprawiłem tę niejasność. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): ...dlatego tak jest, bo to było oczywiste. Ludzie wtedy bardzo restrykcyjnie podchodzili do Prawa i przykazanie "nie cudzołóż" znaczyło o wiele więcej niż w dzisiejszym dosłownym rozumieniu tego zdania. O wiele więcej. Oznaczalo neimalże wszystko co jest w tej materii rozumiane
Nie bierz do siebie ale tłumaczenie pokrętne. Dlaczego więc jednak mówił o złu aktywnego homoseksualizmu? Było to mniej oczywiste? A jednak mówił (pisał). Być może to było a propos współżycia przedmałżeńskiego albo onanizmu - trudno mi sobie teraz przypomnieć. Ale argument, że o tym nie pisał, bo pewnie to nie był grzech zdecydowanie do mnie nie przemawia. SweetChild napisał(a): jumik napisał(a): Odpowiedź: Bo Ziemia i wszystkie co na niej ma być poddane czlowiekowi. Innymi słowy: Bóg słownie narzucił cel Ziemi i wszystkiemu co na niej jest (wszelkiemu stworzeniu = temu co Bóg stworzył). Skoro wszystkiemu, to dlaczego akurat cykl płodności nie miałby być poddany człowiekowi?
Bo wtedy zmienia się cel współżycia. Bo wszelkie stworzenie zostało poddane człowiekowi, ale on sam nie może zmieniać celu samego siebie ingerować w siebie zmieniając swój cel, bo nie jest jakimś innym stworzeniem. Ma używać mózgu, aby mu było łatwiej, aby świat był dla niego dobry, ale nie może zmieniać celów natury(/naturalnych) nadanych przez Boga. Dalej nikt mi nie napisał czegoś co by było sprzeczne z tą koncepcją - ani jednej rzeczy.
|
So lip 21, 2007 11:56 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
mateola napisał(a): Nie mam już natomiast siły rozgryzać tego moralnego orzecha Niewątpliwie trudna moralnie sprawa. mateola napisał(a): (przepraszam arcywytrwałego Jumika  ) Przyjmę to jako komplement  mateola napisał(a): nie rozumiem, głupia nie jestem - a może jestem...? Z pewnością nie jesteś  . Po prostu żaden z nas nie pozna wszystkiego. Ale pomyśl o tym z innej strony: ciągle próbujesz rozgryźć ten orzech, poznać prawdę, co niewątpliwie już samo w sobie jest męczące/wymagające dużego wysilku. Pomyśl sobie teraz, że to jest wysilek wkładany w niesamowicie dobrą sprawę - bo co poza tym możemy robić na Ziemi? Myślę, że to to, czego Bóg od nas chce - szukania Jego, czyli dobra, prawdy  mateola napisał(a): Pozdrawiam i na jakiś czas się wyłączam - M.
Mam nadzieję, że to tylko na jakiś czas  . Pisanie tutaj zajmuje bardzo dużo czasu, co sam zauważyłem (dlatego ostatnio odpowiadam hurtem raz na kilka dni). Być może też przyjdzie mi się wyłączyć lub po prostu biernie czytać aż do następnej ważnej sprawy... zobaczymy. Na razie jestem.
|
So lip 21, 2007 12:07 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Emil napisał(a): Wracając do tematu wątku, opowiem historię, jak mi i mojej żonie wychodziło stosowanie npr-u z podziałem na okresy 5 letnie, dalej nazywane pięciolatkami. Dziękuję za świadectwo. Bardzo szczere i osobiste. monika001 napisał(a): i jedynym moim lekarstwem i pocieszeniem była modlitwa. Modliłam się "do upadłego". Tak mijało bardzo wiele dni, bez większych zmian. Ale gdzieś głęboko miałam ufność i przekonanie, że w ciężkim położeniu, w sytuacji, która zdawała się przez długi czas sytuacją po ludzku bez absolutnie żadnego wyjścia, że Bóg mnie wysłucha. I tak się rzeczywiście stało. Dlatego mam pewność, że Bóg istnieje.
Piękne słowa... też chciałbym, żeby u mnie trudne chwile, jeśli takie nadejdą (a pewnie tak), budowały moja wiarę, upewniały mnie w drodze do Boga. Wierzę w to i w Boga - zobaczymy co z tego wyniknie 
|
So lip 21, 2007 12:09 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
jumik napisał(a): Dziękuję za świadectwo. Bardzo szczere i osobiste.
To żadne świadectwo, taka tam sobie, lekko fabularyzowana opowiastka 
|
So lip 21, 2007 13:09 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
jumik napisał(a): Bo wtedy zmienia się cel współżycia. Bo wszelkie stworzenie zostało poddane człowiekowi, ale on sam nie może zmieniać celu samego siebie ingerować w siebie zmieniając swój cel, bo nie jest jakimś innym stworzeniem. Ma używać mózgu, aby mu było łatwiej, aby świat był dla niego dobry, ale nie może zmieniać celów natury(/naturalnych) nadanych przez Boga.
Czytałem ten fragment kilka razy, i moim malutkim rozumkiem pojąłem tylko jedną rzecz:
Jest niemożliwe, żeby wyjaśnienie moralnej zgodności z doktryną KK, jednej z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka, wymagała takich akrobacji słowno-logicznych.
Prawo musi być proste, jasne, zrozumiałe dla człowieka. KK może w swoich dokumentach wyjaśniać wiernym i pomagać zrozumieć co i dlaczego może/nie może/powinien robić. Jeżeli nie jest w stanie tego zrobić - a widać po postach Jumika, jaka to jest sztuka - to takie prawo, albo prawodawca jest do bani.
|
So lip 21, 2007 13:30 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Emil napisał(a): Prawo musi być proste, jasne, zrozumiałe dla człowieka. KK może w swoich dokumentach wyjaśniać wiernym i pomagać zrozumieć co i dlaczego może/nie może/powinien robić. Jeżeli nie jest w stanie tego zrobić - a widać po postach Jumika, jaka to jest sztuka - to takie prawo, albo prawodawca jest do bani.
Ależ w dokumentach Kościoła jest jasno określone co wolno, a czego nie w sprawach natury seksualnej (bo o tym ten wątek). Oficjalne stanowiski KK jest jednoznaczne i raczej bardzo jednoznacznie interpretowane przez większość duchownych.
Jak czytam O. Knotza i jego "szansę spotkania" to myślę, że w porównianiu z wieloma innymi księżmi sztywno interpretującymi dokumenty KK odnośnie współżycia w małżeństwie i tak bardzo wychodzi on na przeciw problemom małżonków w popełnianiu(?) przez nich grzechów natury seksualnej i ich rozumieniu.
|
So lip 21, 2007 15:54 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
monika001 napisał(a): Ależ w dokumentach Kościoła jest jasno określone co wolno, a czego nie w sprawach natury seksualnej (bo o tym ten wątek).
Niestety, problem w tym, że nie jest. Np. pieszczoty z orgazmem "poza". A jak już coś jest, np. zakaz antykoncepcji, to nie wiadomo skąd się to wzięło, i Jumik musi tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć ..... 
|
So lip 21, 2007 17:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Emil !
A odpowiedź jest stosunkowo bardzo prosta:
Antykoncepcja przynosi cały szereg negatywnych skutków i to w wielu wymiarach - zarówno zdrowotnym ("fizycznym" ) jak psychicznym oraz duchowym...
|
N lip 22, 2007 10:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ups - niepotrzebnie wysłałem poprzedni
Zaważywszy na wszelkie "za i przeciw" MNPR i antykoncepcji to za antykoncepcją przemawia praktycznie tylko łatwość stosowania - a przeciwko nie jest cała reszta ...
|
N lip 22, 2007 10:03 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
ddv163 napisał(a): Antykoncepcja przynosi cały szereg negatywnych skutków i to w wielu wymiarach - zarówno zdrowotnym ("fizycznym" ) jak psychicznym oraz duchowym...
Wiesz co? Alkoholizm dokładnie tak samo. Ale picia alkoholu KK jakoś nie zabrania. Ostrzega przed tym problemem, ale zostawia decyzji i sumieniu wiernych w jaki sposób używają alkoholu.
Dlaczego w przypadku AK Kościół nie może zaufać wiernym, że będą ją stosować bez złych skutków, typu aborcja, podmiotowe traktowanie i cała lista innego zła jakie się przypisuje AK ?
|
N lip 22, 2007 10:14 |
|
 |
ania2609
Dołączył(a): Śr lut 15, 2006 23:55 Posty: 120
|
monika001 napisał(a): ania2609 napisał(a): We czwartek idę na przedmałżeńskie spotkanie do poradni rodzinnej. Podyskutuję sobie z panią. Aniu, może ty nam coś ciekawego i budującego dopowiesz po tym spotkaniu. 
No i poszłam. I nic nowego. W sumie to było do przewidzenia, no bo cóż można w tej sprawie jeszcze powiedzieć.
Wiecie, wiem jedno. I jest to moje przekonanie, nie narzucone przez poradnie rodzinną, księdza, forumowiczów, czy kogokolwiek innego. Chodzi mianowicie o to, że ja nie mam wyjścia. -> MUSZĘ się podporządkować nauce KK. Mam wybór -> być katoliczką lub nie. Jestem dorosła -> i albo, albo. Albo przyjmuje naukę Kościoła, albo idę sobie do zboru wolnych chrzescijan i robię co chcę. Ponieważ z całą pewnościa w KK chcę pozostać, nie mogę w jednej rzeczy powiedzieć, że mi sie nie pdooba, wiec się tak nie bawię. Tzn. mogę, ale będzie to świadomy wybór czegoś złego. Nie ja ustalam, co jest grzechem, co nie. Jestem rozgoryczona, zniechęcona, zła, smutna, będe cierpiec, ale cóż.
Będę się użerać z tym @#@#$%#$%&^* NPRem i "moja urodą" (tak powiedziała moja pani gin.-spcjalistka od NPR,kiedy dowiedziała się jak wyglada mój 70dniowy cykl. pani w poradni powiedziała mi, że mamy trudne zadania). Po prostu czuję, że Pan Bóg chce, żebym się podporządkowała KK, nawet jeśłi obecna nauka w sprawie planowania rodziny jest niedoskonała.
I moge miec tylko nadzieję, żez tego coś dobrego wyjdzie 
_________________ Ania
|
N lip 22, 2007 23:00 |
|
 |
Desdemona
Dołączył(a): Pn sie 07, 2006 16:05 Posty: 132
|
ania2609 napisał(a): monika001 napisał(a): ania2609 napisał(a): We czwartek idę na przedmałżeńskie spotkanie do poradni rodzinnej. Podyskutuję sobie z panią. Aniu, może ty nam coś ciekawego i budującego dopowiesz po tym spotkaniu.  Po prostu czuję, że Pan Bóg chce, żebym się podporządkowała KK, nawet jeśłi obecna nauka w sprawie planowania rodziny jest niedoskonała. I moge miec tylko nadzieję, żez tego coś dobrego wyjdzie 
właśnie OBECNA...60 lat temu była inna i za kolejne 60 lat będzie inna.
KK na przestrzeni wieków zmieniał zdanie...to co było kiedys niedopomyślenia, teraz jest dozwolone. Zastanów się czy warto za to niszczyć swoje małżeństwo od wewnątrz??
|
Pn lip 23, 2007 0:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|