Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Autor |
Wiadomość |
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarello, głowa do góry, będzie lepiej. Myślę, że teraz to taka próba sił po tych ostatnich przejściach. Myślę, że zachowanie z Twojej strony powinno wyglądać tak, jak wyglądało. Teraz była może pewna sztuczność, ale wkrótce to się stanie naturalne. Myślę, że za jakiś czas (nie wiem, jaki, Ty musisz wyczuć, czy to będzie miesiąc, rok czy trzy lata, czy dziesięć) będziesz mogła porozmawiać z nim na temat takich gestów, jak "niewznoszenie oczu do sufitu" podczas "religijnych" życzeń (na zasadzie: "Wiesz, jacy są rodzice, niereformowalni, nie mogę ich przekonać do innych zachowań, ale jest mi przykro, kiedy tak demonstrujesz swoją niechęć. Czy mógłbyś się wznieść ponad to?"). Na razie to on jest zrażony i nie ma się co dziwić, ale za jakiś czas, czując Twoje wsparcie, może będzie bardziej skłonny do takich delikatnych ustępstw w imię miłości do Ciebie. Co do rodziców, to oczywiście, że "wiedzą swoje" i ich pewnie nie przekonasz, a na pewno nie słowami. Ale nie możesz pozwolić, aby mama przy tobie obgadywała Twojego męża. Możesz, a nawet masz obowiązek stanąć po jego stronie, niekoniecznie kłócąc się z mamą, ale mówiąc: "Mamo, myśl, co chcesz, masz prawo do swojego zdania, ale to jest mój mąż, kocham go i nie pozwolę, żebyś przy mnie o nim źle mówiła." Przykro mi, ale musisz pokazać jej, gdzie jest jej miejsce - a jest ono POZA Waszym małżeństwem.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
|
Wt kwi 26, 2011 19:07 |
|
|
|
 |
aquarella
Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35 Posty: 100
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Ja już nawet z nim próbowałam subtelnie o tym porozmawiac... powiedzial, ze kiedy tylko oni przestana demonstrowac swoja religijna wyzszosc nad nim, to on przestanie byc taki zniechecony. Bo na razie te ich gesty i życzenia odbiera jako przytyki pod swoim adresem. Mówi, że skoro oni w żaden sposób nie chcą uszanować jego niewiary, to on w żaden sposób nie uszanuje ich wiary. Zaparł się i tyle. Sytuacja patowa. Po prawdzie to ja też już nie wiem, na ile moja mama celowo wykonuje pewne gesty w jego stronę... ona chyba uważa, że jak mu wystarczającą ilość razy złoży życzenia łaski Matki Boskiej, to on się od tego nawróci. Może już mam paranoję, ale to taka jakby cicha wojna. Przynajmniej on twierdzi, że niektóre ich zachowania są demonstracyjne, obliczone na reakcję. Może nie powinnam posądzać o to rodziców, przecież to grzech źle o nich myśleć. Nic już nie wiem. Po prawdzie to chyba trochę normalne, bo jak u jego mamy ja się żegnam przy stole, to też wszyscy na mnie patrzą? No i jak życzenia świąteczne czy modlitwa mogą być jakimś gestem niechęci? On chyba też przewrażliwiony. Przecież rodzice nie chcą nic złego.
|
Śr kwi 27, 2011 13:40 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Widzisz... mi jako niekatoliczce takie życzenia sprawiałyby przykrość. Uważałabym je po pierwsze za niegrzeczność, po drugie za brak delikatności, a po trzecie za brak szacunku dla mojego odmiennego światopoglądu.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Śr kwi 27, 2011 14:14 |
|
|
|
 |
BlueDraco
Dołączył(a): Śr lut 24, 2010 15:30 Posty: 295
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
aquarella napisał(a): Mówi, że skoro oni w żaden sposób nie chcą uszanować jego niewiary, to on w żaden sposób nie uszanuje ich wiary. Jak dziecko... Chciałoby się napisać "a nie mówiłem?!" (parę postów wcześniej). Czy nadal podtrzymujesz krytykę moich tez o związku apostazji z przekonaniem o zbyt małych rozmiarach?  (Dla wyjaśnienia: to był/jest żart, ok? Jak każdy żart, ma on jednak pewne odniesienie do rzeczywistości...)
|
Śr kwi 27, 2011 14:17 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Czyli rodzice również mają kompleks małego ptaszka, tak?
Jest tu gdzieś opcja "ignoruj" na tym forum? Oszczędziłoby mi to stresów w zetknięciu z prymitywnymi i żałosnym tekstami, na które tu czasem niestety trafiam.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Śr kwi 27, 2011 14:37 |
|
|
|
 |
aquarella
Dołączył(a): Śr sty 19, 2011 15:35 Posty: 100
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
BlueDraco napisał(a): Jak dziecko... Chciałoby się napisać "a nie mówiłem?!" (parę postów wcześniej). Czy nadal podtrzymujesz krytykę moich tez o związku apostazji z przekonaniem o zbyt małych rozmiarach?  (Dla wyjaśnienia: to był/jest żart, ok? Jak każdy żart, ma on jednak pewne odniesienie do rzeczywistości...) Jeżeli to jest żart, to wyjątkowo głupi i obraźliwy. Chyba że sam masz jakieś kompleksy małego ptaszka, skoro ciągle do nich wracasz. Aha i czy można wiedzieć JAKIE ma ten żart odniesienie do rzeczywistości?
|
Śr kwi 27, 2011 18:00 |
|
 |
BlueDraco
Dołączył(a): Śr lut 24, 2010 15:30 Posty: 295
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Czy dorosły, poważny i dojrzały facet bez kompleksów, w dodatku uważający siebie samego za racjonalistę (niekoniecznie słusznie) postępuje na zasadzie "skoro oni w żaden sposób nie chcą uszanować jego niewiary, to on w żaden sposób nie uszanuje ich wiary"?
Dla mnie to jest dziecinada.
|
Śr kwi 27, 2011 19:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
BlueDraco Zamiast pomóc rozwadniasz całą dyskusję swoimi prześmiewczymi tekstami. Mam wrażenie, że z Tobą nie do końca wszystko jest w porządku. Bawisz się w satyra w internecie? Swoje chamstwo zachowaj dla siebie. Tyle w temacie.
Aquarella Prostackie żarty zignoruj, one na pewno Ci nie pomogą. W moim odczuciu dobrze robisz nie zaogniając sytuacji. Rozmowy na tak poważne tematy można przeprowadzać tylko w atmosferze spokoju, sama wiesz jak wściekłe potrafią być spory nawet między chrześcijanami o wiarę. Sytuacja nie jest wcale patowa, pewne zranienia muszą się zagoić. W tej chwili prawdopodobnie jest przewrażliwiony, ale to jest normalne. Ile Ty byś wytrzymała, żeby przy każdej nadarzającej się okazji jacyś ludzie mówili: uwierz w allaha, Mahomet ma rację. Myślę, że też miałabyś dosyć życzeń podejrzewając składających je o zwykłą złośliwość i brak taktu. Ja przede wszystkim starałbym się nie obrzydzić Twojemu mężowi wiary - i jeśli piszę wiarę mam na myśli wszystkie "odłamy" chrześcijaństwa. Wiadomo, jedni są bliżej prawdy, drudzy dalej (być może mylą się całkowicie), ale nigdy nie próbuj mówić, że katolicyzm, prawosławie czy protestantyzm ma wyłączność na prawdę. Nie teraz. On sam musi wybrać, jaka wiara go przekonuje. Może uzna, że katolicyzm nie jest prawdziwy. Ty tego nie wiesz. Pamiętaj, przymus powoduje bunt. Jak coś mi wpadnie go głowy jeszcze, to napiszę.
Edycja: Dziecinadą jest próba zmuszania do wiary. Rozumiem, że jesteś zwolennikiem chrztu pod karą śmierci?
|
Śr kwi 27, 2011 19:36 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
BlueDraco napisał(a): "skoro oni w żaden sposób nie chcą uszanować jego niewiary, to on w żaden sposób nie uszanuje ich wiary"?
Dla mnie to jest dziecinada. Ustąpić ma mądrzejszy, ale i tak później okazuje się, że rację ma strona wierząca. No bo Bóg po naszej stronie, więc jak to tak? Ateuszek fika i ma niby słuszność stawiając opór?! Nigdy!
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Śr kwi 27, 2011 19:39 |
|
 |
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Aquarello, ja myślę, że BlueDraco czasem trzeba po prostu ignorować (nawet, jeśli na forum nie ma takiej opcji  ). Dowodząc niedojrzałości Twojego męża W TAKI SPOSÓB, sam o sobie wystawia świadectwo. To jak zaczepki w piaskownicy: może mu się odechce, jak nie będzie wzbudzał emocji. A wracając do tematu... Aquarella napisał(a): Ja już nawet z nim próbowałam subtelnie o tym porozmawiac... powiedzial, ze kiedy tylko oni przestana demonstrowac swoja religijna wyzszosc nad nim, to on przestanie byc taki zniechecony. Bo na razie te ich gesty i życzenia odbiera jako przytyki pod swoim adresem. Mówi, że skoro oni w żaden sposób nie chcą uszanować jego niewiary, to on w żaden sposób nie uszanuje ich wiary. Dlatego pisałam, żeby ten temat podjąć za jakiś czas, kiedy już się poczuje bezpieczniej. Aquarella napisał(a): Zaparł się i tyle. Nie byłabym dla niego taka surowa. Po pierwsze, Twoi rodzice się też zaparli, więc w tej sytuacji nie są ani trochę lepsi od niego. Po drugie, on się czuje naprawdę zraniony i urażony, i ja się mu wcale a wcale nie dziwię. Ma prawo reagować trochę nieadekwatnie, to zrozumiałe - reakcja obronna. Miejmy nadzieję, że wkrótce poczuje się bezpieczniej i te odruchy obronne przestaną być mu potrzebne. Aquarella napisał(a): Może nie powinnam posądzać o to rodziców, przecież to grzech źle o nich myśleć. Tak, grzech źle myśleć o rodzicach. No chyba że to "źle" jest akurat prawdą. Masz prawo myśleć o swoich rodzicach prawdę, nawet, jeśli to trudna prawda. A żeby do tej prawdy dojść, trzeba by z nimi porozmawiać. Nie trzeba proroka, żeby wiedzieć, że Twoi rodzice chcą dla Ciebie jak najlepiej i to całe ich zachowanie wynika z tego, żeby Tobie pomóc. I to chyba Twoja rola, żeby im uświadomić, że wyświadczają Ci niedźwiedzią przysługę, że Tobie tez leży na sercu zbawienie Twojego męża, a póki co oni go tylko zniechęcili do wiary. Aquarella napisał(a): No i jak życzenia świąteczne czy modlitwa mogą być jakimś gestem niechęci? On chyba też przewrażliwiony. Przecież rodzice nie chcą nic złego. Oj mogą, mogą... Nie sądzisz, że rodzice faktycznie chcą mu trochę pokazać swoją wyższość? że to w co oni wierzą jest lepsze? Są też nieustępliwi i zapatrzeni w siebie i swój sposób przeżywania (nie chcę ich oceniać, mówię o tej konkretnej sytuacji), to mi się mało kojarzy z chrześcijańską postawą. I, oczywiście, nie chcą źle - chcą dobrze. Ale jak łatwo czasem komuś zaszkodzić dobrymi chęciami... Myślę, że powinnaś teraz postawić na rozmowę z nimi, aby zaakceptowali swojego zięcia takim, jakim jest.
|
Śr kwi 27, 2011 19:57 |
|
 |
BlueDraco
Dołączył(a): Śr lut 24, 2010 15:30 Posty: 295
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Tak sobie myślę, że jeszcze ze dwie strony wypowiedzi i drodzy bracia i siostry forumowicze/-ki zaczną zgodnie namawiać Aquarellę na zerwanie kontaktów z rodzicami i Kościołem oraz przyjęcie wiary ateistycznej. Tolerancja piękna rzecz, ale gdy widzę delikatność i zrozumienie wobec postawy idącego w zaparcie ateusza oraz dezaprobatę wobec ani odrobinę nie gorszych katolickich rodziców, to zapala mi się czerwone światełko.
|
Śr kwi 27, 2011 21:26 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
BlueDraco napisał(a): Tak sobie myślę, że jeszcze ze dwie strony wypowiedzi i drodzy bracia i siostry forumowicze/-ki zaczną zgodnie namawiać Aquarellę na zerwanie kontaktów z rodzicami i Kościołem oraz przyjęcie wiary ateistycznej. Twoje przemyślenia są dla nas wyrocznią. BlueDraco napisał(a): Tolerancja piękna rzecz, ale gdy widzę delikatność i zrozumienie wobec postawy idącego w zaparcie ateusza oraz dezaprobatę wobec ani odrobinę nie gorszych katolickich rodziców, to zapala mi się czerwone światełko. Czy postawa idącego w zaparcie ateusza różni się czymś od postawy idących w zaparte katolickich rodziców, a jeśli się różni, to czym?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Śr kwi 27, 2011 22:01 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Elbrus napisał(a): Czy postawa idącego w zaparcie ateusza różni się czymś od postawy idących w zaparte katolickich rodziców, a jeśli się różni, to czym? To jak w tym dowcipie o trzech prawdach: prawda, święta prawda i gó wno prawda.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Śr kwi 27, 2011 22:05 |
|
 |
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
BlueDraco, a mówi Ci coś pojęcie "jedność małżeńska"? No i Aquarella ślubowała miłość, wierność, uczciwość i "oraz że Cię nie opuszczę" swojemu mężowi, a nie rodzicom. Pomedytuj może trochę nad tymi słowami. Poza tym, jeśli leży jej na sercu zbawienie męża, powinna się starać nie zrażać go do wiary, nie uważasz?
|
Cz kwi 28, 2011 14:43 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Rojza Genendel napisał(a): Widzisz... mi jako niekatoliczce takie życzenia sprawiałyby przykrość. Uważałabym je po pierwsze za niegrzeczność, po drugie za brak delikatności, a po trzecie za brak szacunku dla mojego odmiennego światopoglądu. A mnie jako nie-muzułmaninowi nie przeszkadzałyby życzenia darów Allaha, jako nie-XXX nie przeszkadzałyby życzenia opieki Wróżki-Zębuszki czy jako nie-YYY nie przeszkadzałyby życzenia błogosławieństwa Latającego Potwora Spaghetti. Nie rozumiem, dlaczego miałyby one sprawiać mi przykrość? Co innego życzenia śmierci, choroby itp., ale przecież takie nie padają.
|
Wt maja 03, 2011 9:39 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|