Autor |
Wiadomość |
buu88
Dołączył(a): Cz sie 31, 2006 16:31 Posty: 37
|
dzięki Peper duzo mi wyjaśniłeś:)  jesteś:)
teraz mi serio duzo wyjaśniłęś i już wiem co mam zrobić..i wogule wam wszytkim dziękuje.. wiem tearz ze
- do niczego nie musze się spieszyć
- jak zrobi to po ślubie to też nie musez od razu wszytko i też moze byc fajnie
- jak zrobie to przed ślubem ale weźmiemy ślub tez nei ebdzie tak źle
- ze nie jestem sama z moim problemem
i ze fajne to forum
pozdrawiam ejscze raz wszytkich uzytkowników i przepraszam za Literówki
Amor vincit omnia
|
Wt wrz 26, 2006 15:13 |
|
|
|
 |
josefciorga
Dołączył(a): N paź 08, 2006 9:40 Posty: 3
|
 Współżycie przed ślubem
Współżycie przedmałżeńskie – mity i fakty.
Ważność doboru seksualnego małżonków potwierdza samo życie – wszak blisko 1/3 jego spędzamy w łóżku. Nawet najtęższe mohery i ortodoksyjni katolicy, przy których ortodoksyjni Żydzi z pejsami i w jarmułkach są nieznaczącymi płotkami, sami niechętnie przyznają, że jest to ważna sfera życia człowieka. Celibatariusze owi „znawcy sztuki kucharskiej” przeczytawszy jedną lub góra kilka książek kucharskich i nie dotknąwszy nawet „patelni” (cunnilingus), bo to reguła (od XI w.) im zabrania, zalecają tzw. czystość przedmałżeńską tj. powstrzymanie się od stosunków nie mając zgoła pojęcia o meandrach pożycia małżeńskiego. Wszak nie będziemy żyli z celibatariuszem a z naszą (ym) wybranką
(wybrankiem), więc te zalecenia są sobie a muzom w kontekście nierozerwalności małżeństwa po katolicku.
Kupując kota w worku, bez sprawdzenia, bez dopasowania się w sferze seksualnej mamy duże szanse narobić sobie niebotycznych kłopotów. Pomijam już fakt niedopasowania się w sensie wymiarów fizycznych czy obojnactwa choć i takie przypadki się zdarzają. Uniemożliwiają one skonsumowanie świeżo zawartego związku, co stanowi powód do unieważnienia małżeństwa; nie każdy ma ochotę na długoletnie czekanie i płacenie kasy zgodnie ze znanym „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Częstsze przypadki to te opisywane na różnych forach internetowych np. Onet.pl forum Zdrowie i poczytać sobie o pretensjach do współmałżonka dotyczących seksu. Pomijam już nawet sprawę częstotliwości współżycia, która jest indywidualną sprawą każdej pary; chodzi mi o stosunek do stosunków, sprawy postrzegania seksu i stawiania go w hierarchii wartości w życiu np. czy współżycie sprawia radość, sposobu rozwiązywania problemów intymnych itp. Współczesność niesie z sobą rozmaite wyzwania – np. partner wyznający zasadę – „w tym jest życia smaczek raz dziewczynka, raz chłopaczek” –taki egzemplarzyk hetero, będzie odpowiedni dla kobiety z niewielkim lub zerowym temperamentem (przykład akacja na tym forum) i odwrotnie facet z temperamentem zupełnie nie pasuje do katoliczki, która zamierza stosować NPR, bo nie wytrzyma postu i będzie to stanowić zarzewie kłótni. Należy te wszystkie sprawy przećwiczyć praktycznie w okresie narzeczeństwa. Optymalnym byłoby, gdyby dwoje młodych mogło zamieszkać ze sobą na jakiś czas na próbę. PiS-iorki w kiełbasie przedwyborczej obiecały Polakom 3 mln. mieszkań; był to oczywiście SKRÓT MYŚLOWY, bo po wyborach żadna nie pamięta już o swoim elektoracie. Ważny jest również czas wspólnego zamieszkiwania – powinien on być optymalny, moim zdaniem minimum 9 miesięcy i nie dłuższy niż 2 lata. Jeżeli niemożliwe jest wspólne zamieszkanie należy starać się jak najdłużej przebywać ze sobą w różnych sytuacjach w tym intymnych wykorzystując np. weekendy, urlopy do wspólnych wyjazdów. W czasie narzeczeństwa należy ustalić takie kluczowe kwestie jak ilość dzieci i rozstrzygnąć rodzaj stosowanej antykoncepcji.
Kolejnym mitem celibatariuszy jest rozpowszechniane szeroko stwierdzenie, że gdy mężczyzna będzie dobry dla partnerki w jej okresie płodnym, to ona będzie się jemu chętnie oddawać w okresie niepłodnym (zakładają, że pary stosują „jedynie słuszny” NPR). Gdyby to była taka prosta zależność, to życie byłoby bajeczne, a jakie jest – każdy widzi.
Powiedziałbym, że ochota kobiety na seks jest mieszaniną predyspozycji wrodzonych i nabytych z przewagą tych pierwszych. Zależy to od czegoś nieuchwytnego w rodzaju fluidów. Niestety katoliczki wypadają na tym tle doprawdy blado i nie wiem, czy jest to kwestia ich wychowania pełnego dulszczyzny spychającego seks do czegoś nieistotnego, na ostatnich miejscach w potrzebach życiowych, a nawet wstydliwego i brudnego. Zaryzykowałbym twierdzenie, że można im smarować miodem miejsce, w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę, a i tak niewiele się wskóra. Idą do łóżka, do obowiązku małżeńskiego jak Emilia Plater na szaniec, z zaciśniętymi wargami jakby od tego zależało
być lub nie być. Hipokryzja katolicka dorównująca odwracaniu kota od ogona jedynie naszym klonom nakazuje tzw. „naturalne” planowanie rodziny; piszę w cudzysłowie, bo stosunki w czasie, kiedy kobieta jest do tego najmniej fizjologicznie przygotowana to zaiste perwersja.
Oczywiście katolikom obce jest pojęcie libido, nie będę ułatwiał, proszę pogrzebać w gogle; wspomnę tylko, że nawet czołowy religiant K. Knotz pisze o niepowtarzalnej aurze podczas owulacji – duża ilość śluzu stwarzającym komfort współżycia, no i nastawienie psychiczne.
Sprawdziłem to doświadczalnie z moją partnerką współżyjąc dokładnie w czasie owulacji – efekt osiem orgazmów podczas jednego stosunku, w innym czasie z biedą trzy.
To tyle na razie.
_________________ Czego dziś nie zrobisz jutro nie dogonisz
a szkoda jeżeli dzień jeden uronisz
|
Wt paź 10, 2006 17:54 |
|
 |
buu88
Dołączył(a): Cz sie 31, 2006 16:31 Posty: 37
|
josefciorga <respekt>
trzeba mieć naprawdę dużo odwagi zeby napisac coś takiego na katolickim forum.. naprawde podziwiam Cię ja bym tak nie potrafiła
nie podzielam wszystkich Twoich opini jednak w niektórych przypadlach musze przyznac Ci racje:)
ciekawa ejstem czy Twój post zostanie usunięty
pozdrawiam
_________________ "...Kariera jest jedynie pracą
Współczesnym serwitutem na zlecenie
Jeśli nie służy wyzwaniu
I marzeniom.
A dzień jest tylko Kolekcją godzin
jeśli nie istnieje dla jedynego
(..)uśmiechu na twojej Twarzy."
|
Wt paź 10, 2006 19:09 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Polecam do przeczytania:
Cytuj: Mit dopasowania seksualnego Nadesłał dr Jacek Pulikowski Dopasowanie „seksualne”
Tego pojęcia używa się zwykle w całkowitym oderwaniu od jedynego kontekstu, w którym posiada ono ważny, głęboki i pozytywny sens. Kontekstem tym jest pełna, ludzka, wierna i wyłączna oraz płodna w zamierzeniu, i dozgonna miłość małżeńska. W tym sensie dopasowanie małżeństwa w sferze płciowości jest długotrwałym – bo rozciągającym się na całe życie – procesem. Dopasowanie to jest tylko jednym (choć przyznaję, że ważnym) z wielu elementów budowy jedności dwojga osób – Komunii małżeńskiej. Rosnące poczucie jedności cielesnej może być przyczyną prawdziwej głębokiej radości (nie tylko doraźnej przyjemności) jedynie wówczas, gdy jest w harmonii ze wzrastającą jednością psychiczną i duchową. Słowem, jest elementem jedności dwojga oddanych sobie całkowicie i trwale osób jako stworzeń cielesno-psychiczno-duchowych. Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej staje się jedynie namiastką, by nie powiedzieć karykaturą jedności, przynoszącą co prawda doraźną przyjemność, lecz w dłuższej perspektywie czasowej rodzącą zawód i frustrację. Ostatecznie, współżycie li tylko cielesne rozbija więzi zamiast oczekiwanego dość powszechnie ich pogłębiania. Uczy tego doświadczenie tysięcy ludzi zawiedzionych w swych nadziejach na osiągnięcie szczęścia poprzez działania płciowe poza terenem małżeństwa.
(...)
http://www.woda-zywa.pl/czytelnia.php?a ... ategoria=1
|
Wt paź 10, 2006 21:10 |
|
 |
josefciorga2
Dołączył(a): Cz lis 02, 2006 7:01 Posty: 3
|
 Współżycie przed ślubem
Dzięki ddv 163 za polecenie mi tego artykułu, ale po przeczytaniu i dogłębnym przemyśleniu stwierdzam, że Jacek Pulikowski nie ma nic do zaproponowania parom, które ze sobą chodzą na poważnie i znają się od dłuższego czasu np. 2 lat. Cały tekst jest dla młodzianków, którzy chcą zaspokoić swój popęd seksualny w okresie dojrzewania, gdy hormony latają po ich ciele jak mrówki.
W Palestynie za czasów Jezusa za mąż wychodziły dziewczynki w wieku 12-14 lat nic więc dziwnego, że na ogół były dziewicami. Uwzględniając nawet, że na południu szybciej się dojrzewa o czym można się przekonać obserwując np. Cyganów to jednak przez > 2000 lat coś się jednak w zwyczajach zmieniło, o czym nie wszyscy starają się pamiętać lub nawet zauważać.
Wg www.stat.gov.pl Podstawowe informacje o rozwoju demograficznym Polski do 2004 roku średni wiek wstępujących po raz pierwszy w związki małżeńskie wynosi dla kobiet 24,3 lat, dla mężczyzn 26,6 lat. W latach 90-tych nastąpiło przesunięcie największej płodności kobiet z grupy wieku 20-24 lata do grupy 25-29 lat
w wyniku wyboru – najpierw wykształcenie i stabilizacja ekonomiczna, a dopiero potem założenie rodziny. A przecież krew nie sok z buraków i trzeba jakoś tę przebudzoną seksualność (też dar Boży) zaspokoić i stąd tyle związków bez ślubu i na próbę, co KK powinien traktować jako porażkę, bo przecież co innego naucza.
Ja również nie zamierzam skorzystać ze „wspaniałych” rad tego guru, bo nie po to się kochamy, aby się ograniczać i słuchać kogoś, kto nie był nigdy w małżeństwie.
A to czy popełniam grzech, czy nie, to jest nasza i tylko nasza sprawa i nikomu nic do tego!
Gdybym słuchał [...] prosze o powstrzymanie sie od inwektyw - pedziwiatr to byłbym jeszcze prawiczkiem, a dobiegam trzydziestki - wyobrażasz sobie taką głupotę?!!!
Cytuję „Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy – w złych warunkach – a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który normalnie trwać powinien przez całe życie.”
A kto powiedział, że jednym aktem? Czy spotkaliśmy się na disko i idziemy w krzaki?
Moim zdaniem popartym badaniami optymalny okres wspólnego zamieszkiwania/przebywania razem na próbę winien wynosić od 9 miesięcy do 2 lat, w tym czasie można odbyć NIEJEDEN stosunek nawet stosując osławiony „N”PR, choć ja polecam pewniejsze metody zabezpieczenia się .
W złych warunkach - a dlaczego w złych ?, nie będziemy się przecież kochać jak pisze poeta „w pociągu, w przeciągu, na drągu”, na schodach, w dworcowej toalecie, tylko zadbamy o niezbędną intymność (ważne dla psychicznego bezpieczeństwa kobiety). Dlaczego „aktem niszczącym”? Nic bardziej bzdurnego, odwrotnie będzie to budować i umacniać naszą miłość, pogłębiać bliskość wchodząc na wyższy jakościowo jej etap.
Prawda jest jednak taka, że decyduje biologia, tzn. dobór naturalny. Chodzi jedynie o to żeby kobieta wybrała sobie faceta, który ją bardzo podnieca i żeby facet z którym ona jest, też to czuł.
Wiele związków zawieranych w młodych latach jest zawieranych nie pod kątem wzajemnej szczerej atrakcyjności seksualnej - silnego podniecenia, ale decyduje uroda partnera czy partnerki i przekonanie, że jakoś to się "dotrze ". Tymczasem to się nie dotrze, tylko pogłębi z wiekiem.
Reasumując: "feromony i instynkt samozachowawczy powinien kierować ludźmi, a nie przekonanie, że coś się ułoży lub dotrze. JAK NIE JEST EKSTRA PRZY EKSTREMALNYM OBCIĄŻENIU PRACĄ OBOJGA, TO NIE MA SENSU WCHODZIĆ W ZWIĄZEK. INNYMI SŁOWY TRZEBA STWORZYĆ WARUNKI CIĘŻKICH TRUDÓW ŻYCIOWYCH I ZBADAĆ, CZY PARTNER NIE ODSTAJE PRZY PORZĄDNYM OBCIĄŻENIU OBOWIĄZKAMI DOMOWYWMI I PRACĄ ZAWODOWĄ. JAK ZACHOWUJE SIĘ PO NIEDOSPANIU. CZY JEST SKOWRONKIEM CZY NOCNYM MARKIEM. ZABURZENIA SEKSULANE WYNIKAJĄ Z BRAKU WŁASICIEGO DOBORU SEKSUALNEGO NA DZIEŃ DOBRY I KONTYUNUOWANIU TEGO BŁEDU PRZEZ LATA. OCZYWIŚCIE DOBÓR CHARAKTEROLOGICZNY JEST BARDZO WAZNY. JEŚLI FACET JEST DOMINUJĄCY NIECH NIE BIERZE RÓWIEŚNICY Z TENDENCJĄ DO DOMINACJI, BO BĘDĄ SIĘ ŻREĆ PRZEZ CAŁĘ ŻYCIE „.
Na koniec jeszcze opinia jednego z najznamienitszych polskich seksuologów Lwa-Starowicza, który tak charakteryzuje polski erotyzm wiąże się z wysoką rangą rodziny, kobiety, matki w rodzinie, wpływami katolicyzmu. Polega na: braku edukacji seksualnej w środowisku rodzinnym i systemie oświatowym, dialogu erotycznego między partnerami, ubóstwie terminologii seksualnej, popularności pozycji klasycznej w kontaktach seksualnych, mało zróżnicowanej sztuce miłosnej, rubaszności.
Pozwól ddv 163, że ja tobie i innym uczestnikom forum również coś polecę
www.womenpriests.org/pl/polish/price.asp artykuł „Dopatrywanie się grzechu tam, gdzie go nie ma”, gdzie mamy zwięzły wykład odnośnie etyki seksualnej KK począwszy od jego początków tj. od św. Augustyna (354-430) i św. Tomasza z Akwinu (1125-1274).
Po lekturze warto się zastanowić nad treścią. Jeszcze jedno – zauważcie zmianę podejścia papieża do spraw pożycia małżeńskiego – od 1,5 r. Jego pontyfikatu ani razu nie było mowy o antykoncepcji, grzechach wg VI przykazania. Po prostu rozumie, że są to SPRAWY PRYWATNE LEŻĄCE W GESTII SUMIENIA MAŁŻONKÓW i NIKT!!! nie ma prawa tam wściubiać nosa. Porównajcie to sobie z poprzednim, który grzmiał o tzw. cywilizacji śmierci i był dogmatykiem. W Niemczech po jego śmierci prości ludzie stwierdzali – był wielkim człowiekiem, ale konserwatystą, bo nie dopuścił prezerwatywy.
_________________ Czego dziś nie zrobisz jutro nie dogonisz
a szkoda jeżeli dzień jeden uronisz
|
Wt lis 07, 2006 7:56 |
|
|
|
 |
Enson Flame
Dołączył(a): Wt maja 17, 2005 21:43 Posty: 528
|
współżycie przed ślubem - praktykuję od trzech lat i nie narzekam
w żaden negatywny sposób nie wpłynęło to na mój związek, wręcz przeciwnie, jedynie go umocniło. Mój związek trwa już 4,5 roku, niestety nie ma jeszcze szans na ślub  (pracuję na pół etatu na razie i zarabiam grosze), więc gdybym miał czekac tyle czasu podejrzewam że już by było po związku 
_________________ Słów parę o religii
|
Pt lis 10, 2006 16:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Współżycie przed ślubem
goździk napisał(a): Mam dylemat....Nie wiem czy czekać z seksem do ślubu...Może wypowiedzi osób odwiedzajacych to forum pomogą mi zrozumieć tę kwestię. Boję się niedopasowania seksualnego oraz tego,że moje ciało może nie spodobać się mężczyźnie...Nie mam dużych potrzeb i czuję czasami,że zrobiłabym przyszłemu mężowi krzywdę...Wiem że mogłabym się postarać,ale czy on będzie cierpliwy i wyrozumiały?
Po co chcesz niby wymuszac celibat przed slubem skoro kochasz partnera?
Jesli kochasz to nie przeszkadza Ci mysl ze moze sie boisz zblizyc sie do ukochanej osoby? Jesli tak, to wyobraz sobie jak ten strach bedzie jeszcze gorzej wygladal po slubie.
|
Cz sty 04, 2007 22:45 |
|
 |
DiBi
Dołączył(a): Śr sty 24, 2007 0:29 Posty: 26
|
witam!
po krotce postaram sie przedstawic moja sytuacje. 4 lata jestem z chlopakiem ktory mnie kocha. od 2-3 lat mieszkamy razem. wspolzyjemy. ponad 2 lata nie bylam u spowiedzi. jestesmy teraz zagranica. w lutym wracam do Polski on zostaje tutaj. w czerwcu bierzemy slub. chce isc do spowiedzi. czy moge isc w lutym? wiem ze gdybym nie byla zmuszona to nie wracalabym przed slubem do Polski i mieszkalibysmy dalej razem. czy to bedzie w porzadku?
|
Śr sty 24, 2007 1:37 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Raczej nie- bo gdzie tu żal za grzechy i postanowienie poprawy
Ale zawsze warto takie dylematy rozstrzygac ostatecznie w konfesjonale...
|
Śr sty 24, 2007 2:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiecie ci mnie uderzyło czytając te wszystkie wypowiedzi?Osoby wierzące słysząc o tym, że ktoś postanawia zamieszkać przed ślubem od razu zarzuca i ocenia tą osobę w taki sposób, że jest gorsza ponieważ nie panuje nad popędem (tak jakby tylko o to chodziło albo nie było tego w małżeństwie - zależy, z której strony na to popatrzeć) i niczym więcej, bez względu ile ta osoba ma lat. A niektóre wypowiedzi tychże osób wskazuje, że tak naprawdę nigdy nie zastanowiły się nad tym, nad wspólnym mieszkaniem, o co chodzi w takim zamieszkaniu tylko od razu, jak wyuczone w laboratoriach zwierzątka powtarzają, że chodzi tylko o popęd, który jest zły [notabene: w małżeństwie, po legalizacji traci ów popęd status złego, ba! zostaje uświęcony nawet (sic!)]
|
Śr sty 24, 2007 23:25 |
|
 |
DiBi
Dołączył(a): Śr sty 24, 2007 0:29 Posty: 26
|
Teresse napisał(a): Raczej nie- bo gdzie tu żal za grzechy i postanowienie poprawy  Ale zawsze warto takie dylematy rozstrzygac ostatecznie w konfesjonale...
czyli zanjuczciwiej byloby zyc TAK do konca zycia.. no bo rozgrzeszenia raczej nie dostene, wiec slubu tez..
tylko nie kumam czemu ksiaza mowia ogolnie na pary takie jak my WEZCIE SLUB I BEDZIE OK. skoro tak na serio nie zasluzylismy na spowiedz a tym bardziej na slub.
|
Cz sty 25, 2007 0:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Najuczciwiej byłoby przynajmniej starać się wzbudzić żal za przedmałżeński seks i zaprzestać zbliżeń do czasu ślubu...Nie będzie to chyba trudne, bo będziecie daleko od siebie
Warto iść do spowiedzi, nikt tutaj nie odpowie na 100% czy dostaniesz rozgrzeszenie czy nie...
|
Cz sty 25, 2007 0:35 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zawsze można żałować, że się nie żałuje 
|
Cz sty 25, 2007 0:53 |
|
 |
ania2609
Dołączył(a): Śr lut 15, 2006 23:55 Posty: 120
|
Ha! A ja całym sercem rozumię i popieram czystość przedślubną.
W końcu czym różniłoby się małżeństwo od zwykłego "chodzenia" - odpowiedzialnością i zmianą nazwiska?
Poza tym nie chciałabym, żeby mój przysżły mąż "miał na koncie" intymny kontakt z inną dziewczyną.
A "wypróbowanie" przed ślubem to bzdura  i Nie dlatego, że uważam, że seks to "gorsza dziedzina" życia ludzkiego!
Będąc z kimś przez parę lat zdołam się chyba zorientować, że mnie pociąga. Rozmwiając z nim dowiem się , jakie ma podejście do tych spraw. Można się zorientować w tempreamencie bez, za przeproszeniem, wsadzenia ..... I bez zabaw typu petting.
A na dotarcie przyjdzie czas.
Zaraz mnie ktoś zjedzie, ale co tam. Ja jestem szcześliwa, że wg wszelkich znaków na niebie i ziemi, dam wszystko co mam MĘŻOWI..
_________________ Ania
|
Pt sty 26, 2007 17:23 |
|
 |
Gregor
Dołączył(a): Pt sty 05, 2007 20:31 Posty: 8
|
ania2609 napisał(a): Ha! A ja całym sercem rozumię i popieram czystość przedślubną. W końcu czym różniłoby się małżeństwo od zwykłego "chodzenia" - odpowiedzialnością i zmianą nazwiska? Poza tym nie chciałabym, żeby mój przysżły mąż "miał na koncie" intymny kontakt z inną dziewczyną. A "wypróbowanie" przed ślubem to bzdura  i Nie dlatego, że uważam, że seks to "gorsza dziedzina" życia ludzkiego! Będąc z kimś przez parę lat zdołam się chyba zorientować, że mnie pociąga. Rozmwiając z nim dowiem się , jakie ma podejście do tych spraw. Można się zorientować w tempreamencie bez, za przeproszeniem, wsadzenia ..... I bez zabaw typu petting. A na dotarcie przyjdzie czas. Zaraz mnie ktoś zjedzie, ale co tam. Ja jestem szcześliwa, że wg wszelkich znaków na niebie i ziemi, dam wszystko co mam MĘŻOWI..
Popieram w 110%!!!
|
Pt sty 26, 2007 19:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|