Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Cała sprawa zaczęła się od tego, że uznano "chodzenie ze sobą" za coś wspaniałego a nawet niektórzy pozwolili sobie dopuścić możliwość sporadycznych stosunków seksualnych w tym okresie jako rzeczy zgodnej z nauczaniem KRK a moja uwaga, że w takim razie i wspólne mieszkanie K i M jest czymś normalnym spotkała się z OSTRĄ KRYTYKĄ jako czegoś całkiem niemoralnego i grzesznego.
Więc ja przestałem rozumieć i zacząłem RÓŻNYMI metodami badać poglądy moich adwersarzy.
Bo wszystko można zrozumieć oprócz poglądów pozbawionych logiki. Więc jeżeli ktoś uważa, że "chodzenie ze sobą" jest czymś wspaniałym, że pocałunki, głaskanie i inne takie tam fizyczne kontakty (a nawet jak pewien człowieczek wspomniał i sporadyczny stosunek) jest czymś normalnym a jednak "chodzenie ze sobą" to nie jest jeszcze związek tylko okres w którym należy ewentualnie się rozmyśleć (jeżeli coś nie zagra) i ma uchronić od późniejszej małżeńskiej tragedii rozwodów, TO JA ZAPROTESTOWAŁEM, bo to dla mnie jest sprzeczne całkiem z nauką KRK, listami św. Pawła, itp.
Tu mała dygresja: ja piszę to jako katolik i o katolikach, których obowiązują jakieś zasady, których w imię przynależności do KRK zdecydowali się przestrzegać. Natomiast zdaję sobie sprawę, że kodeks moralny katolików NIE JEST kodeksem UNIWERSALNYM i osób żyjących inaczej nie mam zamiaru piętnować ani nawet zachęcać, by zmienili swoje postępowanie. Dla ateisty moje wywody będą przezroczyste i niech takie będą, bo ja nie mam zamiaru stawiać się ponad nikim i nikogo nawracać.
Zatem, przekornie powiedziałem, że ja już w takim razie wolę wspólne mieszkanie od "takiego" chodzenia. Rozumiejąc mieszkanie, jako mieszkanie (mieszkałem z rodzicami i ani ja nie utrzymywałem stosunków kazirodczych z matką ani gerontofilnych z babcią ani homoseksualnych z bratem ani nie gwałciłem siostry ani mój tata nie był pedofilem z tego powodu). Potem mieszkałem z kolegami w akademiku i też z tego powodu nie utrzymywałem z nimi stosunków homoseksualnych. A potem wynajmowaliśmy większą grupą trzypokojowe mieszkanie: w dwóch pokojach mieszkały dziewczyny a w jednym chłopacy (my). I nawet byłoby niesmaczne, gdyby ktoś w ramach tego zamieszkania utrzymywał jakiekolwiek kontakty seksualne!!! Owszem mieliśmy dziewczyny a nasze koleżanki chłopaków ale SPOZA naszego "mieszkania". Dla nikogo z sąsiadów nie stanowiło to żadnego zgorszenia, ba nawet nas lubili, bo byli to ludzie starsi i nieraz się im pomagało.
No i tu zostałem prawie zlinczowany, że mieszkanie wpólne to wielki grzech, że rozpusta, że zgorszenie.
Zatem wygenerowałem siebie: przeciwnika wszelkich form zbliżenia pomiędzy K i M w młodości i tu również spotkałem się z krytyką.
W tej chwili jestem w punkcie wyjścia, bo nie wiem nadal jakie poglądy, wyznają moi adwersarze, bowiem w wypowiedziach ich nie ma konsekwencji ani logiki. Jest natomiast zdecydowany opór przeciwko wszystkiemu co jest zdeklarowane, jednoznaczne, proste do przejrzenia, konsekwentne, logiczne (co nie znaczy, że słuszne).
|
Pt lip 08, 2005 10:29 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
funeral napisał(a): Zatem wygenerowałem siebie: przeciwnika wszelkich form zbliżenia pomiędzy K i M w młodości i tu również spotkałem się z krytyką. To wszystko jasne  funeral napisał(a): W tej chwili jestem w punkcie wyjścia, bo nie wiem nadal jakie poglądy, wyznają moi adwersarze, bowiem w wypowiedziach ich nie ma konsekwencji ani logiki. Jest natomiast zdecydowany opór przeciwko wszystkiemu co jest zdeklarowane, jednoznaczne, proste do przejrzenia, konsekwentne, logiczne (co nie znaczy, że słuszne).
Przyznam, że nie jestem w stanie zrozumieć nauczania KRK odnośnie związków damsko-męskich i wydaje mi się ono wewnętrznie niespójne. W razie czego liczę, że zostanie to potraktowane jako okoliczność łagodząca przez Boże Miłosierdzie...
|
Pt lip 08, 2005 10:46 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Ech, Funeralu, obyło by się bez tej podpuchy z Twojej strony - no ale przynajmniej teraz wszystko jest jasne.
Powiedz mi gdzie widzisz niekonsekwencję i brak logiki w moich poglądach? Wprawdzie nie wypowiadałem się szeroko na wszystkie aspekty związków między kobietą a mężczyzną, ale uważam, że to co napisałem jest jasne i spójne.
|
Pt lip 08, 2005 11:27 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Funeral !
Naczelną, nadrzędną zasadą panującą w katolicyźmie jest DOBRO.
Kościół wspiera te wszystkie działania, które służą DOBRU cżłowieka - neguje zaś te, które mogą do złego prowadzić - choć bez przesady.
Taką przesadą jest właśnie zakazywanie kontaktów (bez seksu) młodych, którzy pragną zawrzeć małżeństwo - zakazuje jednak samego seksu przedmałzeńskiego.
Zdanie Kościoła jest bardzo wyważone - stąd też narażone jest na ataki, które pokazując skrajności chcą wykazać "niewłaściwość" nauczania Kościoła.
Wszystkim tym, którzy pokazują skrajność i uważają, że jest to "właściwe" postępowanie - wydaje się, że jest to nauczanie niespójne.
Bardzo często jednak te same osoby pokazują skrajną sytuację z przeciwwstawnego bieguna - po to, by znów próbować pokazać "niespójność" nauczania Kościoła... W myśl zasady, że "jak się chce kogoś uderzyć to kij się zawsze znajdzie".
Wracając zatem do głównego wątku - samo "chodzenie" ze sobą nie jest niczym złym - służy bowiem właściwemu poznaniu charakterów - właściwemu doborowi Partnera/ki na całe życie.
Zły jest natomiast sam seks przedmałżeński - szczególnie wtedy, gdy jest on częsty badź planowany.
Sam seks nie jest bowiem miłością.
Owszm, może być wyrazem - uzupełnieniem uczucia.
Jednak - może być również wyrazem zohydzenia, zaprzeczenia Miłosci (np. gwałt, zaspokajanie czysto fizjologicznego "odzwierzęcego" odruchu - z Miłoscią nie mającym nic wspólnego )...
Seks zarezerwowany jest dla małzeństwa - w celu (jak to niegdyś mówł KKK) "jedynym celem seksu jest poczęcie dziecka i powiększenie rodziny" (cyt. z pamięci, może być niedokładny)
Wypacza bowiem on instytucję Małżeństwa i rodziny - oraz często przyćmiewa to, co w Małżeństwie najważniejsze - budowanie radości miłości i zgodnego życia. Dla dobra własnego - i własnego potomstwa.
Niezależnie od losu, jaki jest nam przez Boga dany.
Nie raz przychodzi nam bowiem odmawiać sobie przyjemności - w imię "dobra wyższego".
Niejeden odmawia sobie np. lepszych posiłków bądź spotkań twarzyskich - po to, by mieć fundusze na zapłacenie czynszu, wyjazd na wakacje - lub rzecz potrzebną dziecku.
|
So lip 09, 2005 8:14 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
ddv163 napisał(a): Seks zarezerwowany jest dla małzeństwa - w celu (jak to niegdyś mówł KKK) "jedynym celem seksu jest poczęcie dziecka i powiększenie rodziny" (cyt. z pamięci, może być niedokładny) Tak było kiedyś, wg obecnego nauczania KRK seks ma pełnić dwie funkcje: płodzenia dzieci i budowania/pogłębiania więzi małżeńskiej. ddv163 napisał(a): Wypacza bowiem on instytucję Małżeństwa i rodziny - oraz często przyćmiewa to, co w Małżeństwie najważniejsze - budowanie radości miłości i zgodnego życia.
Seks wypacza instytucję małżeństwa?  To brzmi jak wypowiedź św. Augustyna, wroga seksu nr 1  Właściwie to nauczaniu KRK bliżej do stwierdzenia, że seks jest istotą małżeństwa, bo jak wiesz ktoś kto nie może dokonać aktu seksualnego nie może zawrzeć małżeństwa.
|
So lip 09, 2005 8:45 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Chodzenie ze sobą i Narzeczeństwo, a nie instytucję Małżeństwa, oczywiście 
|
So lip 09, 2005 11:30 |
|
 |
AAAAA
Dołączył(a): So lip 09, 2005 17:06 Posty: 12
|
o czym ten temat mial byc? wolnej milosci? prnografii? czy seksie? :>
_________________ kurna chata
|
N lip 10, 2005 0:01 |
|
 |
AAAAA
Dołączył(a): So lip 09, 2005 17:06 Posty: 12
|
jeski... INSTYTUCJA MAŁŻEŃSKA.... jak jakaś spółka albo co...
_________________ kurna chata
|
N lip 10, 2005 0:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dokładnie tak - spółka - zawarta raz i na całe życie ... Niezależnie od tego, czy w spółce dzieje się źle - czy dobrze.
A ponieważ życzę wszystkim by działo się w tej 'spółce' dobrze - przestrzegam przed wszyskim tym, co może prowadzić do zła w małżeństwie...
|
N lip 10, 2005 10:23 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
ddv163 napisał(a): Wszystkim tym, którzy pokazują skrajność i uważają, że jest to "właściwe" postępowanie - wydaje się, że jest to nauczanie niespójne.
Ale nie wszyscy, którym to nauczanie wydaje się niespójne, pokazują skrajność i uważają ją za właściwe postępowanie  ddv163 napisał(a): Nie raz przychodzi nam bowiem odmawiać sobie przyjemności - w imię "dobra wyższego".
Jak najbardziej, ale trzeba mieć poczucie tego "dobra wyższego". ddv163 napisał(a): Niejeden odmawia sobie np. lepszych posiłków bądź spotkań twarzyskich - po to, by mieć fundusze na zapłacenie czynszu, wyjazd na wakacje - lub rzecz potrzebną dziecku.
Są też jednak niejedni, którzy potrafią odmówić sobie posiłku, aby mieć fundusze na wino... Stąd tak ważne jest "dobro wyższe", a nie samo odmawianie.
|
Pn lip 11, 2005 11:01 |
|
 |
Enson Flame
Dołączył(a): Wt maja 17, 2005 21:43 Posty: 528
|
DDV napisał(a): Zły jest natomiast sam seks przedmałżeński - szczególnie wtedy, gdy jest on częsty badź planowany.
hehehe, no to mam na sumieniu szczególne zło, tylko dalej nie rozumiem dlaczego jest to złe  praqwdopodonbnie znowu się okaże (podobnie jak w przypadku antykoncepcji) że złe mogą być skutki tegoż (nieważne że wcale ie muszą się one pojawić), ale niestety do mnie nei trafia argument ze coś jest złe bo może miec złe skutki jesli w wielu przypadkach te złe skutki nei występują.
_________________ Słów parę o religii
|
Pn lip 18, 2005 12:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dobrze, ddv.
Tylko teraz zdefiniujmy, co rozumiemy pod pojciem seks. Czyli co jest zarezerwowane wyłącznie dla małżonków ??? A co jest dopuszczalne dla np. nieletnich "chodzących ze sobą". Co jest a co nie jest seksem ??? Trzymanie za rękę ??? Pocałunki ??? Jakie ??? W usta ??? W uda ??? Głębokie, płytkie ??? Dotykanie ??? Czego ???
I tak mógłbym wymieniać, domagając się definicji, tylko nie chcę doprowadzić do pornografizacji tematu, wprowadzając obscenizmy słowne.
Więc widzisz, że jest to temat ciężki dla nas, starych koni, którzy niejedno przeżyli i widzieli. A skąd jasny i oczywisty dogowskaz ma wziąść 16- latek albo 14 - latka ???
Im nie wystarczy powiedzieć: brak seksu, bo jak widzisz ja mam kłopot z jednoznaczną definicją.
Co wtedy zatem ???
|
Pn lip 18, 2005 12:33 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|