Autor |
Wiadomość |
wasze sumienie
Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37 Posty: 196
|
Cero...
powiem ci smieszna historyjke. tak masz racje gust seksualny u kobiety tworzy sie podczas pierwszego razu. tak sie stalo u mnie. facet wyladowal w ciagu sekundy na podlodze i za drzwiami jak tylko poczulam na swojej skorze struzke jego potu....do tej pory czuje obrzydzenie do pocacych sie facetow.
podaj jakiekolwiek wyniki badan ktore swiadcza o szkodliwosci masturbacji. (samej z siebie). bo jezeli ktos sie masturbuje i wszedzie czyta ze robi zle, wszyscy mu to wmawiaja to w koncu w to uwierzy i rzezcywiscie mu zaszkodzi...ale nie masturbacja tylko glupota ludzka
opowiadasz pieknie o seksie, piszezs jednoczesnie ze zyjesz w celibacie....jakie wiec masz uiprawnienie zeby sie wypowiadac na temat dziedziny o ktorej bladego pojecia nie masz? czasem nie wystarczy poczytac troche ksiazek zeby byc "specem"
jezeli mojemu facetowi beda musieli amputowac czlonek? on nadal moze mi dawac satysfakcje seksualna, a sam nauczyc sie czerpac swoja z tego co robi, wszak jestescie wzrokowcami, nie? (tu wychodzi twoj absolutny brak niewiedzy na temat o ktorym "wszystko wiesz")
poczekaj az zostaniecie malzenstwem i bedziesz slyszal Nie codziennie przez wiele lat. obrzydnie ci ten smak
zapach. czlowiek wydziela inny zapach gdy ciezko pracuje i gdy jest chory, i gdy jest fizycznie podniecony, rowniez zapach potu rozni sie po zjedzeniu okreslonych potraw (znowu kompletny brak wiedzy i rada: doczytaj zanim na weselu najesz sie bigosu, cebulki czy kielbasy)
|
Cz lut 12, 2009 15:09 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wasze sumienie napisał(a): zapach. czlowiek wydziela inny zapach gdy ciezko pracuje i gdy jest chory, i gdy jest fizycznie podniecony, rowniez zapach potu rozni sie po zjedzeniu okreslonych potraw (znowu kompletny brak wiedzy i rada: doczytaj zanim na weselu najesz sie bigosu, cebulki czy kielbasy)
Dobrze, ze napisalas "czlowiek", bo juz chcialem pytac, kto "piekniej" pachnie, czy panie, czy panowie  O smaku nie bede wspominal 
|
Cz lut 12, 2009 16:06 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
wasze sumienie napisał(a): podaj jakiekolwiek wyniki badan ktore swiadcza o szkodliwosci masturbacji. (samej z siebie). bo jezeli ktos sie masturbuje i wszedzie czyta ze robi zle, wszyscy mu to wmawiaja to w koncu w to uwierzy i rzezcywiscie mu zaszkodzi...ale nie masturbacja tylko glupota ludzka
Może to nie wyniki badań ale moje zdanie jest np takie:
Masturbacja jest zła/szkodliwa jeśli jest uzależnieniem, czymś stosowanym w nadmiarze i bez kontroli:
- dla osoby samotnej o tyle, że jak "klasyczne" uzależnienie, może zdominować życie, upośledzając inne dziedziny...
- dla osoby w związku jeśli preferuje masturbacje niż stosunki/pieszczoty z partnerem (krzywdzi drugą osobę utrzymując ją w związku, a jednocześnie pozbawiając możliwości obcowania z sobą, odczuwania przyjemności seksualnej we dwoje)
Ale poza tym... nie widzę problemu:
- w czasie dojrzewania naturalne jest poznawanie swego ciała
- w czasie dojrzewania bywa to naturalnym sposobem rozładowania napięcia seksualnego (którego póki co w ogóle nie ma jak rozładować inaczej)
- gdy mąż na dłuuuugo wyjeżdża, warto na niego czekać i kumulować ładunek seksualny do wspólnego rozładowania, ale cóż, czasem nie da się wytrzymać, więc chyba lepiej się samemu "pomiziać" niż cierpieć z niespełnienia przez dajmy na to pół roku (albo co gorsza i czego w ogóle do myśli nie dopuszczam - zdradzić)
- w czasie wspólnych zabaw erotycznych wzajemna masturbacja (niektórzy nie uznają tego pojęcia) albo "każdy pieści siebie, ale w obecności partnera" może być też przyjemną odmianą i ucztą dla oczu, jesli jest sporadycznym smaczkiem, a nie całkowitym zastąpieniem normalnego współżycia...
Tak więc w kontekscie szeroko pojętego wpływu masturbacji na człowieka i jego życie seksualne (i życie w ogóle) nie dam sobie powiedzieć że jest ona tylko i wyłącznie dobra, ani tylko i wylącznie zła...
Natomiast problemem katolików już jest to jak sobie poradzą z kwestią jej rzekomej/faktycznej grzeszności i tego, że czasem właśnie wmawianie, przypisywani jej tak wielkiego zła i bycia źródłem wszelkiej destrukcji, budzi niesłuszne i przerośnięte poczucie winy i godzi w psychikę ludzką, ale nie przez sam czyn, ale przez tak silne i uparte jego piętnowanie...
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Cz lut 12, 2009 16:19 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Temat masturbacji (jak i sama masturbacja  ) nie jest mi obcy. Czy jest szkodliwa? Nie wiem.
Trabi sie wiele o szkodliwosci alkoholu, papierochow, to znowu masturbacji. A czy ludzie tego sluchaja, to inna sprawa... Szkodliwe jest tez wpatrywanie sie w ekran monitora - a co my teraz robimy? 
|
Cz lut 12, 2009 16:42 |
|
 |
Ceroferarius
Dołączył(a): Wt lut 10, 2009 23:58 Posty: 14
|
wasze sumienie napisał(a): czasem nie wystarczy poczytac troche ksiazek zeby byc "specem"
Więc i w drugą stronę jakie masz prawo wypowiadać się i negować "celibat" przed ślubem, skoro sama tego nie doświadczasz?
A z trzeciej strony zastanawiam się jakim prawem ludzie w Polsce wypowiadają się, że się stało, że ktoś został zamordowany chociaż sami ani byli "zamordowani" ani nikogo nie zamordowali (to takie przejaskrawienie)
I dalej skąd wiesz TYLE o facetach skoro nim nie jesteś- nie jest to regułą, że faceci są wzrokowcami choć w większości tak, doświadczalnie udowodnione na zajęciach z psychologii.
Dalej nie żyję w celibacie, natomiast powstrzymuję się od seksu przed ślubem to dwie różne sprawy.
Po trzecie bazuję na doświadczeniu innych par.
Wręcz kiedyś usłyszałem od jednej z par, która nie doczekała ślubu, że nam tego zazdroszczą.
Co ciekawe znam też doświadczenie drugiej strony gdzie dla dobrego seksu dziewczyna rzuciła chłopaka dla innego, który był "lepszy" gość jak się nią znudził, bo inaczej nie można tego nazwać to nawet nie zadzwonił...
Więc biorąc moje doświadczenia i osób których znam dochodzę do wniosku że nie ma gdzie z czym się spieszyć. Mogę zyskać a na pewno nie stracę.
mateola
|
Cz lut 12, 2009 17:56 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
wasze sumienie napisał(a): 1.ja nie poszlabym na kompromis typu co drugi dzien/raz w miesiacu. nie odwazylabym sie az tak na brak szacunku wzgledem partnera i mojej osoby. 2.pytasz o czas po porodzie. nie wiem o co ci chodzi? przez tych kilka tyg pologu sa inne formy uprawiania seksu, a potem zycie wraca do normy 3. ja wymienila wlasnie sytuacje kiedy nie da sie tego faceta nauczyc, ...nie ma 100% dawcow, aczkolwiek istnieja 100% biorcy- pasozyty, dla nich w moim zyciu nie ma miejsca . i wtedy tak, rozstajemy sie.
1. Kompromis w takim przypadku to naprawdę niekoniecznie brak szacunku. Wierz mi  .
2. Otóż potem zycie nie zawsze wraca do normy. Nie piszę o tzw 6-ciu tygodniach połogu. Ja piszę o zmianach (pewnie hormonalnych; nie jestem lekarzem to nie wiem) powodujących, że kobiecie, której przed ciążą było mało 5 razy w tygodniu "robi się" tak, że wystarcza raz na dwa miesiące. Nas to nie dotknęło, Was, jak sądze, też nie. Ale to się zdarza nie aż tak rzadko. Co wtedy? Również nie próbowałabyś kompromisu, bo nie odwazylabyś sie az tak na brak szacunku wzgledem partnera i mojej osoby
3. No więc nie odkryje pewnie Ameryki ale, żeby stwierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że ktoś jest 100%biorcą nie trzeba z nim uprawiać seksu. Seks nie jest jedyna dziedziną w której jest on wyłącznie biorcą.
|
Pt lut 13, 2009 8:10 |
|
 |
wasze sumienie
Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37 Posty: 196
|
Cero....
wybacz ale pelnoletnia jestem juz od dawna, matka dziecku... w stalym zwiazku od 15 lat w czym 7 lat w malzenstwie....
i ty sie dziwisz skad troche wiem o facetach? bylo ich kilku w moim zyciu i nadal jest takowy.
tak naprawde jezeli kobieta ma odrobinke mozgu to bardzo szybko dowiaduje sie wszystkiego o was, wystarczy doglebnie poznac 2-3 osobniki i juz zna sie instrukcje was wszystkich
ja sie nie opieram na doswiadczeniu innych par, mam wlasne. czy jezeli uczysz sie jezdzic samochodem to starczy ci gdy opowie ci o tym jak to sie robi ktos kto jezdzi? potem siadasz juz za kierownica i hop?
czy zeby wiedziec jak smakuje paczek wystarczy ze ktos opowie ci o jego smaku? czy moze musisz sam sprobowac?
seks jest taka jazda samochodem, i jedzeniem paczka i jeszcze wieloma wieloma rzeczami
|
Pt lut 13, 2009 14:56 |
|
 |
Ceroferarius
Dołączył(a): Wt lut 10, 2009 23:58 Posty: 14
|
Dlatego uważam, że nie znasz tak naprawdę mężczyzn. O czym świadczą Twoje słowa.
Po za tym skąd wiesz jak smakuje dorosłe życie bez seksu, przed ślubem, i w czasie przygotowania do, oraz czemu je negujesz skoro takowego nie miałaś? (bynajmniej tak wywnioskowałem z Twoich wypowiedzi.)
Tak moja nauka jazdy zaczynała się od teorii i opowieści innych.
I musiałem dobrze przygotować się do tego by zasiąść za kierownicą samochodu. I dla par\narzeczonych czas przed ślubem to właśnie czas przygotowania. Zresztą jak już powiedziałem nic na tym nie stracę a zysk może mi to przynieść duży.
|
Pt lut 13, 2009 15:09 |
|
 |
wasze sumienie
Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37 Posty: 196
|
a co to jest dorosle zycie, czy 23 lata i jeszcze bycie dziewica to dorosly wiek i celibat?
ktore slowa swiadcza ze nie znam facetow?
a ktore slowa swiadcza ze ty cokolwiek wiesz o kobietach? pytam jako kobieta
i nie chcialabym cie spotkac na jezdni....
na temat zyskow i strat to bedziesz sie mogl wypowiadac za jakies 40 lat, wiec hola hola
|
Pt lut 13, 2009 15:14 |
|
 |
Sandbender
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 9:04 Posty: 106
|
A ja lubię pączki
Hehe, bardzo podoba mi się porównanie.
Porównanie z samochodem akurat imo niecelne, trzeba chwilę aby wyczuć np. sprzęgło i przy przesiadce na nowy tez.
czereśniowa: 100% racji
|
Pt lut 13, 2009 15:17 |
|
 |
wasze sumienie
Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37 Posty: 196
|
no to wlasnie doskonale porownanie, trzeba troche czasu i treningu zeby wyczuc partneta nie?
paczki sa super
|
Pt lut 13, 2009 15:19 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Ceroferarius napisał(a): Po za tym skąd wiesz jak smakuje dorosłe życie bez seksu, przed ślubem, i w czasie przygotowania do, oraz czemu je negujesz skoro takowego nie miałaś? (bynajmniej tak wywnioskowałem z Twoich wypowiedzi.)
Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka.
Ci którzy doświadczyli seksu już przed ślubem, nie wiedzą jak to jest być w okresie narzeczeństwa w oczekiwaniu na podjęcie wszystkich przywilejów i obowiązków małżeństwa - z seksem między innymi.
Ci którzy czekali - nie doświadczyli seksu przed ślubem (czy to z jedną tylko osobą, czy z większą ilością), nie wiedzą z kolei jak taki seks smakuje i co by zmienił lub nie w ich życiu...
Każdy traci "coś" podejmując pewną decyzję. Rzecz w tym by tak ją podjąć, żeby nie musieć żałować tego straconego "czegoś".
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Pt lut 13, 2009 15:33 |
|
 |
Sandbender
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 9:04 Posty: 106
|
Hm, uważam że samo czekanie na seks po ślubie nie jest chyba istotą narzeczeństwa.
|
Pt lut 13, 2009 15:49 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Sandbender napisał(a): Hm, uważam że samo czekanie na seks po ślubie nie jest chyba istotą narzeczeństwa.
Samo czekanie na seks nie  Ale i tego nie napisałam.
Narzeczeństwo to okres oczekiwania na ogół przywilejów, obowiązków i ogólnie "nowego stanu" jaki ma byc niebawem przyjęty. Może to i jakieś przygotowanie do tego wszystkiego... ja tam nie wiem ja się nie znam
Narzeczoną byłam wprawdzie przez kilka lat, ale gdy nią zostałam to już i tak mieszkałam, prowadzilam dom, współżyłam - ogólnie, żyłam wspólnie z jużmężem pod jednym dachem zupełnie jak małżeństwo, po ślubie prawie nic nie miało się zmienić, więc stan narzeczeństwa też wiele się nie odróżniał 
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Pt lut 13, 2009 15:59 |
|
 |
Ceroferarius
Dołączył(a): Wt lut 10, 2009 23:58 Posty: 14
|
czereśniowa napisał(a): po ślubie prawie nic nie miało się zmienić, więc stan narzeczeństwa też wiele się nie odróżniał
Dlatego uważam, że nic nie stracę, jeżeli te obowiązki i przywileje, podejmę po ślubie. A dobry czas przygotowania na pewno zaowocuje.
Prawie dobrze cytujesz, ale "czereśniowa" powinna być jeszcze ujęta w cudzysłów  mateola
|
Pt lut 13, 2009 16:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|