Czy wolno ŚLUBOWAĆ wieczną miłość?
Autor |
Wiadomość |
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
Vital napisał(a): Miłość małżeńska jest o tyle specyficzna ze dwoje ludzi żyjących dotąd obok siebie, staja się jednym ciałem, jednym organizmem. Takiego zespolenia można doświadczyć tylko w przypadku ogromnej miłości do Boga. W przypadku bliźniego nigdy się z nim w ten sposób nie połączysz.
I to się fachowo nazywa komunia osób 
|
Pt mar 09, 2007 9:26 |
|
|
|
 |
kociołek
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 12:43 Posty: 13
|
 hmm..
przeczytalam wszystkie posty..
jestem w sytuacji, kiedy moj partner bardzo nalega na slub. chce zebysmy mieli to juz za soba.. jakby mialo to cokolwiek zmienic. szczerze mowiac przeraza mnie troche jego postawa, bo to decyzja na cale zycie. nawet jesli, jak piszecie, bede mocno wierzyć w Boga i on wyprostuje mi wszystkie sciezki, takze ta do tego drugiego czlowieka.
jak ktos wczesniej zauwazyl.. to tylko teoria. Rozejrzyjmy sie wokol. gro zwiazkow jest z soba nadal, bo przysieglo. Cierpia na tym dzieci.. i oni sami. nie oszukujmy sie. Nawet jesli sami jestescie tak przekonani o swojej sile i ze kiedy zaufacie Bogu wszystko bedzie piekne i problemy beda sie rozwiazywac same, skad pewnosc ze ta druga osoba tez bedzie zawierzac Bogu? Ktos z was napisał o 'trójkącie' -> on-Bóg-ona. Moj chlopak jest bardzo wierzacy. Czasem mam wrazenie ze nie obchodze go ja jako jego miłość, tylko nakazania Boga. Bo inaczej po co spieszylby sie tak do slubu.. Jeśli kocha to nie potrzebuje na to kwitów. Miłość to stan ducha a nie stanowisko w urzędzie. Jesli rzeczywiscie bedziemy mieli byc razem, to przeciez bedziemy. A bez slubu (nie wykluczam go w przyszlosci) wydaje mi sie ze poki co ammy wieksze szanse sie poznac i przede wszystkim starac o siebie i o trwalosc naszego zwiazku.
W dodatku przeciez nie da sie kogos zaprogramowac na milosc do konca. Ludzie sie zmieniaja...
mam nadzieje, ze za moja wypowiedz nie zostane potraktowana z taka agresja, z jaka spotkall sie niejaki 'enlighted'. Dla mnie to teraz naprawde spory problem, bo chlopak prawie stawia mnie pod sciana.. to trudne..
|
Śr maja 09, 2007 15:08 |
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
 Re: hmm..
kociołek napisał(a): przeczytalam wszystkie posty.. jestem w sytuacji, kiedy moj partner bardzo nalega na slub. chce zebysmy mieli to juz za soba.. jakby mialo to cokolwiek zmienic. Jak nie wierzysz w Boga to właściwie niewiele znaczy ślub - chociaż w sensie prawnym coś znaczy - wspolnota majątkowa itp. kociołek napisał(a): szczerze mowiac przeraza mnie troche jego postawa, bo to decyzja na cale zycie. nawet jesli, jak piszecie, bede mocno wierzyć w Boga i on wyprostuje mi wszystkie sciezki, takze ta do tego drugiego czlowieka. jak ktos wczesniej zauwazyl.. to tylko teoria. Po prostu słabo wierzysz w tą teorię  . Jest dla Ciebie Bóg kimś ważnym? kociołek napisał(a): Rozejrzyjmy sie wokol. gro zwiazkow jest z soba nadal, bo przysieglo. Cierpia na tym dzieci.. i oni sami. nie oszukujmy sie. Nie mniej cierpią dzieci podczas rozwodu rodziców a może nawet bardziej. Nie rozumiem więc tego argumentu. kociołek napisał(a): Nawet jesli sami jestescie tak przekonani o swojej sile i ze kiedy zaufacie Bogu wszystko bedzie piekne i problemy beda sie rozwiazywac same, skad pewnosc ze ta druga osoba tez bedzie zawierzac Bogu? Oczywiście pewności na 100% nie ma ale związek jest zawsze jakimś ryzykiem. Musisz patrzeć na to ze swojej perspektywy - jeżeli Ty nie przyczynisz się do rozpadu związku to jesteś w porządku przed Bogiem przed sobą , a co zrobi partner to do końca nigdy nie wiadomo - dlatego warto dobrze go poznać przed ślubem. kociołek napisał(a): Ktos z was napisał o 'trójkącie' -> on-Bóg-ona. Moj chlopak jest bardzo wierzacy. Czasem mam wrazenie ze nie obchodze go ja jako jego miłość, tylko nakazania Boga. Bo inaczej po co spieszylby sie tak do slubu.. Jeśli kocha to nie potrzebuje na to kwitów. Miłość to stan ducha a nie stanowisko w urzędzie. Jesli rzeczywiscie bedziemy mieli byc razem, to przeciez bedziemy. Nie możesz być zazdrosna o Boga  - im bardziej Twój chłopak będzie się do Niego zwracał tym bardziej będzie Cię potrafił kochać. kociołek napisał(a): A bez slubu (nie wykluczam go w przyszlosci) wydaje mi sie ze poki co ammy wieksze szanse sie poznac i przede wszystkim starac o siebie i o trwalosc naszego zwiazku. Jeżeli masz takie wątpliwości to musisz o nich powiedzieć chłopakowi. Musisz również wiedzieć, że z perspektywy wierzącego ślub to nie jest prosta formalność - to jest zaproszenie Boga do waszego życia. Jeżeli dla kogoś Bóg jest ważny to będzie to rozumiał. kociołek napisał(a): W dodatku przeciez nie da sie kogos zaprogramowac na milosc do konca. Ludzie sie zmieniaja...
Jak już ktoś tu napisał - miłość to jest decyzja, to nie tylko uczucie zauroczenia, które po czasie wygasa. W miłości chodzi o to, zeby codziennie mówić "ja chcę Ciebie kochać" zamiast mówić kocham Cię  .
Jeżeli będzie się miało takie podejscie to człowiek się nie zmieni.
|
Śr maja 09, 2007 17:08 |
|
|
|
 |
kociołek
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 12:43 Posty: 13
|
 oo
dzieki za odpowiedz..
wierze w Boga.
napisałeś:Nie możesz być zazdrosna o Boga - im bardziej Twój chłopak będzie się do Niego zwracał tym bardziej będzie Cię potrafił kochać.
troche w to nie wierze..
trudno mi przedstawic nasz a stytuacje , zreszta nie chce wylewac tego wszystkiego na forum.. ale wydaje mi się ze jego wiara graniczy z fanatyzmem. wszystko podporzadkowuje kościołowi. jest naprawde dobrym człowiekiem, ale.. jest tak ze albo sie kocha druga osobe, albo swoja milosc do niej. w naszym wypadku boje sie ze pojawilo sie to drugie.
"Musisz również wiedzieć, że z perspektywy wierzącego ślub to nie jest prosta formalność - to jest zaproszenie Boga do waszego życia. '
rozumiem to.. tylko.. w takim razie gdzie jest Bóg teraz? czy nasze zycie przed slubem jest mniej wazne? a moze jest tylko zabawa? a prawdziwe zycie zaczyna sie po slubie?
a moze mu chodzi o seks?! bo skoro jest wierzacy - nie moze tego robic przed slubem?? kocham go, ale mam coraz więcej wątpliwości.
|
Śr maja 09, 2007 17:55 |
|
 |
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Wiec moze to nie jest milosc??
Dlaczego z nim szczerze nie porozmawiasz tylko pytasz sie tutaj, nas czy chodzilo o seks? Ile ze soba jestescie? I ile macie lat?
Skoro masz watpiliwosci w zadnym wypadku nie powinnas mu dawac odpowiedzi gdyz napisalas ,ze pozniej dzieci cierpia..
Przemysl to..
Perseus dzieci cierpia jak widza kiedy rodzice sie nie dogaduja. Niekiedy rozwod przynosi ulge rodzinie.
A jezeli Twoj chlopak jest bardzo wierzacym czlowiekiem to sadze,ze nie skrzywdzi Cie.
[/b]
_________________ Karolina
|
Śr maja 09, 2007 18:07 |
|
|
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
 Re: oo
kociołek napisał(a): dzieki za odpowiedz.. wierze w Boga. Cytuj: Nie możesz być zazdrosna o Boga - im bardziej Twój chłopak będzie się do Niego zwracał tym bardziej będzie Cię potrafił kochać. troche w to nie wierze.. trudno mi przedstawic nasz a stytuacje , zreszta nie chce wylewac tego wszystkiego na forum.. ale wydaje mi się ze jego wiara graniczy z fanatyzmem. wszystko podporzadkowuje kościołowi. jest naprawde dobrym człowiekiem, ale.. jest tak ze albo sie kocha druga osobe, albo swoja milosc do niej. w naszym wypadku boje sie ze pojawilo sie to drugie. Prawdziwa miłość do Boga sprawia, że człowiek zaczyna również kochać innych ludzi - nie da się inaczej. Jeżeli jest inaczej to znaczy, że: 1. Albo Ty źle interpretujesz tą jego miłość do Boga, i do siebie 2. Albo ta jego relacja do Boga nie jest do końca prawdziwa Niestety nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć, gdzie leży prawda, bo dokładnie nie znam Waszej sytuacji. kociołek napisał(a): " Cytuj: Musisz również wiedzieć, że z perspektywy wierzącego ślub to nie jest prosta formalność - to jest zaproszenie Boga do waszego życia. ' rozumiem to.. tylko.. w takim razie gdzie jest Bóg teraz? czy nasze zycie przed slubem jest mniej wazne? a moze jest tylko zabawa? a prawdziwe zycie zaczyna sie po slubie? Teraz też jest Bóg między wami jak jesteście wierzący ale przed ślubem jeszcze możecie się rozstać - po ślubie już nie - w sensie, że nie ma rozwodu kościelnego. Jeżeli Twój chłopak jest faktycznie gotowy na to, że chce spędzić z Tobą reszte życia - chce aby to było z błogosławieństwem Bożym. kociołek napisał(a): "[a moze mu chodzi o seks?! bo skoro jest wierzacy - nie moze tego robic przed slubem?? kocham go, ale mam coraz więcej wątpliwości. No właśnie - chciałem o tym napisać - że może chodzić o "zalegalizowanie" seksu. A jak byście przyjęli (zwłaszcza On) dziecko gdyby się poczęło - rozmawialiście o tym jakie On ma do tego podejscie. Cytuj: Perseus dzieci cierpia jak widza kiedy rodzice sie nie dogaduja. Niekiedy rozwod przynosi ulge rodzinie.
Moim zdaniem zarówno rozstanie jak i to, ze się nie dogadują w równym stopniu krzywdzi dzieci. Dzieci nie potrafia zrozumieć obu sytuacji i na ogół siebie obwiniają o zaistniałą sytuację.
Oczywiście rozwód(w sensie separacja) jest lepsza w przypadku gdy jest przemoc w rodzinie itp.
|
Śr maja 09, 2007 18:36 |
|
 |
Weronika_Poka
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 16:32 Posty: 2
|
Ja jestem w odwrotnej sytuacji niż Kociołek...
Nie potrafię już dłużej żyć z człowiekiem bez zobowiązań i tak po prostu być ze sobą. Odmowę ślubu(czyli chcenia bycia ze mną do końca życia)traktuję jako brak akceptacji mnie,że coś jest ze mną nie tak,jeśli osoba,która twierdzi,że mnie kocha nie chce mi przysiąc tej miłości...
Pragnę bycia na dobre i na złe,kocham tego człowieka,ale cóż moja miłość może,jeśli druga strona nie chce kochać wiecznie...
_________________ Miłość nade wszystko!
|
Śr maja 09, 2007 18:51 |
|
 |
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
 Re: oo
Perseus napisał(a): Cytuj: Perseus dzieci cierpia jak widza kiedy rodzice sie nie dogaduja. Niekiedy rozwod przynosi ulge rodzinie. Moim zdaniem zarówno rozstanie jak i to, ze się nie dogadują w równym stopniu krzywdzi dzieci. Dzieci nie potrafia zrozumieć obu sytuacji i na ogół siebie obwiniają o zaistniałą sytuację. Oczywiście rozwód(w sensie separacja) jest lepsza w przypadku gdy jest przemoc w rodzinie itp.
Oczywiscie,ze tak..
Ale wczesniej nie napisales tego tak dokladnie..
Weronika_Poka Ja mam podobna sytuacja jak Ty. Tzn,wiem,ze moj chlopak chce byc ze mna i rozmawialismy o slubie .. Ma byc za rok, dwa.
Jednak pierscionka nie dostalam bo on twierdzi,ze to ma byc ZARAZ przed slubem,ze po co teraz..
Rowniez sobie wkrecam,ze moze mnie nie kocha czy cos.. Ale wydaje mi sie,ze kobiety juz takie sa.. Mezczyzni inaczej do teg podchodza. (oczywiscie nie wszyscy ale wiekszosc  (
_________________ Karolina
|
Śr maja 09, 2007 19:08 |
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
 Re: oo
Nie wiem co Wam napisać (Karolino i Weroniko) - ale chyba rzeczywiście mężczyzni podchodzą do tego inaczej - piszę to po obserwacji brata, który zwlekał ze ślubem dobrych kilka lat.
Mnie akurat trudno to zrozumieć, bo ślub traktuję bardzo poważnie ze względu na moją wiarę - jeżeli więc byłbym zdecydowany być z kimś to bym wziął ślub.
Może warto postawić ultimatum  - chociaż lepiej nie, takie wymuszanie decyzji też chyba nic nie da.
Naprawdę nie potrafie napisać nic sensownego jak rozwiazać tą sytuację aby obie strony były zadowolone.
Akurat sytuację Karoliny znam lepiej z innej części forum  i wiem, że ślub jest tylko "odroczony".
A jak jest u Ciebie Weroniko - czy w perspektwie czasu Twój partner ma zamiar w ogóle wziać ślub?
|
Śr maja 09, 2007 19:43 |
|
 |
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
No dokladnie. Ultimatum tu nic nie da
Nie chcialabym miec poczucia,ze sie mi zarecza tylko po to zebym juz nie marudzila. To msi wyjsc od niego.. z milosci i checi dzelenia zycia z ukochana do konca zycia.
Jezeli zdecydowalismy,ze slub bedzie "pozniej" (albo odroczony jak napisal Perseus)  to mam nadzieje,ze tak bedzie.. ale chcialabym aby przyszedl do moich rodzicow z kwiatami, poprosil ich moja reke i wogole..
Rzeczywiscie meczyzni inaczej do tego podchodza i czasami zupelnie nie moge ich zrozumiec no ale coz  Byc moze jak przyjdzie co do czego to bedzie to przezywac bardziej niz ja 
_________________ Karolina
|
Śr maja 09, 2007 19:54 |
|
 |
kociołek
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 12:43 Posty: 13
|
 :(
prawdziwa miłość broni się sama...
taką mam nadzieję. nie chce przyspieszac jednej z najwazniejszych decyzji w zyciu. gdybysmy zyli zasada wiecznego naprawiania i budowania zwiazku, (bo przeciez z Bogiem wszystko sie uda i nie mozemy sie w koncu nie dogadac..), to kazdy z nas zostalby na zawsze z pierwszym partnerem. A przeciez tak nie jest. Dlaczego? Bo dajemy sobie czas. rozwazamy, poznajemy - a nie staramy sie rzezbic w pozornie mocnym tworzywie. Bo z takiego rzezbienia w koncu wychodzi taka Wenus z Milo.. - bez rączek :/
Dziekuję za komentarze. Perseus, Tobie za cierpliwość 
|
Śr maja 09, 2007 20:51 |
|
 |
Weronika_Poka
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 16:32 Posty: 2
|
Hej!
U mnie ślub został odwołany,nie odroczony... Więc nie wiem czy kiedyś on dojrzeje do tej decyzji. Nie chcę stawiać ultimatum,bo szantaż nigdy nie jest dobry. Bóg dał mu wolną wolę,więc jeśli Bóg nie ma prawa do zmuszania,ja tym bardziej go nie mam.
Jesteśmy dalej razem,ale mimo jego słów i gestów nie potrafię mu zaufać,być tak jak wtedy radosna. Nie chcę się z nim rozstawać,ale jeśli tak dalej będzie to trzeba będzie to skończyć...Nie potrafię żyć tak bez zobowiązań. Chciałabym np.gdzieś wyjechać,on nie chce,więc czy mam z nim zostać,czy robić co sobie np. na dany rok zaplanowałam...
Bóg jest bardzo cierpliwy i czeka na człowieka przez całe jego życie,ja jestem człowiekiem...nie potrafię być jak Bóg.
Codziennie modlę się aby on zechciał żyć pełnią wiary. Jeśli nie ze mną to chociażby z inną dziewczyną.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Mimo wszystko WARTO ŻYĆ!! 
_________________ Miłość nade wszystko!
|
Pn maja 14, 2007 13:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|