Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz paź 02, 2025 13:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Czy przyjaźń z księdzem to coś złego? 
Autor Wiadomość
Post 
Przyjaźń nawet z księdzem nie jest niczym złym.Ksiądz to też człowiek tylko w większej zażyłości z Bogiem.Poza sytuacją odprawiania Eucharystii ksiądz jest zawsze dostępny i ma czas dla wiernych.Przyjacielska rozmowa to dobra rzecz.


Wt maja 29, 2007 20:43
Post 
Polonium przeczytałeś chociaż post dolores, czy tez odpowiadasz na podstawie tytułu wątku?

Nie wiem, gdzie widzisz przyjacielską rozmowę w dokuczaniu i złośliwościach- nie mówiąc o tym, ze owe rozmowy nie podobają się mężowi autorki...


Wt maja 29, 2007 20:58

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
Nie wiemy jednak, dlaczego ksiadz nie przetnie, nie ograniczy tej znajomości - może te rozmowy zaspokajają także jakieś jego potrzeby?

Nie robi tego zdecydowanie - może jest zbyt wrażliwy, może uważa że jako kapłan nie może powiedzieć: od dziś nie chcę się z tobą spotykać. Ale próbuje sprowadzić ten kontakt na właściwe tory:
dolores280 napisał(a):
Za każdym razem, gdy między nami zaistnieje jakaś więź, on rozluźnia kontakty, robiąc w nich sporą przerwę, żeby ją osłabić.


Śr maja 30, 2007 6:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 11, 2007 9:43
Posty: 24
Post 
mateola napisał(a):
Ciekawe, jak sprawdzasz, czy czasami nie podobasz sie temu, czy tamtemu ksiedzu...


Mam specjalny czujnik... :D
A tak serio to jest tak, jak napisał jumik - to widać, szczególnie kiedy kogoś się dłużej zna i wie się, jak reaguje w określonych sytuacjach.

mateola napisał(a):
Co to w ogóle za kryterium... Ksiądz to ksiądz, jego zadaneim jest posługa duchowa, a nie taksowanie kobiety pod względem atrakcyjnosci fizycznej.


Ksiądz to przede wszystkim człowiek i to "taksowanie" odbywa się mimo woli. Zresztą my, kobiety też to przeceiż robimy prawie mechanicznie, różnica jest jedynie taka, że nam jest łatwiej panować nad sferą seksualną.
Ale akurat w moim przypadku nie tyle chodzi o wygląd zewnętrzny, co fakt, że pochodząc z podobnych środowisk świetnie się dogadywaliśmy.

_________________
eulogeite kai mee katarasthe


Śr maja 30, 2007 15:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
A dlaczego ksiądz miałby nie móc być przyjacielem :?:

Przecież - abstrahując od jego misji - jest człowiekiem jak każdy inny.

Może być przyjacielem. Sam mam kilku księży, których mogę nazwać przyjaciółmi - nie dlatego, że są księżmi, tylko dlatego że są świetnymi ludźmi, na których można liczyć, którzy potrafią pomóc :)

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


So sie 18, 2007 11:49
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 19:50
Posty: 46
Post 
a czy gdyby nie byl księdzem nie bałabyś się że ta przyjaźń może zaszkodzić Twojemu małżeństwu?

bo jesli nie- to wszytsko w porządku, a jeśli tak- to biedny ten ksiądz bo samotnie musi walczyc z >pokusą<


So sie 18, 2007 15:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35
Posty: 273
Post 
Chcę Wam opisać moją sytuację. Chcę poznać Wasze zdanie. Pytanie jest to samo, ale sytuacja trochę inna. Chciałabym abyście wyrazili swoja opinię.

Zacznijmy od tego, że mam 15 lat. Nie tak dawno byłam na koloniach. Opiekunami byli dwaj księża. A właściwie jeszcze nie księża tylko diakoni (został im rok seminarium). Jeden zgoła inny od drugiego. Przepaść. Pod koniec wyjazdu jednego z nich bardzo podle potraktowały dziewczyny z jego grupy (ja byłam w innej), a szczególnie takie dwie, które on traktował jak siostry, z którymi spędzał najwięcej czasu. A że jest bardzo, bardzo wrażliwy to strasznie to przeżył. Bardzo cierpiał. Doskonale go rozumiałam, bo z charakteru jestem taka sama. Miał w oczach niesamowity smutek, żal. Chodził samotnie, modlił się częściej niż zwykle. Nie miał na nic ochoty i marzył aby stamtąd uciec. Nie umiałam na to patrzeć. Postanowiłam mu pomóc. Porozmawiać. Sądzę, że nawet mi sie udało. Pomogłam mu zrozumieć pewne rzeczy. I od tego wszystko sie zaczęło. Trzy ostatnie dni spędziliśmy praktycznie razem. Na ciągłych rozmowach, dyskusjach. Na poznawaniu siebie nawzajem. Doskonale sie rozumieliśmy, bez słów. Świetnie dogadywaliśmy sie. Nie było miedzy nami takiej "bariery". Rozmawialiśmy o wszystkim, nie było żadnego tabu. Czułam, że znalazłam przyjaciela. Zaufaliśmy sobie. On opowiadał mi o sobie, j mu o sobie. Wiele sie dowiedziałam. Wiem o sprawach których może więcej nie wie nikt. Nigdy nie było nam dość rozmów. W końcu kolonie dobiegły końca. Postanowiliśmy utrzymać kontakt. Wymieniliśmy więc sie numerami telefonu, gg i mailami. Rozstaliśmy sie jako przyjaciele.
Potem po wyjeździe było mi jeszcze dane pójść z nim na pierwszy etap pielgrzymki. Przegadaliśmy 5 godzin. Potem o poszedł dalej, ale przez cała pielgrzymkę utrzymywaliśmy kontakt SMSowy. Potem jak wrócił były rozmowy na gg. Miał mnie odwiedzić niestety nie wyszło. Jednak niedługo potem (tydzień temu) zrobił mi niespodziankę i przyjechał. Akurat u nas był festyn. Wypił kawę, pogadaliśmy, nasze kochane rozmowy! Teraz przez ten tydzień do dziś gadamy na gg. Dodam jeszcze, że on na 25 lat.

To tyle historii. Mimo takiej różnicy wieku dogadujemy sie naprawdę rewelacyjnie. On mi uświadomił wiele spraw, ja jemu także. Pomagamy sobie. Próbujemy rozwiązywać swoje osobiste problemy. Ufamy sobie. Mam przyjaciela i nie boje sie użyć tego wielkiego słowa w okreslenieu do niego.

I takie są moje pytania. Czy nasza przyjaźń jest czymś złym? Czy musimy ją zakończyć tylko dlatego, że on jest księdzem? Czy musimy być wystawieni na podejrzenie tylko dlatego, że łączy nas przyjaźń? Czy musimy rezygnować z czegoś co nikogo nie rani, a wręcz przeciwnie daje radość?

Oboje mamy poczucie, że mamy na kogo liczyć. Że mamy komu sie zwierzyć. I on i ja nareszcie mamy przyjaciela! Cz to coś złego? Czy to złe, że rozmawiamy o wszystkim? Że sobie ufamy?

Nie chcę tego zakończyć. Bo to nic złego. Przyjaźń jest piękna. Chcę żeby przerwała. Zasługujemy na to. Rozmawialiśmy o tym co nas łączy w cztery oczy. Zapewniłam go, że nigdy nie będę w stanie sie w nim zakochać, o natomiast jest pewnie, że nie sprawia mu problemu kontakt ze mną. Nie odbiera tego jak pokusy. Czujemy sie szczęśliwi, że na świecie mamy człowieka, który nas rozumie, wspiera. To piękne, a nie złe.

Przepraszam, że tak długo, ale chciałam Wam dokładnie to opisać.
Teraz czekam na Wasze opinie.

_________________
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery


Pn sie 27, 2007 13:40
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
NinaX napisał(a):
Zapewniłam go, że nigdy nie będę w stanie sie w nim zakochać, o natomiast jest pewnie, że nie sprawia mu problemu kontakt ze mną. Nie odbiera tego jak pokusy.

Ja myślę, że deklaracje to jedno, a co będzie, to drugie. Zazwyczaj ludzie oczekują od drugiej połowy tego, co wy znaleźliście w sobie nawzajem.


Pn sie 27, 2007 14:08
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 19, 2007 13:36
Posty: 19
Post 
Uwaga pierwsza: Tytul jak nadalas tej dyskusji jest mylacy i niekopatybilny z opisana przez Ciebie w poscie sytuacja.
Tak, ksiadz moze byc przyjacielem, a nawet powienien byc, bo czlowiek bez przyjaciol jest czlowiekiem nieszczesliwym.
Ale, jak powiedzial Fryderyk Nietzsche:
"Kobieta może być przyjaciółką mężczyzny, lecz by uczucie to trwało, niezbędne jest wesprzeć je odrobiną fizycznej antypatii."
Czy zapewilas duchowemu przewodnikowi ten drobny i z pozoru nieistotny warunek Waszej znajomosci? Mysle, ze odpowiedz znasz najlepiej sama.

Jesli zas z premedytacja bawisz sie jego slaboscia, to zachowanie jest jak najbardziej naganne i wrecz sadystyczne. Pozdrawiam.


Pn sie 27, 2007 15:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
NinaX napisał(a):
... Przyjaźń jest piękna. Chcę żeby przerwała. Zasługujemy na to. Rozmawialiśmy o tym co nas łączy w cztery oczy. Zapewniłam go, że nigdy nie będę w stanie sie w nim zakochać, o natomiast jest pewnie, że nie sprawia mu problemu kontakt ze mną. Nie odbiera tego jak pokusy. Czujemy sie szczęśliwi, że na świecie mamy człowieka, który nas rozumie, wspiera. To piękne, a nie złe.


I dalej tak trzymać! Nie widzę nic złego w tej przyjaźni.
Myślę, jednak - podobnie jak Zen - że nie powinnaś składać deklaracji, że na pewno nigdy nie będziesz w stanie się w nim zakochać. Bo tak naprawdę - myślę - że zakochanie często dzieje się gdzieś poza nami i nie podlega naszej rozumowej kontroli. Czasem nas zaskakuje. Co oczywiście nie znaczy, że ta przyjaźń musi do zakochania doprowadzić.
Nie powinnaś wyrzucać sobie jakiegoś zła związanego z tą przyjaźnią.
Ewidentne zło byłoby wtedy, gdybyś chciała na siłę odwieść tego człowieka od wybranej przez niego drogi. Wtedy mogłabyś go unieszczęśliwić.
Jeżeli to czysta relacja, a nie wątpię, że taka jest, to naprawdę nic złego. To wielki skarb. Pielęgnuj tę przyjaźń na tyle, aby pozostała piękną przyjaźnią.
:)


Pn sie 27, 2007 15:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35
Posty: 273
Post 
Zencognito napisał(a):
NinaX napisał(a):
Zapewniłam go, że nigdy nie będę w stanie sie w nim zakochać, o natomiast jest pewnie, że nie sprawia mu problemu kontakt ze mną. Nie odbiera tego jak pokusy.

Ja myślę, że deklaracje to jedno, a co będzie, to drugie. Zazwyczaj ludzie oczekują od drugiej połowy tego, co wy znaleźliście w sobie nawzajem.


Tak wiem. Nie jest to deklaracja tylko przypuszczenie. Bo on jest moja druga połową... ale przyjaciela. Myślę, że on to tez tak odbiera. Jest do szaleństwa zakochany w Bogu. I to raczej się nie zmieni.

_________________
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery


Pn sie 27, 2007 16:39
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Może niepotrzebnie jestem podchodzę do tego podejrzliwie, ale to dlatego że chyba wszystkie przypadki miłości do księdza jakich opisy czytałem zaczynały się od przyjaźni, którą obie strony uważały za wspaniałą.


Pn sie 27, 2007 16:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35
Posty: 273
Post 
kszaksza napisał(a):

Ale, jak powiedzial Fryderyk Nietzsche:
"Kobieta może być przyjaciółką mężczyzny, lecz by uczucie to trwało, niezbędne jest wesprzeć je odrobiną fizycznej antypatii."
Czy zapewilas duchowemu przewodnikowi ten drobny i z pozoru nieistotny warunek Waszej znajomosci? Mysle, ze odpowiedz znasz najlepiej sama.

Jesli zas z premedytacja bawisz sie jego slaboscia, to zachowanie jest jak najbardziej naganne i wrecz sadystyczne. Pozdrawiam.


Co do pierwszego pytania, warunek jest zapewniony. I myślę, że z jego strony także. Rozmawialiśmy o tym.

Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła! Jeśli w ciągu naszej przyjaźni dostrzegę choć minimalny cień, że on sie męczy, że to pokusa to mimo, że nie będę tego chciała, mimo cierpienia jakie zaznam to bez wahania zakończę tę znajomość. Nie pozwolę żeby cierpiała przeze mnie.

<Monika001>: Dziękuję. Będę ją pielęgnować, bo warto! Zgadzam się, że zakochanie odbywa się poza rozumem. Nie będę w stanie tego zatrzymać jeśli się zacznie, ale mimo to uważam, że szansa abym mogła się w nim zakochać jest nikła. Bo dla mnie przyjaźń cenniejsza jest od miłości.

<Mistyczne Bobasy>: Zostawiam bez komentarza...

Sorry, że post pod postem.

_________________
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery


Pn sie 27, 2007 16:50
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
NinaX napisał(a):
Zencognito napisał(a):
.. Bo on jest moja druga połową... ale przyjaciela. Myślę, że on to tez tak odbiera. Jest do szaleństwa zakochany w Bogu. I to raczej się nie zmieni.


Więc musisz uważać na siebie. Aby to, co jest teraz przyjaźnią nie zamieniło się niepostrzeżenie w coś więcej. Nie byłaby to szczęśliwa sytuacja dla was obojga.


Pn sie 27, 2007 16:51
Zobacz profil
Post 
Wiesz jak czytałam twój opis, to natychmiast mi się przypomniało jak moja koleżanka opowiadała o poznaniu swojego męża...(z tą różnicą, że on nie był księdzem)

Tak samo rozmawiali godzinami, opowiadali sobie rzeczy, których nikomu nie opowiedzieli, mieli podobne doświadczenia, zdarzało im się przegadać całą noc, pisali do siebie, listy, maile...

Ja myślę, że bycie księdzem niestety zmusza człowieka do rezygnacji z pewnych rzeczy, nawet z pozoru niewinnych...

Poczytaj sobie wątek zakochane w księdzu- jest na www.katolik.pl- wszystko się zaczyna od przyjaźni... :?


Pn sie 27, 2007 16:53
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL