Zabulonek napisał
Cytuj:
Nie jestem szowinistą, seksistą itd. Ja myślę i to zauważam, że kobieta, która rządzi najczęściej nie jest szczęśliwa. Mogą to być pozory ale taka jest prawda. Kobieta pragnie równości w małżeństwie i chce decydować na równi z mężem, któremu zwykle to nie odpowiada
Kamala odpowiedziała
Cytuj:
Przeczytales to, co napisales?
Zona nie chce sama decydowac, ale wspoldecydowac. A mezczyzna "zabiera zabawki", bo to nie on sam rzadzi. No i jak tu traktowac mezczyzn powaznie?
Te dwie wypowiedzi nie są sprzeczne jak mogłoby się wydawać. Raczej obejmują pewne skrajne sytuacje, które nie są typowe. Przecież mądra żona to największy skarb męża jak mówią psalmy, a która nie chciałaby być największym skarbem ? Z reguły było i jest współdecydowanie o wszystkim, bo jeśli robi się coś dla kogoś, to trudno nie zasięgać jego opinii.
Efekt opisywany przez Zabulonka występuje, kiedy przekroczy się pewną granicę zdrowego rozsądku.
Zabieranie zabawek jest naturalną, wrodzoną cechą, którą usiłuje się pomijać lub zamydlać ideologią jak sartrowicz. Mamy tym przypadku dwa zupełnie inne podejścia do problemu, nie wyuczone, lecz wrodzone.
Mężczyzna myśli – OK. ! Bierze na siebie odpowiedzialność, ona rządzi, niech się stara, nie jestem potrzebny , nie ma tu dla mnie miejsca, zajmę się swoimi sprawami, jest tyle ciekawych rzeczy na świecie.
Kobieta myśli - Zróbmy to razem (ja wymyśle on niech realizuje ), będziemy współdziałać poprzez działanie stworzymy jakąś część wspólną , która nas łączy. On powinien się zaangażować w moje rządzenie , wspierać je zawsze i wszędzie, ponieważ tak ma być.
Kłopot w tym, że dla poważnego podejścia do świata i małżeństwa , mężczyzna musi być wychowany według większości cech , które są medialnie uznawane za bee.
Jest prosta zależność, która tworzy(ła) chęć do życia w rodzinie. Miłość Boga, rozumiana po męsku bardziej jako nakaz (serce miejsce woli u żydów), dalej miłość ojczyzny i miłość rodziny z gotowością poświecenia się dla każdej z tych rzeczy. Rodzina jako takie małe państewko , wyszydzane obecnie przez feministki. Wraz z runięciem tej konstrukcji , runęła w sporej części duchowa podstawa chęci założenia rodziny. Natomiast niewiasty (raczej te młodsze) wyobrażają sobie, że miłość wystarczy za wszystko na wieki. Niestety bez akceptacji wizji drugiej połowy, spełnienia pewnych wymagań, trudno jest to osiągnąć. Zjawisko jest znacznie szersze, wymienione tu przyczyny są jego częścią.
Nie padło tu, niemniej wisi zawsze w powietrzu przy tego typu dyskusjach – chłopcy nie chcą „dorastać’’ tj angażować się na poważnie , wolą powierzchowne związki. To poniekąd prawda, znów efekt lekceważenia i tłamszenia naturalnej cechy bardzo potrzebnej, która źle kształtowana może przynieść fatalne skutki. Konstrukcja psychiczna każdego mężczyzny polega na osiąganiu celu jak najmniejszym kosztem, często bez angażowania się , co jest dobrą cechą, nie bez powodu daną przez pana Boga. Dzięki temu nastąpił rozwój cywilizacyjny,
czynieniu sobie Ziemi poddanej. Po co kopać motyką , jak można zaprząc konia , będzie łatwiej i wydajniej. Po co koń, jak można skonstruować traktor , znów będzie łatwiej itp . Tutaj trzeba nie raz poświęcić bardzo wiele zaangażowania dla stworzenia czegokolwiek.. Takie „lenistwo’’ jest cechą napędowa rozwoju , bez niej nie byłoby sklepów Rossmana.... . Jak każda cecha może ona mieć ona i swoją „ciemną” stronę. Dlatego powstało nierozerwalne małżeństwo, obowiązek, pewna konstrukcja dająca pole do poświęcenia i angażowania się w rodzinę , wychowanie płciowe oparte na konkretnych cechach, o czym piszę powyżej . Skoro runęły , powstała pustka, którą usiłuje się zapełnić, z marnym póki co skutkiem. Wszelkie próby zmuszenia do akceptacji aktualnego stanu są sztuczne, część typu sartrowicz to kupuje. Pytanie tylko, jakie są tego długotrwałe efekty ?
W zasadzie jest pytanie do rodziców. Na ile są zdeterminowani, czy w ogóle chcą kształtować określone cechy męski i żeńskie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu ?
Podrzucam
link. Jeśli chce się zniszczyć małżeństwo, to trzeba zniszczy tzw patriachalizm, czyli odebrać rodzajowi męskiemu wszelką chęć do poważnego traktowania tej instytucji, przede wszystkim angażowania się. Osiąga się to zmieniając kobiety tak, aby Oni nie widzieli w nich nic szczególnego dla długiego wspólnego pożycia. Obok fizycznego unicestwiania jak w linku, trzeba mieć pewną filozofię działania w sferze medialnej, czyli inny front tego samego. Dlatego niewiasty mają mieć te same cechy co mężczyźni, robić to samo , a wiadomo tylko przeciwieństwa się przyciągają. Stąd wsparcie dla wszystkich ruchów feministycznych , gender , ekofilozofi w stylu Gai itp.
Cóż mogę doradzić ? Nie wstydzić się własnych normalnych cech , bo są dobre, jedynie manipulacjami medialnymi przedstawiane sugestywnie jako złe. Po prostu krótko – tak myśli wróg cywilizacyjny i nie bać się wbrew poprawności politycznej , atmosfery medialnej w ten sposób rozumować. Jednocześnie nie wstydzić się, nie oznacza prawdziwego lenistwa, musi być pracą nad sobą , tradycyjnym przekuwaniem cech na dobre owoce. Samo się nic nie ukształtuje pozytywnie, to medialna bajka. Bez wysiłku i kosztów pozostanie tylko narzekanie..... .