Autor |
Wiadomość |
Tyrael
Dołączył(a): Śr gru 08, 2004 23:56 Posty: 573
|
Jawnogrzesznica Maga napisał(a):  A jakież to? No patrzcie taka WIELKA feministka a o plciowosci mozgu nie slyszala.... W skrocie mozg: "żeński" (nastawiony na emocje, na osoby, uczucia, relacje społeczne) "męski" (operowanie przestrzenią, dominacja, świat przedmiotów i abstrakcji) Jawnogrzesznica Maga napisał(a): Czyli fakt, że to męzczyzna zazwyczaj jakoby kieruje, jest wyrazem naturalnych predyspozycji? 
Tak.
_________________
|
Pt gru 10, 2004 0:44 |
|
|
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: Wieksza sila fizyczna mezczyzny........co prawda kobiety tez maja sile, ale nie wszystko powinny robic bo moze to doprowadzic je do kalectwa. Tu faktycznie mężczyzna wygra w pracach fizycznych. Jednak teraz już nie ma prawa pięści - do rządzenia siła fizyczna nie jste potrzebna, a może się mylę? Cytuj: "żeński" (nastawiony na emocje, na osoby, uczucia, relacje społeczne)
"męski" (operowanie przestrzenią, dominacja, świat przedmiotów i abstrakcji)
To prawda, ale tu się psychologowie mocno spierają, czy jest to takie naturalnie uwarunkowanie. Badania dowodzą, że najważniejsze lata w rozwoju człowieka, to wczesne dzieciństwo. A jak wiadomo, we wczesnym dzieciństwie, dzieckiem sterują rodzice. Podczas gdy dziewczynki bawią się lalkami i rozwijają swoją opiekuńczość, chłopcom podtyka się klocki, zabawki rozwijające abstrkcyjne myslenie, burzenie i budowanie na nowo, eksperymentowanie. W duzej mierze jest to więc kwestia wychowania.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt gru 10, 2004 0:54 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Cytuj: No patrzcie taka WIELKA feministka a o plciowosci mozgu nie slyszala....
Wielka feministka wie, że tak daleko posunięta płciowość mózgu to bzdura. Wielka feministka nie czyta książek popularnonaukowych, tylko uczęszczała na zajęcia z neuropsychologii. Śmiem twierdzić, że wobec tego posiada większą wiedzę na ten temat. Amen.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Pt gru 10, 2004 13:37 |
|
|
|
 |
Hebamme
Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47 Posty: 342
|
Moim zdaniem tym co powinno przyświecac chrześcijanom w ich życiu jest Pismo św. A w nim jest m.in. napisane:" mężowie kochajcie swoje żony tak jak Chrystus umiłował Kościół" i to jest po pierwsze a po drugie :" żony bądźcie poddane swoim mężom". A więc mężczyźni mają ogromną rolę do spełnienia : MIŁOŚĆ
Więc ja jako żona z ochotą poddaję się decyzjom mojego męża, bo on mnie kocha, szanuje i wiem, ze chce dobra dla naszej rodziny. Życie składa się z pewnych kompromisów. Wchodząc w relacje z drugim człowiekiem (małżeństwo) powinniśmy być tegoco się z tym wiąże.
Nie zgodzę się z Belizariuszem w kwestii "nagrody po kapieli", bo sprawa seksu w małzeństwie to sprawa święta , która nie może byc postrzegana w systemie nagród i kar.
Co do przedmiotowego traktowania kobiet, to zastanawiam się Maga czemu wy feministki nie walczycie z pornografią, aborcją ? Przecież to jest przedmiotowe traktowanie kobiety. Jakoś pani Środa nie zajęła się swego czasu Eroticonem i zamiarem bicia seksualnego rekordu świata, choć pisałam (i nie tylko ja) do niej w tej sprawie.
A żeby wymagać od mężczyzn odpowiedzialności to trzeba ich do tego wychować. Zauważcie, ze to właśnie kobiety-matki robią ze swoich synków pierdołowate stworzenia, którym wszystko trzeba pod nos podsunąć. Argumentują to " no bo on się jeszcze kiedyś nauczy, a teraz póki jest w domu to mu usługuję". Potem taki księciunio jako mąż uwala się przed telewizorem i uważa , ze tak jak było u mamuni to i będzie z żoną.
Młode dziewczyny zamiast wymagać od swoich chłopaków, hamować ich popędliwość , bezproblemowo podają się im na tacy. A potem płacz i rozczarowanie , bo zaczęli swój związek od łóżka a po kilku latach okazało się, że właściwie to nic ich nie łączy , bo nie potrafią rozmawiać o czymkolwiek innym niż seks.
I skąd mają się ci wspaniali mężczyźni brać?
Żony też nie moga spocząć na laurach, bo często muszą "naprawić " to co teściowa popsuła, a często nauczyć męża bycia nim. A więc nauczyć partnerstwa, stawiać mu realne i budujące wymagania, nauczyć bycia czułym i odpowiedzialnym ojcem. Temu z pewnością pomaga zaangażowanie męża w sprawy planowania rodziny, zaznajomienie go z fizjologią cyklu miesięcznego, wspólne chodzenie do ginekologa przed poczęciem dziecka i w czasie ciąży, wspólny poród, dzielenie obowiązków domowych wedle predyspozycji.
Co do gwałtu i sprawy prowokowania. Mój mąż twierdzi, że kobiety ubierając się (rozbierając) zbyt skąpo (co widać jak tylko przyjdą ciepłe dni) jawnie wysyłają sygnały seksualne, czego chyba są świadome. Dlatego jest coś tu z prowokacji, co nie usprawiedliwia niedopuszczalnych zachowań agresywnych. Zresztą w wielu gazetach kobiecych są artykuły typu " Jak być uwodzicielską" itp.itd. Popęd seksualny u mężczyzn jest silniejszy niż u kobiet co jest pewnym uwarunkowaniem i jakkolwiek gotowość seksualna kobiety zmienia sie w przebiegu cyklu miesięcznego tak u mężczyzny jest stała.
Polecam ksiażki Jacka i Jadwigi Pulikowskich (np. "Warto być ojcem", "Krokodyl dla ukochanej"- dostępne m.in. na www.rodzinna.pl ) które pięknie przedstawiają różnice między płciami i to jak zaakceptowac swoją życiową rolę.
Bo problem jest na pewno w tym, że często my się nie zgadzamy z tym kim jesteśmy.
A, ha - w krajach gdzie jest tak rozwinięty feminizm większość, facetów jest bez jaj...bo to geje.
|
Pt gru 10, 2004 13:48 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Maga - nie uczęszczałam na zajęcia neuropsychologii, więc trudno mi konkurować  Mogę mówić tylko za siebie
Nie jest tak, że myślenie analityczne i synteza, myślenie abstrakcyjne, umiejętność szybkiego podejmowania decyzji, są "zastrzeżone" dla mężczyzn. Pracowałam jako lekarz w dziedzinie zabiegowej, z elektroniką - i w sytuacjach wymagających szybkich decyzji w warunkach kompletnie nieprzystających. Pracowałam również naukowo. I mimo zmęczenia lubiłam to i lubię. Nawet jeśli potem padam na nos. A praca, która nie pozwala podejmować decyzji dla mnie się nie nadaje - choćby to było nie wiem jak renomowane miejsce. Ale odeszłam - zresztą w chwili, gdy po kilku raptem latach pracy w zasadzie miałam zostać odpowiedzialna za część działań pracowni - tę "elektroniczną"  :D
Odeszłam, bo w całej masie dodatkowych zajęć nie starczało mi czasu na życie. Nie starczało mi czasu nie tylko na założenie rodziny - ale i na kontynuację znajomości, rozwijanie przyjaźni itd. Wybrałam relacje i drugiego człowieka w miejsce pracy.
Nie wiem, czy to "osobnicze" czy związane z płcią. Wiem natomiast jak reaguję na różne sytuacje i na ludzi. Wiem, że gdyby mi przyszło samotnie wychowywać dziecko, byłoby mi bardzo trudno być ojcem i matką. Nie jest to niemożliwe. Ale naturalna jest dla mnie jedna rola. Do drugiej mogę się przystosować. Mogę zrozumieć, że tak jest dobrze - i postępować wg tego, nawet wbrew własnym emocjom i odruchom. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek potrafiłabym w pełni "zastąpić"...
Tak to dla mnie wygląda 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 10, 2004 14:09 |
|
|
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Cytuj: A żeby wymagać od mężczyzn odpowiedzialności to trzeba ich do tego wychować. Zauważcie, ze to właśnie kobiety-matki robią ze swoich synków (censored)łowate stworzenia, którym wszystko trzeba pod nos podsunąć. Argumentują to " no bo on się jeszcze kiedyś nauczy, a teraz póki jest w domu to mu usługuję". Potem taki księciunio jako mąż uwala się przed telewizorem i uważa , ze tak jak było u mamuni to i będzie z żoną. Owszem, czyżbyś jednak dostrzegała negatywne wzorce wychowania? Fajnie. Cytuj: Bo problem jest na pewno w tym, że często my się nie zgadzamy z tym kim jesteśmy.
Problem jest w tym, że jednoznaczne role, takie same dla wszystkich kobiet i wszystkich mężczyzn, sa upraszczające i krzywdzące, nie przystają do ludzkiej różnorodności.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Pt gru 10, 2004 14:23 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Maga - a co, uważasz że oślepłyśmy?
Tyle że rozwiązaniem tutaj nie jest opiekowanie się biednym, "nieporadnym" (szczerze mówiąc, moim zdaniem w dużej mierze wygodnym, nie nieporadnym, ale nieważne) mężem, tylko wymaganie odpowiedzialności. Za słowo, za dom, za rodzinę.
Inaczej całe życie ten dom będzie stał na głowie - bo wychowuje się nie słowami a przykładem. Nie gadaniem a wzorcem. Ale do tego trzeba mieć odwagę (i cierpliwość) zaryzykować - i pozostawić miejsce na naukę tej decyzyjności i odpowiedzialności i odwagi. Każdy się jej musi uczyć - ja też. A jeszcze nie widziałam kogoś (dowolnej płci) kto by upierał się robić coś, czego nie lubi, a co kto inny i tak zrobi.
Jeśli chcesz mieć silnych i odpowiedzialnych mężczyzn, pozwól im takimi być. Czyli - zostań w tle. Nie dlatego, że nie mogłabyś. Dlatego, że tego chcesz. Mnie osobiście bycie babochłopem (w sensie zadań, nie wyglądu) nie odpowiada. I jeśli miałabym mieć zamiast męża dodatkowe dziecko, to wolę zostać sama.
Nie ma jednoznacznych ról dla wszystkich. Każdy w czym innym czuje się lepiej. Ale jeśli podejmuję decyzję o małżeństwie - to dla mnie jest to równoznaczne z posiadaniem rodziny, więc i dzieci. Z tym, że ta rola stanie się ważniejsza niż inne. Jeśli podejmuję współżycie - również. Kwestia odpowiedzialności za własne decyzje, najzwyczajniej w świecie. Jeśli nie chcę mieć dzieci - chcę się poświęcić pracy czy czemukolwiek innemu - nie wychodzę za mąż. Mogę mieć przyjaciół, znajomych, wiele pełnych relacji - ale nie wchodzę w te, które do roli nie należą. Mam wybór. Ale w tym wyborze, jeśli go dokonam, powinnam być konsekwentna.
I dlatego nigdy nie będę feministką 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 10, 2004 14:41 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Wystarczy w takim wypadku znaleźć męża, który tez nie chce dzieci.
Cytuj: Jeśli chcesz mieć silnych i odpowiedzialnych mężczyzn, pozwól im takimi być. Czyli - zostań w tle
Dlaczego siła i odpowiedzialność jednej osoby wyklucza te cechy drugiej osoby?
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Pt gru 10, 2004 14:44 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Zgadzam sie Belim, tak samo traktuje kobiety jak i mezczyzn, a nawet lepiej kobiety, na mnie najecehal przy pierwszym poscie o temacie na tutejsza moderator, chyba po trzecim :lol
Dwoglowego potwora wspomnialem bo jesli malzenstwo jest jednoscia, jesci rodzina jest jednoscia to trzeba jednaj glowy.
Co wcale nie zaprzecza rownouprawnienia miedzy malzonkami. Co doskonale widac tez w opisie stworzenia czlowieka.
O facetach bez jaj mowilem myslac o takich ktorzy nie sa w stanie podjac jakiej kolwiek decyzji, patrz np.Szwecja, gdzie mezczyzna czesto jest traktowany jak samce u mrowek. (zdarzaly sie nawet przypadki ze zony bily mezow).
Jesli nawet ph skory sie rozni to czemu nie mozna uznac pewnych roznic miedzy plciami, ale nie na zasadzie lepszy, gorszy. silniejszy, slabszy. Ostatnie badania pokazuja ze prawdopobnie za kilka lat kobiety beda biegaly szybciej od mezczyzn.
Nie przecze ze kobieta moze nauczyc odpowiedzialnosci, wiem ze w wielu sytlacjach ma jej duzo wiecej niz mezczyzna.
Ale obydwoje maja pewne funkcje wobec dzieci, jesli brakuje czegos dziecko sie krzywdzi, to nie chodzi o wladze nad dziecmi.
|
Pt gru 10, 2004 14:47 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
I jeszcze jedno. Kwestia przemocy domowej. Jeśli faktycznie padały takie teksty, w takiej formie... Mówię o tym: "cierp, córko..."
Istnieje możliwość separacji. W drastycznych sytuacjach o ile pamiętam kobieta może podjąć taką decyzję sama - bez wszelkich sądów, choć powinna wystąpić o takie orzeczenie w jakimś tam czasie. Mówię o prawie kościelnym.
W prawie państwowym również istnieje instytucja separacji. Istnieje rozdzielność majątkowa. Istnieje obowiązek alimentacyjny. Istnieje policja, opieka społeczna, kurator sądowy. Istnieje w końcu opcja rozwodu. Jeśli nie ma innej możliwości zapewnienia bezpieczeństwa (w różnych sferach, nie tylko fizycznego zapewne) kobiecie i dzieciom (przez separację, inne rozwiązania prawne) jest to opcja dopuszczalna.
Jeśli kobieta jest permanentnie gwałcona przez męża, rodzi kolejne dziecko, którego nie ma za co wychować, mąż na dom nie łoży i nie pomaga - mam wrażenie, że może, w rozmowie ze spowiednikiem po rozważeniu sytuacji, podjąć decyzję o antykoncepcji hormonalnej (nie wczesnoporonnej). Nie sama - bo nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie.
Separacja zawsze jest złem. Małżeństwo ze swej natury powinno być nierozerwalne. Ale w niektórych sytuacjach może stanowić wybór mniejszego zła.
I pewnie nikogo nie należy namawiać na takie rozwiązania. Ale jeśli pada pytanie - warto może jednak powiedzieć, że taka możliwość - zgodna z nauczaniem Kościoła - istnieje?
Sfera sumienia jest bardzo delikatna. I każda sytuacja inna. Nie wolno uogólniać i przekładać decyzji w jednej sytuacji na inne... Ale kobieta nie musi biernie pozwalać na maltretowanie siebie i dzieci. Nawet jeśli pozostanie żoną do końca życia.
Oczywiście prawo jest dwukierunkowe - dla osób broniących mężczyzn przed "tymi wrednymi kobietami"  :D
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 10, 2004 15:11 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Ech, za szybko piszecie
Jawnogrzesznica Maga napisał(a): Wystarczy w takim wypadku znaleźć męża, który tez nie chce dzieci. No właśnie - dla mnie nie. Małżeństwo jako jeden z celów ma wpisane posiadanie potomstwa. Jeśli decyduję się na małżeństwo - to i na rodzinę (choćby potencjalnie). Jeśli mówimy o małżeństwie sakramentalnym - to takie słowa są zawarte w przysiędze małżeńskiej... Cytuj: Dlaczego siła i odpowiedzialność jednej osoby wyklucza te cechy drugiej osoby?
Po pierwsze - jeśli ktoś się odpowiedzialności nie nauczył, to nie nauczy się tego "z gadania". Jedyna szansa to tę odpowiedzialność wymusić. A do tego nie możesz go wyręczać.
Nie w tym rzecz, że masz się zrobić nieodpowiedzialna czy słaba. Nie chodzi o udawanie biednej bezradnej mimozy lub bluszcza - może to skuteczne, ale bez sensu i nieuczciwe. Po prostu - pozostawić pole do odpowiedzialności i pole do decyzji. I przynajmniej w tym zakresie tych decyzji nie podejmować.
Bo jak je podejmiesz, to po co on ma to robić? Jeśli zawsze podejmowałaś, to mozna liczyć, że teraz też - to po co się wysilać? A jeśli powiedziałaś "zdecyduj" to tego dotrzymaj - chyba że się świat zacznie walić
Odpowiedzialność jednej nie wyklucza odpowiedzialności drugiej strony. Siła w zasadzie też nie. Pod warunkiem, że nie spowoduje siłowania się i przeforsowywania swego...
I nie wydaje mi się, żeby słabością było oddanie władzy. W końcu władza zawsze powinna być służbą  I każda potrzebuje silnych podstaw 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 10, 2004 15:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Wystarczy w takim wypadku znaleźć męża, który tez nie chce dzieci.
W przypadku malzenstw cywilnych...ta sprawa akurat nie ma znaczenia. W przypadku malzenstw sakramentalnych...jest to jeden z istotnych powodow do uznania malzenstwa za NIEWAZNE Cytuj: Nie zgodzę się z Belizariuszem w kwestii "nagrody po kapieli", bo sprawa seksu w małzeństwie to sprawa święta , która nie może byc postrzegana w systemie nagród i kar.
...a ja sie z Toba zgodze  .....Masz calkowita racje. Pojscie z zona (mezem) do lozka, nie powinno byc nagroda (kara). Powinno to byc spontaniczne okazanie swojej milosci do partnera. Napisalem o "obowiazku malzenskim", dlaczego?.....Niestety dlatego, ze czesto jest tak postrzegany. O czym moga swiadczyc posty co poniektorych uczestniczek tegoz Forum......NIESTETY  Cytuj: Potem taki księciunio jako mąż uwala się przed telewizorem i uważa , ze tak jak było u mamuni to i będzie z żoną.
...tutaj rowniez sie zgodze......taki "ksieciunio" to nie chlop, to rzezaniec, nieudacznik i d...wolowa
W malzenstwie powinno sie wzajemnie uzupelniac. Malzenstwo to sztuka kompromisu......milosc i gotowosc na poswiecenia sie w imie milosci.
Istnieja jednak pewne granice.....jezeli maz jest damskim bokserem (psychicznym badz fizycznym), to zona ma calkowite i niezbywalne prawo do tego by w imie bezpiczenstwa wlasnego i dzieci...opuscic takiego gnojka.
Najlepiej by bylo gdyby mogla go wywalic z domu. Niestety prawo na to nie pozwala. Natomiast chrzescijanstwo owszem.....Bo wazniejsze jest zycie wlasne ( lub zycie niewinnych ) od zycia bandyty......O czym wyraznie mowi KKK.
pozdrowka
|
Pt gru 10, 2004 15:40 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Cytuj: ...a ja sie z Toba zgodze .....Masz calkowita racje. Pojscie z zona (mezem) do lozka, nie powinno byc nagroda (kara). Powinno to byc spontaniczne okazanie swojej milosci do partnera. Napisalem o "obowiazku malzenskim", dlaczego?.....Niestety dlatego, ze czesto jest tak postrzegany. O czym moga swiadczyc posty co poniektorych uczestniczek tegoz Forum......NIESTETY
No proszę, a ze mną się nie zgodziłeś, mimo że też krytykowałam podejście "nagród i kar". Wyraziłam taki sam pogląd, ale rozumiem, że z feministką zgadzać sie nie wypada, choćby się uważało, że ma rację.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Pt gru 10, 2004 16:05 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A - żeby mi nie wyszło  "Mężczyzna" nie oznacza od razu "nieodpowiedzialny"  To co pisałam dotyczyło tych "po błędach wychowawczych"
I oczywiście - i kobieta i mężczyzna mogą żyć sami. W izolacji. Nawet wychowywać dziecko. I zapewne dadzą sobie radę.
Ale z wieloma rzeczami byłoby mi bardzo trudno, również z tych nieuchwytnych - spojrzenia na różne sprawy z kompletnie innej optyki, czasem to wiele zmienia, oderwania się od warstwy emocjonalnej - sama nie zawsze to potrafię, itd. Również wygadania się - ktoś kto się przejmuje tak jak ja lub bardziej (przyjaciółka) rzadko się do tego nadaje.
Na szczęście do tego istnieją jeszcze przyjaciele
A jeszcze dochodzą rzeczy (to już niestety wymaga domownika  ), od których mnie odrzuca (np od zajmowania się cieknącym pionem kanalizacyjnym i zgadywaniem, jak jest mocowana do ściany umywalka, bo trzeba ją zdjąć). Mogę - ale szlag mnie od tego trafia. I co z tego że "przyjdą i zrobią", jak i tak sama się muszę tym zająć? Zorganizować? Nie lubię się znać na pionach kanalizacyjnych i kompletnie mnie nie obchodzi co to kołnierz, co mufa i do czego jest kolanko na środku pionu... Wrrrrrr!!
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt gru 10, 2004 16:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
jo_tka
Ja się muszę znać, nie narzekam, bo sobie poradzę. I to jest piękne! Niezależnie od wszystkiego jestem w stanie sobie dać radę. I o to właśnie chodzi! Nie potrzebuję "księciunia", co więcej NIE CHCĘ!!
Pozdrawiam
m.
|
Pt gru 10, 2004 17:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|