By związek nie był "przechodzony"...
Autor |
Wiadomość |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
moni_pil napisał(a): Hm... Może nie dodałam, może ktoś przeoczył... Nie chodzi mi wcale o szalenie duże wesele, ale tylko najbliższa rodzina, czyli 100 osób. 100 osób to JEST szalenie duże wesele. A najbliższa rodzina to ojciec, matka i rodzeństwo.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
So sty 30, 2010 23:54 |
|
|
|
 |
nurhia
Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42 Posty: 695
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
100osob?to jest duuuze wesele!
_________________ Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...
|
N sty 31, 2010 0:35 |
|
 |
moni_pil
Dołączył(a): So sty 31, 2009 9:57 Posty: 29
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Naprawdę potrafilibyście powiedzieć rodzinie, że ich nie zaprosicie, że w tak ważnym dniu ma ich przy Was nie być, co najwyżej w kościele? W takim wypdaku, większość mojej rodziny wcale w kościele mogłaby się nie zjawić, bo są rozsiani po całej Polsce, podobnie ze strony mojego chłopka.
A może tak już ktoś z Was powiedział?
Czy Wasze rodziny nie poczułyby się urażone, nawet gdybyście wytłumaczyli, że z takich czy innych powodów nie możecie ich zaprosić?
PS. Każde z nas ma bardzo liczą rodzinę, więc 100 osób to pewnie tylko połowa.
_________________ To Ja jestem, nie bójcie się (J 6, 20)
|
Pn lut 01, 2010 14:23 |
|
|
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
moni_pil napisał(a): Naprawdę potrafilibyście powiedzieć rodzinie, że ich nie zaprosicie, że w tak ważnym dniu ma ich przy Was nie być, co najwyżej w kościele? Tak, bo ślub jest dla nas dwojga, a nie po to żeby rodzina mogła się napić, najeść i wytańczyć.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Pn lut 01, 2010 14:41 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Rojza Genendel napisał(a): moni_pil napisał(a): Naprawdę potrafilibyście powiedzieć rodzinie, że ich nie zaprosicie, że w tak ważnym dniu ma ich przy Was nie być, co najwyżej w kościele? Tak, bo ślub jest dla nas dwojga, a nie po to żeby rodzina mogła się napić, najeść i wytańczyć. Też tak to widzę  Niestety muszę przyznać, że nie udało mi się tego przeforsować w całości z powodu oporu materii już w najbliższym otoczeniu. Ale przynajmniej jakieś ustępstwa udało się osiągnąć i wypracować pewien kompromis. moni_pil napisał(a): Czy Wasze rodziny nie poczułyby się urażone, nawet gdybyście wytłumaczyli, że z takich czy innych powodów nie możecie ich zaprosić? Gdzie drwa wiercą, tam wióry lecą. Niekiedy trzeba sobie zadać pytanie, jakie są priorytety. Ale "na śmierć" nikt się nie obraził 
|
Pn lut 01, 2010 14:51 |
|
|
|
 |
nurhia
Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42 Posty: 695
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
wiesz urazony nie urazony,a le wesele co dla rodziny tylko robisz, zeby nazapraszac wszytskie ciotki, zeby mogly popatrzec i plotkowac przez kolejny miesiac?;/ej, co innego przyjsc do kosciola co innego na wesele.a jak juz rodzina nie umie zrozumiec ze nie ma zwyczajnie pieniedzy, bo realia sa takie jakie sa, no to przykro powinno byc Tobie a nie im.bo ja dziekuje za wywalenie 50 tysiecy na 100osobowe wesele tylko po to zeby rodzinke zadowolic.i pozniej liczenei na to ze wesele sie zwroci...z "prezentow", magicznych kopert od rodziny. poza tym nie tzreba zaraz zapraszac wszytskich kuzynek, wujkow cioc. i co pozapraszasz ludzi z ktorymi kontakt utrzymujesz na swieta tylko?to ze sa rozsiani po calej Polce, wszedzie tak jest i wsiada sie w pociag/auto i sie jedzie.
_________________ Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...
|
Wt lut 02, 2010 0:22 |
|
 |
Bebe
Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02 Posty: 267
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
moni_pil, a co z pomysłem, żeby zamiast prezentów ślubnych wasze rodziny zrzuciły się na weselicho?
|
Wt lut 02, 2010 9:06 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
moni_pil napisał(a): 1. Czytając posty, które Pan dodał odnoszę wrażenie (może mylne), że zachęca mnie Pan do zrezygnowania z wesela i wzięcia ślubu tak szybko, jak to tylko możliwe. 2. Pan by potrafił zrezygnować z własnego wesela albo nie przygotować wesela dla swoich dzieci? E tam od razu Pan  - jesteśmy na forum. Ale ad rem. 1. Mylne. Nie zachęcam do wzięcia ślubu tak szybko jak to możliwe lecz namawiam do nieodkładania go w sytuacji gdy jedyną przeszkodą jest brak pieniędzy na wesele. Szkoda lat spędzonych razem. 2. Przy założeniu o przekonaniu, że to ten/ta: gdyby alternatywą był ślub i możliwość życia razem albo czekanie z powodu wesela - zdecydowanie wybrałbym to pierwsze. A dla swoich dzieci? Nie rozumiem kontekstu pytania. Przecież zostało napisane, że rodzice nie pomogą, więc już zdaje się "zrezygnowali".
|
Pn lut 15, 2010 12:28 |
|
 |
moni_pil
Dołączył(a): So sty 31, 2009 9:57 Posty: 29
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Chodziło mi o to, czy Krzysztof_J potrafiłby nie zaprosić swojej rodziny na wesele swoje lub swoich dzieci, gdyby miał podobną sytuację do mojej.
_________________ To Ja jestem, nie bójcie się (J 6, 20)
|
Pn lut 15, 2010 12:47 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Na swoje - już napisałem. Gdyby zaproszenie wiązałoby się z oddaleniem terminu ślubu w bliżej nieokreśloną przyszłość: tak, potrafiłbym. I jestem przekonany, że przez rodzinę (gdybym zapraszał jeno na ślub) nie byłoby to źle odczytane. Jeśli moje przekonanie okazałoby się mylne - nie miałoby to większego znaczenia (znaczyłoby, że moja ocena moich stosunków z rodziną była błędna). Ponadto w "moim kręgu kulturowym" to raczej rodzice wyprawiają wesela, więc nawet to nie ja jakoś tłumaczyłbym się z tego lecz rodzice  Na dzieci podobnie: gdybym widział, że mnie obecnie nie stać a dziecko przedstawiłoby mi sytuację, że skoro wesela obecnie być nie może to ono czekać nie będzie - dlaczego miałbym stać na przeszkodzie?
|
Pn lut 15, 2010 14:42 |
|
 |
absurdalna
Dołączył(a): Śr mar 10, 2010 8:20 Posty: 94
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Mój facet chce wziąć ślub koło trzydziestki... to dopiero jest problem. Ale nie mam zamiaru z niego rezygnować, rezygnować z tych przepięknych trzech lat wspólnie spędzonych. Kocham go. Szkoda tylko, że nie potrafię na niego wpłynąć w tej kwestii. A, no i koniecznie chce pomieszkać przed ślubem, żeby sprawdzić, jak nam będzie. 
|
N kwi 11, 2010 10:54 |
|
 |
nurhia
Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42 Posty: 695
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
moi rodzice, tata ozenil sie pozno z mama bo w wieku 29 lat, ojciec mojego chlopaka tak samo.moze po prostu mezczyzni ten wiek uznaja za najodpowiedniejszy.rozsadny. coz, ale gdzie tu wtedy miejsce na spontanicznosc, mlodosc.
_________________ Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...
|
N kwi 11, 2010 11:05 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
ech... To co ja mam powiedzieć? Za miesiąc skończę 30tkę.. 
|
N kwi 11, 2010 11:20 |
|
 |
moni_pil
Dołączył(a): So sty 31, 2009 9:57 Posty: 29
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
To też jest problem, że oni (mężczyźni) potrzebują czasu i chcą mieszkać razem (z ukochaną kobietą) przed ślubem, żeby lepiej się poznać, żeby potem po ślubie nie było zaskoczenia, że on zostawia brudne skarpetki, a ona jest pedantyczna.
Czy mieszkanie razem jest rzeczywiście jednym i najlepszym rozwiązaniem?
_________________ To Ja jestem, nie bójcie się (J 6, 20)
|
Pn kwi 12, 2010 11:50 |
|
 |
galaktyka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2010 13:04 Posty: 30
|
 Re: By związek nie był "przechodzony"...
Ja ma prawie 37 lat i nie mam męża. I jakoś nie mam zamiaru żył sobie podcinać.  Dziwię sie tylko, że niektóre z Was będąc praktykującymi katoliczkami rozważają w ogóle możliwość zamieszkania z mężczyzną przed ślubem... Poszperajcie w necie wyznania kobiet , bynajmniej nie jakiś żarliwych katoliczek, które zamieszkały przed ślubem z chlopakami. Niektóre dorobiły się dwójki dzieci a ślubu ani widu ani słychu. Proponuję wpisać w wyszukiwarkę zdanie "dlaczego on nie chce się żenić" 
|
Pn kwi 12, 2010 13:11 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|