Jeśli chodzi o tabletki na poronienie wysyłane przez internet np. przez organizację [...]Asienkkato są to leki, których SKUTKIEM UBOCZNYM jest wywołanie poronienia przy ewentualnej ciąży.
Ale aby taki lek wywołał taki skutek należy przyjąć oczywiscie o wiele większą dawkę niż normalnie miałoby to miejscie.

Ja o jednym, Ty o drugim...

A definicji tego czym jest lek i kiedy możemy mówić o danym specyfiku w taki sposób, a kiedy jeszcze nie, znajdzie się kilka. Ty widzisz to tak, ktoś inny inaczej. Różne definicje też znajdziesz w różnych źródłach. Nie ma sensu nad tym dłużej debatować.

Jeśli lekiem jest coś co zabija, to jeśli mój sąsiad zabije kuchennym tasakiem swoją konkubinę, to pan policjant zapewne zapyta:
- Gdzie pan ukrył ten lek, panie Heńku?
-To lekarstwo leży w zlewie, jeszcze zakrwawione, panie władzo.

Czy tasak kuchenny jest bronią?

Oczywiście że nie, według niektórych jest to lek na chorobę jaką jest żona.

No ale faktycznie -Vi- zeszlibyśmy z tematu gdybyśmy kontynuowali.

Jedyne na co chciałem zwrócić uwagę to fakt, że nastały czasy w których truciznę nazywa się lekiem. Poszperałem trochę po literaturze (nie tylko w internecie) i nie spotkałem się z czymś innym niż stwierdzeniem, że leki stosuje się by zapobiec bądź zwalczyć chorobę. Innymi słowy aby uznać środek poronny za lek trzeba by uznać ciążę za chorobę.
Osobiście wydaje mi się że jeśli jakiś lekarz używa stwierdzenia leki poronne nie ma na myśli leków ale mówi tak dla uproszczenia.
Swoją drogą u jakich byłaś lekarzy (liczba mnoga) że jak sama piszesz byłaś świadkiem jak używali stwierdzeń leki wczesnoporonne i jak musiałaś być wsłuchana że pamiętasz że akurat nazwali to lekiem a nie środkiem.
Nie jestem ani polonistą ani językoznawcą ani też lekarzem, ale po prostu widzę że jeżeli środek który powoduje śmierć płodu (niezależnie od tego czy ktoś uznaje płód za człowieka czy też nie) nazywa lekarstwem - to jesteśmy na baaardzo złej drodze.
Pozdro!

Lek nie musi leczyć. Niemniej, lek musi być uznany za lek, inaczej to po prostu "substancja". W necie raczej nie da się kupić leków dopuszczonych do obrotu legalnego. W większości to zwykła chemia, albo nieskuteczna, albo wręcz szkodliwa.

No a ja widzę to zupełnie inaczej. Poza tym jestem na zupełnie innej drodze niż wy

I tym akcentem zakończę dyskusję na temat leków poronnych. Tak jak wspomniałam, do niczego to nie prowadzi. A na posty typu "(...)według niektórych jest to lek na chorobę jaką jest żona" i inne podobne (@iwonaaster7), po prostu szkoda mojego czasu.



A w którym słowniku języka polskiego takie słowo można znaleźć?

Myślicie, że autor się odezwie jeszcze i napisze jak wygląda sytuacja?

Nie wiem. Ale zgaduję, że jak wsiadł na skarbusia z rodzicami, to wesoło się to nie skończyło.

Też tak przypuszczam. I przyznam, jak tak jeszcze nad tym wszystkim myślę, że całej tej sytuacji "skarbusiowi" naprawdę nie zazdroszczę Ani tego co teraz, ani perspektyw.


*A tak przy okazji - mały offtop - czy Wam też tak muli się forum i wszystko bardzo długo wgrywa? Czy to tylko u mnie coś szwankuje...

Właśnie sam o tym myślałem, aby zapytać

Witam.
Dziewczyna cały czas stawia na swoim i już zamówiła jakieś tabletki ! a ja cały czas jestem przeciwko. I nie wyobrażam sobie jakoś ,życia jak by zabiła nasze dziecko ! dziś mnie szantażowała ,że jak jej nie dam połowy kasy to ze mną zerwie bo nie ma u mnie wsparcia, i wtedy przekona się jak naprawdę kochałem. Tylko ,że ja mam zupełnie inne myślenie jestem na NIE , a z drugiej strony nie chce jej stracić ! po drugie bardzo ją kocham ale nienawidzę jej nastawienia do tej sprawy ! Nie rozumiem jak można szantażować jak się kocha może jednak jej tak bardzo nie zależy lub jest tak zdesperowana tą sprawą ,że dlatego tak mówi lub też chce żebym był współwinny. Nie wiem już co mam robić jestem załamany i zdołowany aż się żyć odechciewa ;((((

to jest moim zdaniem kluczowe zdanie.

adalg zasmucę Cię - ale jeśli ona nie chce urodzić, to nie zmusisz jej, aby to zrobiła, bo ona zawsze znajdzie sposób jak dokonać aborcji.
Nie pisałeś jak wyglądał wasz związek, czy ona miała też takie nastawienie jak ty "razem już na zawsze".
Sprawa jest trudna: ty walczysz o życie swojego dziecka, ona chce, abyś ją wspierał i poprał jej zdanie...

Myślę, że obojętnie jak to się nie skończy - rozstaniecie się, ponieważ albo ty nie będziesz chciał być z kobietą, która dokonała aborcji albo ona nie będzie chciała być z kimś, kto zmusił(?)/wymógł na niej urodzenie dziecka.

A jak przebiegło spotkanie z rodzicami?

Alchemiczko on jest wierzący i jak widać- bardzo się boi. Czy jesteś gotowa wziąć odpowiedzialność za to, że on może do końca życia mieć wyrzuty sumienia z tego powodu, że obraził swojego Boga w taki sposób?
Jeżeli jej pomoże usunąć, to zgodnie z jego religią, będzie to grzech ciężki- ty go do tego nakłaniasz.
Jeśli ją kocha, to postępuje zgodnie z sobą, a nie w myśl zasady: miłość jest ślepa, ja jestem nieważny. No chyba, że dysponujesz potężnym doświadczeniem psychologicznym i wiesz, ze nie będzie miał wyrzutów sumienia, a przynajmniej że się z tym szybciej upora.

Autorze- zrób tak, abyś nie żałował. Abyś był w porządku wobec siebie. Sugerowanie się innymi zamiast sobą może spowodować, że znacznie trudniej będzie Ci wyjść z tego co zrobisz. Pomyśl co jest dla Ciebie najważniejsze, przeanalizuj różne warianty co się stanie przy różnych wyborach. I co Cię bardziej boli.