Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00 Posty: 435
|
Karolina23 napisał(a): Mieszkania sa bardzo drogie:((
Na krótszą metę można wynajmować, na dłuższą jak się naprawdę dobrze poszuka znajdzie się jakiś dobry kredyt mieszkaniowy. Skoro Twój chłopak zaczął pracę, możecie sobie odkładać, a może nawet za rok będziecie mieli zdolność kredytową?? Rozmawialiście o tym z chłopakiem, przeprowadzaliście jakieś wyliczenia??
_________________ "Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom
|
Pt cze 10, 2005 21:19 |
|
|
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Nikt Ci nie każe wyprowadzać się od razu od rodziców - nzam realia w Polasce, wiem jak ciezko jest pogodzić pracę ze studiami, wiem co to znaczy zasypiac na siedząco nie majac siły doczogać się do łózka. Wiem, bo to przerabiałam.
Odpowiedzialnośc to nie tylko wyprowadzenie się z domu. Jednak, paradoksalnie, powazniej traktuje się osobe, która zaraz po maturze, albo i bez matury, podejmuje pracę, niż studenta, który piec lat poświęca na naukę, przez co nie ma szans podjąc pracy w pełnym wymiarze godzin, lub nie ma szans wcale przez conajmniej 3 lata (ciężkie kierunki typu medycyna, prawo). Najgorsze, że ludzie nie dostrzegaja problemu, rodzice traktuja dorosłych ludzi jak dzieci, przez co nie dają im szansy stac się dorosłymi, a potem obrona pracy, koniec studiów i ooo  ... wielkie zdziwienie, bo życie daje w kość.
Zapytaj rodziców, co by musiało się stac, by nie mieli nic przeciw wyjazdowi z tym konkretnym chłopakiem, jakie warunki musiałby zostac spelnione.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt cze 10, 2005 21:22 |
|
 |
Karolina23
Dołączył(a): Pt cze 10, 2005 12:13 Posty: 21
|
Wszystko sie zgadza, ale nam sie az tak nie spieszy jeszcze do slubu (choc jestesmy tego pewni i zdecydowani). Ja bym chciala najpierw ukonczyc studia, co nastapi w przyszlym roku. Potem rozgladnac sie za dobra praca a dopiero potem pomyslec o wspolnej przyszlosci na powaznie z chlopakiem. Chcialabym uniknac szybkiego slubu po to, by uszczesliwic rodzicow (no bo wtedy chyba bym im w koncu nie przeszkadzalo, ze razem chcemy wyjechac).
|
Pt cze 10, 2005 21:23 |
|
|
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Szybki ślub po to, by uwolnic się spod władzy rodziców to głupi i bardzo nieodpowiedzialny pomysł.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt cze 10, 2005 21:27 |
|
 |
Karolina23
Dołączył(a): Pt cze 10, 2005 12:13 Posty: 21
|
Jak juz pisalam przeszkadza im to, ze nie jestesmy malzenstwem, a chcemy dopuszczac sie takich 'grzesznych' czynow jakim jest wspolny wyjazd. To troche jak wywieranie presji na mnie, zebym szybko wyszla za maz. Choc z drugiej strony nie pozwoliliby na to. Uznaliby, ze jestem za mloda na slub, ze powinnam skonczyc najpierw studia (z tym sie akurat zgdzam w pelni).
To chyba sytuacja bez wyjscia.....tzn jedynym wyjsciem poddac sie woli rodzicow i byc nieszczesliwa, odmawiajac sobie chyba zasluzonym kilkudniowych wakacji 
|
Pt cze 10, 2005 21:27 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Możesz też zignorować ich roszczenia, co się będzie zapewne wiązało z jakimiś tam konsekwencjami, ale ostatecznie oni nie dyskutują, ale jedynie stawiają Cię przed faktami dokonanymi - o ile jest dokładnie tak jak piszesz.
|
Pt cze 10, 2005 21:30 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Oni po prostu traktują Cię jak dziecko, a Ty się dajesz. Albo nie dajesz im powodu, by mysleli o Tobie jak o dorosłej osobie, albo oni nie dają Ci dorosnąc, albo jedno i drugie. W kazdym razie, przyjmij do wiadomości, że w tej sytuacji jesteś bezwolnym dzieckiem i pomysl jak to zmienic by wilk był syty i owca cała - w koncu Ty najlepiej znasz swoich rodziców. Weź sprawy w swoje ręce i działaj, "Dziecko Drogie"  . A teraz spadam, bo moje Dziecko Drogie mnie potrzebuje. Pa!
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt cze 10, 2005 21:33 |
|
 |
Karolina23
Dołączył(a): Pt cze 10, 2005 12:13 Posty: 21
|
Ich dyskusje polegaja na krzyku, agresji. Chca mi udowodnic jak bardzo grzesze w ogole wychodzac z propozycja wyjazdu i powinnam byc im w 100% posluszna jako ich corka....
Nie przyjmuja do wiadomosci moich zapewnien, ze nie zrobie nic glupiego, ze zachowam sie odpowiedzialnie, ze nie mam zlych intencji, ze jestem dorosla....nic:((
|
Pt cze 10, 2005 21:50 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców, która służy jego dobru lub dobru rodziny. "Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu" (Kol 3, 20) 11 . Dzieci mają także słuchać rozsądnych zarządzeń swoich wychowawców i tych wszystkich, którym rodzice je powierzyli. Jeśli jednak dziecko jest przekonane w sumieniu, iż jest rzeczą moralnie złą być posłusznym danemu poleceniu, nie powinno się do niego stosować. Wzrastając, dzieci będą nadal szanować swoich rodziców. Będą uprzedzać ich pragnienia, chętnie prosić o rady i przyjmować ich uzasadnione napomnienia. Posłuszeństwo wobec rodziców ustaje wraz z usamodzielnieniem się dzieci, pozostaje jednak szacunek, który jest im należny na zawsze. Ma on bowiem swoje źródło w bojaźni Bożej, jednym z darów Ducha Świętego.
Czwarte przykazanie przypomina dzieciom już dorosłym o ich odpowiedzialności wobec rodziców. W miarę możności powinny one okazywać im pomoc materialną i moralną w starości, w chorobie, samotności lub potrzebie. Jezus przypomina o tym obowiązku wdzięczności
Może to Ci pomoże? To Katechizm Kościoła Katolickiego.
Co jest dobre?
Bo wspólny wyjazd ma walor wzajemnego poznawania się w różnych sytuacjach, zwłaszcza że wiążecie ze sobą przyszłość. To na pewno.
W przypadku wspólnego mieszkania przed ślubem (w sensie - trwale) - mówi się oprócz wystawiania się na pokusy - również o kwestii zgorszenia innych.
A podjąć decyzję musisz Ty. Nie ktokolwiek inny...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt cze 10, 2005 22:08 |
|
 |
cichy
Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36 Posty: 108
|
Karolina23 napisał(a): Ich dyskusje polegaja na krzyku, agresji. Chca mi udowodnic jak bardzo grzesze w ogole wychodzac z propozycja wyjazdu i powinnam byc im w 100% posluszna jako ich corka.... Nie przyjmuja do wiadomosci moich zapewnien, ze nie zrobie nic glupiego, ze zachowam sie odpowiedzialnie, ze nie mam zlych intencji, ze jestem dorosla....nic:((
to sie czesto zdaza nie tylko u ciebie w rodzinie, twoi rodzice mysla ze oni i tylko oni maja racje, no cóz martwia sie o wszystko na zapas.
_________________ .....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.
|
Pt cze 10, 2005 22:30 |
|
 |
Gość
|
Tak czytam, czytam i nie wiem czy ja czegos nie rozumiem. Czy tu niektorzy rozumuja tak nie wspolzyje = jestem odpowiedzialny. Ja wspolzylem z roznymi partnerkami i sie jakis nieodpowiedzialny, tudziez gorszy nie czuje
PS. czuje sie nawet lepszy 
|
Pt cze 10, 2005 22:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wanda napisał(a): Oczywiście, że nie. Dorosłośc polega na podejmowaniu decyzji i ponoszeniu odpowiedzialności za te decyzje. Jeśli rodzice nie zgadzają sie na wyjzad z chłopakim, zapytaj ich dlaczego? Nie bo nie, czy nie, bo w ich przekonaniu pójdziecie do łózka? Sorry, ale Twoje życie seksualne nie powinno ich wcale interesować - to jest raz, a dwa - każdy mierzy swoją miarą.
I tu jesteś w błędie, Wando ...
Do czasu, gdy dzieci nie założą własnej Rodziny - zgodnie z tradycją chrześcijańską - podlegają władzy rodzicielskiej ...
|
Pt cze 10, 2005 23:08 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ups
Widzę teraz, że Jotka dokładniej to wyjaśniła ...
|
Pt cze 10, 2005 23:09 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Skoro sparawa oceny moralnej takiego wyjazdu została już pomyślnie rozwiązana  , a w kwestii władzy rodzicielskiej widać szanse na porozumienie (albom optymistka  ), może pomyślmy, co z tym fantem zrobić (choć rzeczywiście na forum nikłe szanse).
Gdybym ja była, Karolino, w Twojej sytuacji (choć jest mi ją sobie bardzo ciężko wyobrazić, bo moje relacje z rodzicami wyglądają zupełnie inaczej i nie dotyczą takich spraw), to obawiam się, że bym po prostu pojechała. Nie jest to w żadnym wypadku rada, a tym bardziej przyzwolenie, ale ja bym nie wytrzymała takiego zakazu.
Wśród młodzieży modne jest powiedzenie, że rodziców trzeba sobie wychować. I coś w tym, wbrew pozorom, jest - trzeba im w odpowiednim czasie pokazać, że dorastamy, ale też, że w ten sposób stajemy się odpowiedzialni i godni zaufania. Teraz to już trochę późno, tym bardziej, że nie jedynie tego problem dotyczy, ale jakoś tę sprawę ruszyć musicie...
Nie miałaś nigdy "sposobu" na rodziców? Na każdego działa co innego (forumowi rodzice, dalej lepiej nie czytajcie  ); ja pamiętam z lat licealnych, że kiedy chciałam gdzieś pojechać i normalnie o tym mówiłam, to mama zawsze pytała, kto się nauczy za mnie do szkoły i nie pozwalała. Ale jak kiedyś, tak po prostu, w rozmowie, wspomniałam, że wszyscy wyjeżdżają w góry, ale ja zostanę, bo mam jakąś klasówkę (i taki miałam zamiar), to mama stwierdziła, że przecież szkoda marnować okazję i że może nie potrzebuję na tę naukę całego weekendu. W ten sposób została załatwiona sprawa kilku kolejnych wycieczek, a później się mama spostrzegła, że wcale od tego mi się oceny nie psują i problem znikł.
Inne rzeczy załatwiało się małymi kroczkami; takie powolne spuszczanie dziecka ze smyczy nie jest bolesne. I może właśnie jakoś tak? Może przeszedłby wyjazd w większym gronie? Z założeniem, że dziewczyny w jednym pokoju, faceci w drugim? A może kilka wycieczek całodziennych - tak od rana do późnego wieczora? Po pewnym czasie granica powinna się przesunąć... I nawet jeśli to nie będą te wakacje, to zapoczątkujesz jakiś proces, a przy okazji i tak kilka dni miło spędzisz - może nie na drugim końcu świata, ale z chłopakiem 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
So cze 11, 2005 2:07 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
DDV - przeczytaj katechizm - w tym co jest dobre dla nich i rodziny.
Nie podlegają władzy rodzicielskiej w kwestii wyboru kierunku studiów, powołania, doboru znajomych (pomijam skrajne przypadki towarzystwa narkotykowego itp).
Nie jest i nie może być tak, że rodzice decydują o relacji z chłopakiem, bo to jest ich relacja, nie rodziców, i oni ją muszą nauczyć sie budować niezależnie, a choćby i w opozycji do rodziców. I to jest ich dobrem (ich rozwoju osobistego i rozwoju ich związku). Nie da się uniezaleznić w 5 minut, a na budowanie niezależności (psychicznej) po slubie jest późno.
Jakby jej kazali zerwać - też miałaby posłuchać? Bo mieszka z rodzicami?
Jeśli nie ma dodatkowych elementów sprawy (typu - niezależność, która prowadzi w prostej linii do zła), to jej budowanie jest jej - i ich - dobrem, którego nie wolno zaniedbać.
A jeśli prowadzi do zła, to też - mam wrażenie - więcej się osiągnie z osobą dorosłą (a nawet i nastolatkiem) dyskusją i dopuszczeniem, żeby ponosił konsekwencje swoich wyborów, a nie zakazami. Bo może to się potem skończyć efektem "spuszczenia ze smyczy"...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So cze 11, 2005 6:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|