co mam robic ze swoim malzenstwem?
Autor |
Wiadomość |
marilynka
Dołączył(a): Wt paź 24, 2006 17:28 Posty: 15
|
tolkien napisał(a): Kropka napisał(a): A jeżeli kilka lat po ślubie okaże się, że jej nie ma? To znaczy, ze NIGDY jej nie było, a małżeństwo zostało zawarte przez nieodpowiedzialne osoby. .
hmm...ja myślę, że może być jednak tak, że miłość zgaśnie. Nawet jeśli ktoś mocno kocha, ale wciąż jest raniony przez tą drugą osobę, w końcu nadejdzie taki moment, że zamknie się w sobie i ta miłośc gdzieś odejdzie..to przecież rodzaj instynktu samozachowawczego, rany od kogoś kogo się kocha bolą w końcu najbardziej. Może być też tak, że ta druga osoba rani w pewien sposób nieświadomie, kocha tzw. tokstyczną miłością. I w swpoim własnym odczuciu- kocha, nie ma przecież złych intencji. I co w takiej sytuacji? Dwie osoby niby sie kochają, a z czasem wszystko sie rozpada...
|
Cz paź 26, 2006 15:28 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Ale jeśli jednak zdecyduje się na rozstanie, a nie uzyskam stwierdzenia nieważności małżeństwa, to przecież w przypadku rozwodu tak właśnie się stanie.
Spokojnie...Najpierw najlepiej porozmawiac z kimś w Poradni Rodzinnej, oni mają duże doswiadczenie i moze wpadna na pomysl jak wyjsc z tej sytuacji...
Kolejnym krokiem moze byc separacja...Może dopiero jak sie wyprowadzisz, to maz zrozumie co traci
Mysle,ze on krytykuje twoj wyglad, bo tak naprawde jest mu glupio, że bedziesz miala wyższe wykształcenie a on nie. Mozliwe ,że juz teraz dostrzega, ze jestes inteligentniejsza i ma z tym problem...Najlepsza obroną jest atak...Takie zachowanie nazywa sie agresywna obronność...
Tak czy siak, na pewno przedałaby sie jakaś rozmowa z terapeutą...
Moze on nie wie, jak cie rani i nie uswiadamia sobie źrodla swoich zachowań...
|
Cz paź 26, 2006 15:42 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
marilynka napisał(a): Ale jeśli jednak zdecyduje się na rozstanie, a nie uzyskam stwierdzenia nieważności małżeństwa, to przecież w przypadku rozwodu tak właśnie się stanie. Patrze jednak w przyszłość optymistycznie, i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.. Swoją drogą uważam, że to niesprawiedliwe. Nawet morderca, jeśli bardzo żałuje, może uzyskać przebaczenie i być przywróconym na łono kościoła, a ludzie którzy chcą być szczęśliwi, nie krzywdząc przecież (w większości przypadków) innych, takiego prawa nie mają.
To nie do końca tak. Po rozwodzie to się tak nie zmienia - nikt Cię z Kościoła nie wyklucza, co więcej, możesz normalnie przystępować do sakramentów. Jednak, ponieważ Kościół uznaje małżeństwo za ważne, nie możesz związać się z nikim innym - bo ślubowałaś wierność swojemu mężowi.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Cz paź 26, 2006 16:20 |
|
|
|
 |
marilynka
Dołączył(a): Wt paź 24, 2006 17:28 Posty: 15
|
Teresse napisał(a): Spokojnie...Najpierw najlepiej porozmawiac z kimś w Poradni Rodzinnej, oni mają duże doswiadczenie i moze wpadna na pomysl jak wyjsc z tej sytuacji...... A czy ktoś mógłby mi poradzić jakaś dobrą poradnie w Krakowie? Teresse napisał(a): Kolejnym krokiem moze byc separacja...Może dopiero jak sie wyprowadzisz, to maz zrozumie co traci Też tak myślałam..Na razie nie mieszkam z nim od półtorej tygodnia, ale przez ten czas nie odezwał się ani razu. To ja pojechałam do niego wczoraj, żeby mu powiedzieć konkretnie: albo coś się zmieni w jego podejściu, albo już nie wróce..Jutro mamy jeszcze raz porozmawiać. Teresse napisał(a): ...Najlepsza obroną jest atak...Takie zachowanie nazywa sie agresywna obronność...
Stosowałam tą metodę jakiś cz\as, ale widocznie nie u wszystkich się sprawdza...U nas jeszcze to pogorszyło stosunki, bo teraz na każdy mój "zarzut" odpowiada tym, że to ja jestem agresywna, butna i to wszystko przez to...
|
Cz paź 26, 2006 16:38 |
|
 |
marilynka
Dołączył(a): Wt paź 24, 2006 17:28 Posty: 15
|
angua napisał(a): Jednak, ponieważ Kościół uznaje małżeństwo za ważne, nie możesz związać się z nikim innym - bo ślubowałaś wierność swojemu mężowi.
No własnie w tym jest problem...tak teoretycznie, gdybym jednak zdecydowała się na rozwód to myślę, że nie byłabym w stanie do końca życia być sama! Mam dopiero 23 lata, chciałabym kochać i być kochana, mieć dzieci, rodzinę, do tego czuję się powołana, nie do samotności! Czy więc muszę przez resztę życia pokutować za swój bład, który przecież wynikał z mojej dobrej woli, z miłości, właśnie z chęci posiadania rodziny i poczucia gotowości do tego?
|
Cz paź 26, 2006 16:44 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja bym radziła skorzystać z poradni znajdujących się przy parafiach...
podaję link http://www.wdr.diecezja.krakow.pl/zycie/zycie_m.html
Tam pokaze sie pare kategorii, z tego 3 dotyczą poradni:
Katolickie Poradnie Życia Rodzinnego w Krakowie
Katolicka Specjalistyczna Poradnia Życia Rodzinnego przy Bazylice Mariackiej w Krakowie
Poradnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego - Kraków Łagiewniki
Wystarczy wejsc i poczytac, które miejsce i godziny najbardziej Pani odpowiadają...
Wiem, że przy Bazylice porady są darmowe, ale pewnie w innych poradniach przy parafiach tez...
Co do tego, że najlepsza obrona jest atak, to troche sie nie zrozumiałysmy  Ja pisalam, że tak może zachowuje się mąż, nie chciałam doradzić, aby pani się tak zachowywala... 
|
Cz paź 26, 2006 17:08 |
|
 |
marilynka
Dołączył(a): Wt paź 24, 2006 17:28 Posty: 15
|
[quote="Teresse"]
Co do tego, że najlepsza obrona jest atak, to troche sie nie zrozumiałysmy  quote]
Uff...to dobrze, bo już się przestraszyłam takich drastycznych metod 
|
Cz paź 26, 2006 20:24 |
|
 |
marilynka
Dołączył(a): Wt paź 24, 2006 17:28 Posty: 15
|
Mam jeszcze jedno pytanie. Zdecydowałam sprobować wizyty w poradni jednak nie wiem czego się spodziewać. Jednym z naszych problemów małżeńskich jest to, że mój mąż uważa, że żona ma być całkowicie poddana mężowi, tylko do jej obowiązków należy dbanie o dom i właściwie wszystko powinna robić dla męża. Sam tłumaczy to tradycyjnym, chrześcijańskim podziałem ról w małżeństwie. Ja jednak się z tym nie zgadzam, ale nie wiem czy w poradniach rzeczywiście nie jest propagowany taki model rodziny?
|
Pt paź 27, 2006 14:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie,
(List do Efezjan 5:19-25)
Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.
(List do Kolosan 3:15-21)
Jak widzimy wymagania stawiane są w Biblii obydwu stronom...Nie tylko żonom...
I kilka linków
http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1142967722&dzi=0
http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1120088033&dzi=0
http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1062191787&dzi=0
Myslę, że spróbować zawsze warto. Najwyżej dojdziemy do wniosku, że dana osoba nam nieodpowiada i poszukamy innego psychologa...Ale myślę, że obawy są bezpodstawne...
Swoją drogą mąż trochę wybiera z nauki Kościoła to, co mu pasuje...Przepraszam,że to powiem ,ale Kościół nie zaleca tez chodzenia do domów publicznych...
Ze swojej strony obiecuję modlitwę...
Kto wierzy w Chrystusa nigdy nie jest sam... 
|
Pt paź 27, 2006 16:35 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
marilynka napisał(a): Mam jeszcze jedno pytanie. Zdecydowałam sprobować wizyty w poradni jednak nie wiem czego się spodziewać. Jednym z naszych problemów małżeńskich jest to, że mój mąż uważa, że żona ma być całkowicie poddana mężowi, tylko do jej obowiązków należy dbanie o dom i właściwie wszystko powinna robić dla męża. Sam tłumaczy to tradycyjnym, chrześcijańskim podziałem ról w małżeństwie. Ja jednak się z tym nie zgadzam, ale nie wiem czy w poradniach rzeczywiście nie jest propagowany taki model rodziny?
Ważniejsze jest to, co Ty na ten temat sądzisz.
Dobry psychoterapeuta jest jak lustro, w którym pacjent może się przejrzec, bez narażania się na ocenę. Jego poglądy, jego przekonania, jego wiara to jego prywatne zdanie. Nie ma on prawa narzucać wprost ani pośrednio własnego systemu wartości osobom uczestniczącym w terapii.
W ogóle warto sprawdzic, jaki przygotowanie zawodowe ma terapeuta, któremu się powierzasz, jakimi metodami pracuje.
|
Pt paź 27, 2006 18:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Marilynka !
To, o czym piszesz jest to oczywiście nieco wypaczone spojrzenie na Rodzinę.
Jak podaje P. Michał Korczyński
Cytuj: Rodzina tradycyjna - w tym modelu rodziny ojciec zajmował pozycję centralną, był przysłowiową “głową rodziny”. W cywilizacji zachodniej typ ten został ujednolicony dzięki modelowi propagowanemu przez religię chrześcijańską 9. Za T. Parsonsem możemy powiedzieć, że ojciec był “łącznikiem rodziny z innymi systemami społecznymi” 10. Dominująca pozycja mężczyzny przejawiała się w kilku aspektach: utrzymania rodziny, odpowiedzialności w sensie prawnym, podejmowania wszystkich ważnych dla domu decyzji, zaś w sferze wychowania ojciec stanowił wzór do naśladowania, do niego należało też decydujące zdanie w istotnych kwestiach wychowawczych11. Ojciec odpowiedzialny był przede wszystkim za zapewnienie bytu dzieciom, w przypadku męskiego potomka dodatkowym zadaniem ojca było przygotowanie syna do wykonywania obowiązków związanych z pracą (było to ułatwione przez tożsamość gospodarstwa domowego i warsztatu pracy). Jeśli przyjmiemy za F. Adamskim podział funkcji rodziny na: instytucjonalne (dotyczące rodziny jako instytucji społecznej) i osobowe (dotyczące rodziny jako grupy społecznej) 12, ojciec w tradycyjnym modelu odpowiedzialny był przede wszystkim za realizację funkcji instytucjonalnych. Jeśli chodzi o sposób egzekwowania swoich oczekiwań wobec dzieci najczęściej przyjmował on formę stylu autokratycznego (odrzucającego jakąkolwiek negocjowalność). Powyższy model rodziny dominował aż do lat 20-tych - 30-tych ubiegłego wieku.
Oraz nieco głębsze spojrzenie na sprawy życia w rodzinie:
http://www.iap.pl/?id=22614&location=f&msg=1
http://perso.infonie.be/le.feu/ms/framespl/rodzinpl.htm
|
Pt paź 27, 2006 18:53 |
|
 |
METEOR
Dołączył(a): N lis 19, 2006 12:24 Posty: 6
|
Marilynko! Nie ma IDEALNEJ RECEPTY I WZORCA na UDANE MAŁŻEŃSTWO. To OGROMNA sztuka ZROZUMIENIA I TOLERANCJI wobec małżonków. Czasami jest bardzo trudno i ciężko. Ale jeśli"BÓG ZŁĄCZYŁ"to wiesz mi,że trzeba starać się zrozumieć JEGO WOLĘ. Wiem,że to trudna sprawa,ale DO POZYTYWNEGO ZAŁATWIENIA. ŻYCZĘ WYTRWAŁOŚCI I POMOCY BOŻEJ. Obiecuję modlitwę.
|
N lis 19, 2006 20:02 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
polecam wywiad z o. Pilśniakiem - o rozwodzie i małżenstwie
Łaska małżeńska
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Cz lis 30, 2006 7:40 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lis 30, 2006 8:27 |
|
 |
METEOR
Dołączył(a): N lis 19, 2006 12:24 Posty: 6
|
DDV163. Zgadzam się z tym co piszesz w 100%. Pamiętam trochę inny charakter rodziny. Rodzice mieli swój autorytet,nauczyciel,ksiądz,milicjant a nawet ta popularna od dawna telewizja była czymś w rodzaju autorytetu.Ludzie gadali:"mówili w telewizji..."to było nie do podważenia. Czasy się zmieniają,ale 2x2 jest nadal 4(chyba inaczej nie będzie). Trzeba zmieniać świat na lepszy,ale czy za wszelką cenę często przyjmując "wzorce" z innych państw,które w Polsce "nie pasują".Pozdrawiam serdecznie.Myślę,że spotkaliśmy się już na innych forach katolickich.
|
Cz lis 30, 2006 17:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|