Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
Autor |
Wiadomość |
Gussowna
Dołączył(a): Wt paź 14, 2008 15:46 Posty: 26
|
Ech, naprawę, nie pojmuję tego schematyzmu! Pomijając juz: w małżeństwie czy nie, dlaczego ten "pierwszy raz" ma z założenia być tak potworny?! Nie straszmy na wyrost młodych niewiniątek!
Poprzednik ma rację- liczy sie miłośc, zaufanie, bliskość. Technika przyjdzie z czasem.
P.S. I nie każdego bolało...  )
_________________ "Jesteśmy inni, każde z nas ma swoje tajemnice ciemne..."
|
So paź 18, 2008 20:24 |
|
|
|
 |
neonka20
Dołączył(a): Pt maja 09, 2008 12:02 Posty: 99
|
Ja uwazam ze nie mam nic złego w mieszkaniu razem przed slubem. Ma to nawet korzysci bo bardziej mozna sie poznac.Ksiadz r5aczej nie moze uniewaznic małzenstwa.
|
Pn cze 29, 2009 14:27 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
neonka20 napisał(a): Ja uwazam ze nie mam nic złego w mieszkaniu razem przed slubem. Ma to nawet korzysci bo bardziej mozna sie poznac.
- stwarzanie sytuacji skłaniającej do grzechu (petting, seks przedmałżeński, itd.).
- "Jest to ponadto dawanie swojego „wkładu” do współczesnej dechrystianizacji. Ludzie widzący taką sytuację mają bowiem prawo — jedni z bólem, inni z satysfakcją, zależnie od swojego własnego stosunku do Kościoła i do Bożych przykazań — odnotować ją jako następne potwierdzenie tego, że tradycyjne normy moralne dzisiaj się załamują. Innymi słowy, dawać zgorszenie można również wówczas, kiedy — nie popełniając grzechu — rozmyślnie stwarzamy sytuację, pozwalającą innym domyślać się, że ten grzech właśnie popełniamy."
- "Niepokoiłbym się o przyszłość małżeńską takiej pary. Mieszkając wspólnie przed ślubem: po pierwsze, wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa; po drugie, wchodzą przedwcześnie w rutynę wspólnego życia, wprawdzie nieuchronnie czekającą małżonków, ale w sytuacji, kiedy się nie jest małżeństwem i nie ma się dzieci, kuszącą raczej do zerwania związku niż do pracy nad jego utrwaleniem. Moje obserwacje co do trwałości związków poprzedzonych zbyt długim lub „paramałżeńskim” narzeczeństwem są, niestety, raczej smętne."
- sianie zgorszenia, rozumianego jako sprowadzanie innych do grzechu poprzez "reklamowanie" mieszkania razem. Jestem przekonany, że wiele osób, które wahały się czy mieszkać razem w końcu zamieszkały (i grzeszyły) przez to, że nikogo w ich otoczeniu nie było, kto by nie mieszkał razem. Jestem przekonany, że wiele osób nawet nie pomyślało o tym, że może by nie zamieszkać razem, dlatego że nikt ze znajomych nie czeka z tym.
Łk 17:1-2 Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą.Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie.
Mt 5:13-14 Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata.
(ale to już wszystko było omawiane)
_________________ Piotr Milewski
|
Pn cze 29, 2009 14:58 |
|
|
|
 |
Bebe
Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02 Posty: 267
|
Jumiku, wg chrześcinajńskiego systemu wartości, jest z założenia oczywiste, że mieszkanie przed ślubem jest grzechem, czyli złem. Koniec kropka.
Natomiast byłabym ostrożna w stawianiu poniższej tezy, bo akurat przykład kilkorga moich znajomych, bliższych i dalszych, właśnie przeczy owej tezie. I nie chodzi mi tylko o pary, które ze sobą mieszkały przed ślubem przez prawie 10 lat, ale także o te pary, które nie mieszkały ze sobą przed ślubem, a po nim mocno się rozczarowały. Jedna z nich, trwa ze względu na dzieci, druga po roku rozwiodła się. A, o dziwo, te z długoletnim tzw. stażem przedmałżeńskim trwają i mają się dobrze.
jumik napisał(a): - "Niepokoiłbym się o przyszłość małżeńską takiej pary. Mieszkając wspólnie przed ślubem: po pierwsze, wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa; po drugie, wchodzą przedwcześnie w rutynę wspólnego życia, wprawdzie nieuchronnie czekającą małżonków, ale w sytuacji, kiedy się nie jest małżeństwem i nie ma się dzieci, kuszącą raczej do zerwania związku niż do pracy nad jego utrwaleniem. Moje obserwacje co do trwałości związków poprzedzonych zbyt długim lub „paramałżeńskim” narzeczeństwem są, niestety, raczej smętne."
|
Wt cze 30, 2009 9:36 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Przez przeoczenie nie podałem źródła cytatów (w cudzysłowiu to były cytaty, a nie moje wypowiedzi) :
http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr358/16-wdr.htm
_________________ Piotr Milewski
|
Wt cze 30, 2009 12:29 |
|
|
|
 |
MeneMeneTekelUpharsin
Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33 Posty: 624
|
Cytuj: Mieszkając wspólnie przed ślubem: po pierwsze, wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa Para A zaczyna mieszkać ze sobą przed ślubem w roku 2000, ślub biorą w 2001, atmosfera tajemniczości wygasa w 2002. Para B bierze ślub i zaczyna mieszkać ze sobą w roku 2001, atmosfera tajemniczości wygasa po takim samym okresie czasu - w 2003. CO TO ZA RÓŻNICA ? Cytuj: sianie zgorszenia, rozumianego jako sprowadzanie innych do grzechu poprzez "reklamowanie" mieszkania razem. Jestem przekonany, że wiele osób, które wahały się czy mieszkać razem w końcu zamieszkały (i grzeszyły) przez to, że nikogo w ich otoczeniu nie było, kto by nie mieszkał razem. Jestem przekonany, że wiele osób nawet nie pomyślało o tym, że może by nie zamieszkać razem, dlatego że nikt ze znajomych nie czeka z tym.
A ja powiem - wręcz przeciwnie. Znałem przynajmniej trzy wierzące pary które mieszkały ze sobą przed ślubem w czystości - i po prostu powiedziały to nam. Pewnie nie zakomunikowali tego sąsiadce, ale dla niej nawet chłopak z długimi włosami to Antychryst...
Poza tym te rozważania o wkładzie w dechrystianizację to jest jakaś abstrakcja w 21 wieku, mamy pisemka pornograficzne w każdym kiosku, filmy erotyczne na Polsacie, gołe ciała na billboardach, legalnie dostępne narkotyki, doprawdy ostatnią rzeczą która mogłaby kogoś zgorszyć jest fakt że Halinka i Wojtek zamieszkali razem na pół roku przed planowanym ślubem... w ten sposób możemy dojść do wniosku że mniejszym grzechem jest uprawianie seksu pod dyskoteką niż mieszkanie ze sobą w czystości.[/b]
|
Wt lip 07, 2009 20:20 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
MeneMeneTekelUpharsin napisał(a): Cytuj: Mieszkając wspólnie przed ślubem: po pierwsze, wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa Para A zaczyna mieszkać ze sobą przed ślubem w roku 2000, ślub biorą w 2001, atmosfera tajemniczości wygasa w 2002. Para B bierze ślub i zaczyna mieszkać ze sobą w roku 2001, atmosfera tajemniczości wygasa po takim samym okresie czasu - w 2003. CO TO ZA RÓŻNICA ?
Różnica zasadnicza: w przypadku pary A atmosfera tajemniczości wygasa w rok po ślubie, a w przypadku pary B w dwa lata po ślubie. 100% różnicy.
|
Śr lip 08, 2009 9:05 |
|
 |
Bebe
Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02 Posty: 267
|
E, jak wygasa w ciągu tak niedługiego czasu to kicha i tu i tu 
|
Śr lip 08, 2009 10:01 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Przykład jest uproszczony, zamiast wygasa powiedziałbym że słabnie.
Można by całość wiązania rozpisać jako bilans sił przyciągających i odpychających. Jeśli przeważają przyciągające, to wiązanie jest stabilne. W początkowym etapie małżeństwa poważną (może nawet dominującą) siłą przyciągającą jest wspomniana atmosfera tajemniczości, która jednak słabnie z upływem czasu. Jeśli w jej miejsce nie zdążą pojawić się inne siły przyciągające albo nie osłabną siły odpychające, to wiązanie może się rozpaść.
|
Śr lip 08, 2009 10:28 |
|
 |
MeneMeneTekelUpharsin
Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33 Posty: 624
|
Cytuj: Różnica zasadnicza: w przypadku pary A atmosfera tajemniczości wygasa w rok po ślubie, a w przypadku pary B w dwa lata po ślubie. 100% różnicy.
Ale trwa dokladnie tyle samo, jest tylko przesunieta w czasie wzgledem dnia slubu, stad ja wielkiej roznicy miedzy oboma przypadkami nie widze. Chyba ze chodzi Tobie o to ze, mowiac brutalnie, jest wowczas wiecej czasu po slubie na splodzenie dziecka i uwiazanie partnera zanim on znudzi sie toba ?
|
Śr lip 08, 2009 11:00 |
|
 |
Biloxi
Dołączył(a): Śr lip 08, 2009 9:29 Posty: 1
|
Cytuj: ... doświadczeni i dojżali .... "Dojżali" - ten wyraz chyba pisze się troszkę inaczej?...
|
Śr lip 08, 2009 11:41 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
MeneMeneTekelUpharsin napisał(a): Ale trwa dokladnie tyle samo, jest tylko przesunieta w czasie wzgledem dnia slubu, stad ja wielkiej roznicy miedzy oboma przypadkami nie widze. Ale jumik pisał (wytłuszczenie moje): Cytuj: (...) wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa więc przesunięcie w czasie ma zasadnicze znaczenie. Można się z tym zgadzać albo nie, ale Ty podałeś przykład nie kwestionując założeń jumika. MeneMeneTekelUpharsin napisał(a): Chyba ze chodzi Tobie o to ze, mowiac brutalnie, jest wowczas wiecej czasu po slubie na splodzenie dziecka i uwiazanie partnera zanim on znudzi sie toba ?
Ciekawa strategia  Ale nie, nie miałem na myśli żadnych konkretnych działań.
|
Śr lip 08, 2009 11:41 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Biloxi napisał(a): Cytuj: ... doświadczeni i dojżali .... "Dojżali" - ten wyraz chyba pisze się troszkę inaczej?...
Proponuję takie pytanie zadać na forum poświęconym ortografii bądź też bezpośrednio zajżeć  do słownika.
|
Śr lip 08, 2009 11:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Innymi słowy, dawać zgorszenie można również wówczas, kiedy — nie popełniając grzechu — rozmyślnie stwarzamy sytuację, pozwalającą innym domyślać się, że ten grzech właśnie popełniamy."
Czyli przyjaciel nie może mieszkać z przyjaciółką a brat z siostrą, bo inni mogą pomyśleć że to para nieślubna? Poza tym nienoszenie obrączek również jest grzechem, ponieważ ktoś może pomyśleć, że de facto małżonkowie żyją na kocią łapę?
Naprawdę ciekawa Rita
PTRa odcięło od neta 
|
Pt sie 07, 2009 6:41 |
|
 |
Bebe
Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02 Posty: 267
|
SweetChild napisał(a): Cytuj: (...) wyzbywają się tej wzajemnej tajemniczości i atrakcyjności, która jest bezcennym dobrem na początku małżeństwa
Hm, a na czym polega to bezcenne dobro?
|
Pt sie 07, 2009 9:41 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|