Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 12, 2025 22:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 490 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33  Następna strona
 O aborcji raz jeszcze 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
olka_29 napisał(a):
Zacznijmy od tego, że gwałt jest skrajną i z pewnością traumatyczną sytuacją i ciężko w tej kwestii cokolwiek jednoznacznie powiedzieć. Jestem przeciwniczką aborcji, ale nie zajmę stanowiska za czy przeciw w przypadku gwałtu. Jak widać na przykładzie wspomnianej przeze mnie koleżanki, można urodzić i pokochać dziecko poczęte pod przymusem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda kobieta jest w stanie podjąć podobną decyzję. Nie chcę się wdawać w dyskusje dotyczące właśnie kwestii gwałtu.


OK, ale jeśli ktoś ma ambicje przedstawienia całościowej koncepcji, to powinna ona też uwzględniać problem poczęć w wyniku gwałtu.

olka_29 napisał(a):
Skupiam się raczej na tym, że - jak już wcześniej wspomniałam - najgłośniej za aborcją opowiadają się kobiety, które są po prostu wygodne i chcą mieć swobodę bez ponoszenia żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Ich apelu o zalegalizowanie aborcji nie popieram i uważam, że nie ma żadnych podstaw do dokonywania aborcji w przypadku, gdy kobieta dobrowolnie, bez przymusu podejmuje współżycie, a po wszystkim dopiero myśli.


W porządku, ale czy uważasz, że przymuszanie takiej kobiety (nazwijmy ją lekkomyślną) do macierzyństwa wbrew jej woli jest dobre? Moim zdaniem ograniczanie komuś wolnej woli jest zawsze złe i musi być dobrze uzasadnione (np. pozwoli uniknąć większego zła).
W przypadku aborcji z jednej strony mamy zło przymuszania do macierzyństwa, a z drugiej zło pozbawienia życia nowego człowieka. Pozostaje wybór mniejszego zła - tak to widzę i nie uważam, aby było to "ugłaskiwanie tematu"


Wt lis 11, 2008 18:10
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
W porządku, ale czy uważasz, że przymuszanie takiej kobiety (nazwijmy ją lekkomyślną) do macierzyństwa wbrew jej woli jest dobre? Moim zdaniem ograniczanie komuś wolnej woli jest zawsze złe i musi być dobrze uzasadnione (np. pozwoli uniknąć większego zła).
W przypadku aborcji z jednej strony mamy zło przymuszania do macierzyństwa, a z drugiej zło pozbawienia życia nowego człowieka. Pozostaje wybór mniejszego zła - tak to widzę i nie uważam, aby było to "ugłaskiwanie tematu"


Uważam, że jeżeli kobieta decyduje się na podjęcie współżycia nie myśląc o zabezpieczeniu, to w pewnym stopniu sama siebie przymusza do ewentualnego zostania matką - żeby było jasne, pomijam tu kwestię gwałtu. Jeśli kobiecie, która nie chce mieć dzieci ma przytrafić się niechciana ciąża, to zanim zdecyduje się na współżycie, może poczynić pewne kroki, aby w tą ciążę nie zachodzić wcale i wtedy nie będzie potrzebna legalizacja aborcji - to chyba najrozsądniejsze wyjście. Sterylizacja co prawda w naszym kraju jest zabroniona, podobnie jak aborcja, ale skoro aborcji można gdzieś dokonać, to i znajdzie się specjalistę od sterylizacji, a przynajmniej nie będzie się skazywało na śmierć niewinnego dziecka.


Wt lis 11, 2008 22:49

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
olka_29 napisał(a):
Uważam, że jeżeli kobieta decyduje się na podjęcie współżycia nie myśląc o zabezpieczeniu, to w pewnym stopniu sama siebie przymusza do ewentualnego zostania matką - żeby było jasne, pomijam tu kwestię gwałtu. Jeśli kobiecie, która nie chce mieć dzieci ma przytrafić się niechciana ciąża, to zanim zdecyduje się na współżycie, może poczynić pewne kroki, aby w tą ciążę nie zachodzić wcale i wtedy nie będzie potrzebna legalizacja aborcji - to chyba najrozsądniejsze wyjście.


Jeśli dobrze rozumiem, Twoje najrozsądniejsze wyjście sprowadza się do tego, że najlepiej byłoby, gdyby nie zdarzały się niechciane ciąże. I ja się w zupełności z tym zgadzam, ale to nie Ty czy ja decydujemy, gdzie i kiedy pocznie się nowe życie. Dlatego możemy tu sobie zgłaszać postulaty, a niechciane ciąże jak byłu, tak są i moim zdaniem długo jeszcze będą się zdarzały.


Wt lis 11, 2008 23:14
Zobacz profil
Post 
I tu się muszę niestety z Tobą zgodzić. Uważam jednak, że legalizacja aborcji nic tu nie pomoże, a może jedynie doprowadzić do jeszcze większej liczby prób pozbywania się niechcianych dzieci, a także do jeszcze bardziej beztroskiego życia seksualnego coraz to młodszych ludzi.


Śr lis 12, 2008 7:56

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Ja też nie uważam, aby legalizacja aborcji prowadziła do spadku liczby przerywanych ciąż czy bardziej odpowiedzialnego życia seksualnego. Tak jak nie uważam, aby legalizacja sprzedaży alkoholu prowadziła do spadku liczby alkoholików czy bardziej odpowiedzialnego picia. Można wręcz przypuszczać, że ten wpływ jest negatywny, ale doświadczenia z czasów prohibicji w USA pokazują, że zakaz sprzedaży alkoholu jeszcze bardziej negatywnie odbija się na innych czynnikach.

Moim zdaniem z aborcją jest podobnie, jej delegalizacja może mieć negatywny wpływ na liczbę dzieci niechcianych, krzywdzonych, maltretowanych. I w mojej ocenie jest to zło większe od przerwania ciąży na jej wczesnym etapie. Nie mogę więc działać w kierunku, który uważam za większe zło.


Śr lis 12, 2008 11:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr paź 08, 2008 12:30
Posty: 12
Post 
mateola napisał(a):
Bardzo to upraszczasz. Nie wiem, co chcesz w ten sposób uzyskać.
Po pierwsze - macica jest częścią ciała kobiety, no, bo chyba nie dziecka, ani mężczyzny, narodu, czy ludzkości. Macice są w konkretnych kobietach.
Po drugie - w macicach nie zawsze są dzieci. Przeważnie raczej ich tam nie ma.
Po trzecie - wystarczy edukacja na poziomie gimnazjum, by wiedzieć, że dziecko w macicy to odrębny organizm.


Trochę zastanawiam się, co Ty tu robisz?? Piszę po polsku na temat aborcji, a Ty jakbyś czytał po Chińsku (?!) Ktoś kto napisał zdanie, że (dokładnie) Jego żona powiedziała, że jej macica jest jej i mają się nie wtrącać, napisał to w kontekście aborcji. A mianowicie, że skoro macica jest jej i dziecko (które jest odrębnym organizmem-a jednak w 100% zależnym od niej) w tejże macicy jest jej to ona może zrobić z tą macicą (czyt. dzieckiem) co chce, tzn. wyskrobać je z macicy. Czy teraz rozumiesz? Nie uważam, że jeśli w macicy nie ma dziecka to kobieta nie może z nią zrobić co chce(!)...uff...ręce opadają

Ta strona nazywa się wiara.pl, myślałam, że tworzą ją katolicy ale widzę, że poglądy macie inne. I w cale nie chce nikogo pouczać ani już nawet nie zamierzam nikogo przekonywać. Jesteś katolikiem to zajrzyj do Katechizmu Kościoła Katolickiego i zobaczysz co mówi kościół na temat aborcji, sięgnij do książek Jana Pawła II ,,,,,,,, Jeśli myślisz, że tak, ze wszystkim się zgadzasz...ale w paru kwestiach się mylą a Ty masz rację to pomyśl w co wierzysz. Myślisz, że Bóg się z Tobą zgadza? Musi istnieć obiektywna (jedna) prawda, którą On zna. Musi i już, i nie wierzę, że Bóg się uśmiecha widząc aborcję, a skoro tak to musi być zła.

_________________
Awia


Śr lis 12, 2008 22:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Awia napisał(a):
Trochę zastanawiam się, co Ty tu robisz?? Piszę po polsku na temat aborcji, a Ty jakbyś czytał po Chińsku (?!)
W tej chwili usiłuję się dowiedzieć, dlaczego sądzisz, że macica nie należy do kobiety. O aborcji nie wspominam - ani po polsku, ani po chińsku ;)
Awia napisał(a):
Ktoś kto napisał zdanie, że (dokładnie) Jego żona powiedziała, że jej macica jest jej i mają się nie wtrącać, napisał to w kontekście aborcji. A mianowicie, że skoro macica jest jej i dziecko (które jest odrębnym organizmem-a jednak w 100% zależnym od niej) w tejże macicy jest jej to ona może zrobić z tą macicą (czyt. dzieckiem) co chce, tzn. wyskrobać je z macicy. Czy teraz rozumiesz? Nie uważam, że jeśli w macicy nie ma dziecka to kobieta nie może z nią zrobić co chce(!)...uff...ręce opadają
Rozumiem, że ktoś utożsamił przynależność macicy do ciała kobiety z absolutnym prawem do dysponowania przebywającym w niej dzieckiem. I że z tego powodu jesteś bardzo wzburzona. Ale uważam, że to spore uproszczenie. "Kontekst aborcji" nie jest obowiązkowy, gdy mowa o macicy. Podobnie jak nerki, płuca i żołądek jest ona elementem mojego ciała (w tym sensie należą do mnie) - i to bynajmniej nie oznacza, że mogę zrobić z nimi to, co chcę. Przeciwnie, jestem zobowiązana dbać o ten organ jak o każdy inny, bo jest to dar Stwórcy.
To, że jakaś pani wypowiedziała się w określony sposób nie wyrywa przecież macic z łona kobiet. Z czyim organem udajesz się do ginekologa na badania okresowe? Z czyjego co miesiąc sączy się krew?

Awia napisał(a):
Ta strona nazywa się wiara.pl, myślałam, że tworzą ją katolicy ale widzę, że poglądy macie inne.
Ja mogę odpowiadać tylko za siebie - jestem katoliczką i nie rozumiem tej wyrażanej przez Ciebie tak dobitnie pewności, że pytanie o właściciela macicy prowadzi wprost do pytań o światopogląd ;) Dlaczego sądzisz, że z Katechizmu i nauk Jana Pawła II katolik miałby wywnioskować, że macica nie należy do kobiety, w której ciele się znajduje?

Zrozum, że "kontekst aborcji" nadałaś tej rozmowie sama. A mnie się obrywa ;-)

_________________
"Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?


Cz lis 13, 2008 7:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Myślę, że w temacie aborcji najważniejsze jest dojście do tego, że to faktycznie jest człowiek, że to nie jest tylko kwestia tego, że Kościół tak uważa, to trzeba być posłusznym. Owszem, trzeba, ale do tego, że to jest człowiek można dojść także będąc ateistą.

Na stronce:
http://209.85.135.104/search?q=cache:nZ ... cd=6&gl=pl
jest napisane o statusie embrionu ludzkiego, patrząc przez kryteria:
1. kryterium implantacji
2. kryterium neurologiczne
3. kryterium zdolności do samodzielnego istnienia
4. kryterium narodzin
5. kryteria psychologiczne
6. kryteria społeczne
7. kryterium przynależności gatunkowej
8. ciągłości rozwojowej
9. kryterium tożsamości
10. kryterium potencjalności
(oby link działał - mi działa)

Myślę, że ciekawa lektura.

_________________
Piotr Milewski


Pt lis 14, 2008 11:56
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
jumik napisał(a):
Myślę, że w temacie aborcji najważniejsze jest dojście do tego, że to faktycznie jest człowiek (...)


Ja bym powiedział, że ważne jest, czy mamy do czynienia z człowiekiem jako osobą (moim zdaniem to określenie z HV bardzo dobrze oddaje istotę sprawy). No i czy dopuszczamy delikatnie zróżnicowany stopień ochrony życia ludzkiego w zależności od stopnia rozwoju. Delikatnie zróżnicowany bo dający prawo do zadecydowaniu o "być albo nie być" tego nowego życia przez biologicznych rodziców/matkę (i tylko ich).


Pt lis 14, 2008 18:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Syndrom postaborcyjny w liczbach
"Anna Speckhard w 1985 na Uniwersytecie Minnesota badała kobiety 5-10 lat po aborcji. (za "Służba życiu")
100% - doświadczało smutku, poczucia utraty;
92% - przeżywało poczucie winy;
85% - było zaskoczonych intensywnością smutnych przeżyć postaborcyjnych;
81% - odczuwało obniżone poczucie własnej wartości;
81% - miało świadomość doznania krzywdy;
81% - wciąż myśli o abortowanym dziecku;
73% - cierpiało na depresję;
73% - czuje się nieswojo w obecności niemowląt i małych dzieci;
73% - odczuwa niemożność rozmawiania o przeżytej aborcji;
69% - przeżywa niechęć do współżycia seksualnego;
65% - miało tendencje samobójcze;
61% - zaczęło nadużywać alkoholu;
31% - podejmowało próby samobójcze;
23% - przeżywało skrajnie ciężkie poczucie winy"
(źródło: http://dajmyimzyc.blog.onet.pl/2,ID307507227,index.html )


SweetChild napisał(a):
jumik napisał(a):
Myślę, że w temacie aborcji najważniejsze jest dojście do tego, że to faktycznie jest człowiek (...)


Ja bym powiedział, że ważne jest, czy mamy do czynienia z człowiekiem jako osobą (moim zdaniem to określenie z HV bardzo dobrze oddaje istotę sprawy). No i czy dopuszczamy delikatnie zróżnicowany stopień ochrony życia ludzkiego w zależności od stopnia rozwoju. Delikatnie zróżnicowany bo dający prawo do zadecydowaniu o "być albo nie być" tego nowego życia przez biologicznych rodziców/matkę (i tylko ich).


Moim zdaniem jeżeli jest już człowiek, to jest już osoba. Zdaję sobie sprawę, że może nie mieć przymiotów osobowych, ale jest jednostką żyjącą będącą człowiekiem.

Jeżeli nawet przyjmiemy, że może jest osobą od jakiegoś czasu, to wcześniej i tak jest człowiekiem, jednostką będącą człowiekiem. Myślę więc, że prawo powinno go chronić odkąd jest człowiekiem.

Poza tym, to "delikatne zróżnicowanie" jest właśnie decydowaniem o być albo nie być, więc mało delikatne ;). Rozumiem, że masz na myśli zróżnicowanie między człowiekiem a człowiekiem będącym osobą.

_________________
Piotr Milewski


So lis 15, 2008 20:33
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25
Posty: 731
Post 
jumik napisał(a):
100% - doświadczało smutku, poczucia utraty ...

Dajmy spokój statystykom.
Statystyki są jak bikini. Dużo pokazują, a najważniejsze zasłaniają ;)
Tego typu badania pewnie wypadły by inaczej zależnie od tego jakiej narodowości byłyby te kobiety, w jakim wieku, jakiego wyznania, jakie miały wykształcenie, sytuację materialną, od jak dawna w ich kraju jest/nie jest legalna aborcja, czy dokonały aborcji dziecka swojegi i partnera, czy swojego i gwałciciela, a przede wszystkim: przez kogo i na potrzeby bronienia jakiej tezy takie badania statystyczne zostały przeprowadzone. Zawsze można wybrać odpowiednią grupę do danych badań, doszukać się pewnych korelacji i cośtam próbować wykazywać...

_________________
Prof. dr hab. Joanna Senyszyn:
"Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica."
http://powiedz-nie.c0.pl/


So lis 15, 2008 22:05
Zobacz profil
Post 
Ja znam trzy kobiety, które usunęły ciążę - oczywiście nie pochwalam tego - i muszę przyznać, że w ich przypadku te statystyki się potwierdzają. Każda z nich do dzisiaj ma jakieś wyrzuty sumienia - obecnie są matkami, bo kolejne ciąże już zaplanowały, ale pamiętają o tym, co zrobiły.
Do zwolenników aborcji.
Skoro uważacie, że płód - czy jak tam nazwiecie - staje się człowiekiem/osobą dopiero od pewnego momentu, to mam rozumieć, że według Was, gdy kobiecie przytrafi się poronienie w 5, 6 czy 7 tygodniu ciąży, to nie powinna rozpaczać, bo przecież nie straciła dziecka/człowieka/osoby, tylko.....co lub kogo według Was???


So lis 15, 2008 23:07

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
jumik napisał(a):
Jeżeli nawet przyjmiemy, że może jest osobą od jakiegoś czasu, to wcześniej i tak jest człowiekiem, jednostką będącą człowiekiem. Myślę więc, że prawo powinno go chronić odkąd jest człowiekiem.

Poza tym, to "delikatne zróżnicowanie" jest właśnie decydowaniem o być albo nie być, więc mało delikatne ;). Rozumiem, że masz na myśli zróżnicowanie między człowiekiem a człowiekiem będącym osobą.


Delikatne, bo jedyną osobą mogącą zadecydować o aborcji jest matka/rodzice. Samą decyzję o "być albo nie być" uważam za rozstrzygnięcie dużej wagi.

Co do osoby - ja nie wiem, czy w kilka godzin/dni/tygodni po zapłodnieniu można już mówić o osobie. Mam na tyle duże wątpliwości, że nie nie pozwalają mi one wziąć na swoje sumienie odpowiedzialności za głęboką ingerencję w układ matka/rodzice - dziecko. Na tyle głęboką, że przymuszającą matkę do urodzenia dziecka. Inaczej pisząc uważam, że istnieje duże ryzyko, iż swoim działaniem wyrządziłbym więcej szkody niż pożytku.

olka_29 napisał(a):
Do zwolenników aborcji.
Skoro uważacie, że płód - czy jak tam nazwiecie - staje się człowiekiem/osobą dopiero od pewnego momentu, to mam rozumieć, że według Was, gdy kobiecie przytrafi się poronienie w 5, 6 czy 7 tygodniu ciąży, to nie powinna rozpaczać, bo przecież nie straciła dziecka/człowieka/osoby, tylko.....co lub kogo według Was?


Nie czuję się zwolennikiem aborcji, a jedynie legalności aborcji na wczesnym etapie ciąży, ale pozwolę sobie odpowiedzieć: jestem baaardzo daleki od rozstrzygania o tym, kto i po czym powinien albo nie powinien rozpaczać.

Zauważ jednak, że gdy zgon dziecka nastąpi po urodzeniu, to okoliczności tej śmierci są badane i możliwe jest pociągnięcie rodziców do odpowiedzialności prawnej. W przypadku poronienia jego okoliczności czy kwestia ewentualnej winy pozostają między matką/rodzicami, dzieckiem i Bogiem. Od strony prawa państwowego mamy więc do czynienia z nierównym traktowaniem życia/śmierci człowieka w zależności od etapu rozwoju.


N lis 16, 2008 0:11
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Nie czuję się zwolennikiem aborcji, a jedynie legalności aborcji na wczesnym etapie ciąży, ale pozwolę sobie odpowiedzieć: jestem baaardzo daleki od rozstrzygania o tym, kto i po czym powinien albo nie powinien rozpaczać.


Wystarczyłoby, gdybyś zastanowił się nad swoją reakcją w takiej sytuacji i będziesz miał odpowiedź.

Cytuj:
Zauważ jednak, że gdy zgon dziecka nastąpi po urodzeniu, to okoliczności tej śmierci są badane i możliwe jest pociągnięcie rodziców do odpowiedzialności prawnej. W przypadku poronienia jego okoliczności czy kwestia ewentualnej winy pozostają między matką/rodzicami, dzieckiem i Bogiem. Od strony prawa państwowego mamy więc do czynienia z nierównym traktowaniem życia/śmierci człowieka w zależności od etapu rozwoju.


Zakładając, że jakąś winę za śmierć dziecka ponoszą rodzice, owszem masz rację, ale nie do końca. Czasem, jeśli lekarze mają podejrzenie, że doszło do poronienia we wczesnym etapie ciąży na skutek przyjęcia leków wywołujących skurcze, czy mechanicznych prób pozbycia się niechcianego dziecka, wzywają policję, aczkolwiek zdarza się to dosyć rzadko. Co do prawa państwowego, to niestety, my nie mamy wpływu na jego tworzenie. Myślę jednak, że problem aborcji jest przede wszystkim kwestią sumienia i to nie tylko rodziców, którzy decydują się na pozbycie się swojego dziecka, ale także lekarzy, którzy dokonują tej aborcji i ludzi, którzy ją popierają.
Podsumowując, uważam, że aborcja nie powinna zostać zalegalizowana. Zapewne się ze mną zgodzicie, że zwykle kobieta o tym, że jest w ciąży dowiaduje się ok.5 - 6 tygodnia tej ciąży. WTEDY JUŻ BIJE SERDUSZKO MALEŃSTWA, WIĘC JEST TO CZŁOWIEK I NIE MA CO DO TEGO ŻADNYCH WĄTPLIWOŚCI!!


N lis 16, 2008 1:30
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
czeresniowa napisał(a):
jumik napisał(a):
100% - doświadczało smutku, poczucia utraty ...

Dajmy spokój statystykom.
Statystyki są jak bikini. Dużo pokazują, a najważniejsze zasłaniają ;)
Tego typu badania pewnie wypadły by inaczej zależnie od tego jakiej narodowości byłyby te kobiety, w jakim wieku, jakiego wyznania, jakie miały wykształcenie, sytuację materialną, od jak dawna w ich kraju jest/nie jest legalna aborcja, czy dokonały aborcji dziecka swojegi i partnera, czy swojego i gwałciciela, a przede wszystkim: przez kogo i na potrzeby bronienia jakiej tezy takie badania statystyczne zostały przeprowadzone. Zawsze można wybrać odpowiednią grupę do danych badań, doszukać się pewnych korelacji i cośtam próbować wykazywać...


Tak, bo statystyki są bee więc "Dajmy spokój statystykom.". Szczególnie, jeśli pokazują coś, co jest sprzeczne z naszym oczekiwaniem. Jasne...

_________________
Piotr Milewski


N lis 16, 2008 12:17
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 490 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL