Czy bede kiedykolwiek szczesliwa?
Autor |
Wiadomość |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
Agatka napisał(a): Mieszek napisał(a): dwa lata na "chodzenie" to trochę za długo jeden rok jest wystarczająco długim okresem by podjąć jakieś ważne decyzje
Zupełnie, ale to zupełnie błędne rozumowanie. Każdemu potrzeba innego czasu, niektórym i 4 lat, a wszak wiesz, ze ma wejść w życie przepis kościelny o rocznym okresie zaręczyn (bardzo dobre zamierzenie, sama praktykowałam z dobrym skutkiem) Nikt się nie zaręcza po jednym dniu znajomości, trzeba się dogłębnie poznać. Sądzisz, że chłopak ją zdradził bo za długo chodzili ze sobą? Cóż za dziwaczna logika 
tak, a przynajmniej mniejwięcej tak
"chodzenie ze soba" to w sumie już okres narzeczeństwa tyle, ze zwichrowany tak samo jak małżeństwo poprzez "kocią łapę"
jesli to był już związek a nie czas poznania się to ja mam tutaj racje
jeśli nie to wcale nie przeczę, że to co pisze nie ma odniesienia
kierowałem się jednak obserwacją tych osób które znam
i ogólnych poglądów panujących w naszym społeczeństwie
czas narzeczeństwa należy po katolicku rozumiec a nie po ateistycznemu
wtedy rok czasu na narzeczeństwo to granica oczekiwania na slub
jesli nie ma slubu to nie ma sensu rozmawiac dalej bo widocznie jednej z osób jest ten stan na reke
wolny strzelec albo jak kto woli kawaler do grobowej deski z tłumem kobiet na skinienie palca to typowy dzisiejszy bohater mężczyzn między 18 a 40 jesli nie między 0 a 120!
nawet żonaci albo raczej żyjący w związkach partnerskich jak to dzisiaj jest modne rozgladaja się za "panienkami" do towarzystwa [Mieszek kulturalnie stara się ten stan rzeczy po imieniu nazwac, bo wie, że jego słowa powiedziane zbyt wprost wywołały by jak zwykle burze  ]
pamiętaj, że w dzisejszym świecie modnie jest sypiac ze soba przed ślubem
-tak dla próby
a opowiesci kolegów o tym co wyprawiają z katoliczkami w łóżku które chodza do kościółka nabożnie... mniejsza o to...
po prostu rok czasu to zbyt dużo by sobie truc kims głowe tak bardzo niezdecydowanym
jak nie wie czy chce to niech sobie idzie do jakieś celi albo w odosobnienie i się zastanowi co chce a nie psuje komus swoim brakiem rozsądku i wyobraxni życia
życie jest zbyt krótkie na to by zastanawiac się nad czyms az miesiąc a co dopiero rok!
kto nie ryzykuje ten nie ma...
warto jest być zdania iż każda osoba po slubie nie może zerwać związku
bo to powoduje, walke wewnątrz i ustosunkowanie się osób już musowo
jakos wiele osób dzięki temu przez pokolenia pokazało jak wychowuje się dzieci
nie było rozbitych rodzin
dzieci miały dobry start w zycie
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
So gru 30, 2006 14:53 |
|
|
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
Normalnie, małżeństwo jest wspaniała sprawą, sama jestem juz 15 lat w małżeństwie i nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę. Trochę więcej odwagi, mniej lęku, ludzie, kochajcie się!
Wy od razu o jakichś wydumanych sprawach, a Mieszka wypowiedzi to wogóle, kompletnie nie rozumiem, że co, niby po miesiącu już kandydat powinien wiedzieć, że tylko ta kobitka do ołtarza?
I co ma seks, straszenie seksem do chodzenia w narzeczeństwie? Kto będzie chciał - czystości dotrzyma i 8 lat, a kto nie będzie chciał - i po miesiącu zdradzi. Nie straszcie się tak tym seksem, cudzołóstwo jest tylko jednym z 10 grzechów, ani większym, ani mniejszym od innych. Grzech jak każdy, nie ma co wyolbrzymiać i nad nim się rozwodzić.
W małżeństwie najważniejsza jest miłość i przyjaźń. I tyle.
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
N gru 31, 2006 0:57 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Kropko, kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje. I dotyczy to także małżeństwa.
|
Wt sty 02, 2007 12:49 |
|
|
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
-olfik- napisał(a): iduodu napisał(a): Najlepszym (jeśli nie jedynym) fundamentem trwałości małżeństwa jest Bóg. A to mi się już nie podoba. Ja nie chcę być kochany dla tego, że Bóg tak kazał, tylko dla tego, że ktoś mnie lubi... Na miłość 'bo tak kazali' to ja mogę sobie komputer bardzo łatwo zaprogramować... Od człowieka czegoś innego bym oczekiwał...
Nie chodzi o to, że Bóg kazał kochać, więc dlatego kocha.
Chodzi o to, że Bóg , który jest miłością zespala 2 ludzi. Tak jak harmonia 2 nuty, kolory na obrazie. Bóg powinien być tym 3 w małżeństwie.
I tym się różni sakrament małżeństwa od ślubu cywilnego.
|
Wt sty 02, 2007 12:51 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
iduodu napisał(a): Kropko, kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje. I dotyczy to także małżeństwa.
I nie traci 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Wt sty 02, 2007 18:33 |
|
|
|
 |
Krzychu
Dołączył(a): Pn sie 28, 2006 18:29 Posty: 106
|
Kropka napisał(a): iduodu napisał(a): Kropko, kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje. I dotyczy to także małżeństwa. I nie traci 
Traci szansę.
_________________ "Pewnego dnia chodząc po górach, dostrzegłem z daleka bestię. Kiedy przybliżyłem się, przekonałem się, że był to człowiek. Stając przed nim zobaczyłem, że jest moim bratem!"
Opowieść tybetańska
|
Wt sty 02, 2007 19:10 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Dobra, to ja już się zamknę

_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Wt sty 02, 2007 20:06 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Kropka napisał(a): iduodu napisał(a): Kropko, kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje. I dotyczy to także małżeństwa. I nie traci 
Oj traci! bardzo wiele!
Chrześcijanie nie powinni się bać!
|
Śr sty 03, 2007 8:54 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
iduodu napisał(a): Oj traci! bardzo wiele! Chrześcijanie nie powinni się bać!
Właśnie, może dobrze czasami przypomnieć sobie przypowieść o talentach: sługa, który ze strachu zakopał swój talent, ostatecznie i tak go stracił. Zyskali ci, którzy nie bali się ryzyka i zainwestowali swoje talenty (zapewne nie na chyblił-trafił, ale zgodnie z regułami i zdrowym rozsądkiem).
|
Śr sty 03, 2007 11:26 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy bede kiedykolwiek szczesliwa?
BeataD napisał(a): Przezywam bardzo trudne chwile.Mam 21 lat,juz dawno zdalam sobie sprawe,ze moim najwiekszym marzeniem jest zalozenie normalnej,trwalej rodziny.Niestety osoba,o ktorej myslalam ze zrealizujemy to razem,strasznie mnie zawiodla.Okazala sie nieszczera,bez wartosci.Jestem zalamana,bo wydaje mi sie ze dzisiaj ludzie pogardzaja takimi wartosciami jak szczerosc,wiernosc.Wydaje mi sie ze nie mam szans na realizacje mojego marzenia o wiernej,normalnej rodzinie.  ,gdybym tylko wiedziala co robic,jak poznac osobe z wartosciami ktora tez ma podobne marzenia to zrobilabym to.Moi rodzice sa od wielu lat szczesliwym malzenstwem i bardzo barzo im zazdroszcze.Gdyby tylko moje marzenia mogly sie spelnic...narazie czuje tylko bol,rozczarowanie
Dziewczyno wez sie w garsc!
Masz dopiero 21 lat.
Juz Ci tak pilnie zakladac rodzine i rodzic dzieci?
A co ze studiami?
Nie masz zadnych marzen do spelnienia zanim bobasy beda po nocach Ci plakac?
Wykorzystac radze swoja niezaleznosc i napewno znajdziesz swoja druga polowke.
|
Cz sty 04, 2007 21:33 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|