Ilość dzieci - między Bogiem a pomocą społeczną ;)
Autor |
Wiadomość |
rafal19_74
Dołączył(a): Śr kwi 09, 2008 19:41 Posty: 37
|
monika001 napisał(a): Co do skuteczności - wskaźnik Pearla dla metod objawowo-termicznych wynosi poniżej 1 tzn. 99 - 99,5% (wg WHO i Rötzera). Tak więc są one skuteczne.
Przy zasadniczej wadzie tej metody, jaką jest współżycie przez 6-7 dni w miesiącu (pod rząd) to i tak słaba skuteczność. Nie wspominając o niedogodnościach jak np. badanie śluzu  itd. No, ale niech każdy dobierze co mu tam pasuje. Np. ja i moja żonka nie lubimy się kochać według grafika  . A otwarci na życie jesteśmy - drugie dziecko w drodze! 
|
Pn maja 19, 2008 16:08 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
rafal19_74 napisał(a): monika001 napisał(a): Co do skuteczności - wskaźnik Pearla dla metod objawowo-termicznych wynosi poniżej 1 tzn. 99 - 99,5% (wg WHO i Rötzera). Tak więc są one skuteczne. Przy zasadniczej wadzie tej metody, jaką jest współżycie przez 6-7 dni w miesiącu (pod rząd) to i tak słaba skuteczność. Nie wspominając o niedogodnościach jak np. badanie śluzu  itd. No, ale niech każdy dobierze co mu tam pasuje. Np. ja i moja żonka nie lubimy się kochać według grafika  . A otwarci na życie jesteśmy - drugie dziecko w drodze! 
Nie uogólniajmy aż tak. Te 6-7 dni, o których piszesz dotyczy krótkich cykli. Przy długich cyklach czas bezpiecznego współżycia jest znacznie dłuższy. Co do badania śluzu - to żadna niedogodność. Ale niech tam. Każda metoda ma swoje plusy i minusy.
|
Pn maja 19, 2008 16:30 |
|
 |
IvySmall
Dołączył(a): So lip 14, 2007 19:52 Posty: 103
|
monika001 napisał(a): rafal19_74 napisał(a): monika001 napisał(a): Co do skuteczności - wskaźnik Pearla dla metod objawowo-termicznych wynosi poniżej 1 tzn. 99 - 99,5% (wg WHO i Rötzera). Tak więc są one skuteczne. Przy zasadniczej wadzie tej metody, jaką jest współżycie przez 6-7 dni w miesiącu (pod rząd) to i tak słaba skuteczność. Nie wspominając o niedogodnościach jak np. badanie śluzu  itd. No, ale niech każdy dobierze co mu tam pasuje. Np. ja i moja żonka nie lubimy się kochać według grafika  . A otwarci na życie jesteśmy - drugie dziecko w drodze!  Nie uogólniajmy aż tak. Te 6-7 dni, o których piszesz dotyczy krótkich cykli. Przy długich cyklach czas bezpiecznego współżycia jest znacznie dłuższy. Co do badania śluzu - to żadna niedogodność. Ale niech tam. Każda metoda ma swoje plusy i minusy.
to jezeli mamy nie uogólniać to warto wspomnieć ze zanim zacznie sie praktykowac tę metode to trzeba najpierw poobserwować swój organizm przez minimum pół roku i poznac go bardzo dobrze co nie jest łatwe.. ta metoda do najprostrzych nie należy/.. no i co do jej skuteczności to racja ze we wskaźniku pearla moze wynosić nawet jeden [albo aż] ale jego rozpietość jest aż do 9.. czyli od 1 do 9 [Monika podałaś najniższą wartośc co jest zrozumiałe]. No i ta metoda jest na drugim miejscu najmniej skutecznych srodkow srodkow antykoncepcyjnych.. zaraz po niej.. czyli na ostatnim miejscu jest stosunek przerywany.. czyli rosyjska ruletka..
a co do rozpietosci dni bezplodnych w cyklu.. no rzeczywiście jest ich znacznie wiecej niż tych płodnych.. ale Plemnik w tak sprzyjającym jego żywotności otoczeniu jakim jest pochwa dwa dni sobie może "poczekać"
|
Pn maja 19, 2008 16:47 |
|
|
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
IvySmall napisał(a): monika001 napisał(a): rafal19_74 napisał(a): monika001 napisał(a): Co do skuteczności - wskaźnik Pearla dla metod objawowo-termicznych wynosi poniżej 1 tzn. 99 - 99,5% (wg WHO i Rötzera). Tak więc są one skuteczne. Przy zasadniczej wadzie tej metody, jaką jest współżycie przez 6-7 dni w miesiącu (pod rząd) to i tak słaba skuteczność. Nie wspominając o niedogodnościach jak np. badanie śluzu  itd. No, ale niech każdy dobierze co mu tam pasuje. Np. ja i moja żonka nie lubimy się kochać według grafika  . A otwarci na życie jesteśmy - drugie dziecko w drodze!  Nie uogólniajmy aż tak. Te 6-7 dni, o których piszesz dotyczy krótkich cykli. Przy długich cyklach czas bezpiecznego współżycia jest znacznie dłuższy. Co do badania śluzu - to żadna niedogodność. Ale niech tam. Każda metoda ma swoje plusy i minusy. to jezeli mamy nie uogólniać to warto wspomnieć ze zanim zacznie sie praktykowac tę metode to trzeba najpierw poobserwować swój organizm przez minimum pół roku i poznac go bardzo dobrze co nie jest łatwe.. ta metoda do najprostrzych nie należy/.. no i co do jej skuteczności to racja ze we wskaźniku pearla moze wynosić nawet jeden [albo aż] ale jego rozpietość jest aż do 9.. czyli od 1 do 9 [Monika podałaś najniższą wartośc co jest zrozumiałe]. No i ta metoda jest na drugim miejscu najmniej skutecznych srodkow srodkow antykoncepcyjnych.. zaraz po niej.. czyli na ostatnim miejscu jest stosunek przerywany.. czyli rosyjska ruletka.. a co do rozpietosci dni bezplodnych w cyklu.. no rzeczywiście jest ich znacznie wiecej niż tych płodnych.. ale Plemnik w tak sprzyjającym jego żywotności otoczeniu jakim jest pochwa dwa dni sobie może "poczekać"
Nie wiem skąd uzyskałaś te dane. Podaj źródło.
Ponadto:
Nowoczesne metody naturalne to nie kalendarzyk, którym posługiwały się nasze babcie. Wtedy to rzeczywiście wyglądało jak rosyjska ruletka.
Metody objawowo-termiczne to nie kalendarzyk i nie powinny być z nim utożsamiane.
Obserwacje cyklu - no cóż, obserwować trzeba, wyciągać wnioski z obserwacji - również. Dla chcącego - nic trudnego.
|
Pn maja 19, 2008 17:58 |
|
 |
IvySmall
Dołączył(a): So lip 14, 2007 19:52 Posty: 103
|
monika001 napisał(a): Nie wiem skąd uzyskałaś te dane. Podaj źródło. Ponadto: Nowoczesne metody naturalne to nie kalendarzyk, którym posługiwały się nasze babcie. Wtedy to rzeczywiście wyglądało jak rosyjska ruletka. Metody objawowo-termiczne to nie kalendarzyk i nie powinny być z nim utożsamiane. Obserwacje cyklu - no cóż, obserwować trzeba, wyciągać wnioski z obserwacji - również. Dla chcącego - nic trudnego.
Prosze: http://www.antykoncepcja.pl/index.php?o ... &Itemid=25
no i wybacz pomyliłam sie troszke.. NPR jest przedostatnia w skuteczności na liście.. ostatni jest po prostu nie stosowanie żadnych zabezpieczen.. czyli można powiedziec ze jest najmniej skuteczną metodą anty,
a co do tego co napisałaś.. to ja wiem ze to nie kalendarzyk.. i jeśli pisze NPR to mam na mysli i kalendarzyk z powiązaniem z obserwacją ślubu, mierzeniem temperatury.. i full stuff w tym temacie.. tak czy siak tak jak ktoś napisał.. jak na tak "częste" [sarkazm] współżycie przy tej metodzie to jest ona zbyt malo skuteczna.. tymbardziej ze trzeba sie jej "nauczyc".. i trzeba uczyc sie na sobie.. ja bym nie zaryzykowała..
|
Pn maja 19, 2008 20:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: tymbardziej ze trzeba sie jej "nauczyc"..
wiedza nie boli...
A za to metoda nie ma skutków ubocznych jak np. tabletki...
O ironio- częstym skutkiem ubocznych tabletek, jest brak chęci współżycia- więc Ci, którzy nie chcieli pościć w okres płodny przy metodzie naturalnej- teraz w ogóle nie współżyją, albo zona się poświęca...
|
Pn maja 19, 2008 20:46 |
|
 |
IvySmall
Dołączył(a): So lip 14, 2007 19:52 Posty: 103
|
Teresse napisał(a): Cytuj: tymbardziej ze trzeba sie jej "nauczyc".. wiedza nie boli... A za to metoda nie ma skutków ubocznych jak np. tabletki... O ironio- częstym skutkiem ubocznych tabletek, jest brak chęci współżycia- więc Ci, którzy nie chcieli pościć w okres płodny przy metodzie naturalnej- teraz w ogóle nie współżyją, albo zona się poświęca...
zgodzę się ze niektóre tabletki powodują spadek libido.. ale jak są dobrze dobrane to nie wystepują zadne skutki uboczne ani libido nie spada.. Tak naprawde informacje o skutkach ubocznych tabletek to mit.. prawdą jest ze jest duzo przeciwskazań do ich stosowania.. ale jeśli sie nie ma zadnych z tych przeciwskazan to z tabletkami jest jak z doborem wygodnej bluzki..
|
Pn maja 19, 2008 21:21 |
|
 |
cau_kownik
Dołączył(a): So sie 18, 2007 20:31 Posty: 637
|
Juz sie przyzwyczailem, ze wiele tematow schodzi z toru.
Ale czy wszystkie musza schodzic na sprawy majtkowe?
Mam propozycje, jak kogos zawartosc majtek tak strasznie interesuje, to niech sie przejdzie do lazienki.
Przepis na *bulki drozdzowe* jest ciekawszy niz to *nieustanne* gledzenie o npr, masturbacji, czystosci przedmalzenskiej. I w kolko Macieju.
Nie przeszkadza wam "zapach" brudnej bielizny?
Temat byl o opiece spolecznej, Bogu i nadziei.
_________________ ---
teh podpiss
|
Pn maja 19, 2008 22:15 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
Cau_kowniku, w innych działach na szczęście jest lepiej. W "Rodzinie chrześcijańskiej" rzeczywiście jest jak mówisz, co dość zrozumiałe, większość ludzi z zapałem godnym lepszej sprawy gada o majtkach. Nie tylko na tym forum, ale wszędzie - w internecie i w realu.
|
Pn maja 19, 2008 22:56 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
IvySmall napisał(a): Mateola, wybacz skromność ale czy mogłabyś przeczytać cały temat? Nie tylko mogłabym, ale jest to mój obowiązek IvySmall napisał(a): i zacznij uwieszać sie na kimś innym, bo sprawiasz wrazenie jakbys wyszukiwała wszystkie moje posty aby zwrócić mi uwage.. nie jestem workiem treningowym Ivy, mam prawo wypowiadać się na forum, jak każdy uczestnik dyskusji - wtedy używam zwykłej czcionki. Na fioletowo zapisuję uwagi z pozycji moderatora.
I na tym koniec dygresji - wypowiedzi nie na temat będę wycinać. mateola
|
Wt maja 20, 2008 5:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja moze sprobuje wrocic do tematu, bo mysle, ze jest ciekawy, choc na pewno do wspolnych wnioskow - jak zwykle - dojsc sie nie da, ale czasem warto przedstawic rozne punkty widzenia - dla poszerzenia horyzontow.
Tu gdzie mieszkam "przecietna" rodzina ma dwoje dzieci. Ale jest wiele rodzin mi osobiscie, ktore maja od 4-7 dzieci, najczesciej katolickie. Byc moze protestanci sa bardziej trzezwo myslacy, a mozliwe, ze nie mialam szczescia spotkac ich za wielu. Jedna rodzine ewangelicka z czworgiem dzieci tez znam. Znam takze jedna z dwanasciorgiem ( baptysci-to akurat wiem). Niewatpliwie sa tez wielodzietne rodziny "bezwyznaniowe".
Te, ktore znam daja sobie rade. Oczywiscie nie stac ich na wiele gadzetow, w dzisiejszych czasach ogolnie przyjetych za niezbedne, ale znam takie, ktore inwestuja w nauke muzyki (odplatnie) wszystkich dzieci, zajecia sportowe (w klubach sportowych kosztuje to grosze, ale jednak). Na reszte (poza szkola ) raczej pieniedzy nie wydaja. Matki nie pracuja zawodowo, ale za to udzielaja sie spolecznie. Albo w pracy parafialnej, albo w radach rodzicow, pomagajac przy festynach itp. Przyznam sie bez bicia, ze nie mam pojecia jak one to robia, ale przekonuje mnie to do (mojej wlasnej teorii), ze sa ludzie "powolani" do duzej ilosci dzieci i tacy, ktorym "wystarczy" dwojka. Z mojego punktu widzenia, dla dzieci zawsze jest lepiej, jesli maja rodzenstwo i to najlepiej nie tylko jedno. Nic tak nie uczy cech niezbednych do sensownego zycia w spoleczenstwie badz rodzinie, jak dzielenie sie, przejmowanie odpowiedzialnosci za innych, pomaganie, ktore najlepiej mozna opanowac "przy okazji" w wiekszej rodzinie. Oczywiscie nie jest to warunek konieczny, ale ulatwia wyksztalcenie tych cech.
Im mniej dzieci, tym bardziej sie czlowiek "skupia" na zabezpieczeniu dzieciom i sobie bytu (glownie) materialnego. Nic w tym zlego, zeby miec podstawowe sprzety, telewizor itp. Problem moze sie zaczac wtedy, kiedy jakosc sprzetow i ich ilosc zaczyna rosnac, przy jednoczesnym przekonaniu, ze jest to niezbedne. Z moich obserwacji wynika, ze jakosc zycia w rodzinie, takze duzej, ciagle zalezy od zaradnosci i nerwow matki. Najlepiej miec jeszcze pod reka (zdrowych) dziadkow i rzecz jest wykonalna.Najgorsze sa pierwsze lata, zanim najstarsze nie zacznie byc nieco bardziej samodzielne. Ale duza ilosc dzieci nie oznacza automatycznie zycia na koszt opieki spolecznej. Tyle, ze dzisiaj raczej nie ma juz "szkol zon" i w szkolach raczej nie ucza jak sensownie prowadzic gospodarstwo domowe, choc w gruncie rzeczy kazdemu to sie na pewno w zyciu przyda.
Z drugiej strony jest faktem, ze jest mnostwo rodzin na calym swiecie, ktore nie daja sobie rady i bez dzieci, a im wiecej dzieci tym gorzej. Tylko ze nie wiem, czy jest to "przeznaczenie", czy jak czesto zaniedbanie osob, ktore panstwo i wladze traktuja ja sklep samoobslugowy (np. Birma), a poddanych zauwazaja dopiero, kiedy nie ma komu na niach pracowac i wygody sie koncza. To, ze na swiecie mnostwo ludzi zyja za dolara dziennie (jak w przypowiesci o robotnikach najemnych-bo takie byly tez realia w czasach Jezusa, dzieci min, "genialnemu" systemowi podatkowemu Rzymu), to nie bojmy sie tego powiedziec, tez nasza wina, kiedy nie starczaja nam na dzien wieksze kwoty. W koncu kazdy chce zyc tanio, a ze obniza w ten sposob zarobek komus w Ameryce Lacinskiej, to przeciez nie jego wina.
Wracajac jeszcze do kwestii Boga w tym wszystkim. Mysle, ze my (pisze tez o sobie) rzadko potrafimy Bogu naprawde zawierzyc. Slychac co prawda o roznych bardziej i mniej znanych swietych, ktorzy nawet nie majac nic do jedzenia w danym dniu dziekowali Bogu za Jego dary i jedzenie sie znalazlo, ale tak naprawde uwierzyc, ze bog nas nie zawiedzie, kiedy "bedziemy najpierw szukac Krolestwa Bozego", jest rzadko mozliwe. I dlatego dla osob "z zewnatrz" trudno pojac, ze tacy szalency jednak ciagle sa miedzy nami i zyja "z Bozej laski", wiedzac, ze "jezeli uczynimy wszystko co w naszej mocy, reszte uczyni Bog". Nie sa to ludzie, ktorzy siedza bezczynnie i czekaja na pomoc, ale - tak mysle - jezeli beda w potrzebie, to pomoc dostana, chocby za posrednictwem ludzi (bo tak najczesciej to dziala). A na starosc (raczej ) nie beda samotni zdani na dom pomocy spolecznej.
A jak juz ktos napisal - i bez dzieci mozemy wszyscy kiedys byc zdani na pomoc spoleczna, ZUS, badz datki innych.
|
Wt maja 20, 2008 15:27 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
Nie dałoby się wrócić do tematu? Czy rzeczywiście każdy wątek musi zamieniać się w spór pomiędzy zwolennikami NPR i prezerwatyw?
Temat jest ciekawy i trudny. Z jednej strony dzieci to nasz skarb i inwestycja na przyszłość. Są wartością nie tylko dla płodzącyh je rodziców ale dla całego społeczeństwa i wszyscy winniśmy je kochać, również jako podatnicy Rojza.
Z drugiej rzeczywiście "nadmiar" dzieci w rodzinie może skutkować znacznie gorszymi warunkami ich wychowania. W naszym kraju to w tej chwili nie problem, ale gdyby rozpatrywać sprawę ogólnie to dochodzi jeszcze przeludnienie świata. Co było nakazem moralnym niewielkiego pasterskiego narodu w starożytności niekoniecznie musi być prawdą w dzisiejszym świecie.
Wydaje się zatem, że gdzieś jest ta granica, powyżej której w danych warunkach (rodziny, rejonu geograficznego itp) patrzyłbym na płodzenie kolejnych dzieci coraz bardziej niechętnie. Ale jak to wyważyć? Mamy prawo kogokolwiek jednostkowo sądzić? Chyba nie.
Pozostaje jednak kwestia pomocy społecznej, którą jakoś trzeba rozwiązać. Optowałbym za stworzeniem modelu, który promowałby rodzinę wielodzietną, ale jednak z pewnymi ograniczeniami. Sprowadzałoby się to do określenia "pożadanej" liczby dzieci w rodzinie, innymi słowy "złotego modelu". Pozostawiam sprawę ekspertom - psychologom, socjologom, ekonomistom itp w uznaniu, czy miałoby to być 3, 4 czy 5 dzieci...
|
Wt maja 20, 2008 15:39 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
Kamala, dzięki. Wygląda na to, że pisaliśmy swoje posty w tym samym czasie... 
|
Wt maja 20, 2008 15:45 |
|
 |
Adamek
Dołączył(a): Pn maja 22, 2006 4:20 Posty: 264
|
 Re: czemu stosowanie prezerwatyw jest grzechem ciężkim?
Rojza Genendel napisał(a): paweł28 napisał(a): miałem okazję nie raz słyszeć świadectwa małżonków, którzy mówili jak Bóg dając życie, dokonywał cuda, dając kolejne dziecko małżeństwu które ma trudną sytuację rodzinną, dawał i ludzi którzy nieśli rodzinie pomoc, wsparcie, nie raz nawet i mieszkanie, dając jakby fundusze na kolejną kromkę chleba dla dziecka.
A cudowi temu na imię Ośrodek Pomocy Społecznej. Płodzić dziecko gdy brak na to warunków to bezwstydny brak jakiejkolwiek przyzwoitości. Chyba że dla kogoś życie na koszt państwa (czyli nas, podatników) jest ok.
Osobiście znam przypadek prawnika, który żyje zasadą: "Bóg dał dzieci, da i na dzieci" - i nie korzysta z pomocy społecznej  (właściwie do ją sponsoruje poprzez podatki)...
_________________ Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera;
|
Wt maja 20, 2008 17:29 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
A ja osobiście znam rodzinę wielodzietną - nie patologiczną - zwyczajną, głęboko wierzącą i mogę powiedzieć, że bywały i bywają różne momenty:
łatwiejsze i bardzo trudne - kiedy mieli ledwie na przetrwanie niemal o chlebie i wodzie. Ogólnie bardzo ciężko im się żyło i żyje. Pomoc - jeżeli jest, to raczej doraźna. Nie są nastawieni na pasożytnictwo, wręcz przeciwnie - bardzo ciężko pracują, starają się jak mogą, aby zaspokoić podstawowe potrzeby.
Żadne z dorosłych dzieci nie powieliło - jak dotąd - modelu rodziny wielodzietnej i z tego, co wiem niespecjalnie mają taki zamiar, zważywszy na swoje własne doświadczenia.
|
Wt maja 20, 2008 19:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|