Autor |
Wiadomość |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Ciąża często leczenie utrudnia bądź uniemożliwia, ale nie o tym chciałam mówić.
Cytuj: Nie można zrównywać prawa do życia z prawem do komfortu - czy nawet zdrowia.
Mówisz o tym w kontekście gwałtu? Naprawdę?  Prawo do niedonoszenia ciąży poczętej w wyniku strasznego bólu, jaki zadał Ci zadany, nazywasz komfortem? To jakieś nieporozumienie. To nie żaden luksus czy przywilej, ale niezbywalne prawo. Cytuj: Nie mogę zagwarantować, że nie dokonałabym nigdy aborcji, nawet z dużó bardziej prozaicznych powodów niż gwałt. Mogę tylko mieć nadzieję, że potrafiłabym zaryzykować. Pokonać ból i strach. Mogę tylko mieć nadzieję, że potrafiłabym zaufać Bogu. Ale tym bardziej cieszy mnie prawo, które nie daje łatwej ścieżki ulegania popłochowi w trudnej sytuacji.
Właśnie, nie możesz... A czy będąc w ciężkiej sytuacji chciałabyś, żeby o Twoim losie decydowało państwo? A może sobie dajesz prawo do wątpliwości, ale inne mają rodzić i kropka?
To nie jest takie proste, jak widać. Poza tym ścieżkę i tak daje podziemie aborcyjne.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Cz gru 09, 2004 21:52 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Przepraszam - masz rację - to fatalne słowo w tym kontekście
Myślałam jedynie o kwestii "niewygody bycia w ciąży", i tylko do tego odnosiło się słowo "komfort" - a nie do olbrzymiego cierpienia zgwałconej kobiety, w której żyje owoc gwałtu i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Maga - ja rozumiem - na tyle, na ile można zrozumieć, nie przeżywszy bezpośrednio - olbrzymie cierpienie. Jednak w dalszym ciągu mamy na drugiej szali niewinne życie. Nie życie gwałciciela nawet (choć i jego nie można zabić) - życie istoty, która nie zawiniła niczemu.
Maga - bardzo bym chciała móc powiedzieć, że nigdy... I bardzo bym chciała potrafic urodzić. I wszystko mi jedno, kto i jak by mnie powstrzymał, jeślibym tak zgłupiała - byle powstrzymał. Bo pogodzić się z tym, że zabiło się własne dziecko, przeżyć bycie zabójcą jest bardzo trudno. Ja nie daję sobie prawa wyboru. Ja mówię tylko o tym, że zdaję sobie sprawę, że mogłabym tak wybrać, choć tak wybrać nie powinnam nigdy.
Podziemie aborcyjne jest - owszem. Pewnie nawet łatwo dostępne. Ale jednak trudniej niż aborcja na życzenie...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz gru 09, 2004 22:50 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Ale dlaczego mówi się jedynie o strasznych dla kobiety skutkach aborcji? Zmieniasz zdanie, rodzisz i co dalej? Wychowujesz dziecko, ktorego nie chcesz, obarczając je poczuciem winy? Oddajesz do domu dziecka, żeby tułało sie tam, pozbawione prawdziwej opieki?
Tyle się mówi o syndromie postaborcyjnym. Ale jest też syndrom postadopcyjny. Także urodzenie i wychowywanie niechcianego tudzież kalekiego dziecka może stać się decyzją, której się żałuje do końca życia.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Cz gru 09, 2004 22:58 |
|
|
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Jesli kobieta bedzie mogla inne dzieci po aborcji, bo ta fizycznie tez ja niszczy, to wszystkie dzieci beda odczuwaly ten postaborcyjny efekt, nie tylko matka i ojciec (chociaz czesto bywa zapomniany).
Jest tez wiele szczesliwych osob po adopcyji, osobiscie znam ich wiele. Nie ma natomiast kobiety w ktorej aborcja nie zostawila by glebokiej rany duchowej i psychicznej. Czasami to sie ujawnia po latach, ale tkwi w srodku. Kosciol broni tez kobiety, przed nia sama, by JEJ pomoc zyc szczesliwie.
|
Cz gru 09, 2004 23:05 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: Nie ma natomiast kobiety w ktorej aborcja nie zostawila by glebokiej rany duchowej i psychicznej.
Masz na to jakieś dowody? Śmiem twierdzić, że jest jednak sporo kobiet, które ominął tzw. syndrom postaborcyjny.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Cz gru 09, 2004 23:10 |
|
|
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Wanda napisał(a): Cytuj: Nie ma natomiast kobiety w ktorej aborcja nie zostawila by glebokiej rany duchowej i psychicznej. Masz na to jakieś dowody? Śmiem twierdzić, że jest jednak sporo kobiet, które ominął tzw. syndrom postaborcyjny.
A na jakiej podstawie "śmiesz" tak twierdzić? 
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz gru 09, 2004 23:13 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
1. Kościół nie broni kobiet. Gdyby je bronił i zależałoby mu na zmniejszeniu liczby aborcji, to dopuściłby stosowanie prezerwatyw chociażby!
2. JA ZNAM kobiety po aborcji, które są szczęśliwe i nie mają żadnego syndromu czy depresji. Oraz matki z kilkorgiem dzieci, które mają tragiczne życie.
Nie możesz wiedzieć, że wszystkie kobiety przeżywają coś tak samo.
3. Aborcja właściwie przeprowadzona jest dla zdrowia mniejszym zagrożeniem niż ciąża i poród.
4. Aborcja nie wpływa na samopoczucie kolejnych dzieci. W macicy nie unoszą się uczucia poprzednich płódów, jak gadają niektórzy nawiedzeni, bo po pierwsze: płody, usuwane w pierwszym trymestrze zwłaszcza, uczuć nie mają, po drugie - jest to niemożliwe.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Cz gru 09, 2004 23:14 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Dla dziecka, mówisz... Ok - wariantów jest kilka.
Pierwszy - bardzo trudny - rodzę i wychowuję. Jeśli wydaje mi się, że potrafię je pokochać. I jeśli podejmuję taką decyzję, to na zawsze - i tak, by nigdy mu nie okazać, że jest winne, bo nie jest. Co mu mówię o ojcu to już inna broszka - nie odważyłabym się chyba powiedzieć prawdy...
Drugi - oddaję do adopcji, od razu. Kiedyś był chyba przepis, że czeka się 6 tygodni - na ewentualne odwołanie decyzji, ale dziecka można nie odbierać ze szpitala. I tyle. Zdrowe noworodki, których rodzice zrzekają się praw rodzicielskich, mają bardzo duże szanse na adopcję, w ciągu kilku miesięcy. Mają szansę być wychowywane w kochającym domu. Te dzieci które zostają, to chore, starsze albo z nieuregulowaną sytuacją prawną. Dziecko adoptowane może być dzieckiem szczęśliwym. Trzeba tylko i aż mądrości nowych rodziców...
Wychowywanie dziecka chorego. Może być traumą. I może być wielkim szcześciem i źródłem radości - mimo wszystko. I w sumie nie wiesz, wcześniej, jak będzie. Tego nigdy nie wie się wcześniej.
Czy lepiej byłoby dla niego nie żyć?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz gru 09, 2004 23:15 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Gratuluję wikingowi wielkiej pracy, jaką włożył w to, by przeprowadzić rozmowy ze wszystkimi kobietami świata, będącymi po aborcji, i na tej podstawie stwierdzić, że kobiet, kóre nie mają syndromu postaborcyjnego nie ma.  Brawo! To cud!
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Cz gru 09, 2004 23:17 |
|
 |
Tyrael
Dołączył(a): Śr gru 08, 2004 23:56 Posty: 573
|
Jawnogrzesznica Maga napisał(a): Legalizując morderstwo czy kradzież, naruszasz dobro innych ludzi. Legalizując aborcję dajesz innym prawo do dysponowania swoim własnym ciałem. Legalizujac aborcje naruszasz dobro nienarodzonych dzieci a konkretnie ich zycie!!. Jawnogrzesznica Maga napisał(a): Embrion to nie człowiek. Zapłodniona komótrka jajowa to nie człowiek. Płód to nie człowiek. Udowodnij ze tak jest. Czym sie rozni dziecko 1 min przed narodzinami a minute po? NIe ma granicy w ktorej mozna powiedziec ze to nie jest plod to czlowiek dlatego trzeba uznac ze plod jest czlowiekiem. Jawnogrzesznica Maga napisał(a): Co za koszmarna bzdura! "Spędzanie płodów" to sprawa stara jak świat, zawsze istniało wiele sposobów, substancji które podawano ciężarnym itp. Były to przypadki bardzo częste, nie było antykoncepcji. (No ale dla was nadal jej nie ma, więc mniejsza z tym). Po prostu nie był to grzech śmiertelny. Kościół nie zawsze miał takie samo podejście do tych spraw. Nie ma jedynej i niezmiennej moralności. Nie ma i nie było. Udowodnij - pokaz mi jakikolwiek OFICJALNY DOKUMENT KOSCIOLNY MOWIACY JEDNOZNACZNIE ZE ABORCJA NIE JEST GRZECHEM. Jawnogrzesznica Maga napisał(a): ] Wolę wybrać pewność uratowania kobiety, niż mglistą radość ze sprowadzenia na świat niechcianego i nieszczęśliwego dziecka.
Czyli kazda ciaze jest zagrozeniem zycia kobiety.... a to nowosc, wez troche przejrzyj na oczy bo piszesz takie zaklamane i egoistyczne banialuki ze mi cie zal...
_________________
|
Cz gru 09, 2004 23:22 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
I co miałyby dać prezerwatywy? Skoro jak każdy środek antykoncepcyjny są zawodne?
Nie mogę znaleźć tej notki - ale gdzieś stosunkowo niedawno widziałam notatkę, że mimo bardzo powszechnego stosowania antykoncepcji (w tym wypadku hormonalnej) we Francji liczba aborcji nie zmalała...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz gru 09, 2004 23:32 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: A na jakiej podstawie "śmiesz" tak twierdzić?
Na takiej, że znam osobę, która poddała się aborcji. Było to jeszcze w czasach poprzedniego ustroju. Nigdy nie doświadczyła wspomnianego syndromu oraz z informacji podanych np tu:
http://www.federa.org.pl/publikacje/biuletyn/biuletyn23/biuletyn23_3.htm
http://www.federa.org.pl/publikacje/biuletyn/biuletyn21/biuletyn21_2.htm
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Cz gru 09, 2004 23:32 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Ok, znasz jedną osobę... a wspominałaś o sporej (ilości) kobiet....
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz gru 09, 2004 23:40 |
|
 |
Jawnogrzesznica Maga
Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 22:00 Posty: 261
|
Cytuj: Czym sie rozni dziecko 1 min przed narodzinami a minute po? NIe ma granicy w ktorej mozna powiedziec ze to nie jest plod to czlowiek dlatego trzeba uznac ze plod jest czlowiekiem.
Minutę przed lub minute po? Niczym. Płód staje się człowiekiem gdy osiaga zdolnośc do przezycia poza organizmem matki. Cytuj: Czyli kazda ciaze jest zagrozeniem zycia kobiety.... a to nowosc, wez troche przejrzyj na oczy bo piszesz takie zaklamane i egoistyczne banialuki ze mi cie zal...
Pisałam, że każda ciąża? Nie. Mówiłam zresztą o wpływie na zdrowie, a nie o zagrożeniu życia. Żadna ciąża nie jest obojętna dla zdrowia, w końcu płód żywi się kosztem matki przez dziewięć miesięcy, matka go dźwiga i tak dalej. Poród to też nie chwila radości, tylko cierpienie.
Więc jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, to aborcja jest bezpieczniejsza niż ciąża i poród.
Nazwijmy rzeczy po imieniu, nie jesteś obrońcą życia, tylko obrońcą życia płodów, przy zupełnej bagatelizacji autonomii i praw kobiet.
Tak się składa, że prawa reprodukcyjne wchodzą w zakres praw człowieka. Jesteś więc przeciwniekm praw człowieka.
_________________ http://maga-prostak.blog.onet.pl
Bóg jest feministką.
|
Cz gru 09, 2004 23:40 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Czyli człowieczeństwo zależy od rozwoju technologicznego?
Bo obecnie przeżywa znacznie więcej dzieci niż kiedyś...
Prawo do życia też jest chyba prawem człowieka?
Ale jeśli mam się skupiać na reprodukcyjności - to jeśli ma ono się wyrażać prawem do aborcji - to rzeczywiście jestem przeciw.
Prawo do własnego zdania, jego obrony i przekonywania do niego innych też chyba należy do praw człowieka? 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz gru 09, 2004 23:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|