Bianko !
Wydaje mi się, że słowa te z ust oewgo księdza padły po to, by owa kobieta zrozumiała to, że Małżeństwo jest nierozerwalne ...
Że po słubie
wspólnie odpowiadają za losy Współmałonka(i).
Niektórzy traktują bowiem Małżeństwo niemalże jako "zalegalizowane współzycie" ...
A niestety - jest to zupełnie coś innego. Związek małżeński określiłbym jako "wspólną odpowiedzialność" obydwojga za to, co się dzieje w rodzinie ... Często powtarzam, że jest to "wielka życiowa szkoła ustępstw" dla dobra wszystkich członków rodziny ...
Co, co niektórzy nazywają "miłością" ( a ja nazywam "wzajemnym zauroczeniem") kończy się po pewnym czasie ...
A zanim sie skończy - nazleży zbudować solidne podstawy do dalszego funkcjonowania związku ... Podstawy oparte na wzajemnym zaufaniu, szacunku i odpowiedzialności ...
Tak scementowany związek trwa niewzuszony przez lata ... Mimo wielu wstrząsów, jakim jest poddawany.
Jednak bardzo zawodzą się ci, którzy w małżeństwie chca tylko czerpać z życia ...
Takie związki nie trawają zbyt długo ...
Jeszcze trzecia grupa małżeństw.
Małżeństwa, w których "strony" wchodząc w małżeństwo nie maja sprecyzowanych poglądów na życie w rodzinie. Nie wiedzą czego chcą od życia ...
Takie małżeństwa też dość często się rozpadają ..
Zatem nie ma co opierać swego wiązku na seksie ...
Seks powinien być tylko
dodatkiem do małżeństwa.
Czerpać z tego przyjemność i radość - jak najbardziej.
Ale - zeby tylko wpółżycie nie stało się jedynym celem związku ...
Bo obawiam się, że taki związek nie przetrzyma próby czasu ...
Pozdrawiam
