Po 4 miesiącach dziewczyna przyznała się że jest wdową
Autor |
Wiadomość |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
SweetChild napisał(a): Zresztą nie czyniłbym tu zarzutów założycielowi wątku
Oj poczytaj trochę początkowych odpowiedzi w tym wątku. 
|
Śr kwi 08, 2009 10:08 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
XVQXVQ napisał(a): SweetChild napisał(a): Zresztą nie czyniłbym tu zarzutów założycielowi wątku Oj poczytaj trochę początkowych odpowiedzi w tym wątku.  Mojej tam nie ma, a pisałem w pierwszej osobie liczby pojedynczej  Myślę, że na pierwsze mocno krytyczne odpowiedzi wpływ miały dwa czynniki: 1. Emocje przeniesione z innego wątku. 2. Dosyć niezręczne sformułowanie z ostatniego zdania pierwszego postu: Marcooooo napisał(a): (...) co z nią zrobić bo na dodatek ona wyjątkowo przywiazała się do mnie aż mi głupio
Przyznaję, że mnie też takie teksty negatywnie nastawiają do autora, ale staram się interpretować je jednak na korzyść piszącego (czyli właśnie jako niezręczność językową).
|
Śr kwi 08, 2009 10:19 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
SweetChild napisał(a): Mojej tam nie ma, a pisałem w pierwszej osobie liczby pojedynczej  W porządku.  SweetChild napisał(a): Myślę, że na pierwsze mocno krytyczne odpowiedzi wpływ miały dwa czynniki: 1. Emocje przeniesione z innego wątku. 2. Dosyć niezręczne sformułowanie z ostatniego zdania pierwszego postu: Marcooooo napisał(a): (...) co z nią zrobić bo na dodatek ona wyjątkowo przywiazała się do mnie aż mi głupio Przyznaję, że mnie też takie teksty negatywnie nastawiają do autora, ale staram się interpretować je jednak na korzyść piszącego (czyli właśnie jako niezręczność językową).
Zdanie jest istotnie niezręczne sformułowane, ale ja odbieram je bardziej na niekorzyść tej kobiety (zakładając, że autor wątku pisze prawdę), jako próbę manipulacji i "brania na litość" z jej strony - w połączeniu z powiedzeniem prawdy po długim czasie (pierwsze czy 2. spotkanie to przesada, ale 4 miesiące przy poważnym związku to także przesada).
|
Śr kwi 08, 2009 10:46 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Jest wiele niewiadomych, więc mamy sporo możliwości kreatywnych interpretacji  Dlatego myślę, że trzeba by doprecyzować niektóre szczegóły, aby każdy wypowiadał się na temat tej samej sytuacji. Ale ponieważ autor wątku milczy, to nie jestem przekonany, czy domysły w stylu "co poeta chciał przez to powiedzieć" byłyby zasadne.
|
Śr kwi 08, 2009 11:16 |
|
 |
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
No własnie. Zdecydowanie za mało znamy sytuację żeby o niej sensownie dyskutowac. Zakładając ze to prawda- a nie prowokacyjny temacik:)
jesli dziewczyna jest 22 letnią wdową znaczy ze niedawno (raczej chyba niedawno?) przeżyła tragedię- smierc męza. Jak niedawno? Jak szybko zwiazała się z nowym facetem?
Jeśli zatajała wazny fakt ze swojego zycia przed swoim rozumiem ze prawei narzeczonym- to istotny i wazny argument przeciw. Bo mozna sie zastanawiac co jeszcze zataja:)
ale jesli nie- jesli ona była w porządku- i nie mozna jej zarzucic kłamstwa czy jakiegoś świadomego przemilczania prawdy- a jego jedynym argumentem jest to że z kims wczesniej była- to mi ręce opadają. Po raz kolejny. A po tym jak mi opadły musze chyba na kolanach do Częstochowy za to ze ...mam naparwde normalego faceta 
_________________ Ania
|
Wt kwi 14, 2009 20:58 |
|
|
|
 |
Michael321
Dołączył(a): Wt kwi 14, 2009 8:19 Posty: 23
|
 KOMENTARZ
Postanowilem skomentowac te wszystkie wypowiedzi.
Troche rozumiem tego chlopaka ktory ma dylemat czy zostawic dziewczyne czy nie. Nie wiem w sumie ile ma lat, ja mam zdecydowanie wiecej i z perspektywy czasu potrafie to ocenic. Jesli jest mniej wiecej w wieku tej dziewczyny to byc moze jest dla niego wazne czy jest tym pierwszym czy tez przed nim tez byl ktos, ale pojawia mi sie pytanie inne, czy przed ta dziewczyna u tego chlopaka nie bylo tez czasem innej dziewczyny, nie pisze tu o malzenstwie, ale o zwiazku. Jesli jest to ta pierwsza, to faktycznie moze czuc dyskomfort, to jest normalne w tym wieku, z czasem sie to zmienia i przeszlosc nie ma wiekszego znaczenia, liczy sie to czy jest mi z dana osobe dobrze, czy chce dzielic z nia radosci i smutki, czy chce ja wspierac w trudnych chwilach. A to niewatpliwie jest jedna z tych trudnych chwil jakich niewatpliwie bedzie jeszcze wiele. Ciekaw jestem jednej rzeczy, gdyby np. ta dziewczyna powiedziala, ze jest powaznie chora to tez decyzja tego chlopaka bylaby podobna ? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Malzenstwo moim zdaniem to nie tylko "zdobycie" drugiej osoby, osoby czystej, bez przeszlosci z pewnoscia ze jest sie tym pierwszym, i co z tego ? Na poczatku jest fajnie, a potem jak przyjda trudne chwile to mozna powiedziec: rezygnuje. Nie bede radzil jak ten chlopak ma postapic, to jego decyzja, najwazniejsza w zyciu, jesli uwaza ze przeszlosc tej dziewczyny to moze byc dla niego problem i moze to doprowadzic w przyszlosci do rozpadu zwiazku to lepiej szukac dalej, a dziewczyna, no coz, jestem pewien ze na pewno znajdzie wartosciowego partnera, ktory nie bedzie zwazal co bylo wczesniej, liczy sie obecny zwiazek. Na pewno dla niej strata poprzedniego partnera byla duzym przezyciem, teraz byc moze straci kolejnego. Ale kazdy ma wolny wybor, ja nikogo nie potepiam, bo trzeba by sie zaglebic w sytuacje danego czlowieka, a po przeczytaniu paru wypowiedzi nie jest to takie proste. Pozdrawiam wszystkich.
_________________ Michael321
|
Śr kwi 15, 2009 10:38 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Droga kropeczko_ns,
Zgadzam się z Tobą - tyle tylko, że sytuacja, kiedy powiedziała dopiero po 4 miesiącach, to raczej celowe zatajanie. 
|
N kwi 19, 2009 10:46 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
XVQXVQ - [color=red]raczej [/color]
Ale ciągle nie mamy pewności. Jeśli to było zatajanie, to faktycznie minus dla niej.
Zastanawiałabym się co bym ja zrobiła na miejscu tej dziewczyny.
Może rana jest świeża. Ale spotyka faceta, który jest świetny, inteligentny, który jej imponuje... Boi się, cierpi bardzo po stracie męża. Ale wie, że nie może zamknąć się w domu i przestać żyć. Więc się spotyka. Ale nie ma odwagi mówić o tym, co dotyka najbardziej jej serca.
No i po 4 miesiącach zaufała. Mówi wszystko. A on stwierdza - nie chcę wdowy. Za dużo przeżyła i nie jest dziewicą.
Wyobrażacie to sobie???
Bo ja po czymś takim chyba bym już nikomu nie zaufała. A jeśli bym jakiemuś facetowi powiedziała o śmierci męża.... to chyba po 5 latach spotkań 
|
Śr kwi 29, 2009 13:15 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Droga Dezyderio!
Czyli w opisanej przez Ciebie sytuacji po prostu ten facet był dla niej plastrem na ranę po stracie męża. 
|
Śr kwi 29, 2009 17:43 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
XVQXVQ,
Czy Ty przepraszam, ale umiesz czytać ze zrozumieniem???
Czy tylko podciągać wszystko pod swój tok myślenia??
Nie chcę Cię obrazić. Po prostu nie dogadamy się, jeśli nie wyjdziemy poza swoje ścieżki myślowe. Oczywiście, że mogła potraktować go, jako "plaster na ranę". Ale to jest tylko jedna opcja. A jest ich więcej!
|
Cz kwi 30, 2009 9:20 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
Tak ku głębszemu zrozumieniu osób doświadczonych śmiercią bliskich polecam książkę znanej autorki Ingrid Trobisch
[url]http://www.tolle.pl/pozycja/uczac-sie-zyc-po-utracie?pp=485[/url]
[img]http://www.tolle.pl/okladki/uczac_sie_zyc.jpg[/img]
|
Cz kwi 30, 2009 9:23 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
|
Cz kwi 30, 2009 9:26 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Droga Dezyderio!
A Ty umiesz?
Przedstawiłaś określone hipotetyczne motywy mające usprawiedliwić fakt ukrywania bardzo ważnej informacji z jej życia w stosunku do mężczyzny, co do którego raczej miała poważne zamiary.
Pozwolę sobie zacytować:
Cytuj: Może rana jest świeża. Ale spotyka faceta, który jest świetny, inteligentny, który jej imponuje... Boi się, cierpi bardzo po stracie męża. Ale wie, że nie może zamknąć się w domu i przestać żyć. Więc się spotyka. Ale nie ma odwagi mówić o tym, co dotyka najbardziej jej serca. Dla mnie to brzmi właśnie, jak szukanie "plastra" pozwalającego pomóc jej odzyskać równowagę psychiczną. Ja rozumiem cierpienie etc., ale mężczyźni też mają uczucia i takie podejście kobiety jest dla mnie egoizmem. A skoro atakujesz mnie ad personam, to pozwolę sobie zacytować twoją wypowiedź z innego wątku. Cytuj: Trwało to ponad 2 lata, w tym czasie już spotykałam się z kimś innym, bo założyłam sobie, ze skoro nie mogę być z tym kogo kocham, to chociaż chcę zbudować rodzinę. I że czasem nauczę się kochać tego drugiego. Tak mijały miesiące. Czasem piękne, a czasem przepłakane. Ja byłam rozdarta, "ten drugi" zasypany oczekiwaniami, a on... sama nie wiem. Z pewnością w coraz większym kryzysie. Nadszedł przełomowy moment. Musiałam wybrać. Wszystko odbywało się we mnie, w środku. Musiałam podjąć decyzję, czy ewentualnie wejść w zakazany związek z nim. Płakałam, ale podjęłam decyzję, że: NIE. Wiara była dla mnie ważniejsza, choć balansowałam na granicy. Od tego momentu, po ponad 2 latach poczułam się wolna! Mogła kochać tego z kim byłam. Mogłam układać swoje życie bez żadnego poczucia winy.
I cieszę się, że Wam się udało i wyszłaś na prostą.
Jednakże tamten "ersatz" miał pełne moralne prawo w ciągu tych 2 lat odejść, bo nie każdy chce być namiastką kogoś innego.
I wtedy co?
On byłby "zły", a twój egoizm ("ze skoro nie mogę być z tym kogo kocham, to chociaż chcę zbudować rodzinę") byłby dla Ciebie pewnie usprawiedliwiony. 
|
Cz kwi 30, 2009 10:06 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
I jeszcze jedno - idę o zakład, że gdyby mężczyzna coś takiego zatajał przed kobietą, to pewnie byś pałała świętym oburzeniem na "drania, co chciał wykorzystać kobietę", a że zatajała kobieta, to ją próbujesz usprawiedliwić. 
|
Cz kwi 30, 2009 10:11 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
Nie.
Trochę nie na miejscu jest wyciąganie moich słów z innego wątku, gdzie dałam świadectwo czegoś co przeżyłam. Ale i tak Ci odpowiem.
Owszem, miał prawo odejść. Wiem, że nie było to w porządku, ale też ja starałam się tę sytuację zmiecić i zaangażować na tyle mocno na ile tylko umiałam w tamtej chwili. Cieszę się, że nie odszedł i jestem mu wdzięczna za wytrwałość i troskę jaką mnie otacza.
Jeszcze raz powtórzę: jeżeli powodem spotykania się miałaby być terapia, to byłoby to okrutne. Ale próbowałam Ci pokazać, że może być inaczej. Że kobieta (ale tak samo mężczyzna) po traumie śmierci kogoś bliskiego nie zawsze umie o tym mówić. Nie znaczy, że to jest dobre. Ale znaczy, że nie koniecznie celem było oszustwo.
Widzisz taką możliwość??
|
Cz kwi 30, 2009 10:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|