Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 12, 2025 7:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 czy 'sztuczna' rodzina ma sens? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz kwi 23, 2009 9:18
Posty: 22
Post 
Książeczkę już zamówiłam :) Teraz czekam na jej otrzymanie. Na pewno będzie to użyteczna lektura.


Ja także Dezyderio zadaję sobie czasami te pytania-dlaczego znowu jestem raniona...zadaję je , gdy całą mnie dopada ogromny smutek, rozpacz..Pytam o to Boga, ale nie mam do Niego pretensji..chciałabym tylko wiedzieć dlaczego???
I także podobnie, jak Ty-patrzę na swoje życie- nigdy od nikogo nie usłyszałam, że zraniłam, nie mam wrogów, ani też ja nie czuję nienawiści, staram się dobrze żyć...a więc dlaczego tyle cierni?
Na pewno nie raz zawiodłam Boga...i ciągle pewnie zawodzę.

I masz rację Dezyderio- Bóg nas prowadzi drogami okropnie krętymi..., ale to On je wybrał i On wie, że tylko te zakręty mogą nas wzmocnić. Na pewno nie pozwoli na to, aby pojawiło się na naszej drodze coś co nas przerośnie. Czasmi się już wydaje, że tego nie zniosę.., że nie dam rady...a jednak...

Teraz także pomimo bliskości Boga miewam chwile ogromnego smutku...szybko jednak staram się 'otrząsnąć' i 'przytulam się' do Boga. TYlko On daje mi ukojenie, wzmacnia mnie. I wiem, że tylko On mnie rozumie...dlatego nie rozmawiam z nikim o moim bólu. Bóg widzi moje serce, moją duszę..wie czego chcę, co mnie boli, martwi.


Cierpliwość-jest niezmiernie cenną cechą, ale jakże ciężko ją wypracować... Ktoś kiedyś powiedział, że cierpliwość tka misterne dzieła...I na pewno tak jest. 3 lata czekałam cierpliwie na kogoś takiego jak Adam...później pół roku czekałam na niego.....a teraz? na co mam czekać??

Tacy ludzie, jak Ty wnoszą wiele nadzeii w serce ! To nie przypadek, że 'trafiłyśmy' na siebie.

Pięknie powiedziałaś Dezyderio...że Boga trzeba trzymać choćby jedną ręką....ważne żeby nie puścić , bo wówczas ....można wpaść w przepaść.

Serdecznie Cię pozdrawiam. I życzę Ci dużo wiary i wytrwałości w lekacjach cierpliwości.


N maja 10, 2009 20:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 23, 2009 9:18
Posty: 22
Post 
Dawno już nie pisałam...
Otóż tuż po ostatnim poscie Dowiedziałam się, że Adam ożenił sie z ta kobietą 1 maja :(
Dowiedziałam sie od niego, bo zadzwonił do mnie. Pwoiedział, że nie chce mnie stracic, że brakuje jemu mnie...i poczatkowo nie mówił nic o swoim ślubie. Porozmawiałam z nim chwilę, po czym powiedział mi, że jest nieszczęśliwy...., bo podjął decyzję w której nie kierował się sercem...i wtedy powiedział o ślubie. ...
Jak to usłysząłam rozłączyłam się. Od tamtej pory (prawie 2 mies) nie mamy zadnego kontaktu. Zanim się dowiedziałam o ślubie chciałam się jeszcze z nim spotkać-on także nalegał, a ja chciałam usłyszec prawdę...ale po tym, jak dowiedziałam sie, że złożył przysięgę małżenską innej kobiecie....nie miałam sił z nim rozmawiać.
Napisałam mu tylko maila o tym co czuję , co myślę...
Wiedziałam, że spotkanie byłoby zbyt emocjonalne.
Zabroniłam mu kontaktowac się ze mną.
Nie czyni tego.
Sama już nawet nie mam jego numer tel.
Nie ukrywam -jest ciężko. Staram się nie myślec.., ale za każdym razem, gdy jestem w kościele i gdy słyszę , jak on wypowiada słowa przysięgi...nie wytrzymuję...
Kocham Go, ale wiem, że skoro Bóg dopuścił do takiej sytuacji-jest w tym jakis sens. Wiem, że ja nie mogę się mieszać w ich małżeństwo.

Najbardziej boli mnie to, że tak bardzo mu zaufałam, a On nie miał odwagi, aby przyjechac do mnie i prosto w oczy pwoiedziec, że zdecydował się na ślub z Nią, a mnie zostawia w spokoju i chce, abym ułożyła sobie życie...
A on tego nie zrobił...po miesiącu mówi mi o ślubie...i prosi o to, abym utrzymywała z nim kontakt...
Zapomniał, że w moim życiu nie chodzi tylko o to, aby go nie stracić...Ja chciałam mieć z nim rodzine. A utrzymując z nim kontakt- będe zyła w grzechu, będę rozchwiana emocjonalnie i nigdy nie będę miała rodziny...

Ciężkie to okrutnie...:(
Najbardziej dręczy mnie to, że na pewnoe nie znam wielu faktów-bardzo mnie kusi, aby z nim sie spotkac, ale silniejsze jest świadomość, że to juz nie ma sensu-On podjął decyzję i czas, abym się wycoafała definitywnie.

Dezyderio przeczytałam książkę- trafiła do mnie w odpowiednim momencie, kiedy musiałam wyznaczyc sobie jasno granicę, której nie powinnam przekroczyć.

Czuję, że dobrze robię, że to była jedyna słuszna decyzja....
Boję się jendak tego , jak będzie dalej, czy nie zranię kogoś w przysżłosci tylko dlatego, że etap z Adamem nie będzie tak naparwdę zamknięty do końca-tylko taki urwany, bez poznania do końca prawdy.
Nie jestem teraz gotowa na żaden związek- choć akurat jest w moim pobliżu mężczyzna, któremu się podobam...Nie chcę jendak robić mu nadzeiii, bo nie chcę nikogo ranić...wiem co to znaczy...

Wierzę, że będe miała szczęśliwą a anade wsyztsko prawdziwą rodzinę..., ale boję się powrotu tego nie zamknietego 'rozdziału'.


Pn lip 06, 2009 11:37
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL