Sytuacja materialna a dzieci
Autor |
Wiadomość |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
Widać, że nie pochodzisz z najbiedniejszej rodziny
|
Cz maja 04, 2006 13:48 |
|
|
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Kurde, kurde, kurde.
Mam Ci powiedzieć ile zarabia moja mama? Bo tata akurat jest bezrobotny, odkąd pamiętam. A może opisać dzieciństwo i na co to nie było mnie stać? Uwierzysz wtedy w to, co piszę? Nie sądzę...
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Cz maja 04, 2006 13:52 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
Moi rodzice tez niewiele zarabiaja, teraz jest już łatwiej(moja siostra jest juz na swoim)ale kiedys było b. ciężko, brakowało nieraz na życie, gdybym miała jeszcze większa ilość rodzeństwa, to nie stac by nas było nawet na chleb. Dlatego nie mam zamiaru mieć 5 dzieci, by cierpialy bo nie mają co zjesc.
Pomijam juz kwestie ciuchów, komputera, wycieczek
|
Cz maja 04, 2006 13:55 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Ewelinka23 napisał(a): Ja wiem, że to czy człowiek jest wartosciowy nie zalezy od fajnych ciuchów, ale kompleksy mogą być spowodowane, ze w dziecinstwie nie mialo się danej rzeczy, ciucha etc. Kiedys było inaczej, nie było takiej techniki, nowosci, itp Popatrzcie nawet na ubrania do komunii. cieszę się, ze w wielu Kościołach dzieci idą w albach. Pamiętam, jak moja kuzynka była smutna, bo miala sukienke po siostrze, a kolezanki chwaliły się nowymi, drogimi sukienkami. Nie chciała isc do zdjęcia, pokazywac się w niej. nie miała nowych zabawek, ubrań. Teraz ma duzo kompleksów, nie wierzy ze moze coś osiągnąć. Takich przypadków mozna przytaczać wiele.
Z drugiej strony można przytaczać wiele przykładów dzieci z rozdin zamożnych, które kończą np. jako narkomani. Sprawa nie jest prosta, możliwych kompleksów jest całe mnóstwo, a jeszcze więcej możliwości, aby się ich nabawić.
|
Cz maja 04, 2006 14:01 |
|
 |
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Zmienię Rozi, bo to już rzeczywiście zaczyna być śmieszna dyskusja.
Ewelinko...
Cytuj: Dlatego nie mam zamiaru mieć 5 dzieci, by cierpialy bo nie mają co zjesc. Pomijam juz kwestie ciuchów, komputera, wycieczek OK, prawdopodobnie będziesz miała max. jedno.
Prawdopodobnie za jakiś czas stwierdzisz, że mimo to jest za mało kasy.
Prawdopodobnie Ty, Twój mąż lub całą rodziną wyjedziecie na Zachód, bo tam wszystkiego więcej i lepiej.
Prawdopodobnie tam Wasze dziecko wychowa się w innej kulturze - dopasowanej "w codzienności" do Waszych materialnych oczekiwań.
Prawdopodobnie zyskując mamonki, stracicie inne rzeczy, o których teraz nie myślisz.
Na szczęście nie wierzę w rachunek prawdopodobieństwa.  A Tobie polecam uwierzyć w siłę kochającej się rodziny.
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
Cz maja 04, 2006 14:27 |
|
|
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Miałam w czasach szkolnych kilka dobrych koleżanek pochodzących z rodzin wielodzietnych. Z trojgiem lub czworgiem rodzeństwa. Owszem, materialnie [na ogół] powodziło im się średnio. Ale od tych rodzin biło po prostu szczęście i ciepło. Dosłownie biło.
To nie miejsce na to, żeby dyskutować nad wadami i zaletami rodziny wielodzietnej. Ale jedno muszę napisać: moim zdaniem jedną z największych krzywd, jakie można wyrządzić dziecku [pomijając patologie, oczywiście] jest uczynienie go jedynakiem.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Cz maja 04, 2006 14:40 |
|
 |
wiewiurka
Dołączył(a): So kwi 29, 2006 11:50 Posty: 73
|
A ja jestem jedynaczką i wcale nie narzekam co prawda myslalam czasem że fajnie by bylo miec czasami brata albo siostre ale sa tez tego dobre strony. Myśle że sa gorsze tragedie.
|
Cz maja 04, 2006 14:57 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
angua napisał(a): To nie miejsce na to, żeby dyskutować nad wadami i zaletami rodziny wielodzietnej. Ale jedno muszę napisać: moim zdaniem jedną z największych krzywd, jakie można wyrządzić dziecku [pomijając patologie, oczywiście] jest uczynienie go jedynakiem.
bez przesady z tym nieszczesciem jedynaka - chce przypomniec ze wg. wykładni KK Bóg uczynił to nieszczęście swemu synowi  Moja przyjaciółka tez chce miec jedno dziecko, bo sama jest jedynaczką i w jej przekonaniu wiez miedzy jedynakiem a matką jest szczególna
i nie idealizowałabym tak wielodzietnych rodzin - bo są różne, bardziej i mniej szczesliwe...
pozdrawiam
steffi
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Cz maja 04, 2006 15:33 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
Spidy
1. bedę miec 1 dziecko(nie max)
2. nie zamierzam wyjezdzac na zachód
Ja nie jestem taka złosliwa i nie będe przepowiadała Twojhej przyszłości
Uszanujcie moje zdanie, ze chcę dac dziecku wykształcenie, a nie tylko pogłaskani po główce, Chcę być niezalezna od innych a nie siedziec na garnuszku rodziców, pozyczac pieniądze od znajomych
|
Cz maja 04, 2006 21:55 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
steffi napisał(a): bez przesady z tym nieszczesciem jedynaka - chce przypomniec ze wg. wykładni KK Bóg uczynił to nieszczęście swemu synowi Boga bym w ten temat jednak nie mieszała. Po za tym nikt nie twierdzi, że Chrystus miał łatwo w życiu  steffi napisał(a): Moja przyjaciółka tez chce miec jedno dziecko, bo sama jest jedynaczką i w jej przekonaniu wiez miedzy jedynakiem a matką jest szczególna Szczególna na pewno. Niewykluczone nawet, że mocniejsza i bardziej serdeczna. Osobną sprawą jest jednak więź między rodzeństwem, o której to Twoja koleżanka pojęcia nie ma. A już całkiem osobna jest kwestia opieki jedynaka nad starszymi, schorowanymi rodzicami. Jest to poważny problem i dla nich, i dla niego. steffi napisał(a): i nie idealizowałabym tak wielodzietnych rodzin - bo są różne, bardziej i mniej szczesliwe...
Jasne, że są. Ja jednak odnoszę wrażenie, że rodziny naprawdę szczęśliwe większy procent stanowią wśród rodzin wielodzietnych niż tych z jednym bądź dwójką dzieci. I cały czas pomijamy rodziny patologiczne, oczywiście.
Również pozdrawiam 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Pt maja 05, 2006 0:21 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
Cytuj: Boga bym w ten temat jednak nie mieszała. Po za tym nikt nie twierdzi, że Chrystus miał łatwo w życiu nie mówię ze miał łatwo, ale akurat rodzinę miał bardzo szczęśliwą i udaną  i jest swietnym przykładem na to ze jedynak nie musi byc egoistą  Cytuj: Szczególna na pewno. Niewykluczone nawet, że mocniejsza i bardziej serdeczna. Osobną sprawą jest jednak więź między rodzeństwem, o której to Twoja koleżanka pojęcia nie ma. i tego nie jestem w stanie zmienić, a braku tej więzi mogę jej tylko współczuć - mój "mały braciszek zdaje dziś maturę  co nie zmienia faktu, ze jakoś łatwiej mi akceptować takie pobudki niz czysto finansowe motywacje... ale tez przeciez istnieje jakas granica - nie jest chyba w pąrządku planować 5 dzieci mieszkajac z rodzicami na 50 m kwadratowych i z brakiem perspektyw na własne lokum. ja doskonale rozumiem ze mozna sie obyc bez kolonii, dodatkowych płatnych zajec i komórki, ale tez trzeba miec jakis start - własne miejsce lub chociaz obiecujące widoki na nie Cytuj: A już całkiem osobna jest kwestia opieki jedynaka nad starszymi, schorowanymi rodzicami. Jest to poważny problem i dla nich, i dla niego. pytanie do jakiego stopnia dzieci mozna traktowac jako zabezpieczenie na stare lata? masz tu duzo racji - wielodzietnym jest łatwiej opikowac sie rodzicami, widze to po mojej blizszej i dalszej rodzinie, jednak takie podejscie budzi we mnie jakis niesmak - ma w sobie cos z kalkulacji
pozdrawiam
steff
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Pt maja 05, 2006 3:32 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Jezus jest świetnym przykładem, że mając jedno dziecko można żyć w biedzie
a to, co angua napisala o opiece nad rodzicami, to nie kalkulacja, to przewidywanie i przezorność - tzn. myślę, że nikt normalny nie planuje rodzić 3 - 4 dzieci, żeby miał się kto nami opiekować na stare lata  po prostu dostrzega się fakt, że jak jest 3 - 4 dorosłych dzieci, to gdy rodzice są starzy i zniedołęzniali, łątwiej się nimi opiekować - choć to też nie jest reguła
życie niesie w sobie tyle wariantów i możliwości, że dlatego trudno jest każdemu człowiekowi dać jedną i tę samą receptę na szczęście
mnie głównie chodzi o to, że jako chrześcijanie powinniśmy pytać się Boga, jakie ma dla nas plany, a nie samemu decydować patrząc na mamonę i wygodę 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt maja 05, 2006 6:45 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
steffi napisał(a): nie mówię ze miał łatwo, ale akurat rodzinę miał bardzo szczęśliwą i udaną  i jest swietnym przykładem na to ze jedynak nie musi byc egoistą  A widzisz - ja o egoiźmie nic nie pisałam. Jak i w ogóle o cechach charakteru jedynaków. Cytuj: i tego nie jestem w stanie zmienić, a braku tej więzi mogę jej tylko współczuć - mój "mały braciszek zdaje dziś maturę  No to życz mu powodzenia  Cytuj: co nie zmienia faktu, ze jakoś łatwiej mi akceptować takie pobudki niz czysto finansowe motywacje... ale tez przeciez istnieje jakas granica - nie jest chyba w pąrządku planować 5 dzieci mieszkajac z rodzicami na 50 m kwadratowych i z brakiem perspektyw na własne lokum. ja doskonale rozumiem ze mozna sie obyc bez kolonii, dodatkowych płatnych zajec i komórki, ale tez trzeba miec jakis start - własne miejsce lub chociaz obiecujące widoki na nie Oczywiście. Jeśli z trudem można wyżywić dzieci, które się już ma, trudno planować kolejne. Ale zamiast kupować każdemu dziecku własny komputer, własny telewizor czy nawet tę nieszczęsną własną komórkę, można pomyśleć o powiększeniu rodziny. Tym bardziej, że na utrzymanie kolejnych dzieci potrzeba coraz mniej pieniędzy. Co oczywiście nie oznacza, że żadnych  Cytuj: pytanie do jakiego stopnia dzieci mozna traktowac jako zabezpieczenie na stare lata? masz tu duzo racji - wielodzietnym jest łatwiej opikowac sie rodzicami, widze to po mojej blizszej i dalszej rodzinie, jednak takie podejscie budzi we mnie jakis niesmak - ma w sobie cos z kalkulacji pozdrawiam steff
Tu zgodzę się z Elką
To nie jest kalkulacja; dla nikogo to nie jest główny argument. Co nie zmienia faktu, że jeśli dzieci jest sporo, to mają bardzo ułatwione zadanie. I właśnie głównie dziecko cierpi, jeśli ma się samotnie rodzicami opiekować. "Głównie" nie oznacza oczywiście "wyłącznie", ale większość problemów spada na tego jedynaka. Bardzo dobrze widzę po swoim tacie i dziadku... I mimo że dziadek nie wymaga nieustatnnej opieki, wcale nie jest łatwo.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Pt maja 05, 2006 9:41 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Tak czytam i myślę...
Chciałoby się dać własnym dzieciom to, czego nam przede wszystkim zabrakło. To, czego brak był dla nas bolesny. Myślę, że to jest dobre. Tylko może warto pomyśleć też, co nam najbardziej sprawiało radość? Co nam dano - aby tego właśnie swoim dzieciom, mimochodem, nie odebrać - skupiając się na czymś zupełnie innym...
Myślę, że wobec polaryzacji majątkowej i próby wynagradzania nieobecności rzeczami dzieciom jest coraz trudniej. Bo inni mają, a ja nie. Ale często niestety mają oznacza tylko środki zastępcze. Bo co z tego, że mają bogaty dom, skoro rodzina się właśnie rozleciała? Co z tego, że mają wiele rzeczy, jak nie mają tak naprawdę rodziców? To nie jest tak, że o tym nie wiedzą...
Wiem jak dla mojego życia istotny był młodszy brat. Bardzo szczególna osoba, do tej pory mi najbliższa z całej rodziny...
Ewelina - oczywiście, możesz wybrać. I nikt nie namawia Cię do rodzenia dzieci wbrew rozsądkowi. Tylko...
Mówisz, że potrzeba Ci, żebyście zarabiali 3000 i żeby nie trzeba było pożyczać. Ok. Tylko praca nie jest czymś stałym - można ją stracić. Może się okazać, że będziecie mieli - już z dzieckiem - 1000 czy 1500, i trzeba będzie przeżyć. Istotnie - będzie wtedy tylko jedno dziecko, nie dwoje czy troje - ale i tak nie dasz mu tyle, ile byś chciała. Jeśli będziesz pracować więcej, to kosztem swojego czasu dla dziecka. Dasz mu równą pozycję z rówieśnikami, ale zabierzesz siebie. Albo nie dasz mu tego wszystkiego, o czym mówisz...
Myślę, że warto pomyśleć, co dla mnie, dla dziecka, dla mojej rodziny jest najważniejsze. Tak naprawdę. I od czego to zależy. Bo uzależnianie szcześcia rodziny od dochodu jest niebezpieczne. To dobrze, że chcesz dziecku dać równą pozycję, ale co się stanie, co zrobisz, jeśli tego nie bedziesz mogła mu dać? Zagryziesz się na śmierć? Zapracujesz?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So maja 06, 2006 8:29 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
Może powinnam coś dokładniej wyjaśnić. To nie jest tak, ze nie chciałabym więcej dzieci, bo chciałbym, ale wiem, ze nie bedzie mnie stać. Wiem, ze pracę mozna w kazdej chwili stracić, jestem z moim przyszłym mężem w o tyle dobrej sytuacji, ze on ma pewną pracę. Ja teraz studiuje, nie mam pewności czy znajde prace a jesli już tak czy ja utrzymam. zostanie nam wtedy 1 pensja. Zresztą nie chciałabym tuż po porodzie wracać do pracy tylko dlatego, ze zasilek jest bardzo niski. A gdybym miała więcej dzieci to niestety zmuszonabyłabym wrócić do pracy już po 2-3 miesiącach, bo utrzymać 2 dzieci z jednej pensji niewielkiej i malego zasilku macierzynskiego to niemal niemozliwe. Juz nie mowie, ze nie mialabym na te swietne zabawki...ale ile kosztuje utrzymanie dziecka w jego pierwszym roku zycia. Pamiętam, jak mojej siostrze bylo cięzko. Musiała wrócić do pracy gdy dziecko mialo 5 miesięcy. Po prostu nie starczało im na życie, ciągle musieli pożyczać. Dziecko mialo jeszcze skaze bialkwą, siostra nie miala pokarmu, a mleko takie kosztuje 30 zł za opakowanie.
Prędzej zrozumie o czym pisze kobieta która ma dziecko, bo z tego co zauważylam większość wypowiada się tutaj mlodych ludzi, którzy nie mają jeszcze rodziny
|
So maja 06, 2006 10:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|