czemu stosowanie prezerwatyw jest grzechem ciężkim?
Autor |
Wiadomość |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
ikm napisał(a): Czy jak z mężem wyjątkowo nas "poniesie" w okresie płodnym, nie będzie to zamierzone ale impuls i założymy gumkę to będzie to naprawdę grzech ciężki? 
1. zapytaj swego sumienia (3 warunki grzechu ciężkiego).
2. jeśli nie uzyskasz jasnej odpowiedzi - spytaj spowiednika.
|
Pt mar 21, 2008 9:24 |
|
|
|
 |
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
Myślę, że zalezy to też od tego, skąd pod ręką wzięła się gumka. Czekała spokojnie w szufladzie na taki niespodziewany impuls?
_________________ arcarc
|
Pt mar 21, 2008 10:06 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
ikm napisał(a): Czy jak z mężem wyjątkowo nas "poniesie" w okresie płodnym, nie będzie to zamierzone ale impuls i założymy gumkę to będzie to naprawdę grzech ciężki? 
Pytanie skąd miałaś prezerwatywę - czy trzymałaś ją w szufladzie? Pamiętaj, że już to jest złe, bo musimy się całkowicie odciąć od zła i się go wyrzec. Trzymanie prezerwatywy "w razie czego" jest raczej oczywiste moralnie. Więc po prostu myślę, ze powinno się pozbyć prezerwatyw z domu/portfela/kieszeni - ale uwaga - obydwoje (nie tylko jedna osoba).
Jeżeli natomiast nie trzymałaś, a np. poszłaś/poszedł do sklepu, to już tutaj trudno mówić o "poniesieniu", impulsie i braku planowania.
A co do tego czy to grzech, to uważam dość podobnie jak mateola:
1. Spytaj sumienia i nauczania Kościoła.
2. Jeśli brak jednoznacznej odpowiedzi (z tyh dwóch źródeł), to spowiednik.
|
N mar 23, 2008 17:43 |
|
|
|
 |
Inny_punkt_widzenia
Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09 Posty: 3858
|
jumik napisał(a): 1. Spytaj sumienia i nauczania Kościoła. 2. Jeśli brak jednoznacznej odpowiedzi (z tyh dwóch źródeł), to spowiednik. To wszystko mało i sam spowiednik jest tez grzesznym człowiekiem w dodatku może nie wiedzieć do czego służą prezerwatywy .Urzywanie prezerwatyw jest grzechem ,ale robienie z nich bąbek na choinkę juz nie ,tak więc samo urzywanie ich nie jest jeszcze grzechem .Możemy mieć do czynienia z osobą która nie wie do czego są prezerwatywy i robi z nich bąbki na choinkę i możemy mieć do czynienia z osobą która wie do czego służą prezerwatywy ,lecz nie wie ,że to grzech -która z tych osób jest bardziej winna?A może na potepienie zasługuje ta osoba która te prezerwatywy sprzedaje?
|
Cz mar 27, 2008 12:00 |
|
 |
genowef
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25 Posty: 325
|
Cytuj: To wszystko mało i sam spowiednik jest tez grzesznym człowiekiem w dodatku może nie wiedzieć do czego służą prezerwatywy Kwalifikacją spowiednika nie jest domniemanie (zupełnie absurdalne zresztą) bezgrzeszności księdza, ale święcenia prezbiteratu udzielone przez biskupa. Założenie, że ksiądz nie wie czym jest prezerwatywa jest zaś absurdalne. Przypomnę może, że formacja intelektualna w seminarium to przede wszystkim studia wyższe, które klerycy muszą ukończyć. Od lat 90 zaś wszyscy klerycy piszą i bronią prace magisterskie. I zapewniam, że w przeciągu sześciu lat studiów nie raz pojawia się problem antykoncepcji. Cytuj: Możemy mieć do czynienia z osobą która nie wie do czego są prezerwatywy i robi z nich bąbki na choinkę i możemy mieć do czynienia z osobą która wie do czego służą prezerwatywy ,lecz nie wie ,że to grzech -która z tych osób jest bardziej winna?A może na potepienie zasługuje ta osoba która te prezerwatywy sprzedaje? Myślę, że zasłona w postaci niewiedzy w tym przypadku nie działa. To nie jest wynalazek naszych czasów. Co do sprzedawców - tutaj mogą pojawić się wątpliwości: pracowałem w przeszłości na stacji paliw gdzie sprzedawałem prezerwatywy, w ofercie była pornografia. Tego typu asortyment sprzedawałem po prostu bez zaangażowania, nie dbałem o ekspozycję tego typu pozycji, w przypadku kaset video i gazet ustawiałem je tak, aby golizna nie była wyeksponowana. Wiem natomiast, że nie podjąłbym pracy w firmie np. "unimil"...
Pozdrawiam
_________________ wiara to pewność bez dowodu
|
Śr kwi 02, 2008 11:46 |
|
|
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
 Jak to u mnie z gumką na spowiedzi było
Nigdy nie miałem i nie mam innej partnerki niż moja obecna żona. Przed ślubem byliśmy razem 4 lata, po ślubie jesteśmy już 19. Na długo przed ślubem rozpoczęliśmy współżycie. Dziecko nie było "powodem ślubu", urodziło się 9 lat po nim. To tytułem wstępu.
Do ślubu nie byłem już specjalnie gorliwie wierzący, ale od czasu do czasu zbliżałem się jeszcze do Kościoła, uczciwie wypełniając jego nakazy (jak na przykład obowiązek corocznej spowiedzi).
Do spowiedzi przedmałżeńskiej przystąpiłem porządnie i uczciwie, przygotowując się do niej duchowo i wypełniając wszystkie warunki zgodnie ze swoim sumieniem. Miałem się rzecz jasna z czego spowiadać i pewne grzechy dręczyły mnie szczególnie, będąc szczególnie w moim odczuciu ciężkie. Był wśród grzechów w moim rozumieniu i odczuciu sam seks przedmałżeński (nie będę teraz rozwijał tego tematu, jest na to inne miejsce na tym forum), choć kochaliśmy się z moją narzeczoną i właśnie mieliśmy brać ślub.
Ale o prezerwatywach (zresztą stosowanych raczej sporadycznie) najzwyczajniej po prostu zapomniałem. Tak. Nawet o tym nie pomyślałem. Było to tak błahe i nieistotne w tym wszystkim, co chciałem powiedzieć i o czym ewentualnie porozmawiać, że w ogóle nie zwróciłem uwagi na ten punkt kościelnego "regulaminu". Podkreślam - tak to w najgłębszej głębi swojego sumienia czułem i nadal czuję. Gdybym pamiętał, powiedziałbym. I żałowałbym, że świadomie naruszyłem "regulamin". Nie, że naruszyłem jakieś uniwersalne nakazy moralne czy etyczne, ale że nie potrafiłem żyć w zgodzie z nakazami wspólnoty, z którą się identyfikowałem.
No i w związku z tym nie powiedziałem o tym. Ale spowiednik przypomniał. Zapytał. Pytał w szczegółach. Ile razy i kiedy gumek używaliśmy (nie pamiętałem...). Słowem nie zawadził o te rzeczy, które mi jako grzechy ciążyły, przeszedł do porządku dziennego nad tym, co w moim sumieniu krzyczało (i nie chodziło tylko o seks, przecież człowiek ma też jakieś inne sfery).
I grzmiał. I rezonował. Ale niczego nie wyjaśniał. A we mnie rosło najpierw wielkie zdziwienie, potem żal. Ale nie za mój grzech. Dławiący za gardło żal, że oto właśnie otworzyłem się przed Bogiem, co nie zdarzało się wtedy często, że liczyłem na rozumne pośrednictwo kapłana w ważnej dla mnie chwili i zostałem potraktowany przez niego jak śmieć z powodu jakiegoś bzdetu, błahostki, pretekstu. Tak CZUŁEM. Kapłan okazał całkowity brak wyczucia ludzkiego sumienia. ZOBIEKTYWIZOWAŁ (w swoim mniemaniu) moją spowiedź. Mógł przecież w ogóle milczeć. Mógł krótko o to zapytać i uświadomić, że to grzech, po czym przejść do innych spraw.
No i to była ostatnia moja spowiedź w życiu.
Gdybyż to tylko jeden bałwan w sutannie! W zasadzie na emocjach by się skończyło. Ale nie. Po tym doświadczeniu z uwagą zacząłem wnikać w naukę Kościoła dotyczącą zapobiegania ciąży. I przeraziłem się. Okazało się bowiem, że księżulo nie był winien niczemu. Był dobrym pasterzem, dobrym żołnierzem swoich generałów. To Kościół całą swoją powagą zrównał nieomal takie sprawy jak używanie prezerwatywy i aborcję! Jednym tchem o tym mówił! I tu już zaczęła kiełkować złość. I trzeba się było w głębi duszy pożegnać z przynależnością do owczarni.
Mijały lata i moja droga biegła coraz dalej od Kościoła. Nadal szanuję tę instytucję za wiele dobrego, które czyni w dzisiejszym szatańskim świecie. I za ład moralny, który głosi. Ale właśnie z powodu tej jednej rozbieżności nie jest to już dla mnie absolutny autorytet. Sfera seksualności człowieka jest w nauce Kościoła przesycona jakąś niezdrową przesadą. W najprostrzych sprawach, zupełnie niewinnych, wytaczane są od razu najcięższe działa. Rozumiem, że seksualność wiąże się nierozerwalnie z prokreacją. I tu waga problemu jest duża, szczególnie dziś. Nie pochwalam też rozwiązłości, nie zachwycam się stosowaniem prezerwatyw i nie głoszę haseł folgowania swoim chuciom bez ograniczeń. Ale moja wiedza i sumienie nigdy nie pozwolą mi wrzucać do jednego worka 2 tabletek: tej którą kobieta zażywa, żeby powstrzymać owulację i tej, którą zażywa żeby zabić kilkukomórkowy zarodek. Jeśli ktokolwiek to robi, kompromituje się. Jeśli robi to w imieniu instytucji - kompromituje tę instytucję.
Ufam, że pomimo wszystko Kościół wie co robi i nie będę ja i mój syn świadkami jego upadku z powodu kawałka lateksu izolującego narządy rozrodcze kobiety i mężczyzny. Bo twarda moralnie religia jest ludziom potrzebna. Właśnie po to, żeby uchronić nas przed relatywizmem w szalonym współczesnym świecie. Ale twardość i konserwatywność nie mogą oznaczać głupoty.
|
Wt kwi 22, 2008 22:52 |
|
 |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Delikatna sprawa. Ja nadal nie rozumiem do końca nauki Kościoła w tej kwestii, ale zawsze tak było, że jak się sprzeciwiałem nauce Kościoła to potem żałowałem bardzo i dlatego wierzę, że to nie jest wyssane z palca. Z drugiej strony chciałbym też to zrozumieć. Myślę, że przyjdzie czas i zrozumiem.
A tak na marginesie: nie wiem czy wiesz, ale przegrałeś coś bardzo ważnego w swoim życiu. Jak by to ujął Brzechwa: zamieniłeś siekierkę na kijek. Zamieniłeś łaskę przebaczenia na dobre samopoczucie wynikające z próżnej dumy. Widzę, że masz sporo oleju w głowie, więc to powinno dać Ci trochę do myślenia.
|
Śr kwi 23, 2008 0:05 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
hitman napisał(a): Zamieniłeś łaskę przebaczenia na dobre samopoczucie wynikające z próżnej dumy.
Nie, nie. Oczywiście jest taki dziecinny odruch, żeby na złość mamie odmrozić sobie uszy. Tu jednak chodzi o coś głębszego.
Ja nie jestem obrażony, a już na pewno nie teraz po latach.
Ja po prostu NADAL nie zmieniłem swoich przekonań. Nie potrafiłbym żałować za taki grzech, przynajmniej w sensie, w jakim dla Kościoła jest to grzechem. Co automatycznie wyklucza mnie z czynnego uczestnictwa w jego życiu.
A poza tym, czy naprawdę uważasz, że mam w związku z tym dobre samopoczucie?
|
Śr kwi 23, 2008 1:06 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Jak to u mnie z gumką na spowiedzi było
niktszczególny napisał(a): Sfera seksualności człowieka jest w nauce Kościoła przesycona jakąś niezdrową przesadą. Witaj
Od Twojej ostatniej spowiedzi upłynęły lata... nie twierdzę, że dziś każdy ksiądz podejmie rozmowę na temat seksualności z wyczuciem i uwzględnieniem odrębnej sytuacji każdego penitenta, ale ogólnie te rozmowy są inne, niż, powiedzmy, dwadzieścia lat tamu, zwłaszcza, gdy się zna naukę Kościoła w sprawie seksualności, sumienia i grzechu.
|
Śr kwi 23, 2008 6:30 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
Rozumiem i wiem, że można lepiej albo gorzej trafić, dziś pewnie lepiej niż kiedyś.
Ale w zasadniczej, poruszanej tu sprawie, nic się nie zmieniło. Nadal pozostaje problem mojego sumienia, niezgodnego z oficjalną nauką KK. Ja naprawdę nie uważam za grzech antykoncepcji stosowanej przez kochających się małżonków, oczywiście z założeniem, że mówimy o ZAPOBIEGANIU a nie PRZERYWANIU. Podobnie nie uważam za grzech jakichkolwiek form współżycia takich ludzi, nie zgadzam się również z potępieniem stosunku przerywanego itp.
Będę złośliwy. Może kiedy już osiągnę wiek, w którym tego rodzaju problemy staną się czysto teoretyczne, moje stanowisko zbiegnie się jakoś ze stanowiskiem Kościoła, którego hierarchowie też w końcu powinni być wyłącznie teoretykami...
|
Śr kwi 23, 2008 8:14 |
|
 |
Hebamme
Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47 Posty: 342
|
A powiedz, czy szukałeś odpowiedzi na pytanie, dlaczego jest to grzechem?
_________________ www.pro-life.org.pl
|
Śr kwi 23, 2008 18:53 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
No tak, oczywiście. Czytałem KKK i odpowiednie fragmenty poważnych watykańskich źródeł.
I, najoględniej mówiąc, zupełnie to do mnie nie przemawia.
(Cały czas powtarzam - w małżeństwie)
|
Śr kwi 23, 2008 20:22 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
 Re: Jak to u mnie z gumką na spowiedzi było
niktszczególny napisał(a): .. Ale moja wiedza i sumienie nigdy nie pozwolą mi wrzucać do jednego worka 2 tabletek: tej którą kobieta zażywa, żeby powstrzymać owulację i tej, którą zażywa żeby zabić kilkukomórkowy zarodek. ....
Nie dotykam tu sprawy antykoncepcji barierowej. Natomiast w kwestii uściślenia: Nawet najnowocześniejsze środki hormonalne wykazują działanie wielokierunkowe i wielofazowe. Owszem jednym z możliwych działań jest hamowanie owulacji. Jednak nie zawsze ta owulacja zostaje zahamowana. Dlatego również te środki wykazują dodatkowo działanie upośledzające rozwój endometrium, aby na wszelki wypadek nie dopuścić do implantacji i rozwoju zarodka.
Stosując ten rodzaj ak nigdy się nie wie z jakiego dokładnie powodu nie ma ciąży. (może to brak owulacji, a może jednak owulacja była i doszło do zapłodnienia......)
|
Cz kwi 24, 2008 11:21 |
|
 |
niktszczególny
Dołączył(a): Wt kwi 22, 2008 18:56 Posty: 649
|
Zgadzam się całkowicie. Do antykocepcji hormonalnej mam poważne zastrzeżenia, również z powodu innych, czasem trudnych do przewidzenia indywidualnych efektów ubocznych wynikających ze zmiany równowagi hormonalnej
|
Cz kwi 24, 2008 15:13 |
|
 |
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
O co chodzi z tym komentarzem Benedykta do encykliki ,,humanae vitae"?
Zainteresowanych odsyłam do bloga Artura Sporniaka.
Tak na marginesie: dlaczego papieże używają takich skomplikowanych slow i teorii.Proponowałabym aby mowa encyklik była,,tak -można ",,nie -nie można"Teraz pół roku różni ,,mysliciele' będą sie zastanawiać , ,co autor miał na myśli."
|
Cz maja 15, 2008 12:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|