Obecność katolika na ślubie cywilnym
Autor |
Wiadomość |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
SweetChild napisał(a): Przecież pisałem, że gdyby wyjaśnili mi powód swojej nieobecności, to zrozumiałbym i nie miałbym pretensji. I piszę właśnie z perspektywy nupturienta - jak ktoś nie przyszedłby na mój ślub, to nie poczułbym się "odrzucony jako człowiek"  A zrywanie przyjaźni z powodu czyjejś nieobecności na ślubie uważam za małostkowość. SweetChild musisz mieć kryształowy charakter...  A mi byłoby przykro, gdyby ktoś mi bliski nie przyszedł na mój ślub cywilny ponieważ to tylko ślub cywilny. Nawet nie z powodu zranionych uczuć, ale dlatego że zasady religijne okazują się silniejsze niż więzy przyjaźni. A to nigdy nie jest normalna sytuacja. W pewnym sensie jest to jednak odrzucenie człowieka, ponieważ nie da się oddzielić samego człowieka od jego postawy i czynów. Niepójście na ślub z powodów czysto światopoglądowych - to jest dopiero małostkowość...
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Śr lip 14, 2010 21:02 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
evoleth napisał(a): SweetChild musisz mieć kryształowy charakter...  Tam zaraz kryształowy, powiedziałbym raczej, że tolerancyjny  evoleth napisał(a): A mi byłoby przykro, gdyby ktoś mi bliski nie przyszedł na mój ślub cywilny ponieważ to tylko ślub cywilny. Nawet nie z powodu zranionych uczuć, ale dlatego że zasady religijne okazują się silniejsze niż więzy przyjaźni. A to nigdy nie jest normalna sytuacja. Mi też pewnie byłoby przykro. Ale jeszcze bardziej przykro byłoby mi, gdyby ktoś przyszedł z przymusu, wbrew swemu sumieniu, tylko dlatego, aby nie robić mi przykrości. A tę pierwszą, mniejszą przykrość potrafiłbym jakoś przeżyć, w końcu już jestem duży  Poza tym piszesz o zasadach religijnych. Ja piszę o zasadach, co do słuszności których delikwent jest święcie przekonany. Na tyle, że postępując wbrew swemu sumieniu, potępiałby sam siebie. evoleth napisał(a): W pewnym sensie jest to jednak odrzucenie człowieka, ponieważ nie da się oddzielić samego człowieka od jego postawy i czynów. Też mnie zastanawia, na jakiej zasadzie oddziela się człowieka od jego czynów. Ale często stosuje się ten zabieg, więc dlaczego nie w tej sytuacji? evoleth napisał(a): Niepójście na ślub z powodów czysto światopoglądowych - to jest dopiero małostkowość... Dlaczego? Czy ktoś nie może być naprawdę przekonany, iż współżycie niesakramentalne jest grzechem ciężkim i prostą drogą do wiecznego potępienia? Nie może być naprawdę przekonany, że uczestnicząc w ceremonii ślubu cywilnego utwierdza małżonków na złej drodze?
|
Cz lip 15, 2010 12:07 |
|
 |
Zoll
Dołączył(a): Pn cze 28, 2010 23:24 Posty: 624 Lokalizacja: Pustynia
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Cytuj: Nie chodziło mi przecież o to, że delikwent ma być doprowadzony siłą przez pańswtowy aparat przymusu. Wybacz, to tylko moja mała ironia stosowana wtedy gdy ktoś argumentuje "masz przecież prawo"  Cytuj: To już było wcześniej omawiane. W skrócie napiszę, że jadał i pijał, ale nigdzie nie jest napisane, że uczestniczył w ceremoniach legalizujących nieprawości. Czy na zakończenie uroczystości kierownik stanu cywilnego ogłasza "może Pan współżyć z panną młodą"? Nupturienci mogli ze sobą (przynajmiej wg prawa - nikt im nie zabraniał, jeżeli skończyli 15 lat, a na pewno jeżeli są pełnoletni i nieubezwłasnowolnieni :> ) współżyć przed zawarciem małżeństwa. Czy tolerowaniem takiego stanu rzeczy byłyby odwiedziny w ich wspólnym mieszkaniu (można powiedzieć - nie odwiedzę mieszkania w którym popełnia się grzech, byłoby to przyzwolenie nań). Co jeżeli za jakiś czas "pójdą po rozum do głowy" i zawrą małżeństwo wg prawa kanonicznego? To już katolik zaaprobuje, tylko czy nupturienci rzeczonego katolika zaproszą :> Co z dzieckiem które narodzi się przed ślubem kościelnym? Ma otrzymać ksywkę np. Jasiu "dziecię grzechu" Kowalski? Już sobie wyobrażam takiego pogadanki "Jesteś grzecznym chłopcem i dobrym katolikiem Jasiu, mimo że poczęto cię i urodzono w grzechu cudzołóstwa".
_________________
 Być wolnym to móc nie kłamać.
|
Cz lip 15, 2010 13:59 |
|
|
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Ja czegoś nie łapię.. Co ma wspólnego seks ze ślubem cywilnym? Ręczę Wam, że nikt (no może ktoś się znajdzie, ale ze świeca go szukać) nie czeka z seksem aż zawrze cywilne małżeństwo. Jeśli ludzie czekają do ślubu - to czekają do kościelnego. Jeśli biorą tylko cywilny, to jest niemal pewne, że bzykają się już od dawna. Dlatego uważam, że ślub cywilny nie ma zupełnie nic wspólnego z początkiem życia w grzechu ciężkim.
|
Cz lip 15, 2010 17:05 |
|
 |
Luxor
Dołączył(a): So cze 26, 2010 11:06 Posty: 26
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
"Jeśli biorą tylko cywilny, to jest niemal pewne, że bzykają się już od dawna." - sam bym lepiej tego nie ujął.
_________________ To, że mam inne zdanie, niż Ty nie oznacza, że Cię nie lubię.
[url]http://demotywatory.pl/1823325/Podwyzki-dla-kazdego[/url]
|
Cz lip 15, 2010 17:39 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Zoll napisał(a): Cytuj: To już było wcześniej omawiane. W skrócie napiszę, że jadał i pijał, ale nigdzie nie jest napisane, że uczestniczył w ceremoniach legalizujących nieprawości. Czy na zakończenie uroczystości kierownik stanu cywilnego ogłasza "może Pan współżyć z panną młodą"? Nupturienci mogli ze sobą (przynajmiej wg prawa - nikt im nie zabraniał, jeżeli skończyli 15 lat, a na pewno jeżeli są pełnoletni i nieubezwłasnowolnieni :> ) współżyć przed zawarciem małżeństwa. A gdzie ja piszę, że nie mogli współżyć przed zawarciem małżeństwa Zoll napisał(a): Czy tolerowaniem takiego stanu rzeczy byłyby odwiedziny w ich wspólnym mieszkaniu (można powiedzieć - nie odwiedzę mieszkania w którym popełnia się grzech, byłoby to przyzwolenie nań). Nie twierdzę, co obiektywnie byłoby tolerowaniem takiego stanu rzeczy. Piszę, że jeśli ktoś jest w swoim sumieniu przekonany, że postąpiłby źle, to nie zamierzam łamać mu kręgosłupa moralnego. O ile oczywiście nie wyrządza krzywdy swoim postępowaniem. Klasyka liberalizmu  Zoll napisał(a): Co jeżeli za jakiś czas "pójdą po rozum do głowy" i zawrą małżeństwo wg prawa kanonicznego? To już katolik zaaprobuje, tylko czy nupturienci rzeczonego katolika zaproszą :> Ich prawo  nie zapraszać. Przecież ja nie postuluję, że nikt nie powinien się obrażać na rzeczonego katolika. Po prostu ja bym się nie obraził i zaprosił. Chociaż nieskromnie przyznam, że czułbym się bardziej tolerancyjny od tych, którzy by się obrazili i nie zaprosili. Zoll napisał(a): Co z dzieckiem które narodzi się przed ślubem kościelnym? Ma otrzymać ksywkę np. Jasiu "dziecię grzechu" Kowalski? Już sobie wyobrażam takiego pogadanki "Jesteś grzecznym chłopcem i dobrym katolikiem Jasiu, mimo że poczęto cię i urodzono w grzechu cudzołóstwa". Nie, to już tylko Twoja ekstrapolacja  Szarotka napisał(a): Dlatego uważam, że ślub cywilny nie ma zupełnie nic wspólnego z początkiem życia w grzechu ciężkim. Nikt nie twierdzi (a przynajmniej ja nie twierdzę i nie zauważyłem, aby ktoś twierdził), że ślub cywilny jest początkiem życia w grzechu ciężkim przeciw VI przykazaniu. Jest jednak formalizacją tego stanu i jego utwierdzeniem. Nie twierdzę też, że moim zdaniem ślub cywilny na tyle istotnie zmniejsza szanse na zejście z drogi grzechu, aby nieobecność katolika w USC była wskazana. Piszę jedynie, że jeśli ktoś inny uważa przeciwnie, to jestem w stanie go zrozumieć (w znaczeniu nie obrażać się o to).
|
Cz lip 15, 2010 18:26 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
SweetChild napisał(a): Tam zaraz kryształowy, powiedziałbym raczej, że tolerancyjny  Szkoda że wybiórczo tolerancyjny. Cytuj: Mi też pewnie byłoby przykro. Ale jeszcze bardziej przykro byłoby mi, gdyby ktoś przyszedł z przymusu, wbrew swemu sumieniu, tylko dlatego, aby nie robić mi przykrości. A tę pierwszą, mniejszą przykrość potrafiłbym jakoś przeżyć, w końcu już jestem duży  Łatwo się teoretyzuje. Prawda jest taka że w własne dobro stawiamy na pierwszym miejscu, zwłaszcza gdy chodzi o bardzo ważną dla nas rzecz, jaką na pewno jest ślub. Cytuj: Poza tym piszesz o zasadach religijnych. Ja piszę o zasadach, co do słuszności których delikwent jest święcie przekonany. Na tyle, że postępując wbrew swemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Bez przesady. Nikt normalny nie stoi przed takim dylematem w obliczu ślubu cywilnego przyjaciół. Jeśli ktoś potępiłby siebie z powodu obecności na takim ślubie, oznacza to że ma spory problem ze swoja religijnością. Taka postawa nie ma nic wspólnego z miłością Boga i miłością bliźniego. Cytuj: Czy ktoś nie może być naprawdę przekonany, iż współżycie niesakramentalne jest grzechem ciężkim i prostą drogą do wiecznego potępienia? Nie może być naprawdę przekonany, że uczestnicząc w ceremonii ślubu cywilnego utwierdza małżonków na złej drodze?
Można być o tym przekonanym. Utwierdzanie kogoś w grzechu? Nie. Sadzę, że to co ty myślisz ma mały wpływ na tego, kto bierze ślub cywilny. A obecność na tej uroczystości nie musi być równoznaczne z akceptowaniem sposobu życia tej pary. Zawsze można powiedzieć: nie zgadzam się z tym co robicie, ale jesteście mi bliscy, życzę wam szczęścia i dlatego tu jestem.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Cz lip 15, 2010 18:30 |
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Cytuj: Czy ktoś nie może być naprawdę przekonany, iż współżycie niesakramentalne jest grzechem ciężkim i prostą drogą do wiecznego potępienia? Nie może być naprawdę przekonany, że uczestnicząc w ceremonii ślubu cywilnego utwierdza małżonków na złej drodze? Może, ale przecież grzechem jest cudzołóstwo a nie ślub.
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Cz lip 15, 2010 18:54 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
evoleth napisał(a): Szkoda że wybiórczo tolerancyjny. Dlaczego wybiórczo? Pytam serio i liczę na konstruktywną krytykę. evoleth napisał(a): Łatwo się teoretyzuje. Prawda jest taka że w własne dobro stawiamy na pierwszym miejscu, zwłaszcza gdy chodzi o bardzo ważną dla nas rzecz, jaką na pewno jest ślub. Pewnie że tak, ale przecież nieobecność jednego z gości nie oznacza, że ślub się nie odbędzie. Natomiast uważam, że moje dobro polegające na maksymalnej frekwencji zaproszonych gości nie jest ważniejsze niż prawo znajomych do postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami. Teoretyzuję, ale jestem naprawdę mocno przekonany, że wolałbym przeboleć czyjąś absencję niż mieć na sumieniu jego wyrzuty sumienia. evoleth napisał(a): Bez przesady. Nikt normalny nie stoi przed takim dylematem w obliczu ślubu cywilnego przyjaciół. Jeśli ktoś potępiłby siebie z powodu obecności na takim ślubie, oznacza to że ma spory problem ze swoja religijnością. Taka postawa nie ma nic wspólnego z miłością Boga i miłością bliźniego. Ja nie mam pojęcia, ile wspólnego ma taka postawa z miłością Boga i miłością bliźniego. Dlatego jej nie oceniam, tak jak nie oceniam zawierania ślubu cywilnego. Niech Bóg ma co robić na Sądzie Ostatecznym  Ale nawet jeśli jest to nienormalne, to uważam, że dość nieszkodliwe. Dlatego uważam, że nie miałbym problemów z tolerancją dla tego dziwactwa. Podobnie, jeśli ktoś nie chce zaprosić na ślub kościelny osoby, która nie była na jego ślubie cywilnym, to też uważam, że ma do tego prawo. Chociaż odbieram to jako nietolerancyjność dla fundamentalizmu religijnego, to jednak też bym się nie obraził. evoleth napisał(a): Można być o tym przekonanym. Utwierdzanie kogoś w grzechu? Nie. Sadzę, że to co ty myślisz ma mały wpływ na tego, kto bierze ślub cywilny. A obecność na tej uroczystości nie musi być równoznaczne z akceptowaniem sposobu życia tej pary. Zawsze można powiedzieć: nie zgadzam się z tym co robicie, ale jesteście mi bliscy, życzę wam szczęścia i dlatego tu jestem. Można. Przecież nie twierdzę że nieobecność katolika na ślubie cywilnym jest postawą słuszną, ani tym bardziej jedynie słuszną. Prywatnie nie zgadzam się z nią, nie zamierzam stosować, ale też nie uważam z szkodliwą na tyle, aby nie można było jej tolerować. Daniel86 napisał(a): Cytuj: Czy ktoś nie może być naprawdę przekonany, iż współżycie niesakramentalne jest grzechem ciężkim i prostą drogą do wiecznego potępienia? Nie może być naprawdę przekonany, że uczestnicząc w ceremonii ślubu cywilnego utwierdza małżonków na złej drodze? Może, ale przecież grzechem jest cudzołóstwo a nie ślub. Ale ślub cywilny utwierdza małżonków na drodze cudzołóstwa. Oczywiście to tylko moje zdanie, a nie żadna obowiązująca wykładnia. Myślę jednak, że podobnie zdanie ma osoba, która nie chce uczestniczyć w ceremonii w USC.
|
Pt lip 16, 2010 11:11 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Czy wg Ciebie, SweetChild, osoba nie spełniająca warunków ślubu kościelnego (np. nie chcąca mieć dzieci - w ogóle), powinna do śmierci (lub do zmiany poglądów) żyć samotnie (choć znalazła miłość swojego życia i np. chce, żeby ów miłość mogła się z nią wspólnie rozliczać z podatków, dziedziczyć po niej itd..)? Czy też lepiej, żeby skłamała i wzięła ślub w kościele?
My bierzemy teraz szybki ślub cywilny (kościelny w przyszłym roku). Swoim katolickim przyjaciołom postanowiliśmy w ogóle o nim nie mówić.
|
Pt lip 16, 2010 17:50 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Parafrazując Voltaire'a („Nienawidzę Twoich poglądów, ale oddałbym życie za Twoje prawo do ich głoszenia”) napisałbym: Poglądy prezentowane przez AHAWĘ są mi obce, ale bronię jego prawa do ich głoszenia i manifestowania (np. poprzez nieobecność na ślubie cywilnym).
Osobiście nie bojkotowałem ani nie zamierzam bojkotować niczyjego ślubu cywilnego. Nie chciałbym też brać na siebie odpowiedzialności za udzielanie rad w sytuacjach podobnych do Twojej, Szarotko. Nie słyszę nieomylnego głosu Ducha Świętego i mam dość dylematów moralnych w swoim życiu, więc nie czuję się uprawniony do pouczania innych. Nie jestem też przekonany, jakie jest stanowisko KK w takim wypadku.
Na koniec pozwolę sobie po raz kolejny zauważyć, że zdecydowana większość katolików wypowiadających się w tym wątku nie podziela poglądów AHAWY. Być może więc Wasi katoliccy przyjaciele liczbie stawiliby się na uroczystości w USC.
|
So lip 17, 2010 16:42 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Wiesz SweetChild, chyba za bardzo starasz się być w porządku wobec wszystkich dookoła i jest w tym jakiś fałsz. Tak to odbieram. Tolerancja to przereklamowane słowo i zdecydowanie za blisko mu do obojętności. Ja bym wolała żebyśmy rozmawiali o szacunku i zrozumieniu, nie o tolerancji. Tolerować można zakładanie skarpetek do sandałów. Ale czyjeś poglądy i decyzje życiowe...? Jakoś mi to nie pasuje. Co do fundamentalizmu religijnego - uważam że staje on się zbyt często przyczyną potępienia i odrzucania człowieka z powodów nieprzestrzegania zasad religijnych. I w takiej formie jestem mu przeciwna. Nie mieszając w to tolerancji.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
So lip 17, 2010 20:26 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
SweetChild napisał(a): Na koniec pozwolę sobie po raz kolejny zauważyć, że zdecydowana większość katolików wypowiadających się w tym wątku nie podziela poglądów AHAWY. Być może więc Wasi katoliccy przyjaciele liczbie stawiliby się na uroczystości w USC. Nie zapraszamy żadnych gości (ani katolickich, ani żadnych innych) poza rodzicami i rodzeństwem. Po prostu reszcie świata powiemy, że wzięliśmy teraz ślub cywilny, a szczególnie gorliwym katolikom (mamy też takich znajomych) o tym nie powiemy. 
|
N lip 18, 2010 23:47 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
evoleth napisał(a): Wiesz SweetChild, chyba za bardzo starasz się być w porządku wobec wszystkich dookoła i jest w tym jakiś fałsz. Tak to odbieram. Po prostu jeśli uważam jakieś zachowanie za nieszkodliwe, to staram się je tolerować, nawet jeśli mi się nie podoba. Nie wydaje mi się, że to zbyt wiele. Ale oczywiście masz prawo do własnego odbioru ( "jest w tym jakiś fałsz") i chociaż się z nim nie zgadzam, to się nie obrażę  evoleth napisał(a): Tolerancja to przereklamowane słowo i zdecydowanie za blisko mu do obojętności. Ja bym wolała żebyśmy rozmawiali o szacunku i zrozumieniu, nie o tolerancji. Tolerować można zakładanie skarpetek do sandałów. Ale czyjeś poglądy i decyzje życiowe...? Jakoś mi to nie pasuje. Szacunek i zrozumienie to co innego niż tolerancja. Moja logika jest trójstanowa: 1. akceptacja (szacunek i zrozumienie) dla zachowań i poglądów, które uważam za słuszne 2. tolerancja dla poglądów, które uważam za nieszkodliwe 3. brak tolerancji dla poglądów, które uważam za szkodliwe evoleth napisał(a): Co do fundamentalizmu religijnego - uważam że staje on się zbyt często przyczyną potępienia i odrzucania człowieka z powodów nieprzestrzegania zasad religijnych. I w takiej formie jestem mu przeciwna. Nie mieszając w to tolerancji. Dla mnie odrzucenie człowieka z powodów nieprzestrzegania zasad religijnych to za niska szkodliwość czynu, aby nie tolerować fundamentalizmu religijnego. Co innego ekstremizm, czyli zabijanie grzeszników, niewiernych, dokonywanie zamachów terrorystycznych itp. Temu też jestem przeciwny i przyznaję, że nie wyobrażam sobie przyjaźni z ekstremistami (podpada pod punt 3. mojego wyliczenia).
|
Pn lip 19, 2010 18:48 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
SweetChild napisał(a): Dla mnie odrzucenie człowieka z powodów nieprzestrzegania zasad religijnych to za niska szkodliwość czynu, aby nie tolerować fundamentalizmu religijnego. W takim razie tu się różnimy. Dla mnie postawienie zasad religijnych ponad dobrem drugiego człowieka jest złem. I świadczy o kompletnym niezrozumieniu nauki Chrystusa. O "szkodliwości" mogłabym podyskutować. Najsmutniejsze jest to że taki fundamentalista szkodzi sam sobie, ponieważ religia (a nie Bóg) daje mu poczucie tożsamości i wyższości nad innymi ludźmi. To straszne zaślepienie.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
Pn lip 19, 2010 19:24 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|