
Re: Co wolno z własną żoną [dozwolone od lat 18]
Witam!
Może lepiej zapytać czego nie wolno.
1. Po co małżeństwo?
- Aby przedłużyć rodzaj ludzki i przysporzyć nowych dusz
- Pobierają się ci co się kochają (przynajmniej tak powinno być w naszej kulturze) chociaż znane są przypadki że pobierali się bo tak ich rodzice zadecydowali. I hierarchia kościelna takie związki błogosławiła. Teraz jest to powód do unieważnienia małżeństwa.
- Aby usankcjonować prawnie kwestie związane z odpowiedzialnością za dzieci
i ich wychowanie.
- Małżeństwo w żadnym wypadku nie zostało ustanowione w celu zaspokajania popędu seksualnego raczej jest następstwem istnienia tego popędu i konsekwencji jakie za sobą niesie.
- Gdyby nie było popędu seksualnego większość zwierzątek by dawno wyginęła i ludzie też.
- Gdyby nie małżeństwo nie było by też społeczeństw.
2. Kiedy można mówić, że zaistniało małżeństwo?
- kiedy dwie osoby różnej płci publicznie w obecności kapłana składają przed Bogiem ślub.
3. Czy konieczne jest aby małżonkowie się kochali?
- Wnioskując z przepisów prawa kościelnego miłość nie jest istotna
Ważne jest: aby chcieli mieć potomstwo, nie byli pijakami narkomanami itd. godzili się na chrześcijańskie wychowanie dzieci, nie podejmowali decyzji o ślubie pod presją.
(przecież nikt nie dostanie unieważnienia małżeństwa dlatego że żona czy mąż już nie kocha)
Wracajmy jednak powoli do tematu tego wątku.
Co wolno z własną żoną ?
A ja postawię w tym miejscu jeszcze kilka pytań.
A kto może wam coś zabronić jeśli nie wyrządzacie innym i sobie krzywdy?
Czy przepisy są ważniejsze od miłości?
Po co istnieje miłość? (tutaj oczywiście można by wyróżniać różne rodzaje miłości)
Czy Pismo Święte mówi coś na ten temat co wolno z własną żoną?
A może teraz wszyscy strażnicy "moralności" odpowiedzą na pytanie jakie przykazanie jest najważniejsze?
Mnie uczyli że przykazanie miłości i że miłość jest najważniejsza.
Więc teraz pytam kto i jakim prawem wprowadził jakieś warunki? Możesz kochać żonę ale... tego nie możesz tamtego nie możesz bo ? Ano właśnie wszyscy "prawodawcy" uczepili się jednego fragmentu Biblii mówiącej o tym, że Żyd który miał wypełniać wówczas obowiązujące prawo nakazujące mu spłodzić potomstwo w przypadku śmierci jego brata nie chciał mieć dzieci z wdową po swoim bracie. Jeśli tak rygorystycznie chodziło by o to że nie dopuszczalne są inne metody kontaktów cielesnych to pewnie prawo żydowskie by to ujęło. W tym jednak konkretnym przypadku chodzi przecież o to że nie chciał mieć dzieci , a nie o to, że obcował z wdową.
Jeśli tak uparcie trzymamy się tego prawa to trzeba by teraz zweryfikować nauczanie Kościoła i powiedzieć wprost, że to nie miłość jest konieczna do zawarcia małżeństwa tylko nakaz prawa, rodziców których trzeba słuchać itp. No bo jak można stosować prawo wybiórczo.
Cała sfera erotyczna w prawie kościelnym jest mocno pokręcona. Z jednej strony miłość jest najważniejsza ,a z drugiej określa się co można, a czego nie.
Z jednej strony mówi się, że stosunki małżeńskie muszą być ukierunkowane na przekazywanie życia ,a z drugiej strony podaje się sposoby zapobiegania ciąży (oczywiście naturalne).
To może by się wreszcie zdecydować czy małżonkowie są maszynkami do przekazywania życia czy mają się jednak kochać. Czy Pan Bóg dał mi popęd seksualny tylko aby doprowadzić do prokreacji czy może jeszcze aby dzielić się swoim ciałem z ukochana osobą, by sprawiać sobie przyjemność? A może od razu powiedzieć, że przyjemność tylko w dni płodne bo wtedy jest duża szansa na spełnienie woli Bożej czyli na zapłodnienie. Teraz przecież to nie jest problem tak jak to było jeszcze z 200 czy 100 lat temu aby określić kiedy kobieta jest gotowa do zapłodnienia.
Jeśli tak rygorystycznie Kościół podchodzi do tematu co wolno z żoną to jak wyjaśnić zgodę na zawieranie małżeństwa przez pary które z definicji nie mogą mieć dzieci. Toż przecież oni cały czas będą grzeszyć.
Dlatego uważam ,że wszelkie próby określania co wolno mi z żoną w łóżku a czego nie są chore.
Żonę mam kochać, a żona mnie i tyle (patrz treść przysięgi małżeńskiej)
Jeśli miłość będzie między małżonkami wówczas niech nikogo nie boli głowa o trwałość małżeństwa, wychowanie dzieci, a tym bardziej o to co robią w łóżku.
Skoro Kościół tak bardzo troszczy się o stosunki małżeńskie to dlaczego nie głosi, że jeśli małżonek nie kocha żony czy męża to popełnia grzech ciężki bo przecież łamie przysięgę i nie może przystąpić do komunii. Jakoś dziwnym trafem to nie jest najważniejsze, a ustalenie czy nie uprawiają seksu oralnego bo jeśli tak to grzeszą ciężko gdyż zagrażają miłości i jedności rodziny i w ogóle są zboczeńcami seksualnymi.
Z naturalnych powodów nie można oczywiście poprzeć antykoncepcji która z natury rzeczy ingeruje w funkcjonowanie organizmu czyli nie jest zgodna z funkcjonowaniem organizmu jaki otrzymaliśmy od Stwórcy. I to powinno być jedyne ograniczenie, aby ludzie nie próbowali poprawiać Pana Boga.
Pozdrawiam
Po dłuższej nieobecności na Forum