Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 16:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37 ... 84  Następna strona
 NPR a antykoncepcja 
Autor Wiadomość
Post 
E...Szalony, w ogóle nie odpowiedziałeś na moje pytania. Liczyłam raczej na wyjaśnienie dlaczego tak jest, a nie tylko na lakoniczne odpowiedzi.

A pytanie 3 to w ogóle uciąłeś w połowie zdania (a właściwie słowa) przez co zupełnie zmieniłeś sens.

Może ktoś inny zna odpowiedzi?

Cytuj:
PS. Wg. mnie NPR jest metoda naturalna. Bog tak stworzyl kobiete, ze ma dni plodne, i nie. I NPR daje mozliwosc wykorzystania tego faktu. Inna antykoncepcje uznaje za grzech - ingerujemy w to, co zostalo stworzone, zmieniajac "bieg wydarzen". Przy NPR tylko wykorzystujemy nature, nie probujemy nic zmienic.


W wielu sprawach ingerujemy w naturalny porządek rzeczy, jak choćby w całej medycynie (przeszczepy, operacje, transfuzje, szczepionki). Czy to wszystko nie jest złem, przecież burzy naturalny porządek rzeczy? To, że coś nie jest naturalne nie oznacza od razu że jest złe. A co z komfortem psychicznym kobiety? Czy ktoś o tym pomyślał? Czy jest to tak nieistotne dla Was, że nie warto się tym zajmować?

I jeszcze jedno pytanie: co z kobietami, które na seks mają ochotę tylko w dni płodne? A chyba takich jest większość! Czy mają się zaspokajać w inne dni w imię natury? Jest to dość wygodne z punktu widzenia mężczyzny, ale doprawdy dość niesprawiedliwe...


Wt sie 29, 2006 22:23
Post 
Nie zajmowalem sie nigdy ta sprawa, ani nie czytalem dokumentow Kosciola, na ten temat, bo do slubu (raczej nie wybiore kaplanstwa) mi jeszcze dosc daleko :-)

A pytanie specjalnie ucialem w polowie zdania, bo na pierwsza polowe udzielilbym juz innej odpowiedzi :P


Wt sie 29, 2006 22:35
Post 
EDIT: Co do ingerowania w nature - ja po prostu tak to sobie tlumacze. Wez pod uwage, ze robiac przeszczep ratujemy czyjes zycie lub zdrowie, a stosujac antykoncepcje robimy do tla przyjemnosci wspolzycia.

[...] - angua


Wt sie 29, 2006 22:38

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
szalony napisał(a):
Gdy kobieta bierze (leczniczo) pigulki hormonalne, moze wspolzyc z mezem. Ktos niedawno o to pytal, a odpowiedz byla potwierdzona chyba jakims cytatem.

Paweł VI Humanae vitae, 15

Cytuj:
Bo mimo, że to historia to wciąż popularna jest ta metoda w tym zacofanym kraju.


Słowa te napisała caroline, ja ją cytowałem.


Śr sie 30, 2006 6:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Rita napisał(a):
I pytanie nieco niezwiązane z tematem: ile przypada dni, w których można się bezpiecznie kochać z partnerem stosując NPR (wliczając robienie jednodniowej przerwy z uwagi na wygląd śluzu po stosunku) zakładając regularne miesiączki? Chciałabym usłyszeć odp. od osób, które w praktyce stosują tą metodę, o ile jest tu taka osoba.

Z góry dziękuję za odpowiedzi na nurtujące mnie pytania


To zależy
- jaki jest cykl
- jaką metodę stosujesz.

Metoda objawowo-termiczna:
Niepłodnośc przedowulacyjna (względna) współżycie co drugi dzień
http://embrion.pl/npr/poczatek.htm#przyklady
Niepłodnośc poowulacyjna 10 - 14 dni, w zależności od dlugości fazy lutealnej. Czasem wychodzi dzień mniej, np. gdy temp. rośnie powoli. Pierwszy "dzień" to tylko wieczór, potem bez ograniczeń.


Śr sie 30, 2006 6:55
Zobacz profil
Post NPR a antykoncepcja
Krzysztof_J napisał(a):
Katolicy "mają" przeciwko konsumpcjonizmowi a nie konsumpcji. Dobrze byłoby te dwie rzeczy rozróżnić.
Jaką alternatywę? Rozsądek we wszystkim, również w konsumowaniu dóbr. Nie jest dobre konsumowanie wszystkiego, co jest w zasięgu i bezrefleksyjne pożądanie tego co nie jest w bezpośrednim zasięgu. Błędne jest założenie, że wszystko, co jest promowane w tzw. "przekaziorach" jest dobre.


Zacznijmy od definicji, żeby uniknąć gadania typu : „ja o niebie, ty o niebie”

Konsumpcjonizm to postawa polegająca na nieusprawiedliwionej (rzeczywistymi potrzebami oraz kosztami ekologicznymi, społecznymi czy indywidualnymi) konsumpcji dóbr materialnych i usług ; wg http://pl.wikipedia.org
Dobrze byłoby sobie przypomnieć hierarchię potrzeb (ang. needs hierarchy) – w psychologii – sekwencja potrzeb od najbardziej prymitywnego poziomu potrzeb podstawowych do potrzeb wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych.
Większość z nas pamięta jeszcze piramidę potrzeb Abrahama Maslowa i zasadę, że DOPIERO po zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych (najniższy poziom, jedzenie, woda, tlen, potrzeby seksualne, brak napięcia) gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka – możemy wejść na wyższy poziom.
Dla porządku powiem, że na szczycie piramidy znajdują się potrzeby duchowe czyli samotranscendencja.
Czyli cała dyskusja prowadzona na tym wątku nie bardzo trzyma się kupy – bijecie pianę przez 33 strony, zamiast zrobić jasny, prosty i logiczny wywód, który brzmi tak –
DOPIERO PO ZASPOKOJENIU POTRZEB SEKSUALNYCH CZŁOWIEKA MOŻNA POMYŚLEĆ O CZYMŚ DUCHOWYM, A NIE NA ODWRÓT.
Większość, a cechują w tym Moderatorzy budują dom od dachu i idą pod prąd; czy to jest jakieś nowe odkrycie naukowe?
Oczywiście zawzięci katolicy mają coś takiego w genach, że umartwianie się przedkładają nad normalne życie, tzw. perlisty śmiech to dla nich puste pojęcie. Przykładem może być Roman Giertych, konia z rzędem temu, kto go widział uśmiechniętego; może to natłok myśli, które buzują pod tą czachą, sprawa raczej dla medyków.
Przechodząc do tematu wątku – moje subiektywne zdanie – jednemu wystarczy częstotliwość współżycia, które daje NPR, drugiemu nie i musi się podeprzeć antykoncepcją. Od razu pewnie posypią się gromy i krucjata nawracania mnie na jedynie słuszne tory, przytoczę głos któregoś z Apostołów, który mniej więcej tak rzekł: jeżeli skłamałem w dobrej wierze i dla Pana, będzie mi to wybaczone. Jeżeli człowiek zaspokoi te podstawowe potrzeby to pomyśli o bezpieczeństwie, przynależności, potrzebach poznawczych, estetycznych i samorealizacji.
A zawzięci katolicy z uporem godnym lepszej sprawy bronią „skompromitowanego” w szerokim odczuciu społecznym NPR i oczekują, że większość, ba wszyscy będą bili brawo?!
Najprostszy przykład z życia, ktoś już tu opisywał, nieuprzejme kobiety – urzędniczkę, panienkę na poczcie, które nie zostały zaspokojone seksualnie i teraz odgrywają się na Bogu ducha winnych petentach czy klientach. A jak mogły zostać zaspokojone, jeżeli mąż po tak długim poście czynił swą powinność raptem ok. 1 minuty bądź miał kłopoty z postawieniem kaprala na baczność? Wiem, że kobiety to gorszy gatunek (rozwinę ten temat kiedyś), ale w końcu to też człowiek i też chciałaby mieć coś od życia.
Dla porządku podam, że konsumpcja w mikroekonomii to zużywanie posiadanych dóbr w celu bezpośredniego zaspokojenia ludzkich potrzeb, które wpływa na poziom odnoszonej przez konsumenta użyteczności.

W makroekonomii konsumpcja to wydatki gospodarstw domowych na zakup dóbr. W tym znaczeniu wyróżniamy konsumpcję autonomiczną i dodatkową. Konsumpcja autonomiczna jest niezależna od dochodów, stanowi ona - oczywiście według subiektywnej oceny danego konsumenta - niezbędne minimum, zapewniające egzystencję. Konsumpcja dodatkowa jest natomiast uwarunkowana wysokością dochodów, oznacza wydatki na dobra, które nie są niezbędne do życia.
Alternatywą dla konsumpcji dodatkowej jest oszczędzanie, czyli przeznaczanie pieniędzy na konsumpcję w przyszłości.
Reasumując, różnica między konsumpcją a konsumpcjonizmem dla jednostki (zaczerpnięte z R. Giertycha) jest płynna i daleko nam jeszcze do USA (cesarza konsumpcji), więc bez nadmiernych obaw. Nie muszę dodawać, że konsumpcja jest motorem napędzającym gospodarkę i trzeba wybrać – Bangladesz czy raczej Grecja (jesteśmy za nią o 30 lat wstecz w rozwoju gospodarczym). Miłych wyborów życzę!


Śr sie 30, 2006 8:42

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
szalony napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Z drugiej strony stosowanie prezerwatyw obłożone jest oficjanie karą wiecznego potępienia


A to kto niby powiedzial ?? :shock: Kosciol nie wskazuje, czy ktos jest wiekuiscie potepiony (nawet gdy mowa o Judaszu). Poza tym nie moze taka kara nikogo oblozyc. To jest sprawa miedzy Bogiem a dusza zmarlego, i prawa nie nalezy do tego mieszac


Dlatego nie pisałem, że osoba stosująca prezerwatywy będzie potępiona. Natomiast zgodnie z oficjanym stanowiskiem KK stosowanie prezerwatyw jako czyn jest obłożone sankcjami przewidzianymi dla grzechu ciężkiego, czyli karą wiecznego potępienia.


Śr sie 30, 2006 10:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41
Posty: 471
Post 
rozalka napisał(a):
NPR jest skuteczna o czym mogą zaświadczyć małżeństwa, które od lat je praktykują.


Przykro mi, ja nie mogę zaświadczyć. NPR stosujemy od prawie 20 lat, ale z czwórki moich dzieci, dwoje poczęło się ze zbliżeń w I fazie. NPR ma bardzo dobry wskaźnik teoretyczny, gorzej w praktyce. I faza to ruletka, zwana przez złośliwców watykańską ;) Rozwiązaniem jest ograniczenie współżycia tylko do III fazy, co oznacza w praktyce bulimię seksualną - 3 tygodnie ścisłego postu, a potem tydzień obżerania się na zapas. Ani to zdrowe, ani przyjemne, ani naturalne.


Śr sie 30, 2006 10:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41
Posty: 471
Post 
mateola napisał(a):
Niepłodnośc poowulacyjna 10 - 14 dni, w zależności od dlugości fazy lutealnej. Czasem wychodzi dzień mniej, np. gdy temp. rośnie powoli. Pierwszy "dzień" to tylko wieczór, potem bez ograniczeń.


Szczęściara z Ciebie, moja żoneczka ma fazę lutelaną o długości 10.9 dnia - średnia z ostatniego roku - licząc od pierwszego dnia podwyższonej. Z tego wynika, że faza niepłodności poowulacyjnej trwa od 8 do 9 dni.


Śr sie 30, 2006 11:13
Zobacz profil
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Cytuj:
Bo mimo, że to historia to wciąż popularna jest ta metoda w tym zacofanym kraju.


Słowa te napisała caroline, ja ją cytowałem.


Sorry, omsnelo mi sie ;)


Śr sie 30, 2006 12:01
Post Re: NPR a antykoncepcja
franek1310 napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Katolicy "mają" przeciwko konsumpcjonizmowi a nie konsumpcji. Dobrze byłoby te dwie rzeczy rozróżnić.
Jaką alternatywę? Rozsądek we wszystkim, również w konsumowaniu dóbr. Nie jest dobre konsumowanie wszystkiego, co jest w zasięgu i bezrefleksyjne pożądanie tego co nie jest w bezpośrednim zasięgu. Błędne jest założenie, że wszystko, co jest promowane w tzw. "przekaziorach" jest dobre.


Zacznijmy od definicji, żeby uniknąć gadania typu : „ja o niebie, ty o niebie”

Konsumpcjonizm to postawa polegająca na nieusprawiedliwionej (rzeczywistymi potrzebami oraz kosztami ekologicznymi, społecznymi czy indywidualnymi) konsumpcji dóbr materialnych i usług ; wg http://pl.wikipedia.org
Dobrze byłoby sobie przypomnieć hierarchię potrzeb (ang. needs hierarchy) – w psychologii – sekwencja potrzeb od najbardziej prymitywnego poziomu potrzeb podstawowych do potrzeb wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych.
Większość z nas pamięta jeszcze piramidę potrzeb Abrahama Maslowa i zasadę, że DOPIERO po zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych (najniższy poziom, jedzenie, woda, tlen, potrzeby seksualne, brak napięcia) gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka – możemy wejść na wyższy poziom.
Dla porządku powiem, że na szczycie piramidy znajdują się potrzeby duchowe czyli samotranscendencja.
Czyli cała dyskusja prowadzona na tym wątku nie bardzo trzyma się kupy – bijecie pianę przez 33 strony, zamiast zrobić jasny, prosty i logiczny wywód, który brzmi tak –
DOPIERO PO ZASPOKOJENIU POTRZEB SEKSUALNYCH CZŁOWIEKA MOŻNA POMYŚLEĆ O CZYMŚ DUCHOWYM, A NIE NA ODWRÓT.
Większość, a cechują w tym Moderatorzy budują dom od dachu i idą pod prąd; czy to jest jakieś nowe odkrycie naukowe?
Oczywiście zawzięci katolicy mają coś takiego w genach, że umartwianie się przedkładają nad normalne życie, tzw. perlisty śmiech to dla nich puste pojęcie. Przykładem może być Roman Giertych, konia z rzędem temu, kto go widział uśmiechniętego; może to natłok myśli, które buzują pod tą czachą, sprawa raczej dla medyków.
Przechodząc do tematu wątku – moje subiektywne zdanie – jednemu wystarczy częstotliwość współżycia, które daje NPR, drugiemu nie i musi się podeprzeć antykoncepcją. Od razu pewnie posypią się gromy i krucjata nawracania mnie na jedynie słuszne tory, przytoczę głos któregoś z Apostołów, który mniej więcej tak rzekł: jeżeli skłamałem w dobrej wierze i dla Pana, będzie mi to wybaczone. Jeżeli człowiek zaspokoi te podstawowe potrzeby to pomyśli o bezpieczeństwie, przynależności, potrzebach poznawczych, estetycznych i samorealizacji.
A zawzięci katolicy z uporem godnym lepszej sprawy bronią „skompromitowanego” w szerokim odczuciu społecznym NPR i oczekują, że większość, ba wszyscy będą bili brawo?!
Najprostszy przykład z życia, ktoś już tu opisywał, nieuprzejme kobiety – urzędniczkę, panienkę na poczcie, które nie zostały zaspokojone seksualnie i teraz odgrywają się na Bogu ducha winnych petentach czy klientach. A jak mogły zostać zaspokojone, jeżeli mąż po tak długim poście czynił swą powinność raptem ok. 1 minuty bądź miał kłopoty z postawieniem kaprala na baczność? Wiem, że kobiety to gorszy gatunek (rozwinę ten temat kiedyś), ale w końcu to też człowiek i też chciałaby mieć coś od życia.
Dla porządku podam, że konsumpcja w mikroekonomii to zużywanie posiadanych dóbr w celu bezpośredniego zaspokojenia ludzkich potrzeb, które wpływa na poziom odnoszonej przez konsumenta użyteczności.

W makroekonomii konsumpcja to wydatki gospodarstw domowych na zakup dóbr. W tym znaczeniu wyróżniamy konsumpcję autonomiczną i dodatkową. Konsumpcja autonomiczna jest niezależna od dochodów, stanowi ona - oczywiście według subiektywnej oceny danego konsumenta - niezbędne minimum, zapewniające egzystencję. Konsumpcja dodatkowa jest natomiast uwarunkowana wysokością dochodów, oznacza wydatki na dobra, które nie są niezbędne do życia.
Alternatywą dla konsumpcji dodatkowej jest oszczędzanie, czyli przeznaczanie pieniędzy na konsumpcję w przyszłości.
Reasumując, różnica między konsumpcją a konsumpcjonizmem dla jednostki (zaczerpnięte z R. Giertycha) jest płynna i daleko nam jeszcze do USA (cesarza konsumpcji), więc bez nadmiernych obaw. Nie muszę dodawać, że konsumpcja jest motorem napędzającym gospodarkę i trzeba wybrać – Bangladesz czy raczej Grecja (jesteśmy za nią o 30 lat wstecz w rozwoju gospodarczym). Miłych wyborów życzę!


1mo: Katolicy maja swiete prawo postepowac zgodnie ze swoimi zasadami, i nie zmusisz ich do ich zmiany.

2do: Wiara wymaga. A chyba nie na tym polega zycie, zeby sie najesc, wyzyc seksualnie, i jest OK (przynajmniej w rozumieniu katolikow).

3tio: Wiara jest sie w stanie przezwyciezyc wszelkie potrzeby, nawet te absolutnie podstawowe.


Śr sie 30, 2006 12:06

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Rita napisał(a):
1.Czy więc niewspółżycie, wtedy, kiedy Bóg chce aby poczęło się dziecko nie jest grzechem. Tymbardziej że kobieta wie, że jest płodna?


I tak i nie. Jeśli rodzina ma potencjał, aby dobrze przyjąć i wychować (kolejne) dziecko, ale unika współżycia w dni płodne, to podpada to pod paragraf "mentalność antykoncepcyjna" i jest grzechem.

Rita napisał(a):
2.Jeżeli obie metody: NPR i prezerwatywy są powiedzmy tak samo skuteczne, albo nawet NPR jest bardziej skuteczną metodą, to czy nie jest automatycznie większym grzechem. Przecież następuje jeszcze skuteczniejsze zamknięcie drogi do narodzenia dziecka a stosunek pozbawiony jest potencjału płodności!


Zakłada się, że cykl płodności podlega w zupełności Bogu. Obserwacja tego cyklu jest więc rozpoznawaniem woli Boga, co powinno być celem każdego wierzącego.
W przypadku sztucznej antykoncepcji człowiek ingerując w cykl płodności ingeruje w wolę Bożą. Skuteczność jest tu więc sprawą drugoplanową.

Rita napisał(a):
3. Jeżeli kobieta użyje prezerwatywę, a w ten dzień nie jest płodna, to czy jest to grzech? Jeśli stosuje NPR i wie o tym, że była niepłodna, to czy musi się z tego spowiadać? Jeśli nie stosowała NPR, to skąd ma wiedzieć, że popełnia czy nie popełnia grzechu?


Patrz wyżej. Nigdy nie ma pewności co do tego, czy kobieta była płodna czy też nie. Zależy to od Boga. Jeśli kobieta ma pełne zaufanie do Boga, to akceptuje jego wolę. Jeśli użyje prezerwatywę, to znaczy, że woli Bożej nie akceptuje i nie ma znaczenia, jaka ta wola była.

Rita napisał(a):
4. Czy KK definitywnie zabrania używania prezerwatywy, w innych celach niż antykoncepcyjne, np. pokryte specjalnymi środkomi przedłużającymi stosunek. Skoro KK nie zabrania seksu dla czystej przyjemności, to nie widzę w tym nic złego. W końcu z gumki też można mieć dziecko,


Nie zabrania, jeśli np. taka prezerwatywa zostałaby przedziurawiona albo w jakikolwiek inny sposób nasienie po stosunku wylądowałoby w pochwie.

Rita napisał(a):
5. Czy jeżeli kobieta bierze tabletki antykoncepcyjne w celach leczniczych, to czy może współżyć przez ten czas z mężem, czy nie może bo wtedy stosunek pozbawiony jest potencjału płodności?


Raczej tak, o ile są to faktycznie cele lecznicze.

Rita napisał(a):
Z góry dziękuję za odpowiedzi na nurtujące mnie pytania


Proszę bardzo. Był to dla mnie test z wiedzy o NPR, jakiej nabyłem na tym forum :) Tak więc potraktuj te odpowiedzi z pewną rezerwą. Gdybym w którymś miejscu minął się z prawdą, to będę wdzięczny znawcom tematu za korektę.


Śr sie 30, 2006 12:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Ze mnie żaden znawca, ale dopiszę co nieco ;-)

SweetChild napisał(a):
Rita napisał(a):
1.Czy więc niewspółżycie, wtedy, kiedy Bóg chce aby poczęło się dziecko nie jest grzechem. Tymbardziej że kobieta wie, że jest płodna?


I tak i nie. Jeśli rodzina ma potencjał, aby dobrze przyjąć i wychować (kolejne) dziecko, ale unika współżycia w dni płodne, to podpada to pod paragraf "mentalność antykoncepcyjna" i jest grzechem.

Trzeba oczywiście uwzględnić to, że nie musi decydować się na dziecko od razu. Raczej chodzi o ogólne zaplanowanie rodziny. Jeśli od razu po ślubie ma takie możliwości dotyczące powiedzmy dwójki dzieci, to nie znaczy to, że po dziewięciu miesiącach musi urodzić się pierwsze z nich, a drugie tak szybko, jak to tylko możliwe. Czyli istotne jest, czy odkłada poczęcie w ogóle, czy tylko w czasie. No i oczywiście, którego to dziecka dotyczy ;-)


SweetChild napisał(a):
Rita napisał(a):
3. Jeżeli kobieta użyje prezerwatywę, a w ten dzień nie jest płodna, to czy jest to grzech? Jeśli stosuje NPR i wie o tym, że była niepłodna, to czy musi się z tego spowiadać? Jeśli nie stosowała NPR, to skąd ma wiedzieć, że popełnia czy nie popełnia grzechu?


Patrz wyżej. Nigdy nie ma pewności co do tego, czy kobieta była płodna czy też nie. Zależy to od Boga. Jeśli kobieta ma pełne zaufanie do Boga, to akceptuje jego wolę. Jeśli użyje prezerwatywę, to znaczy, że woli Bożej nie akceptuje i nie ma znaczenia, jaka ta wola była.

To jest chyba skomplikowany problem. Co widać tu:
http://www.mateusz.pl/pow/011108.htm

A tak w ogóle to bardzo zgrabne odpowiedzi :)

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Śr sie 30, 2006 13:22
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Trzeba oczywiście uwzględnić to, że nie musi decydować się na dziecko od razu. Raczej chodzi o ogólne zaplanowanie rodziny. Jeśli od razu po ślubie ma takie możliwości dotyczące powiedzmy dwójki dzieci, to nie znaczy to, że po dziewięciu miesiącach musi urodzić się pierwsze z nich, a drugie tak szybko, jak to tylko możliwe. Czyli istotne jest, czy odkłada poczęcie w ogóle, czy tylko w czasie. No i oczywiście, którego to dziecka dotyczy Wink

Hola hola! Ale przecież z tabletkami czy prezerwatywą też można sobie zaplanować rodzinę. I to chyba znacznie skuteczniej. Ja jestem urodzona z takiego planowania i byłam bardzo chciana.
Mój kuzyn urodził się z NPR, gdyby moi rodzice stosowali tą metodę, pewnie by mnie nie było na świecie (Jestem 6lat młodsza od brata, prawdopodobnie mieliby w tym czasie wpadkę).

A mam jeszcze jedno pytanie:
Jeżeli rodzina nie chce mieć już więcej dzieci, to czy mogą używać prezerwatyw, czy muszą zachować abstynencję.

A i jeszcze jedno: jeżeli mam bardzo nieregularne miesiączki, to czy mogę używać innych środków w celu planowania rodziny?

P.S. Dlaczego ingerencja w cykl jest grzechem? Tutaj tłumaczycie mi że Bóg ustanowił cykl kobiecie i nie wolno w niego ingerować, ale na jakiej podstawie zostało to stwierdzone. Przecież cały czas ingerujemy w naturę dla własnej wygody i przyjemności, np. jeździmy samochodami, zamiast chodzić pieszo, obcinamy włosy dla wygody, albo gotujemy potrawy dla przyjemności (teoretycznie wszystko powinniśmy jeść surowe i niesmaczne, bo takie stworzył to Bóg). Według mnie we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek.


Śr sie 30, 2006 14:34

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
angua napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Patrz wyżej. Nigdy nie ma pewności co do tego, czy kobieta była płodna czy też nie. Zależy to od Boga. Jeśli kobieta ma pełne zaufanie do Boga, to akceptuje jego wolę. Jeśli użyje prezerwatywę, to znaczy, że woli Bożej nie akceptuje i nie ma znaczenia, jaka ta wola była.

To jest chyba skomplikowany problem. Co widać tu:
http://www.mateusz.pl/pow/011108.htm


Ciekawe. Dla mnie to nie tyle skomplikowany problem, co odwracanie kota ogonem. Zwane też bardziej naukowo relatywizmem moralnym ;-)

angua napisał(a):
A tak w ogóle to bardzo zgrabne odpowiedzi :)


Dzięki, miałem dobrych wykładowców :)

Rita napisał(a):
A mam jeszcze jedno pytanie:
Jeżeli rodzina nie chce mieć już więcej dzieci, to czy mogą używać prezerwatyw, czy muszą zachować abstynencję.


Zasada jest taka, że najważniejsze jest to, czego chce Bóg. Bo to, czego chce Bóg, jest dla nas dobre. Rodzina ma rozpoznawać wolę Bożą. Jeśli małżonkowie nie chcą mieć więcej dzieci, bo uważają, że to nie byłoby dla dobre dla ich rodziny, to powinni współżyć w dni niepłodne. W ten sposób będą umacniać więź małżeńską, a jak Bóg stwierdzi, że jednak dobrze by im zrobiło kolejne dziecko, to obdarzy ich kolenym potomkiem. Bo kto wie lepiej, co jest dla nich dobre, jeśli nie Dobry Bóg?
Wydaje mi się, że w skrajnym przypadku mogą zachować abstynencję (białe małżeństwo). Ale wtedy są zobowiązani do umacniania więzi małżeńskiej na inne sposoby i podejmują ryzyko związane z tym eksperymentem (każdy za siebie i za małżonka).

Rita napisał(a):
A i jeszcze jedno: jeżeli mam bardzo nieregularne miesiączki, to czy mogę używać innych środków w celu planowania rodziny?


Mam wrażenie, że ciągle nie rozumiesz istoty NPR... Jeśli masz bardzo nieregularne miesiączki, to widocznie taki jest Boży plan względem Ciebie. Odrzucając ten plan, odrzucasz to co dla Ciebie dobre. A odrzucając dobro wybierasz zło (brak dobra).
Zakładamy przy tym, że nieregularność ta nie ma charakteru choroby.

Rita napisał(a):
P.S. Dlaczego ingerencja w cykl jest grzechem? Tutaj tłumaczycie mi że Bóg ustanowił cykl kobiecie i nie wolno w niego ingerować, ale na jakiej podstawie zostało to stwierdzone.


Na to pytanie jeszcze nie usłyszałem jasnej odpowiedzi. W tym miejscu należy chyba odwołać się do roli Ducha Świętego, który kieruje Kościołem. A KK twierdzi, że w cykl płodności ingerować nie wolno, podając to w formie nauczania pewnego. Czyli prawie nieomylnego ;-)


Śr sie 30, 2006 15:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37 ... 84  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL