Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: I o to chodzi. W przypadku choroby zakładamy, że nie znamy dokładnie woli Bożej. Czynimy to, co uważamy za dobre i ingerujemy w naturalny przebieg choroby. Dlaczego nie założyć, że w naturalnym przebiegu choroby przejawia się wola Boża? Może np. wysoka gorączka czy ostre bóle doprowadziłyby pacjenta do nawrócenia i w końcowym rozrachunku wyszłyby mu na dobre? Przecież to Bóg stworzył bakterie czy wirusy, można więc powiedzieć, że w pewien sposób ustalił naturalny cykl chorobowy. Dokładnie!Może należy w końcu to wyjaśnić, bo mam wrażenie,że cała filozofia NPRu zbudowana jest na błędnym założeniu.[/quote]
|
Cz sie 31, 2006 14:40 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Krzysztof_J napisał(a): Czytałem. Nie znalazłem.
Może za dużo zastanawiałeś się podczas czytania? 
|
Cz sie 31, 2006 14:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Kszysztofie, na jakie pytanie nie znalazles odpowiedzi?
|
Cz sie 31, 2006 15:32 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Lucyna napisał(a): Kszysztofie, na jakie pytanie nie znalazles odpowiedzi?
Zgodnie z sugestią moderatora zkładam nowy wątek.
|
Pt wrz 01, 2006 11:37 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Incognito napisał(a): Kościół nie stawia w jednym rzędzie antykoncepcji z tymi sprawami - przestań w końcu to bezczelnie insynuować. A teraz odpowiedź na zacytowany tekst. Ty go wkleiłeś, więc oczekuję, że będziesz bronił i uzasadniał te poglądy.(...) Incognito ... Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nieco wcześniej zacytowałem fragmenty oficjalnych i aktualnie obowiązujących materiałów z nauczania Kościoła- bardzo więc proszę daruj sobie tą swoją ekwilibrystykę slowną z której wynika jedynie to, że najwyraźniej zupełnie nie znasz lub nie przyjmujesz do wiadomości paru zupełnie podstawowych spraw - począwszy od tego, jakie materiały Koscioła uważa się za "oficjalne" a jakie nie. Nie chcę odpowiadać po imieniu na to, co nawypisywałeś w zacytowanej wiadomości - odpowiem więc cytatem z "Gościa Niedzielnego": Cytuj: Ostatnio wiele krytyki spadło na mnie z powodu tekstów o antykoncepcji (byłem przeciw) i naturalnych metodach planowania rodziny (byłem za). Szczególnie rozbawiły mnie szyderstwa internautów na Wirtualnej Polsce. Ależ się tam towarzystwo wściekało, że niby jestem idiotą, bo naturalne metody to zaścianek, metoda o zerowej skuteczności dla dewotów. Tylko nikt nie napisał, skąd ta wiedza. (...) I tak jest z kościelnymi zakazami. Kościół mówi katolikowi (katolikowi!), czego mu robić nie wolno, ale jak ten chce, to przecież może to zrobić. Każdy może oglądać świńskie obrazki, odwiedzać domy publiczne, czytać „Nie”, „Fakty i Mity”, a nawet gorsze rzeczy. Kościół nie podstawi nogi temu, kto idzie do wróżki czy innego szarlatana, nie spuści bomby na takiego, co zapisuje się do SLD, Zielonych czy innych bolszewików. Każdy może żyć w dowolnym związku, niekoniecznie z człowiekiem, każda kobieta może przerwać ciążę, a każdy facet się wysterylizować. Każdy może sobie załatwić dziecko z probówki, a jak mu się życie znudzi, strzelić sobie w łeb.
Jeśli ktoś chce codziennie do obiadu strzelić sobie pół szklanki wody z Wisły (w jej dolnym biegu), to Kościół siłą mu ręki nie powstrzyma. Jeśli ktoś koniecznie chce się truć, to co jeszcze można zrobić? Każdy może nazwać brudną wodę miodem, ale ten „miód” po wypiciu zaszkodzi dokładnie jak brudna woda. Kościół naprawdę nie zabrania nikomu grzeszyć. Mówi tylko, że z tego będą same nieszczęścia. I są. Zawsze.
http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6 ... 1104798052
[...] - angua W kwestii uwag prywatnych naprawdę nic się u nas ostatnio nie zmieniło...
|
So wrz 09, 2006 20:45 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Pan Franciszek Kucharczak, autor cytowanego artykułu dosłownie pluje jadem... dziwię się, że taki tekst poszedł w katolickiej gazecie.
Cytuj: tak jest z kościelnymi zakazami. Kościół mówi katolikowi (katolikowi!), czego mu robić nie wolno, ale jak ten chce, to przecież może to zrobić.
No dobrze, ale jeśli ten katolik zapyta, dlaczego nie wolno mu tego czegoś robić... nie doczeka się uzasadnienia...
... ja dalej nie wiem, dlaczego np. wierzący, praktykujący, stosujący npr katolik nie może od czasu do czasu zakosztować np. seksu oralnego czy innej formy ze swoim współmałżonkiem - tzn. oczywiście, może, ale to od razu jest różwnoznaczne z popełnieniem grzechu ciężkiego a nawet stawia pod znakiem zapytania całą jego "katolickość".
|
N wrz 10, 2006 9:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dlatego, Mateola, że Kościół zło zawsze nazywa "złem" - niezależnie od tego czy było popełnione "tylko raz" czy też wieleset razy.
I "pozwala" na odwrócenie się od grzechu za każdym razem - o ile tylko spełnione są warunki wynikające z dobrej Spowiedzi ... wszystkie ...
Nieważne bowiem czy zastosujesz poronne środki antykoncepcyjne raz czy wiele razy - zawsze grzeszysz przeciwko życiu.
Grzeszysz również przeciwko biblijnemu nakazowi płodności w momencie w którym nasienie nie znajdzie się w miejscu ku temu przeznaczonemu (to znaczy w pochwie).
(Jeżeli jesteś kobietą i zgadzasz się świadomie na coś takiego - masz współudział w grzechu. Jeżli namawiasz do złamania zakazu - przyczyniasz się do zgorszenia).
Widzisz - Chrześcijaństwo to religia nie dla narcyzowatych "mięczaków" którzy robią wszystko by tylko zaspokoić kolejną własną zachciankę.
Choćby tylko "na próbę"...
Chrześcijaństwo to religia dla ludzi twardych, religia wymagająca stałego ćwiczenia charakteru.
Począwszy od podstaw - to znaczy od jasnego określenia co "dobre" (w znaczeniu "zgodne z Prawem Bożym") a co "złe" (niezgodne z Bożym Przesłaniem do głoszenia którego Kościół jest zobowiązany).
Chrzścijaństwo doskonale również zdaje sobie sprawę z ludzkiej słabości - stąd też każdy człowiek ma szansę do nawrócenia - w każdej chwili - jednak po spełnieniu określonych Prawem Bożym warunków.
Nie wymaga też rzeczy niemożliwych do spełnienia - stąd też możliwość zastosowania "w uzasadnionych przypadkach" metod rozpoznawania płodności (zwanych potocznie MNPR).
Taki jest w moim odczuciu kontekst wypowiedzi P. F Kucharczaka - i uważam, że nie ma się w tej wypowiedzi o co obrażać.
Po prostu - P. Kucharczak pisze prawdę.
Taki sam jest również wydźwięk mojej wypowiedzi.
-Również w zdaniu wyciętym przez moderację....
Uważam, że w moich wypowiedziach nie ma się o co obrażać - po prostu piszę prawdę ...
Incognito zaś niech skończy mnie zaczepiać popisując się przy tym właną niewiedzą i nieuważnym czytaniem tekstów - ja bardzo o to proszę ...
|
N wrz 10, 2006 20:56 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
Tez przeczytalem ten artykul z miesznymi uczuciami- gdyby mi go ktos pokazal bez podania zrodla umiescilbym go w pewnym dzienniku, w ktorym jemu podobny styl kroluje. Nie dziwie sie, ze zostal niezbyt przychylnie potraktowany na forum ogolnopolskiego portalu- jezeli swoje wypowiedzi podawal w takim tonie.
Mnie zastanawia jednak cos innego- jezeli KK uwaza a/k za zlo ("brudna wode") to dlaczego daje przyzwolenie na nia, jezeli kobieta zazywa srodki hormonalne ze wzgledow leczniczych?
Czy wtedy "brudna woda" staje sie "miodem"?
Czyz wtedy te okropne pigulki nie powoduja, ze maz przedmiotowo traktuje zone?
Przestaja miec dzialanie wczesnoporonne?
Autor twierdzi, ze KK przestrzega, ze z grzeszenia zawsze sa i beda same nieszczescia. Zapewne kazdy z nas spotkal kogos, komu grzeszenie (niekoniecznie przeciwko VI przykazaniu) na dobre nie wyszlo - wystarczy spojrzec ilu wyladowalo w wiezieniach. Mozna wiec przyjac ze autor mial racje.
W takim razie jak wytlumaczyc fakt, ze ponad 85% malzenstw stosujacych a/k zyje i ma sie dobrze, zamiast sie rozpadac, klocic, wykorzystywac, rozchodzic itp? Moze to jednak nie jest grzech?
|
N wrz 10, 2006 23:11 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
ddv163 napisał(a): Dlatego, Mateola, że Kościół zło zawsze nazywa "złem" - niezależnie od tego czy było popełnione "tylko raz" czy też wieleset razy.
Rzecz w tym, dlaczego KK nazywa "złem" zachowania, które opisałam w poprzedniej wypowiedzi: zachowania seksualne w kochającym się i trwałym związku małżeńskim. Nie znalazłam do tej pory satysfakcjonującej odpowiedzi. ddv163 napisał(a): Nieważne bowiem czy zastosujesz poronne środki antykoncepcyjne raz czy wiele razy - zawsze grzeszysz przeciwko życiu. Grzeszysz również przeciwko biblijnemu nakazowi płodności w momencie w którym nasienie nie znajdzie się w miejscu ku temu przeznaczonemu (to znaczy w pochwie). (Jeżeli jesteś kobietą i zgadzasz się świadomie na coś takiego - masz współudział w grzechu. Jeżli namawiasz do złamania zakazu - przyczyniasz się do zgorszenia). No dobrze, ale wszystkie te zachowania są traktowane jako grzech ciężki, a przecież ich waga jest różna. Co do zakazu... chciałabym wiedzieć, dlaczego obowiązuje, skoro mam go przestrzegać - i tyle. (i błagam, tylko bez pigułek i spirali!) ddv163 napisał(a): Widzisz - Chrześcijaństwo to religia nie dla narcyzowatych "mięczaków" którzy robią wszystko by tylko zaspokoić kolejną własną zachciankę. Choćby tylko "na próbę"... Chrześcijaństwo to religia dla ludzi twardych, religia wymagająca stałego ćwiczenia charakteru.
Dlaczego wolno mi jednak bezgrzesznie zaspokoić kolejną zachciankę dotyczącą lodów waniliowych w polewie czekoladowej? Albo w postaci czerwonego wina? Dlaczego miarą "twardości" mojego chrześcijaństwa, szkołą charakteru ma być akurat moje podejście do seksu oralnego, czy w ogóle do seksualności? Nie liczy się w ogóle jakim jestem człowiekiem, jakie mam podejście do męża, dzieci, rodziców, sąsiadów, pracy, ojczyzny, itd? Ewangelia nic o tym nie mówi: przykazanie szóste to "nie cudzołóż"...
Spytam wprost: Jakie zło tkwi w tym, że para małżeńska stosuje w fazie płodnej seks oralny, czy inny, nie umieszczając nasienia w pochwie?
|
Pn wrz 11, 2006 6:13 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
ddv163 napisał(a): Nieważne bowiem czy zastosujesz poronne środki antykoncepcyjne raz czy wiele razy - zawsze grzeszysz przeciwko życiu. O ile zrozumiałem ten wątek - nie są przedmiotem dyskusji środki poronne. Cytuj: Grzeszysz również przeciwko biblijnemu nakazowi płodności w momencie w którym nasienie nie znajdzie się w miejscu ku temu przeznaczonemu (to znaczy w pochwie). Kiedyż znajdę źródło tego poglądu? Proszę bardzo usilnie o uzasadnienie biblijne, że przypadek gdy nasienie znajdzie się poza pochwą jest bardziej grzeszny niż współżycie tylko w dniach ewidentnej niepłodności kobiety. Cytuj: Widzisz - Chrześcijaństwo to religia nie dla narcyzowatych "mięczaków" którzy robią wszystko by tylko zaspokoić kolejną własną zachciankę. Ale tę-że samą zachciankę można spełnić, jeżeli dalszym ciągiem będzie złożenie nasienia w pochwie, prawda? Cytuj: Chrześcijaństwo to religia dla ludzi twardych, religia wymagająca stałego ćwiczenia charakteru. Chyba niekonieczne uogólnienie. Zdaje się że ograniczamy się tu raczej do katolicyzmu. Cytuj: Taki jest w moim odczuciu kontekst wypowiedzi P. F Kucharczaka - i uważam, że nie ma się w tej wypowiedzi o co obrażać. Po prostu - P. Kucharczak pisze prawdę.
Tu się z Tobą zgadzam. Pisanie, że F.K. pluje jadem rozbawiło mnie.
|
Pn wrz 11, 2006 6:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
KrzysiekFZ napisał(a): Mnie zastanawia jednak cos innego- jezeli KK uwaza a/k za zlo ("brudna wode") to dlaczego daje przyzwolenie na nia, jezeli kobieta zazywa srodki hormonalne ze wzgledow leczniczych? Czy wtedy "brudna woda" staje sie "miodem"? Z dość prostego powodu - Kościół nie zabrania się leczyć nikomu. Mało tego - nie leczenie się też może być powodem do grzechu. Kościół nie wymaga rzeczy niemożliwych lub szkodliwych dla zdrowia dla samej tylko zasady. Zadaniem Koscioła jest służba człowiekowi a nie jego uciemiężanie ... Samo zaś pytanie sądzę, że należałoby odwrócić i zapytać się - dlaczego medycyna zezwala na stosowanie lekków (jakimi są nota bene hormonalne środki antykoncepcyjne w celach nie służących leczeniu człoweka ? Jedna z prawd lekarskich mówi przecież, że że praktycznie każdy lek podany człowiekowi jako antidotum na jedną dolegliwość szkodzi w innym miejscu. I dlatego nie należy podawać leków bez wyraźnej potrzeby. Tymczasem - antykoncepcja to taki "wyjątek" w którym podaje się lek - i to często w bardzo długim okresie czasu - bez uzasadnienia zdrowotnego ku temu. Propagowanie i polecanie antykoncepcji hormonalnej wygląda wręcz na złamanie przysięgi Hipokratesa .... KrzysiekFZ napisał(a): Czyz wtedy te okropne pigulki nie powoduja, ze maz przedmiotowo traktuje zone? Przestaja miec dzialanie wczesnoporonne? Odpowiem tu za jednym razem na dwa Twoje posty (jeżeli przypadkiem coś ominę to prosze o przypomnienie) Powodują przywiązanie i zaufanie do przedmiotu jakim jest pigułka. Tymczasem żaden ze środków antykoncepcji nie daje 100% pewności, że nie dojdzie do poczęcia Jednocześnie pigułka działa w ten sposób, że oszukuje organizm kobiety zakłócając działanie na lini przysadka mózgowa - jajnik. Skutki czegoś takiego wychodzą po latach - oficjalnie już (nawet w reklamach) mówi sie o wpływie "hormonalnej" na chorobę zakrzepową (żylaki) - jednak dolegliwości powodowanych przez antykoncepcję jest o wiele więcej (WHO doliczyło się ich ok. 40). Kolejne oszustwo to fakt, że wiele ze środków "a" hormonalnej powoduje nie tylko "zagęszczanie śluzu w macicy tak, że staje się nieprzepuszczalny dla plemników" (jak to pisze w ulotkach) lecz również prowadzi do obumarcia i przedwsczesnego wydalenia jajeczka z organizmu - niezależnie od tego, czy zostało ono zapłodnione czy nie. Dlatego też mówimy o "wczesnoporonnym działaniu środków hormonalnych". Kolejna sprawa - to fakt "przemycania" wśród środków "a" hormonalnej środków poronnych - o tym właśnie mówią m.in zacytowane przez mnie wcześniej słowa Jana Pawła II No cóż - kilka punktów dla pana Kucharczaka ... KrzysiekFZ napisał(a): W takim razie jak wytlumaczyc fakt, ze ponad 85% malzenstw stosujacych a/k zyje i ma sie dobrze, zamiast sie rozpadac, klocic, wykorzystywac, rozchodzic itp? Moze to jednak nie jest grzech?
Ciekaw jestem skąd masz takie dane ?
Przeglądałem statystyki z których jasno wynika ... zupełnie coś innego.
Ilość rozpadających się małżeństw i rodzin rośnie w zatrważającym wręcz tempie w miarę "postępow"  w ilości osób stosowaniu antykoncepcji i podważania zasadności nauczania Kościoła.
Z badań Dr-a Roetzera wynika natomiast, że % rozpadających się małżeństw które stosują MNPR jest znikomy (ok.~2%)
Z innych badań wynika, że wzrasta ilość zakażeń chorobami wenerycznymi i AIDS (skutek nie przestrzegania zasad czystości małżeńskiej i przedmałżeńskiej - w czym również niepoślednią rolęodgrywa antykoncepcja która pozwala na pozorne "uniknięcie odpowiedzialności za współżycie" (o tym właśnie mówiły przewidywania Pawła VI)
Tyle na dziś - przepraszam ale na więcej nie mam dziś czasu.
"Wpadnę" na forum prawdopodobnie pod koniec tygodnia.
|
Pn wrz 11, 2006 17:06 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
Będziem czekać z utęsknieniem ddv na Twoje wywody, szkoda, ze dopiero za tydzień. Nikt tak pięknie nie przechodzi do porządku dziennego nad pytaniem "dlaczego". No i wszystko, jak zwykle ładujesz do jednego wora - seks, antykoncepcję, aborcję, rozpad małżeństw i co tam jeszcze do głowy przyjdzie. Pozdrawiam 
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Pn wrz 11, 2006 17:27 |
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
ddv163 napisał(a): Z dość prostego powodu - Kościół nie zabrania się leczyć nikomu. Mało tego - nie leczenie się też może być powodem do grzechu. Kościół nie wymaga rzeczy niemożliwych lub szkodliwych dla zdrowia dla samej tylko zasady. Zadaniem Koscioła jest służba człowiekowi a nie jego uciemiężanie ...
Ddv, to rozumiem- dlatego tez nie pytalem o to dlaczego w ogole dopuszcza mozliwosc leczenia srodkami hormonalnymi, ale o to, dlaczego wtedy zezwala na wspolzycie? Czyz to sie nie kloci z jego zasadami? Zobacz: jezeli malzenstwo bedzie korzystac z antykoncepcji niejako przy okazji (glownym celem pigulek w tym przypadku jest leczenie) czy wtedy jajeczko nie bedzie przedwczesnie umierac- jak to opisales? Tego wlasnie nie moge pojac- dlaczego KK sie zgadza na tak haniebne postepowanie? ddv163 napisał(a): Powodują przywiązanie i zaufanie do przedmiotu jakim jest pigułka. Tymczasem żaden ze środków antykoncepcji nie daje 100% pewności, że nie dojdzie do poczęcia
Gwoli uscislenia Twojej wypowiedzi - [b]zadna z metod - rowniez tzw. NATURALNYCH [b] nie daje 100% gwarancji. Nie tylko a/k jest stosowana do unikniecia ciazy, bardzo czesto NPR jest uzywany wlasnie w tym celu- wiec on tez moze powodowac przywiazanie i zaufanie, tyle ze do termometru, kartki papieru i olowka. Nigdy nie spotkales kobiety, ktora by powiedziala, ze ona doskonale wie, kiedy jest plodna? Czyz to nie jest nadmierne zaufane do przedmiotu/metody? Skoro ustalilismy ze zarowno zwolennik a/k jak i NPR potrafi nazbyt pokladavc nadzieje w stosowanej metodzie, to czym oni sie roznia? Zarowno NPRowiec jak i anty moze poslac zone na "zabieg" w przypadku wpadki- a to ze takie przypadki czesciej sie zdarzaja u tych ktorzy stosuja a/k wynika z faktu ze jest ich 6 razy wiecej niz "naturalnych". Jak widzisz dla p. Kucharczaka z jednej strony istnieje przemysl gumowy, ale z drugiej posluguje sie (jak wielu jemu podobnych) danymi dotyczacymi pigulek hormonalnych- czemu nie skupi sie na tych prezerwatywach? ddv163 napisał(a): Ciekaw jestem skąd masz takie dane ? Przeglądałem statystyki z których jasno wynika ... zupełnie coś innego. Ilość rozpadających się małżeństw i rodzin rośnie w zatrważającym wręcz tempie w miarę "postępow" w ilości osób stosowaniu antykoncepcji i podważania zasadności nauczania Kościoła.
Skad mam dane? Wydaje mi sie ze sam je podawales- ok 15% malzenstw stosuje NPR, czyli 85% pozostalych ma trzy wyjscia: 1.nie wspolzyja (ciekawe ilu z nich?) 2.Wspolzyja bez zadnej metody (pewnie tez ich wiele nie ma) 3.Stosuja a/k Sadzisz, ze sie pomylilem? OK, niech bedzie 80% dla a/k a 5% niech nalezy do poprzednich dwoch kategorii. Co do danych rozwodowych- znam jedno malzenstwo stosujace zaciekle NPR, zas cala reszta bazuje na roznego rodzaju a/k i jakos specjalnie nie widze roznicy miedzy nimi. Wsrod moich znajomych doszlo do jednego rozwodu- powodem byla nieplodnosc mezczyzny. Jezeli istotnie a/k mialaby tak destrukcyjny wplyw na rodzine, zadne z tych malzenstw nie powinno juz istniec- tymczasem... zyja ze soba po kilka (nascie, dziesiat)lat, maja dzieci, czasami jest im lepiej innym razem gorzej- po prostu zwyczajne rodziny. Stad biore swoje dane- statystyka mozesz udowodnic wszystko- zapytaj specow od wyborow. ddv163 napisał(a): Z innych badań wynika, że wzrasta ilość zakażeń chorobami wenerycznymi i AIDS (skutek nie przestrzegania zasad czystości małżeńskiej i przedmałżeńskiej - w czym również niepoślednią rolęodgrywa antykoncepcja która pozwala na pozorne "uniknięcie odpowiedzialności za współżycie" (o tym właśnie mówiły przewidywania Pawła VI)
A czy wiesz co oznacza wyrazenie "najstarszy zawod swiata"? O czym to swiadczy? Ze juz tysiace lat temu, kiedy nikomu nie snilo sie o zadnej a/k czystosc byla lamana na rozne sposoby.
Skupmy sie jednak na rodzinie - czy sadzisz, ze ktos kto uzywa NPR nie jest w stanie zdradzic zony/meza? Bedzie chial(a) to to zrobi, bez wzgledu na stosowane metody. Ba, moze nawet dojsc do tego, ze wlasnie stosowanie NPRu moze sie do tego przyczynic- jezeli np. maz ma dosyc kolejnego miesiaca postu (bo nie mozna zinterpretowac wykresu) nie bedzie bardziej podatny np. na wdzieki sasiadki, ktora ma akurat dni nieplodne? Blagam- nie robmy z NPRowcow aniolow- sa to tacy sami ludzie- jedni lepsi, inni gorsi i nie zawsze jest tak, ze obydwoje sie zgadzaja na NPR- czasami zona (maz) wymusza stosowanie takiej a nie innej metody- dotyczy to rowniez a/k (zeby nie bylo, ze anty sa lepsi).
Wszystko zalezy od malzenstwa, od dwojga ludzi, od tego co do siebie czuja, czy sie szanuja, czy pragna tego co dobre dla drugiej osoby itp. itd. I zaden NPR tego nie zmieni!
Rownie dobrze mozna wykorzystac, uprzedmiotowic druga osoba kiedy korzysta sie z dni nieplodnych, czy tez np. z prezerwatywy. Takiej sytuacji KK w ogole nie dopuszcza?
|
Wt wrz 12, 2006 0:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
KrzysiekFZ napisał(a): Ddv, to rozumiem- dlatego tez nie pytalem o to dlaczego w ogole dopuszcza mozliwosc leczenia srodkami hormonalnymi, ale o to, dlaczego wtedy zezwala na wspolzycie?
Nie wiem, czy rozumiesz podstawową wsprawę - Współżyć możesz zawsze - jednak ponosząc odpowiedzialnie konsekwencje tego, co robisz. W uzasadnionych przypadkach dopuszcza możliwość stosowania "naturalnych metod rozpoznawania płodności" do celów planowania rodziny - dopuszcza również stosowania niepoonnych środków antykoncepcyjnych w pewnych bardzo nielicznych przypadkach w których tak naprawdę nie można zastosować metod naturalnych - za zgodą Spowiednika. W praktyce - taką "zgodę" można uzyskać bardzo rzadko i to praktycznie po konsultacji z fachowcami w poradni rodzinnej. W skrócie - można to powiedzieć, że są to "wyjątki od reguły". Naturalnym stanem człowiek jest płodność i przywracanie płodności nie kłoci się w żaden sposób z nauczaniem Kościoła. Celowe zakłócanie płodności - tak. Zatem - zastosowanie tego samego środka podany jako leku - jest zupełnie zgodny z nauczaniem Kościoła, zaś podanie jako środka pozbawiajacego ("obezpładniającego") płodność jest wykroczeniem przeciwko prawu moralnemu. Spójrz teraz na to, co pisze KKK: Cytuj: 2339 Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy. "Godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swojego celu drogą wolnego wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce".
2361 "Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci".
2363 Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych małżonków i przekazywanie życia. Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny. Miłość małżeńska mężczyzny i kobiety powinna więc spełniać podwójne wymaganie: wierności i płodności.
2366 Płodność jest darem, celem małżeństwa, ponieważ miłość małżeńska ze swojej natury zmierza do tego, by być płodną. Dziecko nie przychodzi z zewnątrz jako dodane do wzajemnej miłości małżonków; wyłania się w samym centrum tego wzajemnego daru, którego jest owocem i wypełnieniem. Dlatego Kościół, który "opowiada się za życiem", naucza, że "każdy akt małżeński powinien pozostać sam przez się otwarty na przekazywanie życia ludzkiego". "Nauka ta, wielokrotnie podawana przez Urząd Nauczycielski Kościoła, ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między podwójnym znaczeniem aktu małżeńskiego: znaczeniem jednoczącym i prokreacyjnym". 2368 Szczególny aspekt tej odpowiedzialności dotyczy regulacji poczęć. Z uzasadnionych powodów małżonkowie mogą chcieć odsunąć w czasie przyjście na świat swoich dzieci. Powinni więc troszczyć się, by ich pragnienie nie wypływało z egoizmu, lecz było zgodne ze słuszną wielkodusznością odpowiedzialnego rodzicielstwa. Poza tym, dostosują swoje postępowanie do obiektywnych kryteriów moralności:
Kiedy... chodzi o pogodzenie miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, wówczas moralny charakter sposobu postępowania nie zależy wyłącznie od samej szczerej intencji i oceny motywów, lecz musi być określony w świetle obiektywnych kryteriów, uwzględniających naturę osoby ludzkiej i jej czynów, które to kryteria w kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddawania się sobie i człowieczego przekazywania życia; a to jest niemożliwe bez kultywowania szczerym sercem cnoty czystości małżeńskiej.
2369 "Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne aspekty stosunku małżeńskiego, jednoczący i prokreacyjny, to wtedy zachowuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego powołania do rodzicielstwa".
2370 Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe "wszelkie działanie, które - czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego".
Naturalnej "mowie", która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca "mowę" obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru... Różnica antropologiczna, a zarazem moralna, jaka istnieje pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi a odwołaniem się do rytmów okresowych... w ostatecznej analizie dotyczy dwóch, nie dających się z sobą pogodzić, koncepcji osoby i płciowości ludzkiej . Zatem - ani przywracanie płodności ani "cieszenie się sobą" nie jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Nie stosujsz bowiem danego środka po to, by "obezpładniać" akt, lecz po to, by przywrócić płodność. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy zostajecie zmuszeni do leczenia poronnymi środkami antykoncepcyjnymi - w tej sytuacji należałoby powstrzymać się od współżycia w dni płodne. Do rozróżnienia które z środków "A" hormonalnej posiadają działanie poronne, a które nie - potrzeba zaś bardzo wiele wiedzy. Wiele ze środków reklamowanych jako "antykoncepcyjne" posiadają działanie poronne (i to w zgodzie z obowiązującym prawem - jednak w sprzeczności z ... wiedzą medyczną). Doszło bowiem do pewnych "przekrętów prawnych" dla uzasadnienia stosowania antykoncepcji - jednak o tym później. oczęcia [/quote] KrzysiekFZ napisał(a): Gwoli uscislenia Twojej wypowiedzi - [b]zadna z metod - rowniez tzw. NATURALNYCH [b] nie daje 100% gwarancji. Nigdy i nigdzie nie pisałem, że MNPR daje takie gwarancje. Istnieje jednak ogromna różnica w zastosowaniu metod. Otóż - w wypadku zawodności MNPR należy przyjąc poczęte życie - wśród środków antykoncepcji istnieje wiele środków poronnych. Doskonały argument w tej sprawie dał mi na tym forum jeden z Forumowiczów powołując się na przykład Francji. Rzeczywiście - ilość aborcji we Francji się zmniejszyła pod wpływem antykoncepcji - jest to jednak kraj w którym odnotowuje się bardzo wysoką sprzedaż wczesnoporonnego "postinoru". KrzysiekFZ napisał(a): Nie tylko a/k jest stosowana do unikniecia ciazy, bardzo czesto NPR jest uzywany wlasnie w tym celu- wiec on tez moze powodowac przywiazanie i zaufanie, tyle ze do termometru, kartki papieru i olowka. Nie po to podejmujesz pewien trud i wysiłek by "ołówek" był dla ciebie formą sprawiania sobie przyjemności.  Normalny człowiek nie jest raczej masochistą - odpowiedzialny jednak człowiek podejmie działania (nawet utrudniające mu nieco życie) w imię "wyższej konieczności".... KrzysiekFZ napisał(a): Nigdy nie spotkales kobiety, ktora by powiedziala, ze ona doskonale wie, kiedy jest plodna? Czyz to nie jest nadmierne zaufane do przedmiotu/metody? No cóz - nic tylko oprzeć się na takich "osobistych doznaniach" ...  Z tego, co pamiętam - to wskaźnik Pearla dla takich osób wynosi ok. 85 ... KrzysiekFZ napisał(a): Skoro ustalilismy ze zarowno zwolennik a/k jak i NPR potrafi nazbyt pokladavc nadzieje w stosowanej metodzie, to czym oni sie roznia? Zarowno NPRowiec jak i anty moze poslac zone na "zabieg" w przypadku wpadki- a to ze takie przypadki czesciej sie zdarzaja u tych ktorzy stosuja a/k wynika z faktu ze jest ich 6 razy wiecej niz "naturalnych". mit 1 zdaje sie już obalony  mit drugi - nie po to podejmuje się trud by później "pójść na łatwiznę" i zastosować aborcję. Jest to sprzeczne z samą ideą stosowania MNPR. Być może - ktoś, kto stosuje NPR ze względów "ekologicznych" zdecyduje się na aborcję w przypadku zawodności metody. Strasznie mało prawdopodobne by zdecydowała się na to osoba wierząca stosująca MNPR przede wszystkim ze względów moralnych. Stosowanie antykoncepcji samo w sobie jest łamaniem moralności Coś mi się wydaje, ze z góry stawiasz na "skuteczność" a nie na morale ... Nie truimfuj, bracie, bo płonne są Twoje trumfy  ddv163 napisał(a): Ciekaw jestem skąd masz takie dane ? Przeglądałem statystyki z których jasno wynika ... zupełnie coś innego. Ilość rozpadających się małżeństw i rodzin rośnie w zatrważającym wręcz tempie w miarę "postępow" w ilości osób stosowaniu antykoncepcji i podważania zasadności nauczania Kościoła.
Tyle na razie ...
|
N wrz 17, 2006 20:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
KrzysiekFZ napisał(a): Skad mam dane? Wydaje mi sie ze sam je podawales- ok 15% malzenstw stosuje NPR, czyli 85% pozostalych ma trzy wyjscia: 1.nie wspolzyja (ciekawe ilu z nich?) 2.Wspolzyja bez zadnej metody (pewnie tez ich wiele nie ma) 3.Stosuja a/k Acha - zatem wydaje Ci się ...  To, o czym wspominasz wynika z wypowiedzi http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6 ... 1104780517 - napisane zostało jednak w zupełnie innym kontekście niż próbujesz to przedstawiać. Cytuj: I też chyba ogromna jest dysproporcja między liczbą katolików, a tymi, którzy stosują się do wskazań Kościoła w zakresie planowania poczęć. Czy są na ten temat jakieś statystyki? – Takich statystyk nie ma, ale szacuje się, że około 15 procent Polaków stosuje NPR. proszę zatem o przytaczanie wypowiedzi zgodnie z ich kontekstem. Jeżeli chodzi o "poziom szczęścia" to należałoby przytoczyć możliwie jak najbardziej wiarygodne dane statystyczne. A z danych GUS-owskich wynika, że ilość rozwodów i separacji wzrasta przy spadającej ilości zawieranych małżeństw. Weźmy do tego dane badań dra Roetzera - 2 % małżeństw stosujących NPR ulega rozpadowi, zaś wg. danych W. Benneta z U. S. Secretary of Education a zamieszczonych w tekście: http://www.kosciol.pl/article.php?story ... 9174006330 wynikałoby, że odsetek rozwodów wśród par stosujących antykoncepcję jest jeszcze niższy (0,2 %). Zatem - po zestawieniu wynikałoby jasno, że odsetek rozwodów w Polsce (wynoszący ok. 1,3 promille - ) jest minimalny w tej 15 % grupie osób stosujących NPR - oraz o wiele większy w tej 85 % grupie osób stosujacych antykoncepcję ... Zaś w krajach, w których większość obywateli odrzuca nauczanie Koscioła - odsetek rozwodów jest o wiele większy niż w Polsce ... KrzysiekFZ napisał(a): A czy wiesz co oznacza wyrazenie "najstarszy zawod swiata"? O czym to swiadczy? Ze juz tysiace lat temu, kiedy nikomu nie snilo sie o zadnej a/k czystosc byla lamana na rozne sposoby.
Jak widać - łamanie moralności chrzescijańskiej to powrót do moralności sprzed kilku tysięcy lat ... i nie ma się temu co dziwić ...
Co do reszty - zostawmy lepiej fantazjowanie fantastom, filozofię filozofom a skupmy się lepiej na jakichś konkretnych danych.
Prawda bowiem jest jedna - i naprawdę nie zależy od "punktu widzenia" ...
Bo w oparciu zarówno o logikę jak i o dane wynika jasno, co pozostaje po odrzuceniu moralności ...
|
N wrz 17, 2006 21:15 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|