Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N lis 09, 2025 20:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 155 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona
 Relacje miedzy malzonkami w sprawach intymnych 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
Zlemijest1 napisał(a):
Probowalem zone roznamietnic. Robie to caly czas lecz bez skutku :(
Juz jestem gotowy sie poddac!

Nie jestem specjalistą od roznamiętniania żon :) zwłaszcza cudzych :) więc nie będę mógł Ci za bardzo pomóc.

Czytałem, że np. po porodzie u kobiety w wyniku zmian hormonalnych może dojść do spadku libido. Można się udać do psychologa, seksuologa ale raczej doradzałbym iść do takiego, który jest związany z Kościołem, bo jak pisałem wcześniej porady niektórych "specjalistów" mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Napisałeś, że żona oddaje Ci sie chociaż nie ma na to ochoty - myśle, że powinieneś to docenić i traktować ten kontakt seksualny jako wyrażenie miłości do żony a nie sposób na rozładowanie się, na sprawienie sobie przyjemności. Może postaraj się traktować ten kontakt zawsze tak jakby to był Wasz pierwszy raz.
Czytałem również o problemach par, u których nie dochodziło do spadku libido a seks przestawał im sprawiać radość. Bo gdy się sprowadzi współżycie tylko do tego wymiaru czysto seksualnego, to seks ciągle z tym samym partnerem może stać się nudny, a ilość pozycji i udziwnień też jest skończona. Dopiero gdy seks staje się wyrażeniem miłości, która łączy parę to wtedy nabiera on głębszego znaczenia. Czyli nie traktuje się już kobiety(mężczyzny) jako źrodło swojej przyjemności tylko seks traktuje się jak relację do osoby, nie do ciała osoby, tylko do tej konkretnej osoby, do wszystkiego co się z nią łączy, co jej dotyczy. Dlatego moim zdaniem przed seksem ważna jest rozmowa z żoną :).
W sytuacji gdyby właśnie współżycie było traktowane jako wyrażenie miłości Twoja żona może inaczej by do tego podchodziła nawet gdy miałaby na nie mniejszą ochotę.


Pn cze 25, 2007 12:46
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57
Posty: 937
Post 
Jeśli ona się na to zgadza, to nie jest gwałt ;)


Pn cze 25, 2007 18:29
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3858
Post 
"Zlemijest1"Chętnie poznam Twój problem ,mam żone i dzieci i jak dotąd nierozmawialiśmy o jakimś libido ,myśle że Twoj problem nie dotyczy żadnego libido ,uważam ,że seks nie sprawia Ci już przyjemnosci i Twoja żona o tym doskonale wie ,może Twoje podejscie do seksu i do małżeństwa jest tylko czysto Katolickie ,może powinienes poznac inny punkt widzenia aby zrozumieć swój problem ,chciałbym zapytać :Czy współżyłeś ze swoją przyszłą przed ślubem?


Pn cze 25, 2007 20:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23
Posty: 950
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
"Zlemijest1"Chętnie poznam Twój problem[...]chciałbym zapytać :Czy współżyłeś ze swoją przyszłą przed ślubem?


Zlemijest1 napisał(a):
Kiedys kochalismy sie codziennie. Przed slubem jak i po.


Pozdro.

_________________
arcarc


Pn cze 25, 2007 21:39
Zobacz profil
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
"Zlemijest1"Chętnie poznam Twój problem ,mam żone i dzieci i jak dotąd nierozmawialiśmy o jakimś libido ,myśle że Twoj problem nie dotyczy żadnego libido ,uważam ,że seks nie sprawia Ci już przyjemnosci i Twoja żona o tym doskonale wie ,może Twoje podejscie do seksu i do małżeństwa jest tylko czysto Katolickie ,może powinienes poznac inny punkt widzenia aby zrozumieć swój problem ,chciałbym zapytać :Czy współżyłeś ze swoją przyszłą przed ślubem?


Odpowiedz brzmi Tak.
Wspolzylismy przed slubem a co to ma do rzeczy?
Seks byl rewelacyjny przed jak i po slubie.
Po porodzie dzieci to tak jakos samo upadlo :cry:


Pn cze 25, 2007 23:37
Post 
Perseus napisał(a):
Zlemijest1 napisał(a):
Probowalem zone roznamietnic. Robie to caly czas lecz bez skutku :(
Juz jestem gotowy sie poddac!

Nie jestem specjalistą od roznamiętniania żon :) zwłaszcza cudzych :) więc nie będę mógł Ci za bardzo pomóc.

Czytałem, że np. po porodzie u kobiety w wyniku zmian hormonalnych może dojść do spadku libido. Można się udać do psychologa, seksuologa ale raczej doradzałbym iść do takiego, który jest związany z Kościołem, bo jak pisałem wcześniej porady niektórych "specjalistów" mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Napisałeś, że żona oddaje Ci sie chociaż nie ma na to ochoty - myśle, że powinieneś to docenić i traktować ten kontakt seksualny jako wyrażenie miłości do żony a nie sposób na rozładowanie się, na sprawienie sobie przyjemności. Może postaraj się traktować ten kontakt zawsze tak jakby to był Wasz pierwszy raz.
Czytałem również o problemach par, u których nie dochodziło do spadku libido a seks przestawał im sprawiać radość. Bo gdy się sprowadzi współżycie tylko do tego wymiaru czysto seksualnego, to seks ciągle z tym samym partnerem może stać się nudny, a ilość pozycji i udziwnień też jest skończona. Dopiero gdy seks staje się wyrażeniem miłości, która łączy parę to wtedy nabiera on głębszego znaczenia. Czyli nie traktuje się już kobiety(mężczyzny) jako źrodło swojej przyjemności tylko seks traktuje się jak relację do osoby, nie do ciała osoby, tylko do tej konkretnej osoby, do wszystkiego co się z nią łączy, co jej dotyczy. Dlatego moim zdaniem przed seksem ważna jest rozmowa z żoną :).
W sytuacji gdyby właśnie współżycie było traktowane jako wyrażenie miłości Twoja żona może inaczej by do tego podchodziła nawet gdy miałaby na nie mniejszą ochotę.


Za kazdym razem traktuje nasze zblizenie jak by to byl ten pierwszy raz. Dla mnie seks jest zawsze mistycznym przezyciem gdzie angazuje sie cala osobom do zony, do tego co razem przezylilsmy, do tego co nas laczy, do przeszlosci, do terazniejszosci, itd.
Tylko wiem ze taki seks jedno-stronny, gdzie jedna strona (czyli ja) ma przyjemnosc a druga osoba (zona) sie po prostu "oferuje" jako dar jest raczej grzechem :cry:
Nie wiem czy moge taki dar od niej z czystym sumieniem odbierac?


Pn cze 25, 2007 23:40

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
Zlemijest1 napisał(a):
Tylko wiem ze taki seks jedno-stronny, gdzie jedna strona (czyli ja) ma przyjemnosc a druga osoba (zona) sie po prostu "oferuje" jako dar jest raczej grzechem :cry:
Nie wiem czy moge taki dar od niej z czystym sumieniem odbierac?

To trudno napisać. Nie możesz też nalegać gdy np. żona jest zmęczona. Gdy współżycie będzie wyrażeniem miłości, która "nie szuka swego", "nie unosi się gniewem" to moim zdaniem nie będzie grzechu.
Ale to jest pytanie raczej do kobiet - co one na ten temat myślą, czy w tym omawianym przypadku czułyby się jakoś wykorzystywane. Ja np. czytałem wypowiedzi kobiet, które w tej sytuacji po prostu cieszą się z bliskości męża pod warunkiem, że współżycie jest rzeczywiście wyrażeniem miłości. Ale nie jestem kobietą wiec do końca tego wiedzieć nie mogę.

To jest w ogóle problem szerszy, który wykracza trochę poza ten temat. Takie problemy jak ten wskazują jak trafne jest nauczanie Kościoła w dziedzinie seksualności - żeby się nie rozbudzać pornografią, metoda NPR, ktora zakłada okresy abstynencji dzięki czemu uczymy sie nad sobą panować.


Wt cze 26, 2007 12:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Cytuj:
To jest w ogóle problem szerszy, który wykracza trochę poza ten temat. Takie problemy jak ten wskazują jak trafne jest nauczanie Kościoła w dziedzinie seksualności - żeby się nie rozbudzać pornografią, metoda NPR, ktora zakłada okresy abstynencji dzięki czemu uczymy sie nad sobą panować.


tego to ja wogole nie zrozumialem!
czy w seksie jak w zyciu nie jest wazna tolerancja?
czy w seksie jak w zyciu nie jest wazna pewna philantropia?

czy w milosci nie jest tak, ze jesli sie kogos naprawde kocha to w pierwszej lini stoji dla tej osoby szczescie kochanego czlowieka?
jesli oboje sie kochaja to zadne z nich nie bedzie musialo sie poswiecac dla drugiego.

jakos nie rozumiem poco mi kosciol do zycia intymnego?


Wt cze 26, 2007 12:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
jlp napisał(a):
Cytuj:
To jest w ogóle problem szerszy, który wykracza trochę poza ten temat. Takie problemy jak ten wskazują jak trafne jest nauczanie Kościoła w dziedzinie seksualności - żeby się nie rozbudzać pornografią, metoda NPR, ktora zakłada okresy abstynencji dzięki czemu uczymy sie nad sobą panować.


tego to ja wogole nie zrozumialem!
czy w seksie jak w zyciu nie jest wazna tolerancja??

To słowo dzisiaj już dla mnie mało znaczy, bo zostało "spłaszczone".

jlp napisał(a):
czy w milosci nie jest tak, ze jesli sie kogos naprawde kocha to w pierwszej lini stoji dla tej osoby szczescie kochanego czlowieka?

Jest dokładnie tak - tylko, że np. ja nie potrafiłbym kochać właśnie tak kogoś gdybym tej miłości nie nauczył się od Boga.

jlp napisał(a):
jesli oboje sie kochaja to zadne z nich nie bedzie musialo sie poswiecac dla drugiego.

Miłość właśnie wymaga poświęceń, przełamywanie swojego egoizmu. Gdy te poświęcenia będą w imię miłości to będą przynosiły radość, chociaż wcale nie będzie łatwo.

jlp napisał(a):
jakos nie rozumiem poco mi kosciol do zycia intymnego?

Może zadaj sobie pytanie do czego w ogóle jest potrzebny Ci Kościół czy Bóg, który jest w Kościele. Jak już zapraszasz Boga do swojego życia to trzeba go zaprosić do całego życia.
Jeżeli wyrzucimy Boga z jakieś sfery życia to po jakimś czasie wyrzucimy Go z całego życia.


Wt cze 26, 2007 13:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
tolerancja:
Cytuj:
To słowo dzisiaj już dla mnie mało znaczy, bo zostało "spłaszczone".


dla mnie wiele. jesli dla ciebie tak malo to powinienes nad soba pracowac.

Cytuj:
Jest dokładnie tak - tylko, że np. ja nie potrafiłbym kochać właśnie tak kogoś gdybym tej miłości nie nauczył się od Boga.


wiec ja jestem szczesciarzem. ja potrafie

Cytuj:
Miłość właśnie wymaga poświęceń, przełamywanie swojego egoizmu. Gdy te poświęcenia będą w imię miłości to będą przynosiły radość, chociaż wcale nie będzie łatwo.


moze dla kogos patrzacego na cos z boku wygalda dzialanie jednego z partnerow jak poswiecenie. ja gotow jestem na bardzo wiele aby nie powiedziec na wnszystko dla mej zony i to bez poswiecen a z szczerego EGOIZMU!
ja moge byc tylko szczesliwy jesli ona jest szczesliwa wiec zrobie wszystko dla niej! ups wszystko dla siebie, ups!!!! mhhh chyba jestem naprawde zakochany bo nie umiem rozruznic dla kogo zrobie! wszystko!


Cytuj:
Może zadaj sobie pytanie do czego w ogóle jest potrzebny Ci Kościół czy Bóg, który jest w Kościele. Jak już zapraszasz Boga do swojego życia to trzeba go zaprosić do całego życia.
Jeżeli wyrzucimy Boga z jakieś sfery życia to po jakimś czasie wyrzucimy Go z całego życia.


a ja juz myslalem, ze bog jest wszedzie a nie tylko w kosciele ale to juz inny temat.

ja nie wyzucam w zadnym slowie boga z jakiejkolwiek czesci mego zycia.
moze przypomne moje pytanie na ktore probowales odpowiedzec, jak widze bez dokladnego zrozumienia:
"jakos nie rozumiem poco mi kosciol do zycia intymnego?"

czy w mym pytaniu jest mowa o bogu?
co ma bog wspolnego z mym pytaniem?


Wt cze 26, 2007 13:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
jlp napisał(a):
tolerancja:
Cytuj:
To słowo dzisiaj już dla mnie mało znaczy, bo zostało "spłaszczone".


dla mnie wiele. jesli dla ciebie tak malo to powinienes nad soba pracowac.

W obecnym rozumieniu tolerancji, która ma polegać na akceptacji zła to ja już wolę być określany jako nietoleranycyjny.

jlp napisał(a):
Cytuj:
Jest dokładnie tak - tylko, że np. ja nie potrafiłbym kochać właśnie tak kogoś gdybym tej miłości nie nauczył się od Boga.


wiec ja jestem szczesciarzem. ja potrafie

Są dwie możliwości albo jesteś szczęściarzem albo wydaje Ci się, że potrafisz kochać tak bardzo.

jlp napisał(a):
Cytuj:
Miłość właśnie wymaga poświęceń, przełamywanie swojego egoizmu. Gdy te poświęcenia będą w imię miłości to będą przynosiły radość, chociaż wcale nie będzie łatwo.


moze dla kogos patrzacego na cos z boku wygalda dzialanie jednego z partnerow jak poswiecenie. ja gotow jestem na bardzo wiele aby nie powiedziec na wnszystko dla mej zony i to bez poswiecen a z szczerego EGOIZMU!
ja moge byc tylko szczesliwy jesli ona jest szczesliwa wiec zrobie wszystko dla niej! ups wszystko dla siebie, ups!!!! mhhh chyba jestem naprawde zakochany bo nie umiem rozruznic dla kogo zrobie! wszystko!

Na pewno nie dla siebie jeżeli to ma być miłość. Poza tym pisałem właśnie, że poświęcenie w imię miłości przynosi radość.

Jedak w pewnym momencie zauważysz, że nie jesteś w stanie dać drugiej osobie tego co chciałbyś dać. Zauważysz swoją ograniczoność, swoją małość. W miłości jest pragnienie szczęścia drugiego człowieka i ostatecznie jest to pragnienie jego szczęścia wiecznego - zbawienia. W tej sytuacji nie masz wyjścia musisz się odwołać do Boga, który jest miłością nieskończoną, miłością, która trwa wiecznie. Zrozumiesz, że sam nie jesteś w stanie kochać tak bardzo jakbyś chciał.

jlp napisał(a):
a ja juz myslalem, ze bog jest wszedzie a nie tylko w kosciele ale to juz inny temat.

Jest wszędzie ale jego szczególnie ulubionym miejscem jest Kościół :). Dlatego trzeba Go tam szukać gdzie lubi przebywać :).


jlp napisał(a):
"jakos nie rozumiem poco mi kosciol do zycia intymnego?"

To zależy w jakiego Boga sie wierzy. Jeżeli wierzy się w jakiegoś Boga pojmowanego jako siłę wyższą to w tej sytuacji Kościół nie jest potrzebny.
Natomiast np. w wierze katolickiej Bóg jest w Kościele, rozumianym jako świątynia, jako wspólnota wszystkich wierzących, jako hierarchia kościelna, którą tworzą ludzie powołani przez Boga. W tej sytuacji nie można nie brać po uwagę nauczania Kościoła.


Wt cze 26, 2007 14:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Cytuj:
W obecnym rozumieniu tolerancji, która ma polegać na akceptacji zła to ja już wolę być określany jako nietoleranycyjny.

na tym miejscu mowisz, ze nie jestes goto do akceptacji innych jakimi sa czyli do tolerancji.

na innym piszesz o milosci i bogu. czy to nie jeszus powiedzial: "kochaj blizniego swego jak siebie samego"
jak ty chcesz kochac blizniego skoro nie potrafisz byc do niego tolerancyjny? wyjasnij mi to prosze.

Cytuj:
Są dwie możliwości albo jesteś szczęściarzem albo wydaje Ci się, że potrafisz kochać tak bardzo.


jakby na to nie patrzec i tak jestem szczesliwy.

Na pewno nie dla siebie jeżeli to ma być miłość. Poza tym pisałem właśnie, że poświęcenie w imię miłości przynosi radość.
no dla mnie to nie poswiecanie skoro mam z tego radosc!

Cytuj:
Zrozumiesz, że sam nie jesteś w stanie kochać tak bardzo jakbyś chciał.

alez ja kocham tak bardzo jak chce.

Cytuj:
To zależy w jakiego Boga sie wierzy. Jeżeli wierzy się w jakiegoś Boga pojmowanego jako siłę wyższą to w tej sytuacji Kościół nie jest potrzebny.
Natomiast np. w wierze katolickiej Bóg jest w Kościele, rozumianym jako świątynia, jako wspólnota wszystkich wierzących, jako hierarchia kościelna, którą tworzą ludzie powołani przez Boga. W tej sytuacji nie można nie brać po uwagę nauczania Kościoła.


ja wierze w boga jednego prawdzowego, wierze w tego boga o ktorym.
tyle, ze moj bog jest dla wszystkich, moj bog kocha kazde swe stworzenie bez wyjatku. to chyba jedyna roznica midzy twym a mym bogiem.


Wt cze 26, 2007 14:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
jlp napisał(a):
na innym piszesz o milosci i bogu. czy to nie jeszus powiedzial: "kochaj blizniego swego jak siebie samego"
jak ty chcesz kochac blizniego skoro nie potrafisz byc do niego tolerancyjny? wyjasnij mi to prosze.

Miłość nie może być ślepa, musi opierać się na prawdzie. Np. rodzice z miłości do swoich dzieci wymagają od nich(nie ponad miarę), bo właśnie je kochają.
Tak jak napisałem wcześniej - tolerancja nie może oznaczać, że ja godzę się na zło. Nazywam zło po imieniu właśnie z miłości do drugiego człowieka, bo uważam, że to zło go zniszczy.

Cytuj:
ja wierze w boga jednego prawdzowego, wierze w tego boga o ktorym.
tyle, ze moj bog jest dla wszystkich, moj bog kocha kazde swe stworzenie bez wyjatku. to chyba jedyna roznica midzy twym a mym bogiem.

Ależ mój Bóg też kocha każdego człowieka :). Tylko Bóg nie kocha zła, bo zła po prostu nie można kochać.


Wt cze 26, 2007 14:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Cytuj:
Miłość nie może być ślepa, musi opierać się na prawdzie. Np. rodzice z miłości do swoich dzieci wymagają od nich(nie ponad miarę), bo właśnie je kochają.
Tak jak napisałem wcześniej - tolerancja nie może oznaczać, że ja godzę się na zło. Nazywam zło po imieniu właśnie z miłości do drugiego człowieka, bo uważam, że to zło go zniszczy.


chcesz powiedziec, ze moja milosc jest slepa?
ze jest nieprawdziwa?
wiec dla ciebie byc tolerancyjnym znaczy godzic sie na zlo? to wlasnie jest twoja definicja tolerancji?
a czym jest zlo? wszystko to co tobie nie pasuje?


Cytuj:
Ależ mój Bóg też kocha każdego człowieka . Tylko Bóg nie kocha zła, bo zła po prostu nie można kochać.


wiec twoj bog to tez nie ten bog w koscile katolickim z hierarchia etc....?
ta hierarchia nie kocha: homosexualistow, kobiety ktore odeszly od swych mezow bo sie nad nimi znecano.......wszystkich zyjacych bez slubu koscielnego.....i tak by mozna wymieniac.

natomiast moj bog kocha ich wszystkich bez wyjatku i zadnego mniej ani wiecej a sadzic bedzie ich za ich czyny.


Wt cze 26, 2007 15:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23
Posty: 186
Post 
jlp napisał(a):
Cytuj:
Miłość nie może być ślepa, musi opierać się na prawdzie. Np. rodzice z miłości do swoich dzieci wymagają od nich(nie ponad miarę), bo właśnie je kochają.
Tak jak napisałem wcześniej - tolerancja nie może oznaczać, że ja godzę się na zło. Nazywam zło po imieniu właśnie z miłości do drugiego człowieka, bo uważam, że to zło go zniszczy.


chcesz powiedziec, ze moja milosc jest slepa?
ze jest nieprawdziwa?

Pisałem ogólnie o miłości bliźniego a nie o Twojej miłości.

jlp napisał(a):
wiec dla ciebie byc tolerancyjnym znaczy godzic sie na zlo? to wlasnie jest twoja definicja tolerancji?

Tak to jest obecnie z tolerancją, że została ona zawłaszczona przez homoseksualistów walczących i przez nich spłaszona do wymiaru seksualnego. Ja już napisałem w innym miejscu, że jestem tolerancyjny dla każdej inności w drugim człowieku nawet dla homoseksualisty bo nie ma to dla mnie żadnego znaczenia ale nie mogę się zgodzić aby to co nie jest normalne nazwać normalnością.

jlp napisał(a):
a czym jest zlo? wszystko to co tobie nie pasuje?

To jest jedno z fundamentalnych pytań - czym jest zło. Jeszcze pół biedy kiedy ktoś uznaje w ogóle, że jest jakieś obiektywne zło i obiektywne dobro - wtedy można dyskutować. Ale są tacy, również na tym forum, którzy twierdzą, że nie ma żadnego obiektwnego dobra i zła - wszystko jest względne. Wtedy właściwie dyskusja nie ma sensu.

Do rozróżniania dobra i zła służy sumienie - tylko musi być właściwie ukształtowane. Bóg jest dobrem absolutnym więc dla mnie jeżeli mam wątpliwości co jest dobre a co złe to zwracam się do Boga a sumienie jest właśnie takim głosem Boga w człowieku. Mój Bóg jest również w Kościele więc to co Kościół głosi jest dla mnie wskazówką co jest dobre a co złe


jlp napisał(a):
Cytuj:
Ależ mój Bóg też kocha każdego człowieka . Tylko Bóg nie kocha zła, bo zła po prostu nie można kochać.


wiec twoj bog to tez nie ten bog w koscile katolickim z hierarchia etc....?
ta hierarchia nie kocha: homosexualistow, kobiety ktore odeszly od swych mezow bo sie nad nimi znecano.......wszystkich zyjacych bez slubu koscielnego.....i tak by mozna wymieniac.

Co do homoseksualistów to trzeba odzielić czyny od samych skłonności.
Jeżeli chodzi o kobiety ochodzące od mężów z powodu znęcania się - to jest to jakieś nieporozumienie, bo w takiej sytuacji jest możliwa separacja.
Kościół mówi co jest dobre a co złe to nie znaczy, że Bóg nie kocha tych ludzi. On chce ich powrotu do Kościoła ale nie bezwarunkowo, trzeba się poprawić, trzeba się zmienić. Prawdziwa miłość jest wymagająca. Jak rodzice rozpieszczają swoje dzieci i dają im wszystko co tylko im się zachce to jest to miłość chora.

jlp napisał(a):
natomiast moj bog kocha ich wszystkich bez wyjatku i zadnego mniej ani wiecej a sadzic bedzie ich za ich czyny.

I tu się zgadzam całkowicie, ze będzie ich sądzić za czyny, tylko najpierw trzeba wiedzieć, które czyny są dobre a które złe i to głosi Kościół. I jeżeli Kościoł głosi, że taki i taki czyn jest zły to tylko i wyłącznie ku przestrodze ludzi aby się nawrocili dopóki nie będzie za późno.


Wt cze 26, 2007 16:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 155 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL