Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 12:10



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona
 CIERPLIWOŚĆ do dziecka 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Bunt nastolatków jest czymś złym ?

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Cz sty 10, 2008 22:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41
Posty: 65
Post 
Asienkka napisał(a):
Bunt nastolatków jest czymś złym ?


Nie. Złe jest to że są zmusszeni do zbuntowania sie aby wyklarować rodzicom w końcu ze są ludzmi ktorzy mają swoje poglądy, prawa i uczucia czyli cechy ktorych do tej pory dorośli nie uznawali.

Bunt nastolatków jest buntem przeciwko władzy rodzicielskiej ktora przez lata uzurpowala sobie prawo do karania i bicia. W wieku nastu lat kiedy to dzieciaki dorastaja fizycznie w koncu moga przeciwstawic sie wladzy rodzicielskiej, odkuć sie za krzywdy i niesprawiedliwosci ktorych doznali.

A rodzice są w szkoku po tym jak to przez 15 lat byli bogami ktorzy mieli w reku kija i marchewkę i nagle nie moga swojemu synkowi przylać.

Wtedy zaczyna sie lament ze dzieci nei słuchają, że nie mają szacunku, że zamykają sie w sobie, ze nie ma wspolego jezyka itd.
A przeciez do tej pory był wspolny język - mozna bylo się pomądrzyć, przylać dziecku i było wszsystko w porządku.


Cz sty 10, 2008 23:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
wacek napisał(a):
Asienkka napisał(a):
Bunt nastolatków jest czymś złym ?


Nie. Złe jest to że są zmusszeni do zbuntowania sie aby wyklarować rodzicom w końcu ze są ludzmi ktorzy mają swoje poglądy, prawa i uczucia czyli cechy ktorych do tej pory dorośli nie uznawali.

Bunt nastolatków jest buntem przeciwko władzy rodzicielskiej ktora przez lata uzurpowala sobie prawo do karania i bicia. W wieku nastu lat kiedy to dzieciaki dorastaja fizycznie w koncu moga przeciwstawic sie wladzy rodzicielskiej, odkuć sie za krzywdy i niesprawiedliwosci ktorych doznali.

A rodzice są w szkoku po tym jak to przez 15 lat byli bogami ktorzy mieli w reku kija i marchewkę i nagle nie moga swojemu synkowi przylać.

Wtedy zaczyna sie lament ze dzieci nei słuchają, że nie mają szacunku, że zamykają sie w sobie, ze nie ma wspolego jezyka itd.
A przeciez do tej pory był wspolny język - mozna bylo się pomądrzyć, przylać dziecku i było wszsystko w porządku.


Tylko taki bunt jest bardzo potrzebny, z tego co mnie uczono - trzeba się zacząć niepokoić kiedy on nie występuje :)
Zwłaszcza negowanie autorytetu ojca - jest to potrzebne do późniejszego prawidłowego rozwoju, do usamodzielnienia się, odnalezienia siebie samego etc.
A jeżeli ojciec do tego 15 roku zycia (swojego dziecka) był autorytetem, mieli dobre kontakty (itd) po okresie buntu - powinno wrócić to do normy ;)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Pt sty 11, 2008 0:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41
Posty: 65
Post 
Asienkka napisał(a):
Tylko taki bunt jest bardzo potrzebny, z tego co mnie uczono - trzeba się zacząć niepokoić kiedy on nie występuje :)

i w ten spsoob udowodnilismy ze dobrze iż było niewolnictwo
dzieki temu Spartakus mógł sie zbuntować ...

Asienkka napisał(a):
Zwłaszcza negowanie autorytetu ojca - jest to potrzebne do późniejszego prawidłowego rozwoju, do usamodzielnienia się, odnalezienia siebie samego etc.
A jeżeli ojciec do tego 15 roku zycia (swojego dziecka) był autorytetem, mieli dobre kontakty (itd) po okresie buntu - powinno wrócić to do normy ;)

rozumiem ze to jest teoria dorobiona do wychowania opartego na biciu


Widziałaś kiedys dobre kontakty pomiedzy osobami z którym jedna bije drugą ?
Widziałaś kiedyś autorytet zbudowany przez osobę która bije ?

Miałaś potrzebę zbuntowania sie przeciwko komuś kto cię szanuje, kocha i stara zrozumieć ?


Pt sty 11, 2008 0:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
wacek napisał(a):
Asienkka napisał(a):
Tylko taki bunt jest bardzo potrzebny, z tego co mnie uczono - trzeba się zacząć niepokoić kiedy on nie występuje :)

i w ten spsoob udowodnilismy ze dobrze iż było niewolnictwo
dzieki temu Spartakus mógł sie zbuntować ...

??
Cytuj:
Cytuj:
Zwłaszcza negowanie autorytetu ojca - jest to potrzebne do późniejszego prawidłowego rozwoju, do usamodzielnienia się, odnalezienia siebie samego etc.
A jeżeli ojciec do tego 15 roku zycia (swojego dziecka) był autorytetem, mieli dobre kontakty (itd) po okresie buntu - powinno wrócić to do normy ;)

rozumiem ze to jest teoria dorobiona do wychowania opartego na biciu


Widziałaś kiedys dobre kontakty pomiedzy osobami z którym jedna bije drugą ?
Widziałaś kiedyś autorytet zbudowany przez osobę która bije ?

Miałaś potrzebę zbuntowania sie przeciwko komuś kto cię szanuje, kocha i stara zrozumieć ?


Yyyy ?
To pewien etap zycia, tak samo jak usamodzielnienie się - chyba, że uważasz za coś nienormalnego wyprowadzenie się z domu (gdzie rodzice kochali, szanowali, starali się zrozumieć) osoby dorosłej, niezależnej? W końcu jak było tak wspaniale - dlaczego z tego rezygnować?
Jakos tak się składa, że każdy człowiek powinien przejść pewne etapy w swoim zyciu - aby móc jako dorosły - prawidłowo funkcjonować.
Wymuszanie swojego zdania, postępowanie na przekór rodzicom, pokazywanie swojej odrębności - etc...
Czasami osoby nie umieją się zbuntować, boją się tego - czują się odpowiedzialne za swoich rodziców, zwłaszcza jeżeli Ci manipulują swoimi dziećmi.
Znam przypadek - kiedy osoba po dwudziestym roku życia - odkryła, że wciąż jest dzieckiem - bo nie przeszła okresu buntu, boi się dorosłości, samodzielnego podejmowania decyzji, wciąż jest połączona z rodzicami pępowiną. I teraz zaczyna przechodzić ten okres buntu. I musi to przejść, jeżeli chce - przestać być dzieckiem.

Nie rozumiem dlaczego tak przyczepileś się tego bicia - zarzucając je nawet osobom, które o tym nic nie wspominały :shock:

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Pt sty 11, 2008 1:09
Zobacz profil
Post 
Wacku, a co nam ciekawego powiesz o pajdokracji?


Pt sty 11, 2008 3:10

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
Wacku. Dla przypomnienia:
Krzysztof_J napisał(a):
Tak. Dla mnie jest abstrakcją wychowywanie bez kar. Trudno byłoby mi wytłumaczyć na przykład dziecku dlaczego w szkole są oceny niedostateczne z zachowania. Ba. Trudno byłoby mi wytłumaczyć pojęcie i istotę piekła a także drugą z prawd wiary poznawanych na katechezie.
Ale istotnie - raczej nie przekonamy się nawzajem. Pozostaniemy przy swoich sposobach - dla nas najlepszych. Ty nie wyobrażasz uderzenia (czy szerzej - karania) własnego dziecka. Ja natomiast uważam że dziecko nie mające doświadczenia, że za złe czyny (szczególnie robienie krzywdy innym) spotka je kara - wypaczy się. Prędzej czy później.
...
Zresztą, zdaje mi się, że klaps w wieku 5 lat nie jest już konieczny.


wacek napisał(a):
Bunt nastolatków jest buntem przeciwko władzy rodzicielskiej ktora przez lata uzurpowala sobie prawo do karania i bicia. W wieku nastu lat kiedy to dzieciaki dorastaja fizycznie w koncu moga przeciwstawic sie wladzy rodzicielskiej, odkuć sie za krzywdy i niesprawiedliwosci ktorych doznali.

A rodzice są w szkoku po tym jak to przez 15 lat byli bogami ktorzy mieli w reku kija i marchewkę i nagle nie moga swojemu synkowi przylać.

Wtedy zaczyna sie lament ze dzieci nei słuchają, że nie mają szacunku, że zamykają sie w sobie, ze nie ma wspolego jezyka itd.
A przeciez do tej pory był wspolny język - mozna bylo się pomądrzyć, przylać dziecku i było wszsystko w porządku.

Mam jednak wrażenie, że piszemy o różnych modelach. To oczym piszesz powyżej jest mi obce.

Ponadto, jak mi się wydaje, bunt - jeżeli następuje - obraca się przeciwko władzy rodzicielskiej jako takiej. Że to ona własnie była bogiem, określała przez lata, co jest dobre a co złe, że mówiła "to możesz robić" a w innym wypadku "tego nie wolno". Czasem, jak piszesz: stanowczo.
Niezaleznie od tego, czy słowa te były podparte perspektywa klapsa we wczesnym dzieciństwie czy nie.


Pt sty 11, 2008 7:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
SweetChild napisał(a):
Albo kara jest słuszna i sprawiedliwa, albo nie (ok, w tym drugim przypadku ma znaczenie, kto dopuścił się niesprawiedliwości).
No to jak wybrniesz z sytuacji, gdy młodszy brat niechcąco uderzy w oko starszego? I tego starszego to oko boli? I domaga sie on wyrównania rachunków zgodnie z Twoim "twardym" rozumieniem prawa (z charakterystycznym zresztą dla kilkulatka "oko za oko")?
SweetChild napisał(a):
Po pierwsze, jakby mnie ochroniarz wbrew mej woli wyniósł ze sklepu, to jak najbardziej odebrałbym to jako karę i upokorzenie.
A jakby Ci tak sprawił lanie w pupę wobec wszystkich? Wczuj się w sytuację tak bitego... Poza tym - przecież to inna bajka...
SweetChild napisał(a):
Po drugie jestem przekonany, że dziecko które jest stale wbrew swej woli wynoszone z pokoju do pokoju, na korytarz czy do łazienki, też może nabawić się nerwic albo depresji.
O ile nie jest niemowlakiem, który nie potrafi jeszcze chodzić, lub dzieckiem niepełnosprawnym ruchowo - to zgadzam się, stałe wynoszenie może sie przyczynić nie tylko do nerwicy, czy depresji, ale nawet do psychozy ;)
Chodzi przecież o wyniesienie dziecka z miejsca, gdzie jego "atak" mógłby przeszkadzać innym (moje dziecko miało 3 takie ataki w życiu!) - żeby mogło się uspokoić.
SweetChild napisał(a):
Kluczowym w tym wypadku jest, czy karany może uchwycić zasadę "przyczyna/skutek".
Na pewno, ale to duże uproszczenie. Bo jeśli przyczyną jest kradzież, a skutkiem obcięcie prawicy, która ukradła - to wszystko w porządku z tą zasadą?

SweetChild napisał(a):
Zgoda, też uważam, że nagrody powinny przeważać. Ale też nikt tu nie pisze, że dzieci należy regularnie bić, a chwalić jedynie sporadycznie. Wręcz przeciwnie, ja przynajmniej twierdzę, że bicie powinno być "ostateczną ostatecznością", ale go w sposób dogmatyczny nie wykluczam.
Ja Ciebie (ani Krzysztofa) nie podejrzewam o to, że dopuszczacie tłuczenie dzieci przy każdej okazji. Ale co to znaczy "ostateczna ostateczność"? Kiedy?
Dla mnie to sytuacja, w której puszczą nam nerwy - człowiek nie wytrzyma i posłuży się przemocą wobec słabszego. Oby jak najrzadziej.


Pt sty 11, 2008 8:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Ponadto, jak mi się wydaje, bunt - jeżeli następuje - obraca się przeciwko władzy rodzicielskiej jako takiej. Że to ona własnie była bogiem, określała przez lata, co jest dobre a co złe, że mówiła "to możesz robić" a w innym wypadku "tego nie wolno". Czasem, jak piszesz: stanowczo.
Niezaleznie od tego, czy słowa te były podparte perspektywa klapsa we wczesnym dzieciństwie czy nie.
Zgadzam się z tym. To coś na kształt buntu dwulatka, który nagle odkrywa swoją sprawczość - czyli to, że jego aktywność i jego wola ma wpływ na bieg wydarzeń. Stąd próby wymuszania na otoczeniu różnych sytuacji, o czym już pisaliśmy. Oczywiście, nastolatki w swoim buncie startują z innego pułapu (i mają inny repertuar zachowań ;)
A potem (najczęsciej) wszystko wraca do normy, o czym pisała wyżej Asieńka :)

Wacek ma natomiast rację podkreślając rolę dobrych kontaktów między rodzicami i dziećmi (autorytet budowany nie na przemocy, szacunek, miłość i zrozumienie). W takiej rodzinie bunt nastolatka przebiegnie łagodniej, ale będzie, jako kolejna faza rozwojowa.


Pt sty 11, 2008 8:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
No to jak wybrniesz z sytuacji, gdy młodszy brat niechcąco uderzy w oko starszego? I tego starszego to oko boli?

Uderzenie niechcący nie jest krzywdzeniem i nie podlega karze, to chyba oczywiste.
mateola napisał(a):
Bo jeśli przyczyną jest kradzież, a skutkiem obcięcie prawicy, która ukradła - to wszystko w porządku z tą zasadą?

Nie - bo jest tu niewspółmierność winy i kary. Jak pisałem wczesniej - nie jestem zwolennikiem dawania klapsa za "bycie niegrzecznym".

Ja wiem, że to było do Sweeta, ale nie mogłem się powstrzymać :-)


Pt sty 11, 2008 8:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
mateola napisał(a):
Wacek ma natomiast rację podkreślając rolę dobrych kontaktów między rodzicami i dziećmi (autorytet budowany nie na przemocy, szacunek, miłość i zrozumienie).

No kurczę (że się tak wyrażę :-)) dlaczego Waszym zdaniem szacunek, miłość i zrozumienie i klaps w sytuacjach ekstremalnych wzajemnie się wykluczają?


Pt sty 11, 2008 8:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
Uderzenie niechcący nie jest krzywdzeniem i nie podlega karze, to chyba oczywiste.
Nie dla pięciolatka. Jego boli. Stała mu się krzywda.

Krzysztof_J napisał(a):
mateola napisał(a):
Wacek ma natomiast rację podkreślając rolę dobrych kontaktów między rodzicami i dziećmi (autorytet budowany nie na przemocy, szacunek, miłość i zrozumienie).

No kurczę (że się tak wyrażę :-)) dlaczego Waszym zdaniem szacunek, miłość i zrozumienie i klaps w sytuacjach ekstremalnych wzajemnie się wykluczają?

Krzysztof_J napisał(a):
Nie - bo jest tu niewspółmierność winy i kary.
To współczesne rozumienie relacji winy i kary. ono się zmienia w czasie. Dziś nikt nie obetnie ręki złodziejowi. Nie ma kary chłosty za zdradę. Żaden mąż, który uważa się za dobrego męża nie uderzy swojej żony, gdy ona coś zrobi nie po jego myśli. Nie wolno karać dzieci biciem w szkole. Jeszcze tylko w domu...


Pt sty 11, 2008 8:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Albo kara jest słuszna i sprawiedliwa, albo nie (ok, w tym drugim przypadku ma znaczenie, kto dopuścił się niesprawiedliwości).
No to jak wybrniesz z sytuacji, gdy młodszy brat niechcąco uderzy w oko starszego? I tego starszego to oko boli? I domaga sie on wyrównania rachunków zgodnie z Twoim "twardym" rozumieniem prawa (z charakterystycznym zresztą dla kilkulatka "oko za oko")?


Zgadzam się z tym, co napisał Krzysztof_J. Dodałbym jedynie, że na zasadzie prostej symetrii ("oko za oko") karą za przypadkowe uderzenie, którego uderzający żałuje, musiałoby być niezamierzone uderzenie, którego sam bym żałował. Niewykonalne ;)

mateola napisał(a):
Krzysztof_J napisał(a):
Uderzenie niechcący nie jest krzywdzeniem i nie podlega karze, to chyba oczywiste.

Nie dla pięciolatka. Jego boli. Stała mu się krzywda.


I tu widzę miejsce na działania zmierzające do sublimowania jego poczucia sprawiedliwości, czyli np. tłumaczenie, że drugi zrobił to niechcący, żałuje itd. Nie wiem, na ile będzie to działanie skuteczne, ale przynajmniej jest to kierunek, o słuszności którego jestem mocno przekonany.

mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Po pierwsze, jakby mnie ochroniarz wbrew mej woli wyniósł ze sklepu, to jak najbardziej odebrałbym to jako karę i upokorzenie.
A jakby Ci tak sprawił lanie w pupę wobec wszystkich? Wczuj się w sytuację tak bitego... Poza tym - przecież to inna bajka...


Nie rozumiem, dlaczego inna bajka... A więc odpowiem: Gdyby ochroniarz sprawił mi lanie przy wszystkich, to odebrałbym to jako karę zdecydowanie bardziej dotkliwą i czułbym się dużo bardziej upokorzony. Jeśli miałbym to określać w skali 1-100, to w przypadku wyniesienia szacowałbym stopień dotkliwości i upokorzenia gdzieś koło 10, a w drugim koło 70. I ten stopień powinien mniej więcej odpowiadać krzywdzie, którą sam wyrządziłem: np. celowe rozbicie butelki soku w skali 1-100 oceniłbym też na ok. 10, natomiast celowe rozbicie butelki soku na głowie innego klienta na ok. 70.
Wartości liczbowe są z sufitu, ale mam nadzieję, że dobrze oddają zasadę działania.

mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Po drugie jestem przekonany, że dziecko które jest stale wbrew swej woli wynoszone z pokoju do pokoju, na korytarz czy do łazienki, też może nabawić się nerwic albo depresji.
O ile nie jest niemowlakiem, który nie potrafi jeszcze chodzić, lub dzieckiem niepełnosprawnym ruchowo - to zgadzam się, stałe wynoszenie może sie przyczynić nie tylko do nerwicy, czy depresji, ale nawet do psychozy ;)
Chodzi przecież o wyniesienie dziecka z miejsca, gdzie jego "atak" mógłby przeszkadzać innym (moje dziecko miało 3 takie ataki w życiu!) - żeby mogło się uspokoić.


Właśnie. Czyli prawidłowe zastosowanie i dozowanie środka pt. "wynoszenie" przynosi dobre owoce, a nieprawidłowe zastosowanie może prowadzić nawet do psychozy. Moim zdaniem ta sama zasada obowiązuje w przypadku klapsów, tyle że środek jest nieco mocniejszy i tym bardziej należy uważać na prawidłowe stosowanie i wystrzegać się przedawkowania.

mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Kluczowym w tym wypadku jest, czy karany może uchwycić zasadę "przyczyna/skutek".
Na pewno, ale to duże uproszczenie. Bo jeśli przyczyną jest kradzież, a skutkiem obcięcie prawicy, która ukradła - to wszystko w porządku z tą zasadą?


Powiem tak: nie jest to dużo bardziej dalekie od mojego rozumienia sprawiedliwości niż umarzanie sprawy ze względu na niewielką szkodliwość społeczną czynu.

mateola napisał(a):
To współczesne rozumienie relacji winy i kary. ono się zmienia w czasie. Dziś nikt nie obetnie ręki złodziejowi. Nie ma kary chłosty za zdradę. Żaden mąż, który uważa się za dobrego męża nie uderzy swojej żony, gdy ona coś zrobi nie po jego myśli. Nie wolno karać dzieci biciem w szkole. Jeszcze tylko w domu...


Jak tak dalej pójdzie, to policjant nie będzie miał prawa uderzyć pałą kibola "intensywnie wyrażającego swe niezadowolenie z wyniku meczu".

mateola napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Zgoda, też uważam, że nagrody powinny przeważać. Ale też nikt tu nie pisze, że dzieci należy regularnie bić, a chwalić jedynie sporadycznie. Wręcz przeciwnie, ja przynajmniej twierdzę, że bicie powinno być "ostateczną ostatecznością", ale go w sposób dogmatyczny nie wykluczam.
Ja Ciebie (ani Krzysztofa) nie podejrzewam o to, że dopuszczacie tłuczenie dzieci przy każdej okazji. Ale co to znaczy "ostateczna ostateczność"? Kiedy?
Dla mnie to sytuacja, w której puszczą nam nerwy - człowiek nie wytrzyma i posłuży się przemocą wobec słabszego. Oby jak najrzadziej.


Jak już pisałem, na szczęcie nie miałem jeszcze takiej sytuacji, w której widziałem konieczność zastosowania klapsa, nie podam więc konkretnego przykładu z własnego podwórka, bo nie chciałbym teoretyzować. Ale mam ze szkoły z pierwszej ręki:
Wyrośnięty kolega wstaje na lekcji podchodzi do drugiego i na oczach wszystkich wali go pięścią w twarz. Kara to obniżenie oceny z zachowania, wezwanie rodziców, dywanik u dyrektora itp. Wszystko to napastnik wydaje się mieć w głębokim poważaniu, a w oczach pozostałych dzieci (przynajmniej jednego ucznia ;) ) nie został ukarany adekwatnie do czynu. Wniosek, który mi został w pamięci: można praktycznie bezkarnie (w świetle prawa) podejść do kogoś i walnąć do w twarz, o ile jest się silniejszym.
Nie chciałbym, aby moje dzieci miały te same wrażenia na temat prawa panującego w rodzinie, bo uważam, że taki stan ma negatywny wpływ na sublimowanie poczucia sprawiedliwości.


Pt sty 11, 2008 12:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 21:41
Posty: 65
Post 
Widze ze moj opis skutków karania został przez was kompletnie pominięty milczeniem. No cóż prowokowanie dzieci do kłamania i ukrywania przed rodzicami różnych rzeczy nie jest ciekawą perspektywą i wolicie to pewnie przemilczeć.

Ale dizś przyszło mi do głowy jeszcze jedno rewelacyjne pytanie :

Czy dzieci które karzecie przy pomocy bicia widziały jak wy, rodzice, jestescie karani za swoje zachowanie w domu ?
:-)
Oczywiscie ze nie bo .... jestescie bogami to wy wymiarzacie kary ale nikt was nie ukarze w domu. Jakie to fajne i wygodne prawda?

Czego dziecko się uczy widząc że rodzic mimo popelnienia błędów, czy robienia złych rzeczy nie jest karany ?
Dlaczego w domu nie ma kar wobec rodzicow a są kary wobec dzieci ?
Czy to sprawiedliwe ?

@ Krzysztof
Co czujesz wobec osoby ktora za chwile cię uderzy ? Czy jest to szacunek?
Szacunek do kogoś stoi w sprzeczności z biciem.
Bicie wywołuje same najgorsze uczucia w człowieku strach, ból, nienawiść, chęć odwetu, poczucie skrzywdzenia i niesprawiedliwości
To nie jest dobry fundament do budowania relacji z innymi ludźmi.

Uważam Krzysztofie ze zupelnie inaczej bysmy rozmawiali o biciu gdyby to tobie tez za przewinienia (np. przekroczenie dozwolonej predkosci) policjant sciągał majtki i walił kijem w tyłek pare razy na oczach przechodniów (np. twoich kolegów i kolezanek z pracy)
Jakbyś się czuł w takiej sytuacji ?

Teraz to sobie dyskutujesz z pozycji osoby ktorej raczej nikt nie uderzy.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia prawda ?

A tak wogóle Krzysztofie to do jakiego wieku wg ciebie można bić dziecko ? Masz na to jakieś uzasadnienie ?

@ Sweetchild
Taka sytuacja: chłopaki się biją i jeden drugiego z premedytacją popycha a tamten upada i rozbija sobie głowę. Jest akcja jedziemy do szpitala na dyżur, zszywanie głowy na szczecie niegroźne i po sprawie.

Wedle zasady oko za oko powiniem mojego syna popchnąć tak aby rozwalił sobei głowę.
No po prostu wiekszej głupoty to nieczytałem Sweetchild.

Robienie komuś krzywdy jest złem i koniec. Niemożna robić zła aby wynikało z niego dobro.

@ Lucyna
Pajdokracja jest uciążliwa kiedy rodzice nie maja czasu na karmienie dziecka. Jeżeli mają czas, siłę i ochotę na takie jedzenie to nie widze problemu. Ale jeżeli tak nie jest to znaczy ze pozwalaja dziecku wchodzic sobei na głowę i nie nauczyli dziecka ze trzeba tez szanować potrzeby rodziców. Można powiedziec ze w takiej sytuacji rozpuszczają dziecko.
Nalezy też odróżnic sytuacje krytyczne od zwykłego codziennego życia.
Ja pokazałem przykład rozwiązania sytuacji krytycznej bez przemocy - sposobem, zabawą.

@Asiennkka
Bunt jest prostą konsekwencją wychowania opartego na przemocy i karaniu. Dziecko w koncu dostrzega ze ono jest tylko tą stroną która podlega karze.

Nie rozumiem analogii z wyprowadzaniem się od rodziców - o co chodzi ?
Przeciez nie ma tu zadnych negatywnych emocji - nadal kochasz szanujesz rozumiesz ? W czym problem?

Pytam sie jeszcze raz czy czujesz potrzebę buntu wobec osoby ktora cię szanuje i ktora stara sie ciebie zrozumiec?


Pt sty 11, 2008 20:15
Zobacz profil
Post 
Pajdokracja ozancza wladze dzieci, ich rzady. Niejednokrotnie na ulicach, czy tez w sklepie mozna ujrzec na czym ta pajdokracja polega. Szantazowanie placzem, krzyk, kopanie, tupanie na rodzicow itd. Nawet calkiem male dzieci probuja swoich rodzicow, mocuja sie z nimi aby zobaczyc kto ma silniejsza wole, kto rzadzi.
W literaturze pedagogicznej mozna przeczytac co jest przyczyna takiego stanu rzeczy, ze coraz czesciej dzieci rzadza rodzicami.

Wspolczesny model wychowania ulegl przemianie.
Charakterystycznymi cechami tego procesu sa:
1) zanik dyscypliny i brak wyraznych granic zachowania. Rozluznienie lub zanik takich norm jak: grzecznosc, posluszenstwo, szacunek dla rodzicow. W parze z tym idzie alergia na karcenie (nowoczesni rodzice unikaja karcenia, bo jest przeciez ono wysoce stresujace). U zrodel takiego nastawienia kryje sie wychowanie bezstresowe. Nikt jednak nie udowodnil tego, ze brak stresu w wychowaniu jest lepszy niz jego wystepowanie. Jezeli dziecko jest nieposluszne, lamie pewne normy, to dlaczego ma czuc sie z tym komfortowo, a nie ma byc narazone na dyskomfort psychiczny? Uczeni dowiedli, ze pewien poziom stresu dziala na czlowieka mobilizujaco, a nawet stymuluje tworczosc.

2) Brak obowiazkow, wyreczanie dzieci z codziennych obowiazkow.
Posiadanie przez dzieci stalych obowiazkow uczy dyscypliny, sumiennosci, odpowiedzialnosci.

3) Zacieranie granic miedzy rola dziecka i rodzica (kumplowanie sie).

4) Demokratyzacja wychowania. Reklacje miedzy dziecmi a rodzicami staja sie jakby bardziej partnerskie, zmniejszyl sie dystans dzielacy rodzicow u i dzieci. W wychowaniu stosuje sie dialog, negocjacje, konsensus. Trzeba pamietac, ze u podstaw wychowania zawsze znajda sie pewne wartosci i normy niedyskusyjne, nie poddajace sie procedurom demokratycznym. Rodzice maja prawo podejmowac niektore decyzje w sposob autokratyczny, bez konsultowania sie z dziecmi.

Na zmiany w relacjach miedzy rodzicami a dziecmi wplynelo takze pojawienie sie idei nowoczesnego wychowania i mody na nowoczesnych rodzicow. Nowe prady filozofii wychowania docierajace z Zachodu promuja wychowanie liberalne, relatywne, w ktorym nie ma stalych wartosci, a wszystko zalezy od subiektywnego punktu widzenia.

na podstawie ksiazki "Praktyka wychowania rodzinnego" T. Biernat


Pt sty 11, 2008 21:45
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL