Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 2:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 22  Następna strona
 czystość przed ślubem 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr lis 07, 2007 14:33
Posty: 65
Post 
Cytuj:
Zarzuty narzucania innym swojego zdania, oczerniania i piętnowania innych pojawiają się nie w reakcji na wspomnienie o czystości i trwanie w sowim przekonaniu, a dopiero w reakcji na stwierdzenia typu:

Współżycie bez ślubu jest oszukiwaniem drugie osoby. "Ofiaruję ci wszytko, ale niedługo zacznę sukać wrażen u boku innej/innego"


Yhym, dokładnie tak. I dodam tylko od siebie, że zdania swojego nie narzucam, bo akurat czekanie z seksem do ślubu jest mi jak najbardziej obojętną sprawą, ale szanuję ludzi, którzy są do tego skłonni. Jedynie zarzucam Ci, Justyno, że w powyższych słowach mnie - właśnie - oczerniłaś. A wbrew temu, co ktoś tu napisał, nie znając mnie, nie masz do tego prawa.

Ach, IPW, nie przesadzaj. Przecież wiele par, które kocha się ze sobą bez ślubu, korzysta z antykoncepcji i tak jak małżonkowie, o tym czy mogą mieć dzieci, czy nie, często dowiadują się po wielu latach związku, jak i po ślubie. Piszesz tak, jakby każdy, kto uprawia seks przed zawarciem małżeństwa testował siłę plemników, jajników i kto wie, czego jeszcze. Naciągany ten Twój argument.

A - z tego co wiem, aczkolwiek znam to tylko z relacji mojego ginekologa - totalne niedopasowanie seksualne zdarza się baaardzooo rzadko. Także to też nie jest specjalnie trafiony argument. Bo, oczywiście, sątakie kwestie, że np. ona może woleć wolno i rano, a on szybko i w nocy, ale nad takimi sprawami da się popracować. A niedopasowanie na zasadzie: on uwielbia sado-maso, a ja tylko w pozycji klasycznej raczej się nie zdarza. Poza tym nawet jeśli, jest to wówczas podstawa do unieważnienia małżeństwa.

Swoją drogą, nie cierpię, gdy się mówi, że seks przed ślubem jest po to, żeby się dopasować. Bo ja - nie wiem jak inni - nie idę do łóżka, aby sprawdzić mojego partnera, ale po to, żeby okazać mu w ten sposób swoją miłość.

_________________
Proszę Cię, odpowiedz mi czy
Ktoś dobry bywa zły?
Oddaj głowę za to, że wiesz,
Co dobre, a co nie.

Wierzę w diabły takie jak ja
Wciąż nieskończenie.
Przed aniołkiem Ty obroń mnie
Swym ramieniem.

/Renata Przemyk - Aniołek/


Cz lip 17, 2008 15:14
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 20, 2008 11:58
Posty: 105
Post 
Miło się dyskutowało. Nikogo nie chciałam obrazić ani broń Boze oczernić. Jeśli się ktoś poczuł obrażony moim komentarzem przepraszam serdeczni. Do "zobaczenia" na innych "tematach"
POZDRAWIAM:) :-D


Cz lip 17, 2008 22:11
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
Rita napisał(a):
IPW, to co napisałeś trochę mnie przeraża. Oczywiście seks jest ważny i płodność, ale ja nie rozstałabym się z moim chłopakiem dlatego, że ma jakiś "defekt", tylko byśmy ten defekt próbowali naprawić I to bez znaczenia czy przed, czy po ślubie. Dodam, że ślubu i tak nie będzie (kościelnego, bo oboje jesteśmy niewierzącymi, czyli z punktu widzenia wiary do końca życia będziemy żyć bez ślubu).
Ależ Rito to co napisałem do Justyny zupełnie nie pasuje do Ciebie ,dlatego że ty nie czekasz ze seksem aż do ślubu i nie masz zamiaru wiazać się z kim kolwiek więzami ślubu Kościelnego ,to co robi Justyna niedotyczy Ciebie w ogóle .


Pt lip 18, 2008 13:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02
Posty: 267
Post 
genowef napisał(a):
A może jest tak, że osoba, dla której współżycie jest nierozerwalnie związne z małżeństwem, łatwiej będzie odeprzeć pokusę zdrady małżeńskiej? Pomyśl - jeśli ktoś podejmował współżycie przed ślubem, to związek współżycia z małżeństwem nie będzie aż taki oczywisty. Co do potwierdzenia (na siłę jak twierdzisz) wartości dziewictwa. Spójrz może na dziewictwo z tej strony, że słowa żony, który szepcze mężowi do ucha: jesteś moim jedynym brzmią zupełnie inaczej, niż rozwiązłej dziewczyny. Czy to ma znaczenie? Współżycie jest ze strony kobiety przyjęciem mężczyzny w swoim ciele, jest wyrazem fizycznego zjednoczenia. Jeśli komuś nie przeszkadza fakt, że takich zaszczytu takich zjednoczeń doświadczyło kilku, kilkunastu poprzedników to trudno...I tak na koniec - dziewica na pewno nie zaraziła się wirusem HIV drogą płciową...
Może będzie łatwiej odeprzeć pokusę, a może nie - zwłaszcza jeżeli pożycie rozczarowuje. Poza tym piszę o seksie przedmałżeńskim z przyszłym mężem/przyszłą żoną, więc nie wiem dlaczego piszesz o kilku, kilkunastu partnerach/partnerkach. Ciekawa jestem czy do wdów/wdowców, ponownie wchodzących w związek małżeński masz taki sam stosunek, zwłaszcza tych, którzy pobierają się nie drugi a np. 3 raz? Czy dobrze świadczyłoby o obecnym małżonku wodowy, że przeszkadza mu fakt, że " (...) takich zaszczytu takich zjednoczeń doświadczyło kilku, (...)poprzedników (...)..." Przeca wszystko odbywa się "po bożemu", prawda? A więc może nie chodzi o de facto dziewictwo, tylko prawo kościelne, jego interpretację i związana z nim moralność? Wg mnie dziewictwo nie jest wartością, może stać się dopiero w pewnym kontekście - tutaj katolickim. Dla katolików brak dziewictwa jest złem, bo jest grzechem - a grzech, w wielu przypadkach, jest kwestią umowną.


N lip 20, 2008 11:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
1. Jeśli nie ma dla Ciebie różnicy między związkiem małżeńskim, a "życiem przedmałżeńskim" to trudno będzie nam dojść do porozumienia. Dla mnie różnica jest taka, że w życie "przedmałżeńskie" może w każdej chwili ustać. Jakiś większy konflikt, spadająca maska i po wszystkim. Dla mnie małżeństwo jest nierozerwalne - opcja rozwodu nie istnieje.

2. Nie znam nikogo, kto będąc wdowcem wstąpił w nowy związek małżeński, nie oznacza to jednak, że zawieranie nowego związku uważam za coś złego (chyba, że slub odbywa się tydzień po pogrzebie...). Myślę jednak, że takie małżeństwo ma nieco inny charakter, pamięć o zmarłym małżonku jest żywa i nie powinna być wygaszana.

3. Piszesz o prawie kościelnym - ono wynika z Biblii. Wystarczy poczytać, pomyśleć i zobaczyć skąd ono wynika. I to, że dla Ciebie dziewictwo nie ma wartości absolutnie nie wpływa na mój osąd tego zagadnienia. Choć dodam, że jeśli ktoś kiedyś stracił dziewictwo, ale następnie zachowywał czystość w kolejnym związku w duchu pokory i zadośćuczynienia to trwanie w tej czystości jest równoważne z dziewictwem.

_________________
wiara to pewność bez dowodu


Pn lip 21, 2008 8:15
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
e dla Ciebie dziewictwo nie ma wartości absolutnie nie wpływa na mój osąd tego zagadnienia

Oczywiście nikt nie ma za złe tego, że dla kogoś dziewictwo ma jakąś wartość (podejrzewam, że gdyby nie miało, to by ludzie nie żyli w celibacie przed ślubem). Problem zaczyna się, gdy tacy "czyści" zaczynają ubliżać tym "brudniejszym", mówiąc że ich miłość jest gorsza lub nie ma jej wcale.

I jeszcze jedna kwestia:
Cytuj:
Dla mnie małżeństwo jest nierozerwalne - opcja rozwodu nie istnieje.

Dla Ciebie, tak. Ale życie jest długie. Zawsze może się coś wydarzyć. Małżeństwa się rozsypują, nawet gdy jeszcze są małżeństwami. Gdyby Twój małżonek odszedł od Ciebie, to siłą Go nie zatrzymasz. Wtedy takie małżeństwo jest tylko formalnością, bo ze wspólnym życiem nie ma nic wspólnego. Stopień trudności rozstania się jest wprost proporcjonalny do długości stażu. Dla mnie to bez różnicy, czy jest ślub, czy nie.


Pn lip 21, 2008 17:14

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
Ślub Kościelny to kwestia wiary i poszanowania tradycjii ,ślub Kościelny jest o wiele starszą tradycją niż cywilny ,jest o wiele bardziej wiążący i jest wiekszym gwarantem nierozerwalności niż życie na" kartę rowerową "jak to skomentował nasz słynny aktor. Ślub cywilny (nowość )wydaje mi się niewystarczający ,nie pełny ,byle jaki, brany po to by pózniej można było sie rozejść .Taki trochę bez sensu ,bo po co on nam skoro nie chcemy sie z druga osoba wiązać na całe życie ,to juz lepiej nieudawać i żyć bez slubu .


Pn lip 21, 2008 17:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
Rita napisał(a):
I jeszcze jedna kwestia:
Cytuj:
Dla mnie małżeństwo jest nierozerwalne - opcja rozwodu nie istnieje.

Dla Ciebie, tak. Ale życie jest długie. Zawsze może się coś wydarzyć. Małżeństwa się rozsypują, nawet gdy jeszcze są małżeństwami. Gdyby Twój małżonek odszedł od Ciebie, to siłą Go nie zatrzymasz. Wtedy takie małżeństwo jest tylko formalnością, bo ze wspólnym życiem nie ma nic wspólnego. Stopień trudności rozstania się jest wprost proporcjonalny do długości stażu. Dla mnie to bez różnicy, czy jest ślub, czy nie.
Gdybym zakładał, że moje małżeństwo rozpadnie się nie zawierałbym go. Dziadkowie mojej żony obchodzili niedawno 61. rocznicę ślubu. Wolę czerpać z takich wzorców niż Twoich wypowiedzi. Małżeństwa nie rozsypują się same, tylko ludzie nie potrafią zadbać o swoje małżeństwa. Poza tym przysięga małżeńska niesie za sobą jeszcze jedno zobowiązanie: w przypadku zdrady jednej ze stron, druga osoba zobowiązana jest do życia w celibacie. To, że jedna strona zdradziła nie oznacza, że druga jest zwolniona z przysięgi wierności.

_________________
wiara to pewność bez dowodu


Wt lip 22, 2008 8:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
genowef napisał(a):
1. Małżeństwa nie rozsypują się same, tylko ludzie nie potrafią zadbać o swoje małżeństwa.
2. Poza tym przysięga małżeńska niesie za sobą jeszcze jedno zobowiązanie: w przypadku zdrady jednej ze stron, druga osoba zobowiązana jest do życia w celibacie.

1. To prawda.
2. A to nie - wszak mozna wybaczyć, prawda?


Wt lip 22, 2008 9:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
2. A to nie - wszak mozna wybaczyć, prawda?
Miałem na myśli zdradę z odejeściem z domu. Wybaczenie jak najbardziej. Żyć w samotności i czekać na powrót do domu :)

_________________
wiara to pewność bez dowodu


Wt lip 22, 2008 10:48
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Gdybym zakładał, że moje małżeństwo rozpadnie się nie zawierałbym go. Dziadkowie mojej żony obchodzili niedawno 61. rocznicę ślubu. Wolę czerpać z takich wzorców niż Twoich wypowiedzi.


A czy ja podaję rozpad małżeństwa jako wzorzec? Mówię, że takie sytuacje się zdarzają. I zwykle jest tak, że jedna strona chce, a druga już nie. Nawet jeżeli będziesz wierny swojemu partnerowi do końca życia, to nie zmieni to faktu, że w momencie gdy on odejdzie i założy nową rodzinę nic go już oprócz tej przysięgi z Tobą łączyć nie będzie. Ty może będziesz uważał, że jesteście małżeństwem, ale on nie. A niestety małżeństwo w pojedynkę to... jakby nie to ;) Nie życzę oczywiście nikomu tego, ale nie piszmy tu, że nasze związki są wieczne, bo możemy najwyżej mówić za siebie, a nawet i to nie. Ślub kościelny to nie żadne czary-mary, które zapewnia wieczną wierność współmałżonka.

Swoją drogą ciekawa jestem jak wygląda sprawa rozwodów wśród ludzi, którzy biorą ślub kościelny z cywilnym w porównaniu z tymi, którzy biorą jedynie ślub cywilny. Ciekawa jestem, czy małżeństwa "kościelne" są "trwalsze" (pomijając oczywiście fakt, że są nierozerwalne ;) ).


Wt lip 22, 2008 18:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Rita napisał(a):
Swoją drogą ciekawa jestem jak wygląda sprawa rozwodów wśród ludzi, którzy biorą ślub kościelny z cywilnym w porównaniu z tymi, którzy biorą jedynie ślub cywilny. Ciekawa jestem, czy małżeństwa "kościelne" są "trwalsze" (pomijając oczywiście fakt, że są nierozerwalne ;) ).


To nie będzie odpowiedź na Twoje pytanie, ale pokrewne i też ciekawe:
"Z brytyjskich badań wynika, że prawdopodobieństwo rozpadu konkubinatu jest czterokrotnie wyższe niż rozpadu małżeństwa."

"Zdaniem dr. Tomasza Ochinowskiego, psychologa społecznego z UW, konkubinat daje znacznie mniej szczęścia niż małżeństwo."

"A większość konkubinatów – według różnych badań – nie trwa dłużej niż 5 do 8 lat."

"Obserwacje [...] potwierdzają badania naukowe. Małżeństwa, które mieszkały ze sobą przed ślubem, rozwodzą się częściej niż małżeństwa, które wcześniej nie kohabitowały. Amerykanie Mike i Harriet McManus w książce "Życie razem: mity, zagrożenia i odpowiedzi" przytaczają następujące dane: w 1970 r. 6,8 proc. rozwodzących się małżeństw żyło razem przed ślubem. W 2005 roku liczba ta wzrosła do ponad 20 proc."

"Dr Tomasz Ochinowski: – Paradoksalnie, konkubinat stwarza trudności w życiu seksualnym. W małżeństwie harmonia seksualna ma charakter "fakultatywny". Jest czynnikiem, który przeciwdziała samotności i nudzie. W konkubinacie staje się niejako przymusem, w przeciwnym razie "szuka się gdzie indziej"."
źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1498581,2679,1,kioskart.html (z Gościa Niedzielnego)

_________________
Piotr Milewski


Wt lip 22, 2008 23:40
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr lis 07, 2007 14:33
Posty: 65
Post 
oj, to mnie nie dziwi. nie dlatego, że łatwiej się rozstać będąc ze sobą bez ślubu, a dlatego, że ludzie, którzy nie mieszkają ze sobą przed ślubem najczęściej robią to ze względów religijnych, a skoro tak, to choćby życie im się sypało, w małżeństwie trwać będą.
a pary niepołączone węzłem małżeńskim, gdy ewentualnie okaże się, że jest ttoalnie nie tak, jak być miało, że mimo starań związek jest bezsensowny, a dalsze w niego brnięcie może się źle skończyć, ze względu na odmienne, od par niemieszkających ze sobą przed ślubem, podejście do mieszkania razem nie boją się zakończyć pomyłkowego etapu w życiu.

moja sąsiadka jest bardzo pobożna, to dobra i miła kobieta. dla niej związek zawarty przed bogiem jest nierozerwalny, przysięgała, że będzie z nim na dobre i na złe. a on po kilkunastu latach, o dziwo nie od razu, zaczął bić ją i dzieci. trwa w tym związku mimo to. chociaż on nie godzi się na żadne terapie, ona chodzi sama, próbuje go jakoś złamać, na marne. godne podziwu, powiedzą jedni. ja raczej spytam: gdzie szacunek do siebie i miłość do dzieci?

_________________
Proszę Cię, odpowiedz mi czy
Ktoś dobry bywa zły?
Oddaj głowę za to, że wiesz,
Co dobre, a co nie.

Wierzę w diabły takie jak ja
Wciąż nieskończenie.
Przed aniołkiem Ty obroń mnie
Swym ramieniem.

/Renata Przemyk - Aniołek/


Śr lip 23, 2008 8:31
Zobacz profil ICQ

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
jumik napisał(a):
"Obserwacje [...] potwierdzają badania naukowe. Małżeństwa, które mieszkały ze sobą przed ślubem, rozwodzą się częściej niż małżeństwa, które wcześniej nie kohabitowały. Amerykanie Mike i Harriet McManus w książce "Życie razem: mity, zagrożenia i odpowiedzi" przytaczają następujące dane: w 1970 r. 6,8 proc. rozwodzących się małżeństw żyło razem przed ślubem. W 2005 roku liczba ta wzrosła do ponad 20 proc."


Z tych danych wynika, że w 1970r. 93,2%, a w 2005 roku ok. 80% rozwodzących się małżeństw nie żyło razem przed ślubem. Czyli dowodzą one tezy dokładnie odwrotnej niż podana: Małżeństwa, które mieszkały ze sobą przed ślubem, rozwodzą się rzadziej niż małżeństwa, które wcześniej nie kohabitowały.

Chyba, że mam poważne kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem.


Śr lip 23, 2008 9:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 7:25
Posty: 325
Post 
Cytuj:
moja sąsiadka jest bardzo pobożna, to dobra i miła kobieta. dla niej związek zawarty przed bogiem jest nierozerwalny, przysięgała, że będzie z nim na dobre i na złe. a on po kilkunastu latach, o dziwo nie od razu, zaczął bić ją i dzieci. trwa w tym związku mimo to. chociaż on nie godzi się na żadne terapie, ona chodzi sama, próbuje go jakoś złamać, na marne. godne podziwu, powiedzą jedni. ja raczej spytam: gdzie szacunek do siebie i miłość do dzieci?
W tym przypadku konieczne jest podjęcie kroków prawnych, a więc odseparownie męża do dzieci i żony. KPK mówi o separacji w następujący sposób:
Cytuj:
Kan. 1153 -
§ 1. Jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą.

§ 2. Po ustaniu przyczyny separacji, we wszystkich wypadkach należy wznowić współżycie małżeńskie, chyba że władza kościelna co innego postanowi.

Kan. 1154 - Z chwilą zdecydowania o separacji małżonków, należy się zatroszczyć o odpowiednie utrzymanie i wychowanie dzieci.

Kan. 1155 - Współmałżonek niewinny może, w sposób godny pochwały, dopuścić z powrotem drugą stronę do życia małżeńskiego. W takim wypadku zrzeka się prawa do separacji.


Trzeba jednak pamiętać, że poprzednie kanony poprzedza poniższy:
Cytuj:
Kan. 1141 - Małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci.


Cytuj:
SweetChild
Coś Jumik zamieszał z liczbami, zapewne jakaś czeska literówka. Z ambony usłyszałem kiedyś następującą statystykę z jakiegoś stanu w U.S.
- rozpada się 50% małżeństw cywilnych,
- rozpada się 30% małżeństw kościelnych (katolickich),
- rozpada się 2% małżeństw kościelnych, które co niedzielę są w kościele, spowiadają się itp.
- rozpada się 0,002% małżeństw kościelnych, które oprócz Mszy niedzielnej i spowiedzi modlą się razem codziennie.

_________________
wiara to pewność bez dowodu


Śr lip 23, 2008 10:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 22  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL