Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Szarotka napisał(a): Choć z innej strony trochę mi przykro, że tu otwarcie o nich napisać nie mogę. Boję się linczu, potępienia itd... Choć po katolikach należałoby się spodziewać innej postawy. A czego się spodziewałaś, entuzjazmu dla rozpusty ?
Ciekawe jak często ludzie grzeszący (i chcący grzeszyć dalej) brak akceptacji dla swojego grzechu określają podobnymi słowami... lincz, potępienie (brakuje jesZcze "nagonki" i "antysemityzmu").
|
Pn wrz 21, 2009 18:51 |
|
|
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Jak już napisałam w swoim temacie; konsekwentnie postanowiłam odejść z Kościoła.
Zresztą nie uczestniczyłam w jego życiu od dawna już (więc aż tak wielkiej hipokryzji nie uprawiam).
Marek, z Tobą rozmawiać nie chcę. Przeczytałam dużo Twoich postów na forum, na różne tematy - i bez bezpośredniej dyskusji i tak wiem, że tylko byśmy się pożarli...
Zabieram swoje klocki i idę czerpać rozkosz z rozpusty...
Winko już nalane!
OET

|
Pn wrz 21, 2009 22:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Szarotka napisał(a): Marek, z Tobą rozmawiać nie chcę. Przeczytałam dużo Twoich postów na forum, na różne tematy - i bez bezpośredniej dyskusji i tak wiem, że tylko byśmy się pożarli... Jeśli nawet, to co z tego ?
CO do odejścia... może lepiej byś odeszła niż łudziła się że jesteś jednocześnie świadomie i dobrowolnie decydując się na grzech. Odchodząc zyskujesz szansę na nawrócenie.
|
Pn wrz 21, 2009 23:46 |
|
|
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Co z tego?
Ano to, że szkoda moich nerwów na bezowocne przepychanki.
Marku,
życzę Ci otwarcia oczu...
Pozdrawiam!
|
Wt wrz 22, 2009 6:37 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: A ja myślałem, że Kościół ma przede wszystkim uczyć ludzi życia duchowego.
Tego też nie da się nauczyć bez zaufania.
Szarotko, według mnie odejście jest uczciwe. Gdyby wszyscy, którzy nie zgadzają się ze skostniałymi naukami KrK odeszli, podejrzewam, że nauki te zmieniły by się bardzo szybko, bo odeszłoby około 80% ludzi, a na zachodzie pewnie jeszcze więcej. W końcu Kościół zacząłby prowadzić dialog i może doczekalibyśmy się zmiany stanowiska w sprawie życia seksualnego. Niestety osoby typu Sweeta wolą tkwić w kościele i udawać, że jest cacy, przez co na jakąkolwiek ewolucję możemy czekać bardzo długo... (bo że w końcu nastąpi to jest pewne).
|
Wt wrz 22, 2009 7:00 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): Cytuj: Przy okazji, gdybym za każdym razem, kiedy się z czymś nie zgadzam miał konsekwentnie "darować sobie i odejść", to musiałbym żyć na bezludnej wyspie (albo i na Marsie). Bzdura. Ja nie zgadzam się z wszystkimi naukami Kościoła, ale szanuję KRK i nie wyprowadzam się na Marsa. Nie pisałem jedynie o KK. Np. gdy nie zgadzam się z zarządzeniem prezesa spółdzielni mieszkaniowej, to musiałbym wyprowadzić się do domku jednorodzinnego. Gdy nie zgadzam się z zarządzeniem prezydenta miasta X, to musiałbym wyprowadzić się z tego miasta. Gdy nie zgadzam się z prawem kraju Y, to musiałbym wyprowadzić się z tego kraju. I tym sposobem "honorowo" skończyłbym na bezludnej wyspie albo i na Marsie. Sheeta napisał(a): Można respektować czyjąś odmienność poglądów, szanować ją i żyć obok, ale udawanie że się przynależy do KrK i brak respektu w stosunku do jego nauk jest moim zdaniem nieuczciwe. Ja też mam wiele wspólnych poglądów z KrK, ale nie udaję, że należę do Kościoła, bo są punkty, z którymi się nie zgadzam i nie potrafię zaufać w moralne przywództwo Kościoła, a na tym moim zdaniem powinna polegać przynależność: przede wszystkim na zaufaniu. Kościół został właśnie po to stworzony, żeby uczyć, przekazywać prawdy o tym co moralne a co nie. To wymaga zaufaniu i nie jest tym samym, co po prostu zbieżność poglądów. Zgadzam się, pytanie brzmi raczej, jakiego typu zaufanie jest niezbędne. Jeśli np. dobrowolnie chodzę na kurs matematyki, to jasne, że mam zaufanie do mojego nauczyciela. Ale czy musi to być bezkrytyczne zaufanie? Czy mam jedynie przepisywać rozwiązania poszczególnych zadań z tablicy, wierząc w nieomylność nauczyciela? Moim zdaniem nie tędy droga, lepiej już pomylić się rozwiązując samodzielnie niż kopiować coś bez zrozumienia. Sheeta napisał(a): Niestety osoby typu Sweeta wolą tkwić w kościele i udawać, że jest cacy, przez co na jakąkolwiek ewolucję możemy czekać bardzo długo... (bo że w końcu nastąpi to jest pewne).
Więc tu Cię boli
Fundamentalna różnica między nami polega na tym, że ja nie jestem tak święcie przekonany o swoje racji ani o tym, że KK się myli. I nie chodzi o to, aby moje było na wierzchu, ale o to, jaka jest Prawda. Jeśli Ty już znasz Prawdę, to faktycznie konsekwentnie możesz odejść z Kościoła, który błądzi i czekać poza nim, aż się nawróci. Ja jestem zdania, że większe szanse mam w Kościele i dlatego nie widzę sensu w odejściu.
|
Wt wrz 22, 2009 8:49 |
|
 |
-Borys-
Dołączył(a): So wrz 19, 2009 21:21 Posty: 42
|
Ktoś tu napisał, że gdyby wszyscy niezadowoleni odeszli, Kościół zmieniłby swoje nastawienie w kwestii cudzołóstwa.
A mnie się wydaje, że nie. Gdzieś czytałem jakiś wywiad czy wypowiedź pewnego pastora, który to powiedział coś w stylu:
"Bo widzicie, wy katolicy nie macie aborcji, eutanazji, małżeństw gejowskich. Myśmy już dawno to u siebie wprowadzili. Od tego czasu mamy tylko jeden problem - nasze kościoły stoją puste".
Już dzisiaj do kościoła połowa zarejestrowanych katolików nie chodzi. Gdyby więc Kościół zaczął zmieniać swoje nauczanie zgodnie z każdym nowym trendem, szybko odeszliby pewnie nawet zagorzali, gorąco wierzący zwolennicy - bo co to by był za autorytet moralny, który głosi nauki sprzeczne z Pismem, stanowiącym podstawę jego nauczania i do tego chwiejny jak chorągiewka, byle by tylko nie utracić wiernych...?
|
Wt wrz 22, 2009 12:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Szarotka napisał(a): Marku, życzę Ci otwarcia oczu... Na co ?
|
Wt wrz 22, 2009 20:03 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Sweet, ok, zagalopowałam się, przepraszam. Czym innym jest przynależność do KrK (każdy ma prawo), a czym innym korzystanie z sakramentów, jak w przypadku Szarotki. Ja bym jednak chciała, żeby w przyszłości doszło chociaż do dialogu pomiędzy kościołem, a ludźmi np. stosującymi antykoncepcję mechaniczną, żeby nie zamykać im tak do końca drogi do sakramentów.
Cytuj: Ktoś tu napisał, że gdyby wszyscy niezadowoleni odeszli, Kościół zmieniłby swoje nastawienie w kwestii cudzołóstwa. W kwestii cudzołóstwa to może nie, ale w kwestii dopuszczalnych środków mających na celu odłożenie poczęcia w czasie może tak... Cytuj: Fundamentalna różnica między nami polega na tym, że ja nie jestem tak święcie przekonany o swoje racji ani o tym, że KK się myli. I nie chodzi o to, aby moje było na wierzchu, ale o to, jaka jest Prawda. Jeśli Ty już znasz Prawdę, to faktycznie konsekwentnie możesz odejść z Kościoła, który błądzi i czekać poza nim, aż się nawróci. Ja jestem zdania, że większe szanse mam w Kościele i dlatego nie widzę sensu w odejściu.
Nie oszukujmy się, jesteś na tyle przekonany, że masz rację, by darować sobie postępowanie według pewnych zasad. A że to nie jest 100% pewność. Takiej nikt nie posiada, nawet Papież, więc to jest oczywiste. Jeżeli uważasz, że większe szanse masz w Kościele, to dlaczego nie stosujesz się do wszystkich jego zasad?
|
Cz wrz 24, 2009 12:40 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): Sweet, ok, zagalopowałam się, przepraszam. Nie ma za co, jak się pisze na publicznym forum, to trzeba być przygotowanym na krytykę  Sheeta napisał(a): Ja bym jednak chciała, żeby w przyszłości doszło chociaż do dialogu pomiędzy kościołem, a ludźmi np. stosującymi antykoncepcję mechaniczną, żeby nie zamykać im tak do końca drogi do sakramentów. Też bym chciał  Sheeta napisał(a): Cytuj: Fundamentalna różnica między nami polega na tym, że ja nie jestem tak święcie przekonany o swoje racji ani o tym, że KK się myli. I nie chodzi o to, aby moje było na wierzchu, ale o to, jaka jest Prawda. Jeśli Ty już znasz Prawdę, to faktycznie konsekwentnie możesz odejść z Kościoła, który błądzi i czekać poza nim, aż się nawróci. Ja jestem zdania, że większe szanse mam w Kościele i dlatego nie widzę sensu w odejściu. Nie oszukujmy się, jesteś na tyle przekonany, że masz rację, by darować sobie postępowanie według pewnych zasad. A że to nie jest 100% pewność. Takiej nikt nie posiada, nawet Papież, więc to jest oczywiste. Jeżeli uważasz, że większe szanse masz w Kościele, to dlaczego nie stosujesz się do wszystkich jego zasad?
Dlatego, że część uważam za słabo uzasadnioną i szkodliwą, a strategia "wszystko albo nic" mnie nie przekonuje. Nie widzę powodu, abym odrzucił wszystko, bo jakąś drobną część uważam za szkodliwą, tak samo jak nie widzę powodu, abym musiał brać tę szkodliwą cząstkę "w pakiecie".
|
Cz wrz 24, 2009 15:18 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: Dlatego, że część uważam za słabo uzasadnioną i szkodliwą, a strategia "wszystko albo nic" mnie nie przekonuje. Nie widzę powodu, abym odrzucił wszystko, bo jakąś drobną część uważam za szkodliwą, tak samo jak nie widzę powodu, abym musiał brać tę szkodliwą cząstkę "w pakiecie".
W takim jednak razie nie ma mowy o zaufaniu. Bo właściwie poglądy KrK są zgodne z poglądami większości normalnych ludzi, z wyjątkiem właśnie antykoncepcji. Zaufanie tylko tam, gdzie się zgadzamy nie jest zaufaniem, tylko zbieżnością poglądów.
|
Cz wrz 24, 2009 16:00 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): W takim jednak razie nie ma mowy o zaufaniu. Bo właściwie poglądy KrK są zgodne z poglądami większości normalnych ludzi, z wyjątkiem właśnie antykoncepcji. Zaufanie tylko tam, gdzie się zgadzamy nie jest zaufaniem, tylko zbieżnością poglądów.
Nie ma mowy o bezgranicznym zaufaniu, z tym się zgodzę. Ale np. w ruchu drogowym jest pojęcie ograniczonego zaufania
Jak już pisałem, uważam, że jeśli chodzę do nauczyciela na korepetycje, to mam do niego zaufanie. Inaczej bym nie chodził, bo szkoda czasu i pieniędzy. Ale to nie znaczy jeszcze, że będę traktował go jak wyrocznię i pisał to, co mi dyktuje. Chodzę do niego po to, aby mi wytłumaczył zadanie tak, bym sam mógł je rozwiązać. Tym bardziej, że w ostatecznym rozrachunku to ja dostanę ocenę za swoją pracę domową.
|
Cz wrz 24, 2009 16:19 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Cytuj: Nie ma mowy o bezgranicznym zaufaniu, z tym się zgodzę.
A w czym ufasz Kościołowi? Czy jest choć jedna kwestia, w której postępujesz zgodnie z nauczaniem KrK mimo, że Twoje własne poglądy są inne? Jeżeli nie, to owszem, możesz nazywać Twoją postawę "zaufaniem" ale dla mnie to będzie jedynie zbieżność poglądów.
|
Pt wrz 25, 2009 14:16 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Sheeta napisał(a): Cytuj: Nie ma mowy o bezgranicznym zaufaniu, z tym się zgodzę. A w czym ufasz Kościołowi? Czy jest choć jedna kwestia, w której postępujesz zgodnie z nauczaniem KrK mimo, że Twoje własne poglądy są inne? Jeżeli nie, to owszem, możesz nazywać Twoją postawę "zaufaniem" ale dla mnie to będzie jedynie zbieżność poglądów.
Inne nie, bo nie postępuję wbrew sumieniu. Nie mogę czynić tego, o czym uważam, że jest złe, przynosi więcej szkody niż pożytku.
Ale są takie elementy nauczania KK, w których nie mam ugruntowanego własnego zdania. Chociażby sakramenty. Nie dostrzegam żadnego ich działania, ale wierzę Kościołowi, że działają. Albo modlitwa - też nie zauważam działania, ale wierzę Kościołowi, że działa.
|
Pt wrz 25, 2009 15:27 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
Czyli Twoje zaufanie KrK dotyczy jedynie elementów, w których nie musisz zmieniać swojego zachowania. No cóż, to chyba nie wymaga komentarza. Z jednej strony świetnie Cię rozumiem, z drugiej, nie nazywałabym siebie Katolikiem na Twoim miejscu. Ale każdy ma oczywiście własne zdanie 
|
Pt wrz 25, 2009 16:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|