Autor |
Wiadomość |
MARKO2010
Dołączył(a): Wt mar 30, 2010 21:27 Posty: 331
|
 Re: Być kobietą
Sheeta napisał(a): A tak w ogóle to fajnie jest mieć cycki. Z drugiej strony dużo bym dała, żeby choć na jeden dzień stać się mężczyzną  tak by ci sie spodobalo, ze nie chcialabys wrocic do bycia kobieta 
|
Pt cze 04, 2010 14:18 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Być kobietą
jenova napisał(a): Może rzeczywiście "prześladowane" to nie jest dobre słowo, raczej dyskryminowane, a w sferze zawodowej polskie kobiety są jak najbardziej dyskryminowane. Kobiety o tych samych kwalifikacjach, na tych samych stanowiskach co mężczyźni zarabiają mniej, przy czym różnica ta zwiększa się wraz ze wzrostem wykształcenia. Jeśli mamy do czynienia z tabelami ustalającymi zaszeregowanie pracownika i przypisanie mu określonej płacy, przy czym w tabelce widnieją osobne kolumny dla kobiet i mężczyzn, to zgoda. Ale jeśli takich zaszeregowań nie ma, to nie widzę tu żadnej dyskryminacji. Dlaczego niby osoby o tych samych kwalifikacjach i na tych samych stanowiskach miałyby mieć jednakowe płace? Czy się stoi czy się leży 1000 złotych się należy?
|
Pn cze 07, 2010 10:55 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re: Być kobietą
SweetChild napisał(a): Jeśli mamy do czynienia z tabelami ustalającymi zaszeregowanie pracownika i przypisanie mu określonej płacy, przy czym w tabelce widnieją osobne kolumny dla kobiet i mężczyzn, to zgoda. Ale jeśli takich zaszeregowań nie ma, to nie widzę tu żadnej dyskryminacji. Dlaczego niby osoby o tych samych kwalifikacjach i na tych samych stanowiskach miałyby mieć jednakowe płace? Czy się stoi czy się leży 1000 złotych się należy? Tylko dlaczego to zawsze kobiety zarabiają mniej ? Bo gorzej pracują ?  Czy może istnieje społeczne przekonanie, że kobiety są gorszymi pracownikami od mężczyzn ?
|
Pn cze 07, 2010 18:27 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Może dlatego że statystycznie rzecz biorąc są "gorszymi" pracownikami? Częściej odchodzą z pracy (ciąża), częściej biorą zwolnienia (dzieci), częściej myślą o wychodzeniu wcześniej (dom)? Myślę że w dzisiejszych czasach kobiety za wiele sobie wzięły na głowę. Nie jestem tradycjonalistą, nie o to mi chodzi. Ale nie oszukujmy się, mężczyzna dziecka nie urodzi, żeby nie wiem ile urlopów "tacierzyńskich" powymyślać.
Inna rzecz, że nie należy wszystkich wrzucać do jednego worka. Są kobiety, które lepiej sobie radzą w życiu zawodowym niż niejeden mężczyzna.
|
Pn cze 07, 2010 18:48 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re:
Liam napisał(a): Może dlatego że statystycznie rzecz biorąc są "gorszymi" pracownikami? Częściej odchodzą z pracy (ciąża), częściej biorą zwolnienia (dzieci), częściej myślą o wychodzeniu wcześniej (dom)? Myślę że w dzisiejszych czasach kobiety za wiele sobie wzięły na głowę. Nie jestem tradycjonalistą, nie o to mi chodzi. Ale nie oszukujmy się, mężczyzna dziecka nie urodzi, żeby nie wiem ile urlopów "tacierzyńskich" powymyślać. Jasne, że tak, ale jak sam zauważyłeś kobieta częściej jest zmuszona być "gorszym" pracownikiem, bo ma jeszcze drugą pracę - tę w domu. A propos podkreślonego - przecież te dzieci i ten dom są także dziećmi i domem mężczyzny, czyż nie ?  Mężczyzna nie musi rodzić dzieci, aby być partnerem dla kobiety.
|
Pn cze 07, 2010 19:06 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie musi. Ale ja nie mówię o podziale obowiązków, tylko o statystykach oraz psychice. Mów sobie co chcesz, wystarczy się rozejrzeć. Panie są często jakby dodatkowo zaprogramowane na dbanie o dom, nam dla komfortu wystarcza na ogół świadomość, że na niego zarabiamy. Gdzieś przeczytałem takie fajne zdanie. Trochę żartobliwie, ale coś w tym jest. Że mężczyźnie do szczęścia (w sensie odprężenia psychicznego po pracy) wystarcza w domu zadowolona żona. Kobiecie po pracy nie jest potrzebny zadowolony mąż, tylko czyste podłogi. 
|
Pn cze 07, 2010 19:29 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re:
Liam napisał(a): Nie musi. Ale ja nie mówię o podziale obowiązków, tylko o statystykach oraz psychice. Mów sobie co chcesz, wystarczy się rozejrzeć. Panie są często jakby dodatkowo zaprogramowane na dbanie o dom, nam dla komfortu wystarcza na ogół świadomość, że na niego zarabiamy. Gdzieś przeczytałem takie fajne zdanie. Trochę żartobliwie, ale coś w tym jest. Że mężczyźnie do szczęścia (w sensie odprężenia psychicznego po pracy) wystarcza w domu zadowolona żona. Kobiecie po pracy nie jest potrzebny zadowolony mąż, tylko czyste podłogi.  Oj nie zawsze  nie każda kobieta marzy o sprzątaniu czy gotowaniu po przyjściu z pracy, to raczej kwestia wychowania lub/i społecznych oczekiwań co do roli kobiety jako "pani domu". Aczkolwiek nie mogę nie przyznać, że wiele kobiet woli nie dopuszczać swoich mężczyzn do prac domowych, bo twierdzą, że same zrobią to lepiej. Bywa i tak.
|
Pn cze 07, 2010 20:07 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Być kobietą
Nie każda marzy o sprzątaniu, ale większość chce mieć czysto. Ja nieznoszę sprzątania, a jednocześnie latam z odkurzaczem i ścierą... bo mojemu narzeczonemu brud aż tak nie przeszkadza i za sprzątanie bierze się dopiero wtedy, gdy nie ma czystych gaci, czystej szklanki i potyka się co 10 cm o różne rzeczy na podłodze. Mój próg tolerancji bałaganu jest o wiele niższy. Ja się robię wściekła, gdy jest totalny syf, jestem wtedy humorzasta, irytuje mnie każda rzecz i nie ma mowy o seksie! Jest też różnica w "niedopuszczaniu swoich mężczyzn do prac domowych" i w niemozności ich zmuszenia.
|
Wt cze 08, 2010 8:41 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re: Być kobietą
Jakie zasady macie w swoim domu to już Wasza sprawa, skoro wolisz sprzątać za siebie i za swojego narzeczonego to przecież masz do tego prawo. Jednak z tego co obserwuje, to w wielu domach sprawa wygląda tak, że kobieta woli sama posprzątać, gotować, zajmować się dzieckiem itp., bo ma do tego "wprawę" i wiele rzeczy sobi szybciej i efektywniej. Same kobiety "nie chcą" się dzielić obowiązkami ze swoimi mężczyznami. Drugą stroną medalu jest oczywiście to, że wielu z nich uważa prace domowe za "niemęskie", ale to już inny problem.
|
Wt cze 08, 2010 9:14 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Być kobietą
Sprzątam nasze wspólne rzeczy, nawet jeśli nie ja je porozrzucałam. Skarpet narzeczonego z podłogi nie ruszam. Jak inaczej miałby się nauczyć, że one same nie wędrują do pralki na maleńkich nibynóżkach? Za to nie ruszam też nic w kuchni. Nie umiem gotować i póki co nie chcę umieć. Nie gotuję nic (na razie!). Ale uważam, że gdy pojawią się dzieci, będę chciała gotować... Nie umiem sobie wyobrazić, że miałabym własnemu dziecku nie zrobić obiadu. Może to instynkt? Czuję w sobie imperatyw, by tak działać... tak mnie zaprogramowano i jestem szczęśliwa, że tak jest. To jest moja kobiecość właśnie. Tak samo odnośnie brania wolnego, bo dzieci chore. Też uważam, że kobieta jest "gorszym" pracownikiem. Prawdopodobnie mężczyzna uznałby, że dziecko, które ma katar i marudzi, ale nie ma gorączki jest zdrowe i należy je posłać do szkoły... Kobieta z większym prawdopodobieństwem uzna, że dziecko powinno zostać ten dzień w domu, żeby się nie "doziębić" w szkole, czy nie złapać jakiegoś wirusa, bo jest dziś słabsze i pewnie mniej odporne. Kobieta raczej uzna, że należy zostać z dzieckiem w domu i weźmie wolne. Uważam, że obie postawy są "prawidłowe", a że są zupełnie inne - to właśnie wyraz różnicy płci.
|
Wt cze 08, 2010 9:28 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re: Być kobietą
Szarotka napisał(a): Sprzątam nasze wspólne rzeczy, nawet jeśli nie ja je porozrzucałam. Skarpet narzeczonego z podłogi nie ruszam. Jak inaczej miałby się nauczyć, że one same nie wędrują do pralki na maleńkich nibynóżkach? Za to nie ruszam też nic w kuchni. Nie umiem gotować i póki co nie chcę umieć. Nie gotuję nic (na razie!). Ale uważam, że gdy pojawią się dzieci, będę chciała gotować... Nie umiem sobie wyobrazić, że miałabym własnemu dziecku nie zrobić obiadu. Może to instynkt? Czuję w sobie imperatyw, by tak działać... tak mnie zaprogramowano i jestem szczęśliwa, że tak jest. To jest moja kobiecość właśnie. Tak samo odnośnie brania wolnego, bo dzieci chore. Też uważam, że kobieta jest "gorszym" pracownikiem. Prawdopodobnie mężczyzna uznałby, że dziecko, które ma katar i marudzi, ale nie ma gorączki jest zdrowe i należy je posłać do szkoły... Kobieta z większym prawdopodobieństwem uzna, że dziecko powinno zostać ten dzień w domu, żeby się nie "doziębić" w szkole, czy nie złapać jakiegoś wirusa, bo jest dziś słabsze i pewnie mniej odporne. Kobieta raczej uzna, że należy zostać z dzieckiem w domu i weźmie wolne. Uważam, że obie postawy są "prawidłowe", a że są zupełnie inne - to właśnie wyraz różnicy płci. Z podkreślonym się jak najbardziej zgadzam, ale co do instynktu to nie jest on wcale kobiecie przypisany z racji jej płci biologicznej. Instynt macierzyński jest wymysłem XVIII - wiecznym, a nawet i dziś w niektórych kręgach kulturowych wychowanie i opieka nad dzieckiem spoczywa na mężczyznach. To kwestie genderowe determinują zachowania kobiet i mężczyzn w kulturze judeochrześcijańskiej, w której żyjemy. Męskość i kobiecośc to pojęcia relatywne.
|
Wt cze 08, 2010 9:39 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Być kobietą
Nie wierzę, że instynkt jest czyimkolwiek wymysłem (ale z racji bycia weterynarzem może patrzę na ludzi zbyt biologicznie). Ale wierzę, że można go być pozbawionym. Zachowania nie są tożsame z instynktem lub jego brakiem. Z relatywizmem męskości i kobiecości też się nie zgodzę.
|
Wt cze 08, 2010 10:09 |
|
 |
jenova
Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 22:34 Posty: 17
|
 Re: Być kobietą
Uważasz, w takim razie, że istnieje uniwersalny wzorzec męskości i kobiecości ? To, że biologicznie mężczyźni i kobiety różnią się między sobą to jeszcze nic nie znaczy. Biologia oczywiście wpływa na życie człowieka, ale nie determinuje jego zachowania na tyle, aby można było na tej podstawie przypisywać go do określonej płci. Obok płci biologicznej (sex), istnieje wszakże płeć społeczno - kulturowa (gender), która określa wzory zachowań uznawanych za męskie/kobiece. To nie jest tak, że jak mężczyzna płacze czy jest wrażliwy to nie jest męski, a jak kobieta jest "twarda" i np. nie chce mieć dzieci to jest mniej kobieca. To tylko oczekiwania kulturowe narzucają taką interpretację męskości i kobiecości.
|
Wt cze 08, 2010 11:30 |
|
 |
fifkanabita
Dołączył(a): Wt cze 08, 2010 12:59 Posty: 4
|
 Re: Być kobietą
Cytuj: ale co do instynktu to nie jest on wcale kobiecie przypisany z racji jej płci biologicznej. Instynt macierzyński jest wymysłem XVIII - wiecznym Z tym się zgadzam. Ja jestem kobietą i wcale nie czuję potrzeby macierzyństwa i myślę że to się nie zmieni. Cytuj: Drugą stroną medalu jest oczywiście to, że wielu z nich uważa prace domowe za "niemęskie", ale to już inny problem. A co to znaczy "niemęskie"? Co jest męskie a co nie męskie? Kto to określił?  Prace domowe sa tak samo męskie jak i kobiece, zresztą jak wszytskie czynności wykonywane w życiu codziennym. Ludzie tylko lubią sobie robić podziały i narzucac stereotypy. Jesli chodzi o bycie kobietą. Myślę że jest to po prostu bycie przedstawicielką płci żeńskiej  Wiadomo że mężczyźni się od nas różnią ale wszyscy tak czy inaczej jesteśmy ludźmi co równa się z tym że pod wieloma względami jestesmy niemalże identyczni. Denerwują mnie określenia typu" jestem kobietą więc jestem tą słabszą, piore, gotuję,rodzę dzieci a mąż decyduje i zarabia". Kto powiedział że tak ma być? To tylko kolejny przykład stereotypów narzucanych od pokoleń i klapek na oczach ludzi. Kobieta jest na równi z mężczyzną. Nie jestesmy ani słabsze ani silniejsze, różnimy się od mężczyzn więc jesteśmy silne pod innymi względami niż oni. Jeśli chodzi o bycie kurą domową. Jesli jakaś kobieta chce nią być i czuje się w tej roli spełniona- jest okej. Ale tylko i wyłącznie jeśli jest to świadomy wybór a nie "tak już jest więc to musi być słuszne". Tak więc dla mnie bycie kobietą to bycie płcią piękniejszą i człowiekiem przedewszystkim 
|
Wt cze 08, 2010 15:34 |
|
 |
zagubiona_21
Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23 Posty: 806
|
 Re: Być kobietą
A dlaczego dyskusja na temat bycia kobietą opiera się od razu na dyskryminacji, relacji kobieta-mężczyzna, sprzątaniu, niższych pensjach.... po co konkurować i spierać sie kto silniejszy. Myślę, że autorce wątku chodziło raczej o skupienie sie na kobiecości, uczuciach, godzenia się z kobiecością, ciałem, tym, co nas męczy, problemami, pragnieniami. Nie mam na myśli żadnego ekshibicjonizmu oczywiście. Bo dyskusja w formie takiej jakiej się toczy jest trochę bez sensu. A mówiąc nawiasem jak ktoś stawia czystość podłóg nad spędzenie czasu z mężem, z rodziną.. to coś jest nie tak.
_________________ Szukaj mnie Bo sama nie wiem już Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.
|
Wt cze 08, 2010 15:43 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|