| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
No własnie. Wolno mi robić wszystko ( bo mam wolną wole) ale czy powinienem to robić?
Istnieje coś takiego jak wstrzemięźliwość. Cecha ta jest potrzebna by miłość osiągała głębię, by nie była powierzchowna, nie polegała tylko na chwilowym zaspokojeniu potrzeb cielesnych (kiedy tylko mam na to ochotę). Idąc tą drogą szybko można ulec znudzeniu. Trzeba czasem na coś czekać aby docenić tego wartość.
Cielesność musi wzrastać wraz z duchowością człowieka.
Muszę sobie wielu rzeczy odmawiać, dlatego, że jest to dla mnie dobre.
Jest to także dobre dla drugiej osoby, którą kocham, którą mogę zawsze czule przytulić i pocałować ale zachowaniem pewnych reguł, obowiązujących w katolickiej etyce seksualnej.
|
| Cz sty 19, 2006 18:36 |
|
|
|
 |
|
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Nigdzie nie napisalem ze ja chce caly czas tak robic. Poniewaz doceniam wstrzemiezliwosc...ale...
Ja to widze troszke inaczej - nic nie moze byc "odgornie" zaznaczone. Musicie byc wstrzemiezliwi i koniec  Innej opcji nie ma  To jest przymus (jak juz wielokrotnie zaznaczalem) Bo to od nas zalezy czy w jaki sposob pragniemy okazac sobie milosc...czy przytulaniem, pocalowaniem i innymi...wstrzemiezliwosc jest potrzebna (z tym sie zgadzalem od zawsze) ale nie jest jedynym wyjsciem...sa jeszcze inne dobre ale ludzie dopatruja sie egoizmu, gdzie go nie ma IMHO
Zaczynam sie zastanawiac skad pomysl ze pieszczoty (nawet te ktora prowadza do spelnienia partnera ) sa uznawane za zle skoro wynikaja z bezinteresownosci, milosci (przynajmniej ja tak to widze ). I dlaczego dopatrujecie sie tu egoizmu  jeszcze nikt nie odpowiedzial na to pytanie...
|
| Cz sty 19, 2006 20:18 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Chester, pieszczoty prowadzą do podniet, jest to naturalne. W pewnej ich fazie człowiek nie potrafi nad nimi zapanować, aby nie doszło do pewnych konsekwencji.
Dlatego tez służą one, jaka tzw. "faza wstępna" w akcie seksualnym.
Jeżeli chcesz się pieścić nie dopuszczając do ostatecznych konsekwencji, jakie powstają podczas podniet, to musisz te pieszczoty w pewnym momencie przerwać. Konsekwencją tego mogą być później problemy w miłości seksualnej a także problemy natury psychicznej.
Proponuje przeczytanie tego artykułu.
ZAGADNIENIA PŁCIOWOŚCI - CZYSTOŚĆ
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/9804V_07.html
|
| Cz sty 19, 2006 22:11 |
|
|
|
 |
|
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Tak mi sie zdaje, ze ten artykul nie wnosi nic do sprawy ktora mnie nurtuje - tzn milosc i sposoby okazywania milosci w malzenstwie...
I nie rozumiem dlaczego mowisz, ze pieszczoty zamiast seksu moga powodowac problemy - ja to widze jako urozmaicenie i stawiam na rowni ze wstrzemiezliwoscia bo to zbliza partnerow. Jak sie tak glebiej nad tym zastanawiam ( teraz chodzi mi o faze plodna kobiety ) to jest niehumanitarne zeby kobieta musiala sama walczyc ze swoim popedem. Facet ma pod tym wzgledem lepiej poniewaz czuje sie podobnie przez caly czas a u kobiety najczesciej (choc to nie regula) przyplyw namietnosci wystepuje we fazie plodnej - ja nie zamierzam odwracac sie od mojej przyszlej zony i zostawiac ja sama sobie. Dam jej tyle milosci i zrozumienia, ale niekoniecznie bedzie sie to wiazalo tylko z przytuleniem - wazniejsze jest dla mnie szczescie mojej kobiety...i to bedzie nasz wybor...
|
| Pt sty 20, 2006 1:09 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Chester, faza płodna u kobiety trwa tak krotko, ze naprawdę można poczekać by zbliżenie było bez żadnych barier.
Musisz sobie odpowiedzieć, na czym Ci bardziej w życiu zależy na przyjemnościach czy na prawdziwej radości.
|
| Pt sty 20, 2006 1:38 |
|
|
|
 |
|
MaBi
Dołączył(a): Śr paź 12, 2005 13:48 Posty: 249
|
Faza płodna trwa niby krotko (jakieś 9 dni), ale wyznaczać ją trzeba jakby do przodu, więc jak się coś przesuwa, albo przy nieregularnych cyklach, to oczekiwanie może trwać 2-3 tygodnie. To nie zmienia zasad, ale trzeba mieć świadomość tego faktu.
_________________ "Oto czynię wszystko nowe" Ap 21,5
|
| Pt sty 20, 2006 15:09 |
|
 |
|
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Mi zalezy na szczesciu mojej drugiej polowy...ja stawiam siebie w tej sprawie na samym koncu...
I szczerze mowiac organizmy kobiet sa na tyle roznorodne, ze nie zakladam "zawsze", "nigdy" ale mam oczy i uszy...Rozumiem ze moze ( choc wcale nie musi ) to stanowic problem dla kobiety, i dlatego nie zakladam z gory ze musze byc wtedy dla niej niedostepny...Rozumiesz, ze to MOZE rodzic frustracje  Bo to jest dla mnie egoizm - odtracanie kobiety, kiedy ma (potencjalnie bo sam to wielokrotnie zauwazylem) najwieksza ochote na bliskosc...To sie tyczy fazy plodnej
A co do reszty do wszystko powinno sie opierac na wolnej woli a nie na przymusie...bo wlasnie wtedy nie ma radosci...
|
| Pt sty 20, 2006 15:11 |
|
 |
|
FZR
Dołączył(a): Wt cze 07, 2005 14:04 Posty: 44
|
Cytuj: Faza płodna trwa niby krotko (jakieś 9 dni)
ja wiem, czy to tak krotko, wszystko zalezy 
_________________
woda z biedronki Twoim najlepszym źródłem żywych kultur bakterii
|
| Pn sty 23, 2006 16:16 |
|
 |
|
MaBi
Dołączył(a): Śr paź 12, 2005 13:48 Posty: 249
|
No, cóż, zagrożona ciąża np. trwa 9 miesięcy...
Połog 4-6 tygodni...
I też trzeba poczekać.
_________________ "Oto czynię wszystko nowe" Ap 21,5
|
| Pn sty 23, 2006 19:30 |
|
 |
|
jubilo
Dołączył(a): N sty 01, 2006 9:52 Posty: 33
|
wiking napisał(a): Kosciol mowi ze kazdy akt seksualny powinien miec dwa wymiary jednosci i plodnosci, co nieznaczy oczywiscie ze kazdy akt ma sie zakonczyc nowym czlowiekem, ale ma miec taki wymiar, otwartosc na drugiego czlowieka. Ta otwartosc jest przede wszytkim na wspolmalzonka/e ale ta milosc miedzy dwiema osobami staje sie tak wielka ze przyczynia sie do otwartosci na powstanie trzeciej osoby. Malzenstwo jest wtedy obrazem Trojcy Swietej, gdzie milosc miedzy Ojcem i Synem spowodowala powstanie trzeciej osoby - Ducha Swietego. .
kochając się tylko w dni niepłodne jestesmy przeciez zamknięci na powstanie nowego zycia. I w takim razie to też ma być grzech?
|
| Śr sty 25, 2006 10:41 |
|
 |
|
jubilo
Dołączył(a): N sty 01, 2006 9:52 Posty: 33
|
emotikonek w poprzednim poscie wkradł się nieproszony 
|
| Śr sty 25, 2006 10:43 |
|
 |
|
Vroo
Dołączył(a): Cz lut 10, 2005 1:37 Posty: 589
|
jubilo napisał(a): kochając się tylko w dni niepłodne jestesmy przeciez zamknięci na powstanie nowego zycia. I w takim razie to też ma być grzech? I słusznie pytasz, bo "to zależy". Miłość i Odpowiedzialność, rozdział IV: Cytuj: nie można mówić o wstrzemięźliwości jako cnocie wówczas, gdy małżonkowie wykorzystują okresy biologicznej bezpłodności jedynie w tym celu, aby w ogóle nie mieć dzieci, gdy dla swej wygody współżyją tylko i wyłącznie w tych okresach. Byłoby to stosowanie "metody naturalnej" wbrew naturze — zarówno obiektywny porządek natury, jak i sama istota miłości sprzeciwiają się takiemu postawieniu sprawy.
Dlatego też o ile można wstrzemięźliwość okresową traktować, jaka "metodę" w tej dziedzinie, to tylko i wyłącznie jako metodę regulacji poczęć, a nie jako metodę unikania rodziny.
Między innymi dlatego jestem sceptyczny wobec NPR.
Takie podejście stawia warunek dla "moralnej czystości" współżycia. Jeżeli współżyjesz zgodnie z NPR, a jednocześnie nie jesteś otwarty/a na to, że może nastąpić poczęcie — wtedy to współżycie jest grzechem.
troszkę więcej ponarzekałem na ten temat tutaj.
|
| Śr sty 25, 2006 10:58 |
|
 |
|
jubilo
Dołączył(a): N sty 01, 2006 9:52 Posty: 33
|
ale para, która ma już np. piąteczkę dzieciaczków będąc zamknięta na nowe życie chyba nie robi tego dla wygody. trzeba brac pod uwagę fakt, ze poźniej trzeba zapewnić "nowemy życiu"  wyżywienie, odpowiednie warunki mieszkaniowe itd. To lepiej zeby podczas współżycia małżeństwo zwsze było otwarte na nowe zycie a potem dzieci zabrała opieka społeczna?
|
| Śr sty 25, 2006 18:04 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Karol Wojtyła napisał(a): ... to tylko i wyłącznie jako metodę regulacji poczęć, a nie jako metodę unikania rodziny. jubilo napisał(a): ale para, która ma już np. piąteczkę dzieciaczków...
Moim zdaniem małżeństwo z piątką dzieci nie uniknie już rodziny  Więc chyba ze spokojnym sumieniem może regulować poczęcia (jak sztucznie by to nie brzmiało) powstrzymując się od współżycia w okresie płodnym. Jeśli ich życie małżeńskie "kręci się" wokół miłości, a nie tylko zaspokajania naturalnych potrzeb, to zapewne bez problemu i szwanku zastąpią stosunek seksualny czułym gestem czy spojrzeniem...
Oczywiście tak sobie teoretyzuję... 
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| Śr sty 25, 2006 22:50 |
|
 |
|
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
Chester, zżymasz się na przymus...
Na swoim przykładzie doświadczyłam, jak często w różnych dziedzinach (nie tylko, gdy chodzi o seksualność), brak przymusu prowadzi do przesuwania granic, pozwalania sobie na "coraz więcej", bo przecież można. A w konsekwencji do wypaczenia sumienia.
Myślę, że określenie współżycia przed ślubem, czy pettingu jako grzechu ciężkiego wiąże się z wybitną znajomością przewrotnej psychiki ludzkiej, która wiele rzeczy potrafi sobie "wytłumaczyć", "zracjonalizować".
Psychiki ludzkiej albo Kusiciela (jestem pod wrażeniem "Listów starego diabła do młodego" Lewisa, skądinąd - polecam).
Ponadto jest w tym pewna logika - nie planujesz poczęcia, więc okres płodny nie dla ciebie. Petting w tym czasie byłby formą antykoncepcji: przyjemność bez konsekwencji...
|
| Cz sty 26, 2006 12:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|