| Autor |
Wiadomość |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
zielona napisał(a): SweetChild, to zalezy, jak się rozumie miłość. Wg mnie pobrać się z miłości to dobry powód. Później trzeba o tę miłość walczyć, budować ją wciąż. Jak najbardziej się zgadzam  Nigdzie nie pisałem inaczej. zielona napisał(a): Widzisz... jeżeli dwoje ludzi pobrało się z miłości, to jest rownież duże prawdopodobieństwo, że trwa w tym związku z miłości. Natomiast, jeżeli dwoje ludzi pobrało się tylko z powodu dziecka, to większe prawdopodobieństwo jest, że trwają w związku z konieczności. Też się zgadzam. Nie wiem jedynie, na jakiej podstawie przyjmujesz, że ci drudzy pobrali się tylko z powodu dziecka. Jest to zapewne wynik założenia, że ci którzy prawdziwie się kochają, nie współżyją przed ślubem. A jeśli współżyją przed ślubem, to znaczy, że nie łączy ich prawdziwa miłość. Przy takim założeniu oczywiście masz rację. zielona napisał(a): Nie widzę przyczyny, dla której małzeństwo miałoby się rozejść, bo pojawiło się dziecko... Bardziej oczywistym rozwiązaniem (jeśli jest to dziecko nieplanowane) jest w tej sytuacji aborcja (nie twierdzę, że to dobre rozwiązanie) niż rozwód. Jeżeli małżeństwo się rozchodzi, to dlatego, ze są jakieś braki w relacji. Co do aborcji, to nie wiem, czy to bardziej oczywiste rozwiązanie niż rozwód. Z resztą się zgadzam. Przyczyną, dla której małzeństwo miałoby się rozejść, gdy pojawi się dziecko, są właśnie jakieś braki w relacji. Takie sytuacje niestety się zdarzają. zielona napisał(a): Nie rozumiem skad wniosek, że u pary małżeńskiej (zakładamy, ze pobrali się z miłości) miłości nie ma, tylko dlatego, że są małzeństwem?
Nic takiego nie napisałem. Chodziło przecież o oszacowanie prawdopodobieństwa, że dana para jest ze sobą z miłości. Jak założysz, że pobrali się z miłości, to oczywiście całe to szacowanie nie ma sensu.
Ja proponuję nie czynić takiego założenia. Wówczas mamy parę A-B, która jest ze sobą w związku małżeńskim, oraz parę C-D, która jest ze sobą bez związku małżeńskiego. Skoro para C-D jest ze sobą, mimo że nie łączą jej żadne formalne więzy (przymus zewnętrzny), to są duże szanse, że łączy ich miłość. W przypadku A-B oczywiście też może łączyć (i najczęsciej łączy) ich miłość, ale ryzyko, że są ze sobą z powodu więzów formalnych jest większe.
|
| So kwi 21, 2007 22:36 |
|
|
|
 |
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Karo la napisał(a): Wiem co miales na mysli Dojrzala i madra wypowiedz. Mimo wszystko piszemy chyba nie na temat  Skoro juz postanowiles sie dolaczac do rozmowy to moze Ty napiszesz co sadzisz o wspolzyciu przed slubem?? Oczywiscie mowie tu o wspolzyciu z osoba, ktora sie kocha.. I masz pewnosc, ze chcesz z nia byc 
Jeżeli mogę dorzucić swoje trzy grosze
Załóżmy - teoretycznie, że dwoje ludzi się poznało, zaczęli spędzać czas ze sobą, zostali "parą", następnie się zaręczyli - jednak wciąż nie są małżeństwem, nie przyjęli sakramentu. Czyli przed Bogiem - nie są jednością, nie dali sobie słowa, nie przysięgali przed Nim. Wciąż mogą się rozstać, nie ponosząc konsekwencji - takich jakby byli małżeństwem.
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
| N kwi 22, 2007 0:09 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
No moga...i co?
Odnosze wrazenie ,ze nie skonczylas wypowiedzi.
I zadam Ci pytanie.
Jakie konsekwencje sa jezeli malzenstwo sie rozwodzi?
(zakladajac ,ze nie maja dzieci).
_________________ Karolina
|
| N kwi 22, 2007 10:01 |
|
|
|
 |
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Ja też takie wrażenie odnosze - że nie skończylam  miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważy
Narzeczeni nie dali sobie słowa przed Bogiem, że będą już na zawsze razem - mogą się rozejść. Małżonkowie - już przysięgali - podjęli decyzje na całe życie - rozwodząc się - łamią dane slowo. Oczywiście - pytanie - czy dla nich to słowo coś znaczylo, czy było tylko takim sobie obrzędem? Konsekwencje są takie - jeżeli są tzw. "wierzącymi" ludźmi - nie mogą już związać się z kolejną osobą - gdyż już raz podjęli decyzje, narzeczeni jeżeli się rozstaną - mogą związać się z inną osobą.
Ateo napisał:
Cytuj: Kobieto czy ty rozbierasz o co chodzi? Nie kupuje sie kota w worku. Obys pozniej nie musiala przypominac sobie tych slow.
W jakim sensie?
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
| N kwi 22, 2007 10:19 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Asiu, zgadza sie ,ze malzenstwo przysiegalo przed Bogiem. Ale co z tego?
Zycie jest inne. Oni moga nie wziasc rozwodu ale i tak beda zyc osobno, w niezgodzie. Tak wiec...co to za roznica?
I tak oszukuja siebie.. (Boga).
Wiadomo,ze narzeczenstwo moze sie rozejsc, ale jezeli juz podjeli decyzje,ze chca byc razem to chyba z dnia na dzien sie nie rozejda?
I jeszcze cos..
Ja mam chlopaka i tak z nim rozmawialam (odnosnie wypowiedzi na forum) i powiedzial,ze jezeli kiedys bysmy sie rozeszli to napewno nie z powodu seksu jak tu ktos kiedys pisal ( o braku szacunku, itd).
Sadze ,ze kwestia rozejscia sie pary narzeczonych czy malzenstwa sa wieksze konflikty ,a tego nie unikniemy. (ani teraz ani po slubie).
Prawda?
_________________ Karolina
|
| N kwi 22, 2007 11:03 |
|
|
|
 |
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Ok
Jednak pisząc ostatnie posty - odnosiłam je do głównego tematu - zasadniczo miałam na myśli to, że decydując się na współżycie - z chlopakiem czy narzeczonym - zakladając, że to ten jedyny na całe życie - nie wiesz na 100% czy tak będzie. Odniosłam się do Twojej wypowiedzi:
Cytuj: Wiem co miales na mysli  ... Dojrzala i madra wypowiedz. Mimo wszystko piszemy chyba nie na temat  ... Skoro juz postanowiles sie dolaczac do rozmowy to moze Ty napiszesz co sadzisz o wspolzyciu przed slubem?? Oczywiscie mowie tu o wspolzyciu z osoba, ktora sie kocha.. I masz pewnosc, ze chcesz z nia byc :) ...
Mam pewność, że chce z nią być (w danym momencie) jednak nie wiem co dokładnie będzie za jakiś czas. Może zostaniemy małżeństwem, a może życie potoczy się inaczej. Dlatego uważam, że współżycie przed ślubem, nawet z założeniem że kocham tą osobę i chcę z nią być - nie jest dobre. Może się okazać, że nie jest to ten jedyny - oczywiście przy założeniu, że chcę dać pierścionek zaręczynowy (cnotę - jak już to pisalaś wcześniej  ) temu jedynemu.
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
| N kwi 22, 2007 11:19 |
|
 |
|
Marshall
Dołączył(a): N kwi 22, 2007 9:18 Posty: 2
|
Witam!
Strasznie rozbudowany topic. Postanowilem rowniez dorzucic swoje trzy grosze.
Otoz co do seksu przed slubem mam mieszane uczucia. Owszem moje przekoania, wartosci traktuja go jako grzech ciezki, ale....
Z drugiej strony, bedac w zwiazku z dziewczyna, na ktorej widok, dotyk sie podniecam, w pewnym momencie dochodzi do momentu, w ktorym naprawde trudno wytrzymac. Czlowiek robi sie podekscytowany, nerwowoy - nie tylko przy niej, ale w ogole.
Co jakis czas dochodzi wowczas do masturbacji.
Co jest zatem gorsze - kochac sie z dziewczyna, czy raz na 3 tygodnie masturbowac sie - i jendo i drugie grzech ciezki. Roznica tylko taka, ze w przypadku masturbacji to obiecuje nie tyle poprawe (bo wiem, ze w koncu i tak to zorbie), o tyle jak najdluzsze wytrwanie w abstynencji.
Pozdr
|
| N kwi 22, 2007 11:27 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Asiu ale ja wciaz nie rozumiem...
Skoro dajesz mu juz pierscionek to wiesz,ze to jedyny i chcesz z nim byc
Koniec
Marshall- witamy w rozmowie
Ja Cie rouzmiem ale hmm, jako katolik powinienes powstrzymac rzadze;p
Przeciez wiele osoba nas pociaga fizycznie ale nie chodzimy od razu z nimi o lozka.
_________________ Karolina
|
| N kwi 22, 2007 11:44 |
|
 |
|
Marshall
Dołączył(a): N kwi 22, 2007 9:18 Posty: 2
|
Nie chodzi mi o to, zeby z kazdym biegac do lozka.
Jestem w zwiazku z dziewczyna, bardzo mnie do niej ciagnie, ale nie kocham sie z nia tylko onanizuje. Bo w koncu musze. Kobietom jest inaczej - moga nie robic tego miesiacami. Faceci, w wieku dwudziestu paru lat, niestety nie moga.
|
| N kwi 22, 2007 11:55 |
|
 |
|
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
Karo la napisał(a): Asiu ale ja wciaz nie rozumiem... Skoro dajesz mu juz pierscionek to wiesz,ze to jedyny i chcesz z nim byc  Koniec  . Widzisz - to zależy od priorytetów - czy ważna dla Ciebie jest wiara, Kościół; pisząc o tym że ofiarowane pierścionka jest tym momentem od którego zaczyna się małżeństwo - tak może napisać również niewierzący. Można powiedzieć, że do momentu ślubu kościelnego "w oczach Boga" nie jesteście małżeństwem. Nie chce być złym prorokiem  ale gdyby do czasu ślubu coś się stało to co wtedy - małżeństwo zostało "skonsumowane"  a małżeństwa nie ma. Marshall napisał(a): Nie chodzi mi o to, zeby z kazdym biegac do lozka. Jestem w zwiazku z dziewczyna, bardzo mnie do niej ciagnie, ale nie kocham sie z nia tylko onanizuje. Bo w koncu musze. Kobietom jest inaczej - moga nie robic tego miesiacami. Faceci, w wieku dwudziestu paru lat, niestety nie moga.. Jak takie zrobisz założenie to na pewno nie wytrwasz w czystości. Masturbacja to można powiedzieć taka minizdrada dziewczyny z samym sobą - tak to musisz traktować, poza tym jak sam napisałeś jest to grzech ciężki. Ogólnie zachowanie czystości samemu czy czystości przedmałżeńskiej to jak powiedział kiedys o. Jan Góra - to jest towar z górnej półki - wymaga pracy, wyrzeczeń, trudu - ale myślę, że warto po niego sięgnąć.
|
| N kwi 22, 2007 12:49 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Perseus nie czytales wszystkich postow jak widac, a ja sie powtarzac nie bede.
Cnota jest niczym jak pierscionek zareczynowy.
Marshall ale na czym polega problem?
Wiesz,ze grzeszysz, wiesz,ze robisz zle..
Hm? CZegos nie rouzmiem 
_________________ Karolina
|
| N kwi 22, 2007 13:16 |
|
 |
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Karo la napisał(a): Asiu ale ja wciaz nie rozumiem... Skoro dajesz mu juz pierscionek to wiesz,ze to jedyny i chcesz z nim byc  Koniec 
No tak - na danym etapie znajomości (bycia razem, narzeczeństwa) chcę z nim być, ale 100% pewności nie mam, że związek ten skończy się małżeństwem  pewna będę jak już damy sobie słowo przed Bogiem
Dam mu "pierścionek" - a jak się po jakimś czasie okaże, że jednak wspólna przyszłość nas nie czeka? Co mam wtedy zrobić z pierścionkiem?  W końcu chciałam go dać temu jedynemu...
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
| N kwi 22, 2007 13:47 |
|
 |
|
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Hmm, a co jezeli bedziesz po slubie 10 lat, bedziesz miala trojke malych dzieci i maz Cie zostawi??
Mozliwe ,ze nie wezmiecie rozwodu z powodu wiary ale nie bedziecie zyc ze soba ani w zgodzie ani pod jednym dachem...
Sadze ,ze to jest gorsze niz ofiarowanie cnoty mezczyznie przed slubem. Nic nie poradzisz na to ,ze Cie zostawil.
To przykre ale dajesz sie komus kogo kochasz i jestes pewna ,ze chcesz z nim byc. To on nie bedzie fair. Ty jestes.
Zreszta idziesz z nim do lozka jak juz go poznasz i bedziesz pewna jego milosci.
Taka prawda , taka rzeczywistosc. Nigdy nic nie wiadomo.
_________________ Karolina
|
| N kwi 22, 2007 14:14 |
|
 |
|
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
Karo la napisał(a): Perseus nie czytales wszystkich postow jak widac, a ja sie powtarzac nie bede. Cnota jest niczym jak pierscionek zareczynowy.
Przejrzałem Twoje posty - ja Ciebie nie chcę oceniać czy robisz dobrze czy źle - masz prawo robić jak chcesz ale jeżeli chcesz żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła to musisz wziąć po uwagę szóste przykazanie - "nie cudzołóż" - jest ono jasne i proste. Nie da się tego z żaden sposób obejść - musi być jakiś jasny punkt od którego ten grzech się liczy - jest nim zawarcie ślubu kościelnego. Jak to sobie wybrażasz, że ten grzech liczy się od zaręczyn- zaręczyny przecież można zerwać - obawiam, że wzrosła by nagle liczba zaręczyn aby móc się wypróbowywać prześ ślubem. Oczywiście wymiar tego grzechu jest inny niż w przypadku skoków w bok, przypadkowego seksu itp chcę to bardzo mocno podkreślić.
|
| N kwi 22, 2007 14:36 |
|
 |
|
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
Dodam jeszcze, że znam wiele par, które były ze sobą kilka lat, miały w perspektywie małżeństwo, rozpoczęli współżycie przed ślubem i teraz są dobrymi małżeństwami(przynajmniej takimi się wydają) i przykładnie wychowują swoje dzieci. Ja nie śmiem zaglądać w ich sumienia, osądzać ich bo to zrobi ostatecznie Bóg.
Ja postawiłem Boga na pierwszym miejscu, Bóg jest dla mnie ważny i mam taką wewnętrzna potrzebę aby rozpocząć współżycie z błogosławieństwem Bożym, które otrzymam podczas ślubu. Spróbuj zrozumieć również taki punkt widzenia.
|
| N kwi 22, 2007 17:28 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|