Aborcja oczami maskulistki
Autor |
Wiadomość |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
Sareneth napisał(a): Zgodzisz się ze mną? Jeżeli tak, TO NIE MOGŁEŚ NAPISAĆ TEGO OD SAMEGO POCZĄTKU TEN SPOSÓB?? Owszem, zgodzę się (a gdzie i kiedy miałem to napisać, nie wiem). Mi silni faceci są do niczego niepotrzebni. Uważam, że kobieta może być tak samo silna, ale tylko,jeżeli za tą siłą będzie szło poczucie odpowiedzialności,jak kiedyś u mężczyzn, a nie roszczeniowość. Kiedyś owszem mężczyzna był głową rodziny, jak miał szczęście to też politykiem. Ale za tym szło tyle samo obowiązków i odpowiedzialności co władzy. Bogaci wysyłali chłopów na wojny (a jankesi murzynów), ale mężczyźni nie wysługiwali się w tym kobietami. Mężczyźni nie zalecali sobie nawzajem dbać o wdowców i usługiwać kawalerom, bawić gentlemanów itd. http://maskulizm.blog.onet.pl/2,ID35418 ... index.htmlTeraz natomiast robi się z historii proces, w którym panujący, w tym mężczyźni, byli psychopatycznymi sadystami i właściwie wszystko co robili, robili z jakiejś obsesyjnej nienawiści do kobiet. Natomiast w czasach obecny faktycznie ci którzy chcą więcej kobiet tu czy ówdzie nie starają się o ich godność, honor, odpowiedzialność itd. np. polityczki to nie mają być (tak jak mężczyźni) osoby silne, które to siebie poświęcą dla społeczeństwa, one będą dla nas a nie my dla nich, to mają być osoby, które otrzymają stanowisko ze względu na płeć i w nagrodę. Podobnie na rynku pracy, ci którym tak na kobietach podobno zależy, uważają je za niezdolne do samodzielnej konkurencji, za osoby upośledzone, którym trzeba na każdym kroku pomagać. http://liberalis.pl/2008/04/12/adam-haj ... c-placowa/Podobnie edukację nastawia się na kobiety mimo że już od dawna korzystają one z niej bardziej niż mężczyźni. Idąc dalej, kobietą daje się prawo głosu, ale obowiązku obrony ojczyzny (albo służby zastępczej) już nie, tak jakby to nie była ich ojczyzna i jakby decydowały nie o swoim kraju. Powtarzam, nie mam nic przeciw silnym kobietom, ale jeżeli żona bezie miała lepszą pracę niż ja, to niech da mi wychowywać dziecko, a nie sama będzie działała na szkodę pracodawcy (bo to najpierw urlop, potem zwolnienia do lekarza, potem wychodzenia z pracy o równej godzinie i żadnych nadgodzin, przemęczenie, ale pensję weźmie jak inni) a dziecko uzna za swój przywilej i własność. Za to niech łoży pieniądze na dom, a jak mnie zostawi, to niech ludzie nazwą ją świnią, i niech sąd przyzna opiekę nad dzieckiem temu, kto się nim opiekował, a żonie obowiązek alimentacyjny. Takie coś rozumiem. Cytuj: jeżeli sądzisz, że należę do tego "anty" towarzystwa (anty aborcja, anty in vitro itp.) to sie mylisz... Myślę wręcz przeciwnie, że należysz do towarzystwa. Cytuj: Ale to nie zmienia faktu, że i tak robi się z kobiety ubezłasnowolnioną maszynkę do rodzenia... Z mężczyzny się też robi bydle rozpłodowe... W sumie to natura zrobiła z kobiety taką maszynkę, ale mniejsza... Zwykła retoryka bardzo obecnie modna. Ciąża koszmar..., praca urzędniczki sukces!
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Cz sty 08, 2009 19:33 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Panowie, jesteście niemożliwi.
Czy mam przypomnieć temat tej dyskusji? Ponieważ uważam, że jest to ciekawy temat, cierpliwie czekam na merytoryczną wymianę zdań.
Do jutra.
Jeśli nadal większość Waszych wypowiedzi będzie wybiegała poza temat (ze szczególnym uwzględnieniem wzajemnych ocen i osobistych odniesień) - dyskusję zamknę. Ze smutkiem, bo choć cenię ludzi piszących z pasją, to jeszcze bardziej zależy mi na kulturze wypowiedzi oraz na szacunku do rozmówcy,nawet, gdy ma on inne poglądy.
mateola
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Cz sty 08, 2009 20:00 |
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
No i doszliśmy do porozumienia. ja zrozumiałem, co chciałeś przekazać, a Ty zrozumiałeś (??), że nie (??) jestem taki zły...
Do twojego wywodu nic dodać, nic ująć, poza jednym: to w dużej mierze faceci doprowadzili do takiego stanu rzeczy. Faceci zrobili z kobiety taką "słodką idiotkę" która to jedynie może się wachlować i kokietować, podczas gdy jej mąż jest na wojnie. I wątpię, aby w niedługim czasie to się zmieniło. Zmienić by to mogła JEDYNIE pełne równouprawnienie (pod KAŻDYM względem). Obecnie, zdawać by się mogło, że zostało to zaniechane, ale dalej można usłyszeć, że coś jest "niekobiece" lub "niemęskie".
A kobiety sobie jakoś radzą w policji, wojsku, czy w innych "męskich" zawodach. Spróbuj takiej powiedzieć o słabej płci (mój kumpel dostał w zęby za taki tekst do koleżanki). Nie wiem, gdzie to czytałem, ale bodajrze w czasie którejś z lokalnych wojen swoimi zdolnościami szczycił się oddział kobiet-snajperek. jak skończyły nie wiadomo, bo są o nich jedynie niewielkie wzmianki...
Cytuj: Ale za tym szło tyle samo obowiązków i odpowiedzialności co władzy. A teraz? Władza władzą, ale zero odpowiedzialności. "Jakoś to będzie"...
Prawdą jest, że w dużej mierze uciera się w nas stereotyp. Stereotyp kobiety, która na wyższym stanowisku jest podła, zła, zazdrosna i mściwa. A faceta który cały dzień siedzi i popija piwo...
jest część kobiet, które znają swoje zdolności, i starają się polepszyć swój stan rzeczy (będący w sumie nie taki zły), ale dalej służą one głównie do "ozdoby'...
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
Cz sty 08, 2009 20:06 |
|
|
|
 |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
Sareneth napisał(a): to w dużej mierze faceci doprowadzili do takiego stanu rzeczy. Tu nie tyle chodzi o facetów, co ich biologię (więc w sumie faktycznie o facetów). To psychologia ewolucyjna (tj. fakty przez nią badane) sprawia, że mężczyźnie zależy na wielu kobietach, bo będzie miał tyle dzieci ile mu wszystkie jego kobiety urodzą, kobieta natomiast może mieć tylko te dzieci, które jej się urodzą. Faceci są więc szarmandzcy, uwodzą, dbają, pieszczą itd. I to jest fair do czasu aż się odbywa indywidualnie 1-1. Ale kiedy zwierzęta stają się ludźmi i mają społeczeństwa z władzą itd. to w rządzących (zarówno kobietach jak i mężczyznach) budzi się instynkt: opiekować się kobietą, i to nie tylko indywidualnie, ale wykorzystać swoja pozycję, żeby narzucić taką opiekę ze strony państwa. I tak było historycznie (to z miało też dla kobiet jakieś wady, bo wielu pożytecznych rzeczy one nie robiły, ale z drugiej strony, która kobieta poradziłaby sobie przy budowie wieżowca w latach 20-stych -bez linek- pracy w kopalni w XIX wieku albo na statku czy w zbroi rycerza). Teraz jest jeszcze gorzej, bo oprócz tej biologicznej nierówności działa jeszcze bardzo agresywna i radykalna ideologia feministyczna. W ten sposób w takim Iranie chrześcijanina skazuje się na śmierć ale chrześcijankę na kilka lat więzienia (bo jak to kobietę), ale za to przyznaje się, że to mężczyźni mają obowiązek budowania społeczeństwa. Natomiast na zachodzie, nie dość że mężczyzna używający przemocy domowej dostaje 2x wyższą karę niż kobieta używająca przemocy domowej, to jeszcze wszyscy się żalą, że mężczyźni nie pomagają w niczym kobietom, prześladują ich, że kobieta musi się 2x więcej starać żeby zdobyć to czy tamto... Sareneth napisał(a): mój kumpel dostał w zęby za taki tekst do koleżanki Takie mają szczęście, że na mnie nie trafiają, bo same by leżały... Sareneth napisał(a): Stereotyp kobiety, która na wyższym stanowisku No ale co zrobisz, jeżeli same kobiety idzą do sejmu pod hasłem np. "większej ilości kobiet w sejmie" albo nawet "prawnych zmian na rzecz wprowadzania do sejmu większej ilości kobiet". Analogiczne hasła brzmiałyby "wybierzcie mnie, żeby w sejmie było więcej osób z PSL"(program pominięty oraz "wybierzcie mnie a przeforsuję zmiany, które w następnych wyborach zapewnią połowę miejsc w parlamencie osobom z PSL-u".
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Cz sty 08, 2009 20:40 |
|
 |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
mateola napisał(a): Jeśli nadal większość Waszych wypowiedzi będzie wybiegała poza temat (ze szczególnym uwzględnieniem wzajemnych ocen i osobistych odniesień) - dyskusję zamknę. Wzajemnych ocen już nie ma, a of top jest króciutki i mieści się w tematyce, której generalnie przeciętny człowiek nie spotyka. Myślę wiec, że przypadkowa osoba wchodząca w wątek o aborcji z punktu widzenia mężczyzny nie zawiedzie się, jeżeli przeczyta trzy posty o prawach mężczyzn w ogóle.  Proszę więc nie zamykać.
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Cz sty 08, 2009 20:46 |
|
|
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
Popieram Adama (CUD!!) i również proszę o niezamykanie tematu. Wzajemnych ocen (raczej) już nie będzie. teraz to będzie zwykła wymiana zdań...
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
Cz sty 08, 2009 20:53 |
|
 |
Sareneth
Dołączył(a): Cz cze 12, 2008 18:56 Posty: 1927
|
Cytuj: I tak było historycznie (to z miało też dla kobiet jakieś wady, bo wielu pożytecznych rzeczy one nie robiły, ale z drugiej strony, która kobieta poradziłaby sobie przy budowie wieżowca w latach 20-stych -bez linek- pracy w kopalni w XIX wieku albo na statku czy w zbroi rycerza). Poradziłyby sobie. Gdyby nie były traktowane, jako "ozdoba" i przenośne urządzenie do wychowywania dzieci...
Zgadzam się po raz kolejny. Tylko, że feministki były i są nadal potrzebne. Bo udało im się mimo wszystko poprawić swoją rolę ze słabej, biednej kobiety.
Można znaleźć ten "złoty środek" tylko potrzeba radykalnej zmiany myślenia społeczeństwa. Przecież jakiś czas temu, kobietę w spodniach spalono by. A teraz kogo to dziwi? Myślę, że taka zmiana poglądów nastąpi, ale niezbyt prędko...
_________________ ...lecz kiedy Jedyny opuścił swych czcicieli, jego Słowo pozostało...
...i nadejdzie dzień, kiedy powróci Jedyny. I znów rozlegnie się dźwięk Sarenetha...
|
Cz sty 08, 2009 20:59 |
|
 |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
Teraz dziwi za to mężczyzna w spódnicy (vide: NARP).
Czy feministki były potrzebne, to zależy, czy rozpatrujemy z punktu widzenia praktycznego i skutecznego społeczeństwa czy gwarantującego indywiduom możliwości, oraz czy uznajemy zachwianie podziału ról za sprawiedliwe. Ja na przykład nie powiedziałbym, że zniesienie kobiecych ról i otwarcie kobietom męskich możliwości przy zachowaniu męskich ról i zamknięciu mężczyznom kobiecych możliwości jest krokiem w dobrym kierunku.
A co do tych prac, nawet lżejszych prac kobiety nie są w stanie wykonywać, i nie chodzi mi o sprawność fizyczną, ale ponoszenie ryzyka, branie odpowiedzialności, znoszenie niewygody fizycznej i psychicznej. Wszystkie męskie zawody po wprowadzeniu tam (tak siłowym i nieekonomicznym wprowadzeniu) kobiet babiały, np. podwyższały się wszystkie krępujące normy pracy, coś co dla mężczyzn było normalką stawało się wtedy problemem. W ten sposób np. w USA ratownicy muszą umieć przenieść nosze w 4 a nie 2 jak wcześniej i do wypadków musi jeździć ich czworo. A przecież to jest druga połowa XX wieku, kiedy normy BHP itp. są już wysokie. W XIX niepracowanie było przywilejem. Jeszcze w połowie XX wieku faceci budowali wierzowce spędzając bez linek na belkach cały dzień, przerwę mieli na górze, jedli siedząc na tych belach, co widać na rozpowszechnionych zdjęciach.
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Pt sty 09, 2009 0:13 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
HajdukAdam napisał(a): Tutaj ja starałem się tylko pokazać, że biologiczność związku ciężarnej i dziecka, w przeciwieństwie do mentalności i fizyczności związku dziecka i ojca oraz jej już jako matki, jest raczej argumentem przeciw pozwalaniu jej decydować o tym dziecku.
Z moich doświadczeń wynika coś innego. Będąc w ciąży, nosząc w sobie coraz cięższe dziecko miałam bardzo wyraźne poczucie, że mój mąż "zainwestował" tylko jedną komórkę, natomiast pozostałe 4 kilogramy nowego życia, które urodziłam, to moja rola i niejako moja "zasługa".
Oczywiście, my chcieliśmy mieć dzieci: nie tylko je spłodzić i wydać na świat, ale także wychować, ale piszesz o prawie ojca do decydowaniu o aborcji - to na aborcji chcę się skupić. Na aborcji - czyli na okresie, kiedy można jej dokonać, tzn. na ciąży.
Moim zdaniem właśnie poprzez to biologiczne ścisłe powiązanie kobiety i dziecka rola mężczyzny w podejmowaniu tej decyzji powinna być ograniczona. Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek mężczyzna miał mieć prawo do tego, by nakazać mi usunięcie ciąży, którą chce doprowadzić do końca - zresztą - jak takie prawo wyegzekwować?
Z kolei: nakazać chodzenie w ciąży i rodzenie? Owszem, można namawiać, sugerować, przekonywać - ale jak zmusisz?
Z mojego punktu widzenia chodzi o to, by poczęte dzieci przychodziły na świat. Ale przy tym, by była to decyzja kobiety, przede wszystkim kobiety, bo to ona w końcu chodzi w ciąży i rodzi. Dlatego osobiście najbardziej podoba mi się przykład Danii. Prawo dopuszcza przerywanie ciąży, ale robi wszystko (a przynajmniej bardzo dużo), by do tego nie dochodziło.
A kto będzie to dziecko wychowywał, kto będzie na nie płacił - moim zdaniem to już inna kwestia, temat na inną dyskusję.
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Pt sty 09, 2009 8:20 |
|
 |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
mateola napisał(a): Z moich doświadczeń wynika coś innego. Będąc w ciąży, nosząc w sobie coraz cięższe dziecko miałam bardzo wyraźne poczucie, że mój mąż "zainwestował" tylko jedną komórkę, natomiast pozostałe 4 kilogramy nowego życia, które urodziłam, to moja rola i niejako moja "zasługa". Ile lat ma teraz twoje dziecko? Czy jesteś w stanie z ręką na sercu powiedzieć, że przez 9 miesięcy ciąży było bardziej kłopotliwe niż w okresie 0-9 miesięcy (w tym okres 0-1 kiedy w ogóle się nie wie i późniejszy, kiedy nie ma jeszcze brzuszka, są czasem wymioty itd.), albo 9-18 miesięcy, albo 35-44 miesiące? Nawet jeżeli, to nigdy nie uwierzę, że te 9 miesięcy ciąży jest trudniejsze niż cała 24 lata wychowywania i martwienia się, wyrzeczeń na nie itd. Dlatego ja się zgadzam, decyzja ojca jest mniejsza. Tylko co teraz. Czy jeżeli na kogoś spada 47% kłopotów i obowiązków a na drugą osobę 53% to "demokracja" pozwala w pełni decydować drugiej osobie a ubezwłasnowolnić pierwszą? mateola napisał(a): ale piszesz o prawie ojca do decydowaniu o aborcji - to na aborcji chcę się skupić. Na aborcji - czyli na okresie, kiedy można jej dokonać, tzn. na ciąży. (...) bo to ona w końcu chodzi w ciąży i rodzi. I tu jest błąd w rozumowaniu, bo ty wiążesz okres, w którym można dokonać aborcji z tym, kto w tym i tylko tym okresie ponosi konsekwencje dziecka. Tymczasem należy na te konsekwencje patrzeć nie punktowo (dzisiaj ponoszę dzisiaj usuwam) tylko jako pewne kontinuum od punktu podjęcia decyzji (dzisiaj usuwam nie będę w ciąży przez następne 5 miesięcy i 24 lata nie będę poświęcała kariery, a partner przez 24 lata nie będzie musiał wychowywać, marnować kariery itd.). mateola napisał(a): Nie wyobrażam sobie (...) jak takie prawo wyegzekwować? Czyli po raz kolejny względy estetyczne: jak możesz mnie zaciągnąć albo zatarasować drogę..., będę ryczała i tupała, pomyśl co powiedzą ludzie na taką brutalność wobec kobiet. A jak mam tego dość! Nikt nie zastanawia się, co ja czuję, kiedy kobieta usunie moje dziecko, albo kiedy zmusi mnie do zostania ojcem. Ja nie jestem estetyczny. Mnie można kopać w jaja na filmach i jest śmieszne, można mnie gwałcić w więzieniu i będzie to świetny element komedii, można zabijać mnie na ekranie w 97% przypadków i będzie to doskonała rozrywka, można mnie lekceważyć, jeżeli nie jestem dość męski aby się bić albo przeżyć falę w wojsku. Mam tego dość! mateola napisał(a): Dlatego osobiście najbardziej podoba mi się przykład Danii. Prawo dopuszcza przerywanie ciąży, ale robi wszystko (a przynajmniej bardzo dużo), by do tego nie dochodziło. A mi nie. Po pierwsze dlatego, że tylko powiększa pasożytnictwo co różnych lekkomyślnych na reszcie społeczeństwa. Wpadnę(-dniemy) to państwo pomoże nam z tym dzieciakiem (za to za antykoncepcją jestem jak najbardziej). To ma dwie wady, po pierwsze rozmnażają się osoby, które są ślepą ścieżką nie tylko ewolucji ale też pedagogiki (takie osoby nie powinny kreować dzieci ani biologicznie ani mentalnie), po drugie to niszczy system ekonomiczny, obciąża państwo i społeczeństwo, podatnika, cofa kraj i uniezależnia osiągnięcia od starań.
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Pt sty 09, 2009 14:08 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
HajdukAdam napisał(a): Ile lat ma teraz twoje dziecko? Czy jesteś w stanie z ręką na sercu powiedzieć, że przez 9 miesięcy ciąży było bardziej kłopotliwe niż w okresie 0-9 miesięcy (w tym okres 0-1 kiedy w ogóle się nie wie i późniejszy, kiedy nie ma jeszcze brzuszka, są czasem wymioty itd.), albo 9-18 miesięcy, albo 35-44 miesiące? Nawet jeżeli, to nigdy nie uwierzę, że te 9 miesięcy ciąży jest trudniejsze niż cała 24 lata wychowywania i martwienia się, wyrzeczeń na nie itd. Moje dzieci są już dorosłe. Oczywiście - wychowanie dziecka to spory trud, często wyrzeczenia, wydatki itd., ale i radość i satysfakcja, a może i przygoda... Tyle, że z mojego punktu widzenia to zupełnie inna jakość niż ciąża. Tak to wygląda z mojej strony. HajdukAdam napisał(a): I tu jest błąd w rozumowaniu, bo ty wiążesz okres, w którym można dokonać aborcji z tym, kto w tym i tylko tym okresie ponosi konsekwencje dziecka. Tymczasem należy na te konsekwencje patrzeć nie punktowo (dzisiaj ponoszę dzisiaj usuwam) tylko jako pewne kontinuum od punktu podjęcia decyzji (dzisiaj usuwam nie będę w ciąży przez następne 5 miesięcy i 24 lata nie będę poświęcała kariery, a partner przez 24 lata nie będzie musiał wychowywać, marnować kariery itd.). Ja nie podzielam tego poglądu. HajdukAdam napisał(a): Czyli po raz kolejny względy estetyczne Nie rozumiem, dlaczego estetyczne? Po prostu uważam, że nie można kobiety zmusić do przerwania ciąży, ani do bycia w ciąży. Gdyby mężczyźni także mogli być w ciąży, napisałabym, że nie można zmusić człowieka - ale ciąża to sprawa kobiet, zatem napisałam o kobietach. Można natomiast namawiać, zachęcać, itd.
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Pt sty 09, 2009 18:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Byc moze naraze sie na rozne zarzuty ze strony HajdukAdama, ale mysle, ze wlasnie takie "prawne" podejscie do problemow podstawowych powoduje takie a nie inne wnioski. Kiedys wydawalo mi sie, ze powqlywanie sie na Biblie jest religina przesada, ale ostatnio zauwazam, ze jst to nasz ostatni ratunek, zeby swiat nie zwariowal do reszty.
Jezeli ludzie ze soba wspolzyja, to natura (Bog?) tak to urzadzila, ze dziecko zawsze moze powstac.
Od strony religijnej mamy na to (piekne) wytlumaczenie, ze z milosci dwojga ludzi tworzy sie nowe zycie, i ze jest to dar. Czyli jest to dobre i sluzy czlowiekowi do jego rozwoju (uczy dzielic sie miloscia itp)
Ludzie (powiedzmy po grzechu pierworodnym, ktory wielu ciagle neguje), uznaja, ze Pan Bog wcale nie wie lepiej, tylko chce im zabronic roznych przyjemnosci i uznaja min., ze seks nalezy do podstawowych praw czlowieka i tylko niestety dzieci sie z tego przydarzaja (o roznych niemilych chorobach juz nie wspomne). Poniewaz wiekszosc nie chce sie zastanawiac tylko uzywac, nawet pod tytulem "przeciez my sie kochamy", wiec wymyslamy coraz to nowe kalekie rozwiazania, jak tu sie tych dzieci pozbyc, zeby nie przeszkadzaly nam w uzywaniu super milej rzeczy, niestety, przez blad natury obdarzonej niepozadanym (w danym momencie) produktem ubocznym ktorym jest dziecko.
I wychodza z tego takie dziwologi, jak zadanie mezczyzn do prawa decydowania o sterylizacji kobiet, zeby nie psuc sobie rozrywki zastanawianiem sie nad konsekwencjami.
I dopoki nie wrocimy do podstaw, dopoty nasze wszelkie prawa i przepisy to bedzie tylko wybor mniejszego zla.
|
Pt sty 09, 2009 19:44 |
|
 |
HajdukAdam
Dołączył(a): Cz sty 03, 2008 16:28 Posty: 421
|
mateola napisał(a): Cytuj: I tu jest błąd w rozumowaniu, bo ty wiążesz okres, w którym można dokonać aborcji z tym, kto w tym i tylko tym okresie ponosi konsekwencje dziecka. Tymczasem należy na te konsekwencje patrzeć nie punktowo (dzisiaj ponoszę dzisiaj usuwam) tylko jako pewne kontinuum od punktu podjęcia decyzji (dzisiaj usuwam nie będę w ciąży przez następne 5 miesięcy i 24 lata nie będę poświęcała kariery, a partner przez 24 lata nie będzie musiał wychowywać, marnować kariery itd.). Ja nie podzielam tego poglądu. Innymi słowy uważasz, że ważne u kogo w brzuchu a nie kto będzie ponosił konsekwencje... Cóż, o gustach się nie dyskutuje, ale nie złość się potem na kogoś, kto na mocy równie przygodnych różnic będzie dzielił ludzi i rozdzielał prawa i obowiązki. Ja na przykład uważam, że poza czyim brzuchem jest dziecko, ten decyduje. Koniec kropka. Cytuj: Po prostu uważam, że nie można kobiety zmusić do przerwania ciąży, ani do bycia w ciąży. Ale mężczyznę można zmusić do "bycia oczekującym na dziecko" lub "przerwania oczekiwania na dziecko". Naprawdę wydaje ci się, że przez 9 miesięcy tylko kobiecie rośnie dziecko? Jeżeli tak, to mężczyzna nie ma w tym udziału i wara od facetów! Kobiety i dzieci oddzielnie i mężczyźni oddzielnie. Żadnego męskiego wychowania, żadnych alimentów, żadnych pieniędzy od męża na beciki, dziecko i ty w wydzielonej części domu, żadnych podatków od mężczyzn na przedszkola i szkoły, kobiety robią dzieci, kobiety się zajmują. Kamala napisał(a): I wychodza z tego takie dziwologi, jak zadanie mezczyzn do prawa decydowania o sterylizacji kobiet, A mógłbym poznać źródło tego dziwoląga i jego autora...? 
_________________ http://www.maskulizm.blog.onet.pl http://religiabezwiary.blog.onet.pl/ http://politykaspoleczenstwo.blog.onet.pl/ http://www.wolnafilozofia.blog.onet.pl http://www.maskulizm.pl http://www.maskulizm.org
|
Pt sty 09, 2009 20:50 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
HajdukAdam napisał(a): Innymi słowy uważasz, że ważne u kogo w brzuchu a nie kto będzie ponosił konsekwencje... Jeśli chodzi o ciążę - to tak. Konsekwencje bycia w ciąży ponosi kobieta i w naszych czasach inaczej być nie może. HajdukAdam napisał(a): Naprawdę wydaje ci się, że przez 9 miesięcy tylko kobiecie rośnie dziecko? Nie tylko mi się wydaje - jak pisałam - bardzo wyraźnie to odczułam. Takie jest moje doświadczenie - chyba nie zamierzasz z nim polemizować? 
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
So sty 10, 2009 6:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: HajdukAdam napisał: Zmiany prawne proponowałbym następujące: Albo 1) prawo antyaborcyjne jak w Polsce tyle że bez możliwości decydowania przez kobietę czy niepełnosprawny płód usunąć i w razie ciąży w wyniku gwałtu na mężczyźnie jego prawo do wyłącznego decydowania o ciąży. Albo 2) konieczność zgody obojga rodziców na usunięcie ciąży. Wtedy każda klinika aborcyjna miałaby obowiązek wymagać takiej zgody ojca a najlepiej osobistego stawienia się. W przypadku podziemia, kary, obojętnie dla kogo lekarzy czy aborcjonistek, prawa rynku i tak wymuszą, że te grupy podzielą się kosztami łamania prawa po połowie. Ale kary nie zbyt surowe, jeżeli nie uznaje się płodu za dziecko, nie można karać za aborcję jak za morderstwo. Jakaś duża grzywna... Może ze dwa lata (albo 9 miesięcy) więzienia itp. W przypadku niewykonania aborcji z powodu sprzeciwu ojca, odszkodowanie dla matki. Albo 3) aborcja na życzenie któregokolwiek z rodziców. Wtedy gdyby znany był ojciec dziecka, kobieta musiałaby go zawiadomić i mieć zgodę na urodzenie dziecka. Gdyby go znała i tylko zgrała głupa, że nie zna, ok, ale wtedy nie powinna mieć możliwości odnalezienia go później i obarczenia wspólnymi obowiązkami (co innego odwrotnie, gdyby on dowiedział się po latach, mógłby zadecydować, czy cieszy się czy smuci, że dawniej nie dokonano aborcji, i czy akceptuje dziecko). Albo 4) najgorsza opcja, bo nierówna, mianowicie możliwość zrzeczenia się przez ojca, którego partnerka nie chce się zgodzić na aborcję, obowiązków rodzicielskich (przy braku takiej możliwości dla matki, która decyzję powinna podejmować w trakcie 9 miesięcy ciąży a nie potem) Przyznaje, ze zadanie sterylizacji kobiet, to bylby - jak dla mnie - kolejny krok w twoich postulatach. Przyznaje, ze obecnie przynajmniej oficjalnie, mezczyzny nikt nie pyta, choc kiedy kobieta nielegalnie usunie ciaze, gdzies tam w tle (jak mi sie wydaje) snuje sie kara i dla ojca dziecka. Cytat z pierwszego postu Cytuj: Zdecydowanie za mało uwagi poświęca się w dyskusji o aborcji ojcom poczętych dzieci, wychodząc z założenia, że są to chodzące kontenery na spermę, które zajmują się na co dzień zapładnianiem i zwijaniem manatek gdy do owego zapłodnienia w końcu dojdzie. Mój partner nie chciał być ojcem. To, że w razie mojej decyzji o urodzeniu dziecka, mógłby odejść, wcale nie należało do meritum sprawy. Zachowanie dziecka, oznaczało bowiem uczynienie go ojcem bez jego własnej woli, niezależnie od tego gdzie w przyszłości rzuciłby go los. Ta moc, niechciana władza nad kształtem życia mężczyzny, którego dodatkowo przecież kochałam, ubezwłasnowolniła mnie w kwestii podjęcia decyzji. Kiedy jednak w końcu otrzymałam "błogosławieństwo" mogłam już z czystym sumieniem podjąć decyzję o utrzymaniu ciąży.
Z tego tekstu wynika dla mnie to, co mowi mi moje doswiadczenie: I bez przepisow prawnych mezczyzni maja wrecz decydujacy wplyw na to, czy dziecko sie urodzi czy nie (oczywiscie poza poczeciem).
Jezeli kobieta nie znajdzie oparcia w ojcu dziecka, to w wielu wypadkach nie porwie sie na samotne macierzynstwo, szczegolnie w krajach, gdzie aborcja nie jest obwarowana takimi ograniczeniami jak u nas.
Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki w kazda strone: w matce dojdzie do glosu poczucie odpowiedzialnosci za nowe zycie, albo i tak chciala miec dziecko albo... i ciazy nie przerwie.
Ale oczywiscie moze byc tak, ze to mezczyzna chcial "rozsiac swoje geny", bez zobowiazan i niekoniecznie go obchodzi jak to kobieta dalej zalatwi, albo jak to sie ostatnio coraz czesciej zdarza, wkurzy sie, ze kobieta sie nie zabezpieczyla i ja zabije, bo nie chciala usunac.
Zycie daje nam przerozne przyklady tego, co sie dzieje, kiedy ludzie uzywaja (roznych) przyjemnosci i nie zastanawiaja sie nad skutkami przed a nie po fakcie.
Dlatego dalej uwazam, ze wiele rozwiazan prawnych, to tylko wybor mniejszego zla. Szczegolnie ze fantazja ludzka w komplikowaniu sobie i innym zycia nie ma granic.
|
So sty 10, 2009 13:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|