| Autor |
Wiadomość |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
"Opis książki: Miłość potrzebuje stanowczości
Książka przedstawia sposoby działania w rodzinie, w której trwa kryzys małżeński. Zawiera ona pewne praktyczne propozycje postępowania, które mogą pomóc w zachęcaniu obojętnego partnera do powrotu ku obowiązkom małżeńskim."
Owszem, pozycja zapewne warta przeczytania, ale ani ja, ani mój mąż nie potrzebujemy zachęty do wykonywania obowiązków małżeńskich.
Przykład:
W ostatni weekend spędziłam poza domem. Mąż zawiózł mnie na miejsce i przywiózł do domu, a w międzyczasie posprzątał dom, zrobił zakupy, ugotował obiad.
Strasznie się przeziębiłam, trzeci dzień leżę w łóżku. Mąż wracając z pracy robi zakupy, potem gotuje obiad i sprząta. Tak bywało również wcześniej, ale wcześniej też się upijał, ostatnio pozostaje przy jednym piwie.
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Śr mar 18, 2009 9:18 |
|
|
|
 |
|
wasze sumienie
Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37 Posty: 196
|
czyli nic sie nie zmienilo, alkoholizm to choroba, czy sie upija czy wypija jedno piwo, nadal pije bo musi, a ktoregos dnia poplynie. nawet nie wiesz co sie dzialo w czasie twojej nieobecnosci....
|
| Śr mar 18, 2009 9:57 |
|
 |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
wasze sumienie napisał(a): Strumyk, mylisz pojecie milosci ze swiadomym samoudreczaniem sie. trwanie swiadome w zwiazku ktory niszczy, unieszczesliwia to nie milosc, to uzaleznienie od cierpienia, to glupota. zamiast tego mozna ulozyc sobie zycie od nowa i dawac znow swoja milosc....
Dziwna ta Twoja miłość, o której piszesz... Jeden kocha mnie za mało, więc leci na pysk, może drugi będzie lepszy... lepszy dla kogo? dla Ciebie, będzie kochał Ciebie tak jak Ty chcesz... jak Tobie wygodnie i przyjemnie...
Cóż wygląda na to, że Twoja miłość jest całkiem inna od tej, którą ja żyję, o której Kościół, do którego należę mówi tak:
"ZNACZENIE I GODNOŚĆ SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA
Przez ten sakrament Duch Święty sprawia, że jak "Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie", tak małżonkowie chrześcijańscy, równi godnością, starają się podtrzymywać i umacniać swoje małżeństwo przez wzajemne oddanie i niepodzielną miłość, która wypływa z Boskiego źródła miłości, aby łącząc czynniki boskie i ludzkie, wśród pomyślności i przeciwności trwali w wierności ciałem i duchem, dalecy od wszelkiego cudzołóstwa i rozwodu."
http://www.kkbids.episkopat.pl/wprowadz ... enstwo.htm
A sam sakrament, inaczej świętość, dokonuje się w wolności:
# (Imię i imię) czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?.
# Narzeczeni odpowiadają: Chcemy.
# Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
# Narzeczeni: Chcemy.
# Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
# Narzeczeni: Chcemy.
1. Narzeczeni powtarzają teraz kolejno za kapłanem: Ja (imię) biorę Ciebie (imię) za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
Istota sakramentu została spełniona. Ślubowanie dokonało się wobec Chrystusa i społeczności Kościoła. Chrystus w tym momencie stanął obok małżonków. Umacnia ich jedność i miłość. Będzie im towarzyszył przez całe życie małżeńskie i obdarzał łaskami stanu. Jego pomoc będzie im potrzebna, by ich ustrzec przed egoizmem. Miłość i wierność małżeńska będzie przechodziła okresy prób i doświadczeń - obecność Chrystusa będzie wtedy rękojmią wytrwania. Jednocześnie podniesienie małżeństwa przez Chrystusa do godności sakramentu umacnia powołanie małżonków do udziału w zbawianiu siebie wzajemnie, swych dzieci i innych ludzi.
Małżeństwo nie jest zatem tylko osobistą sprawą dwojga ludzi, jest konieczne dla społeczeństwa i dla Kościoła.
1. Po zawarciu małżeństwa kapłan błogosławi obrączki. Mąż nakłada na serdeczny palec żony obrączkę przeznaczoną dla niej i zwracając się do niej po imieniu mówi: (Imię) przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Podobnie żona nakłada na palec męża obrączkę, mówiąc te same słowa. Ślubne obrączki, które małżonkowie włożyli sobie na palce, stają się widocznym znakiem zawartego małżeństwa. Będą one odtąd wymownym dowodem i przypomnieniem ślubowania, towarzyszyć będą wspólnym dniom, będą niemymi świadkami wszystkich wydarzeń.
Dalsze chwile przy ołtarzu poświęcają małżonkowie gorącej modlitwie o błogosławieństwo Boże, aby wiernie mogli wypełnić to, co ślubowali. W tej modlitwie nie są osamotnieni, wraz z nimi modli się cały Kościół.
http://mzdybel.webpark.pl/przewodPoMszySw.html
Uważasz, że dobrze jest rzucać słowa na wiatr? Przysięgać, a potem przy pierwszej lepszej okazji zrywać słowa przysięgi? To gdzie tu miejsce na miłość i odpowiedzialność?
wasze sumienie, rozumiem, że człowiek, któremu przysięgałaś, stał się dla Ciebie szmatą i łajdakiem, draniem, bydlęciem, kimś odrażającym, że zdecydowałaś się zostawić go i stać się Panią własnego losu. Wyobraź sobie, że potrafię to zrozumieć, ale nigdy tego nie zaakcepuję, ponieważ dla mnie człowiek pozostanie zawsze człowiekiem.
Kiedyś, gdy byłam jeszcze piękna i młoda, miałam koleżankę, która studiowała medycynę. Miała też, wydawało mi się tak wtedy, strasznie głupi zwyczaj... Otóż, gdy przechodziła obok leżącego na ławce czy na ziemi pijanego, obcego człowieka, starała się go budzić, prosiła przechodniów o pomoc, aby doprowadzić człowieka do domu... jeśli to było niemożliwe, chodziła do ludzi i prosiła o szklankę wody, lub coś do jedzenia. Starała się temu człowiekowi pomóc wrócić do świadomości... Miała dwadzieścia kilka lat wtedy i żadnego doświadczenia z alkoholikami w domu lub gdziekolwiek...
Ona widziała w tych pijakach człowieka podobnego do siebie, widziała w nich dzieci Tego samego Ojca, Boga - Ojca! Czy jest z niej dobry lekarz? Sama sobie odpowiedz...
wasze sumienie, czy miłość do ludzi tej dziewczyny można nazwać prawdziwą miłością? ...a może głupotą?...
Ty jesteś Panią swojego losu i żyjesz jak chcesz...
Panem mojego życia jest Jezus Chrystus, Syn Jedynego, Prawdziwego Żywego Boga! I żyję tak jak On tego oczekuje, kocham, po prostu, żyję miłością. Uznasz to za patos, a ja wiem, że to twarda, codzienna, czasem szara rzeczywistość, ale jedyna rzeczywistość, którą uznaję, rzeczywistość miłości miłosiernej na dzisiaj i na zawsze, bo taki uczyniłam wybór ponad dwadzieścia lat temu ślubując człowiekowi wobec Boga.
Jeśli chcesz możesz i Chrystusa uznać za głupca, cierpiętnika, postać jedynie historyczną, która pojawiła się nie wiadomo skąd i po co, wokół której nie wiadomo dlaczego jest tyle szumu przez ponad dwa tysiące lat. Możesz, masz do tego prawo, tylko nie oczekuj tego samego podejścia od innych ludzi. Nie oczekuj tego od ludzi, którzy są wierzącymi z wyboru, a nie tylko przez wychowanie w wierze. Chrystus uratował ludzkość, mnie i Ciebie także, choć w to nie wierzysz. Ja nie mam takich aspiracji jak On, bo jestem tylko zwykłym słabym człowiekiem jak każdy. Ale Jego miłość daje mi moc i siłę, by kochać tych, których kochać jest trudno. Bez tej mocy i ja byłabym dzisiaj rozwódką, na sto procent! Czy byłabym szczęśliwsza? Na pewno nie, chyba, że stałabym się zupełnie nieczuła na miłość, więc nie mogłabym już nikogo nią obdarować.
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Śr mar 18, 2009 10:09 |
|
|
|
 |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
wasze sumienie napisał(a): czyli nic sie nie zmienilo, alkoholizm to choroba, czy sie upija czy wypija jedno piwo, nadal pije bo musi, a ktoregos dnia poplynie. nawet nie wiesz co sie dzialo w czasie twojej nieobecnosci....
Nie wiem co się działo podczas mojej nieobecności w domu?
Wiem, syn był w domu, a dzieci przede mną nie ukrywają tego ile ojciec wypije gdy mnie nie ma w domu. Poza tym kilkakrotnie rozmawiałam z mężem przez komórkę, ale na pewno nie po to by go sprawdzić  .
Nie było mnie tylko w sobotę, w niedziele mąż przyjechał po mnie samochodem i na tyle go znam, że wiem, iż nie upił się poprzedniego dnia.
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Śr mar 18, 2009 10:19 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
wasze sumienie, twoje negatywne (ty bys pewnie powiedziala: realistyczne) nastawienie do pewnych rzeczy, tez moim zdaniem wymaga psychologicznego rozaptrzenia.
annaeliasz pisze o jej osobistym doswiadczeniu zyciowym, ktore pokrywa sie z doswiadczeniem wielu osob (niekoniecznie jesli chodzi o meza alkoholika).
1. Zmieniac mozemy tylko siebie nie innych
2. Milosc moze nas przemieniac
To jest wlasnie przeslanie chrzescijanstwa, ze Bog kocha nas bezgranicznie i dlatego, ze Bog nas kocha, ze mozemy zaufac jego Milosci, mamy szanse zmienic swoje zycie (badz pozwolic tej milosci nas przemieniac).
Podobnie jest z wychowaniem dzieci. Mozesz im nakazywac, zakazywac, ale najlepsze efekty beda, kiedy dzieci beda wiedzialy,ze kochasz je bez wzgledu na to jakie sa. I to wlasnie w ten sposob moga wlasciwie postepowac, zeby nie sprawic ci przykrosci.
Nie znaczy to, ze Bogu i rodzicom jest obojetne nasze postepowanie. Ale negujac zle czyny, nie odrzucaja czlowieka jako takiego.
annaeliasz wydaje mi sie osoba dojrzala, ktora wiele przeszla i nie opiera sie na ksiazkowych schematach, ale sama potrafi ocenic swoja sytuacje.
To, co zlego moglo zaistniec w jej rodzinie, juz zaistnialo (dzieci sa dorosle) i teraz widzi, ze wlasnie zmieniajac siebie, moze tez zmienic innych.
Mozliwe, ze jej maz potrzebuje / bedzie potrzebowac pomocy, zeby calkowicie wytrzezwiec, mozliwe, ze wpadnie jeszcze w ciag, ale to problem annaeliasz i nie wiem, dlaczego tak strasznie chcesz jej wmowic, ze ona wszystko robi zle i jedyny "ratunek" dla niej i jej meza, to taka, albo inna terapia?
|
| Śr mar 18, 2009 10:21 |
|
|
|
 |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
Kamala napisał(a): Mozliwe, ze jej maz potrzebuje / bedzie potrzebowac pomocy, zeby calkowicie wytrzezwiec, mozliwe, ze wpadnie jeszcze w ciag, ale to problem annaeliasz i nie wiem, dlaczego tak strasznie chcesz jej wmowic, ze ona wszystko robi zle i jedyny "ratunek" dla niej i jej meza, to taka, albo inna terapia?
Powiem więcej. Wielokrotnie w dyskusji padły zdania na temat choroby alkoholowej. Wszyscy uznali, że jest to choroba nieuleczalna, powiem nawet, że śmiertelna... Więc jakąkolwiek alkoholik podejmie terapię i tak jest ryzyko powrotu choroby. wasze sumienie wygląda to jednoznacznie, że nie mogłabym według Ciebie zgodzić się nawet na kilkuletnią separację, bo przed alkoholikiem zawsze stoi widmo powrotu do nałogu.
Znam osobę, która przepiła dwa mieszkania, wylądowała pod mostem bez środków do życia i tak trwała w alkoholiźmie przez kilka lat.
Obecnie człowiek ten od sześciu lat jest trzeźwy, pracuje, ma żonę kupił dom i jest szczęśliwy jak nigdy.
wasze sumienie czy ten człowiek powinien dawać sobie szansę, żenić się, wiedząc, że jest alkoholikiem i zawsze może do nałogu wrócić? A naprawdę był śmierdzącą, zapijaczoną, brudną mordą... czy przestał być człowiekiem stając się alkoholikiem? A kim jest teraz? Człowiekiem czy tylko trzeźwym alkoholikiem?
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Śr mar 18, 2009 10:43 |
|
 |
|
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
annaeliasz, polecam równiez ksiazki ks. Marka Dziewieckiego np. Nowoczesna Profilaktyka Uzaleznien jesli chodzi o twój problem.
http://www.tolle.pl/pozycja/nowoczesna- ... uzaleznien
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
| Śr mar 18, 2009 20:10 |
|
 |
|
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
Alkoholik może całkowicie przestac pic i nigdy do picia nie wrócic, jest na to wiele przykładów, jest to wielkie i wspaniale osiągnięcie, ale oni sami mówią o sobie że są "trzeźwymi alkoholikami" i jednak zawsze uważają że uzaleznienie pozostaje.
Ja patrzę na alkoholizm tez z perspektywy zdrowotnej i przeraża mnie ilu młodych mężczyzn (kobiet tez ale rzadziej) trafia do mnie na oddział z całkowicie uszkodzoną wątrobą nieraz w wieku 35-czy 40 lat. Czasem niewiele da się im już pomóc a jedyną szansą może byc przeszczep. A o dawcę jest trudno i kliniki transplantologii od razu dyskwalifikują jesli ktos nie ma dobrze udokumentowanej całkowitej trzeźwosci...to starszna choroba. Nie siedzę na codzień w terapii uzależnień bo to nie moja działka ale jeszcze pamiętam z zajęc na studiach- mówiono nam jak wazna jest żelazna konsekwencja- nie powinno się w żaden sposób kryc alkoholika, usprawiedliwiac go itp- bo robi się mu tym krzywdę.
_________________ Ania
|
| So mar 21, 2009 18:09 |
|
 |
|
strumyk
Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15 Posty: 327
|
Bajka o Miłości
Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkich razem łączyła miłość.
Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili.
Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu, miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
- Bogactwo, czy możesz mnie uratować?
- Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie - odpowiedziało Bogactwo.
Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
- Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.
- Niestety nie mogę cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane, a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek.
- Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.
- Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam - odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...
Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.
Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?
- To był Czas - odpowiedziała Wiedza.
- Czas? - zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł?
- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość - odrzekła Wiedza.
_________________ Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.
|
| Wt mar 24, 2009 15:45 |
|
 |
|
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
kropeczka_ns, zgadzam sie i tak przy okazji :
12 KROKÓW zmodyfikowane:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec GRZECHU, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym GRZESZNIKOM i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
| Śr kwi 08, 2009 10:36 |
|
 |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
Dzięki, AHAWA, to się nazywa współpraca z łaską Boga (jakkolwiek Go pojmujemy).
Zamieniłabym tylko czas przeszły na teraźniejszy.
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Śr kwi 08, 2009 11:02 |
|
 |
|
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
annaeliasz, no w sumie racja z tym czasem terazniejszym, codziennie wybieramy na nowo Boga...
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
| Wt kwi 28, 2009 15:48 |
|
 |
|
Rahhel
Dołączył(a): Cz lut 26, 2009 20:16 Posty: 20
|
hmm a teraz z innej strony jak w pojęciu miłości rozmawiać z własną matką o uzależnieniu alkoholowym? ona w prawdzie się nie upija, ale wypija drinki raz na jakiś czas przed snem... zwłaszcza babcia często obserwuje znikające butelki.
Jak rozmawiać? bo już pomysłów nie mam...
przy tym często mówi, że nikt się nią nie interesuje, że dzieci nie ma, że jest sama... Czasami można się załamać, a jestem na etapie wchodzenia w usamodzielnianie się i czasem te zagrywki psychiczne mnie męczą, chociaż wiem, że są nieświadome...
|
| Wt kwi 28, 2009 17:52 |
|
 |
|
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
Rahhel, kazdy przypadek jest inny, ale widac ze twoja matka z tego co mowisz ma objawy choroby alkoholowej ale radzilbym tobie udac sie do specjalisty (na NFZ jest takich miejsc wiele w kazdym wiekszym miescie a i w mniejszych tez widzialem juz nieraz) i z nim porozmawiac a jedyne co moge z doswiadczenia doradzic to taka osoba musi stracic komfort picia wtedy mozliwe jest ze zacznie zauwazac swoj problem, innej drogi niema...
poczytaj: www.aa.org.pl
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
| Pn maja 04, 2009 14:48 |
|
 |
|
annaeliasz
Dołączył(a): N mar 01, 2009 9:09 Posty: 40
|
AHAWA napisał(a): to taka osoba musi stracic komfort picia innej drogi niema...
Wydaje mi się, że takie zdania stają się jakimiś magicznymi stwierdzeniami... Obserwując ludzi uzależnionych, szczerze mówiąc nie wiem, co to oznacza stracić komfort picia w praktyce.
Dla jednego to jest otrzymanie pozwu o rozwód, dla innego utrata pracy, a dla innego... nie ma siły: człowiek nie ma pracy, domu, rodziny i dalej pije... nawet po przejściu leczenia odwykowego...
Mój mąż, w przypływie kilku dni trzeźwości, zabrał się za pracę w ogrodzie. Synowie i ja zastrzegliśmy, że jeśli tylko będzie podczas tej pracy pił piwo, zostawimy go ze wszystkim samego. Myślicie, że się tym przejął? Wcale! Robi sam a w domu do nikogo się nie odzywa. Chodzi za przeproszeniem jak święta krowa (raczej byk  ). To jest bardzo prozaiczny przykład, ale z takich składa się życie przecież!
Ktoś taki jak on musiałby stracić pracę, być może byłby to jakikolwiek impuls, ponieważ jedną rzeczą jaka daje mu bezpieczeństwo są... pieniądze. W przeszłości i obecnie wciąż udowadnia, że na rodzinie wcale mu nie zależy.
_________________ Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane;
|
| Pn maja 25, 2009 12:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|