JESTES DUMNA ZE SWOJEGO DZIEWICTWA
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Zle mnie zrozumialas:)
"Idac na logike wychodzi na to ,ze lepiej bylo by gdybym napisala zmyslona history"
Twoje zalozenia sa zle,nigdzie nie wynika,czy byloby to lepiej czy gorzej.
"Inaczej bys sie nie doczepil.."
Nie czepiam sie twojej 'historyjki" a twojej postawy wobec Koralii(?).Zrobilas to samo co ona...a nawet 'bardziej intymnie'.
|
So maja 12, 2007 21:27 |
|
|
|
 |
Karo la
Dołączył(a): So kwi 07, 2007 22:22 Posty: 215
|
Spoko, luz..
Byc moze faktycznie to zle zrozumialam..
Btw. Jaka byla moja postawa wobec Koralii?
_________________ Karolina
|
So maja 12, 2007 21:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A ja jestem dumna że zachowałam dziewictwo aż do ślubu i że byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami  takie 2 dinozaury, a co!!!
|
Wt cze 12, 2007 17:47 |
|
|
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
ikm napisał(a): A ja jestem dumna że zachowałam dziewictwo aż do ślubu i że byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami  takie 2 dinozaury, a co!!!
Moim zdaniem to super sprawa:).
|
Wt cze 12, 2007 17:51 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
ikm gratuluje:)
Fajnie,ze sa jeszcze tacy ludzie i nie zalowac decyzji:)
|
Wt cze 12, 2007 18:26 |
|
|
|
 |
a.R.E.k.
Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57 Posty: 937
|
Myślę, że dla prawiczka lepsza jest dziewica, choć niekoniecznie, a dla mężczyzny mającego doświadczenie w tych sprawach- kobieta, która dziewicą nie jest 
|
Pn cze 25, 2007 18:30 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
a.R.E.k. napisał(a): Myślę, że dla prawiczka lepsza jest dziewica, choć niekoniecznie, a dla mężczyzny mającego doświadczenie w tych sprawach- kobieta, która dziewicą nie jest 
Nie koniecznie sie zgodze z Twoim stwierdzeniem.
Facet ktory nie jest prawiczkiem uwielbia dziewice.
Fakt ze ma przed soba takie zadanie jak rozdziewiczenie jest w duzym sensie podniecajace 
|
Śr cze 27, 2007 2:12 |
|
 |
irwi
Dołączył(a): Śr cze 27, 2007 23:37 Posty: 2
|
zielona napisał(a): Ktoś tam wcześniej napisał, że nie chciałby sprawić bólu ukochane osobie... (tzn. rozdziewiczyć jej, co się często wiąże z bólem)
Podzielę się z Wami moim doświadczeniem. Mianowicie mój pierwzy raz był bardzo bolesny. Był też bardzo stresujący (nie z powodu okoliczności - to było z mężem, w zacisznym miejscu z dala od świata, w pięknej scenerii) z samego faktu, że... było trudno.
Bolało, płakałam z emocji, byłam wykończona. To z jednej strony. Z drugiej - było to piękne przeżycie, podniosłe. Nie przyjemne, ale jednoczące, mistyczne, nie wiem, czy się dobrze wyrażam. Trudno to opisać.
Ja sobie nie wyobrażam, żeby przeżyć to z kim innym niż mój mąż. Byłoby to straszne. Własnie dlatego, że mnie kocha, wspominam to wydarzanie z czułością, dumą, że się w końcu udało, że tej nocy stałam się jego w każdym sensie, z nostalgią.
W innej sytuacji czułabym na pewno wstyd, upokorzenie i niechęć do siebie i do tego mężczyzny.
Może sie to wydawać dla większości smieszne, .ale ja swój"pierwszy raz " przeżyłam w noc poslubną w wieku 30 lat. Pisze o tym, bo pamietam , jak moja koleżanka z pracy pytała mnie w okresie narzeczeństwa - spałas z nim juz? i odpowiadała sobie sama - spałaś. Każdy patrzy przez własny pryzmat.
Troche sie tego bałam. Bólu też może trochę. Najbardziej bałam się własnej reakcji, nieodpowiedniego zachowania; miałam problem z przełamaniem własnego wstydu. Trochę się do tego przygotowałam w myslach, wyobraźni - o ile to w ogóle możliwe. Intuicyjnie czułam, że nie jestem tą pierwsza dla mojego męża, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy przed slubem. Dziwne, bo wczesnie myślałam, że nigdy nie mogłabym być z człowiekiem, który już współżyl z inna kobietą. Wydawało mi się,że będę się czuła zdradzona, .ale poczucie bezpieczeństwa, które mi dawał, wzajemna miłość zniwelowała te obawy.
Sama noc poslubna z tym "pierwszym razem" była znacznie lepsza niż się nastwawiałam. Orgazm - nie miałam go, lae wtedy nawet nie wiedziałam na czym polega i naprawde nie liczyło sie to dla mnie. Liczyła się bliskość kochanego człowieka, wzajemne przełamywanie barier wstydu. To było naprawde przezycie na całe życie i nie wyobrażam sobie, żeby to mogło tak samo wygląać przed slubem. Z mojej strony towarzyszyło by temu poczucie winy i grzechu. Jeden jedyny raz w trakcie narzeczeństwa dostałam od niego zawoalowana propozycję współżycia - zareagowałm gwałtownie - powiedziałam, że nie życzę sobie taklich propozycji jeśli mamy być razem. Potem poszliśmy do kina i milczeliśmy do końca spotkania. Jednak później nigdy tego nie powtórzył i gorąco mnie za to przeprosił.
NIe mając żadnego doświadczenia seksualnego, opierajac się na własnej intuicji, wyobrazeniach, kierując się MIŁOŚCIĄ, po okresie nieporadnych pewnie pieszczot i radosnym rozpoznawaniu swoich ciał dobrnęliśmy do kulminacji w postaci aktu . Pamietam jego zdumienie i zażenowanie jak na poscieli pojawiła się plama krwi. I pytanie - dlaczego nie powiedziałaś? - byłbym delikatniejszy .Pamietam ,że długo jeszcze mówił, że nie jest mnie wart. Ja zbywałm to żartem.
Przyszedł później czas kiedy pytałam go o jego doświadczenia seksualne, inicjację. MYślałam, że sprawi mi to ból, ale tak naprawde to jemu sprawiało przykrośc, gdy o tym mówił, właściwie nie chciał mówić. Potem juz nigdy do tego nie wracałam.
Teraz mamy 7-letni staż małżeński, dwójkę wspaniałych synów. Okres zafascynowania, nieograniczonego wspóżycia minął. Dzieci, praca zmianowa, oresy płodności - ale ciągle przezywamy szalone noce i ranki, cieszymy się sobą, miewamy różne wpadki -wspołzycie w okresie potencjalnie płodnym, oczekiwanie na miesiączkę, nadwyrężanie etyki współżycia małżeńskiego (o typie orgazm wywołany pieszczotami).
Pisze o tym dlatego, bo chce wszystkim wahajacym sie powiedzieć, że WARTO CZEKAĆ do slubu. To daje niesamowitą radośc zwycięstwa nad sobą, wzmocnienie wzajemnego pragnienia zjednoczenia, poczucie spokoju sumienia. Druga rzecz - naprawde nie jest trudno odmówić współżycia przedmałżeńksiego, ale trzeba to zrobić stanowczo i zdajac sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji, zapytac samego siebie, czy jeśli ktoś ode mnie tego żąa wbrew mnie, to czy naprawdę mnie kocha. Trzecia rzecz - czytajac dzis forum, mam wrażenie, że nmr, etyka katolicka to jest postrzegana jako coś zaściankowego, nieprzystosowanego do dzisiejszych czasów a ponadto coś tak zniewalajacego i odbierajacego spontaniczność, radość współżycia ale tak naprawdę n ie jest.
To wszystko zależy od nas. Od naszego sumienia, siły woli, kontaktu z Panem Bogiem, pokory i zaufania do drugiej osoby.
|
Cz cze 28, 2007 2:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
irwi napisał(a): zielona napisał(a): Może sie to wydawać dla większości smieszne, .ale ja swój"pierwszy raz " przeżyłam w noc poslubną w wieku 30 lat.
Pamietam jego zdumienie i zażenowanie jak na poscieli pojawiła się plama krwi. I pytanie - dlaczego nie powiedziałaś? - byłbym delikatniejszy .Pamietam ,że długo jeszcze mówił, że nie jest mnie wart. Ja zbywałm to żartem. Przyszedł później czas kiedy pytałam go o jego doświadczenia seksualne, inicjację. MYślałam, że sprawi mi to ból, ale tak naprawde to jemu sprawiało przykrośc, gdy o tym mówił, właściwie nie chciał mówić. Potem juz nigdy do tego nie wracałam.
Czy moge sie spytac cos oczywistego?
Czemu nie przedyskutowalas tak waznej kwestji ze swoim narzeczonym przed slubem?
Czemu wstydzilas sie tematu pdt seks?
Czy czulas ze seks jest czym nieczystym czy niepozadanym?
Czemu bylas taka wsciekla na narzeczonego jak Ci proponowal wspolzycie przed slubem? (przeciez byla to normalna reakcja ludzka, szczegolnie w takim wieku)
|
Pt cze 29, 2007 18:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
no ok, ale jesli ssie okaze ze twoj wybranek jest tragiczny w lozku, impotent albo ma 10cm?!?! do konca zycia na bateriach?!!?? moim zdaniem seks przedmalzenski nie jest niczym zlym a chrzescijanskie przyprawianie rogow jest zbednym wprawianiem w kompleksy
|
N lip 01, 2007 13:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
killing-joke. Napisze krotko:zal mi Ciebie,nic wiecej.
|
N lip 01, 2007 13:37 |
|
 |
Kasiulka
Dołączył(a): Pt cze 22, 2007 13:46 Posty: 6
|
Witam! chciałam bardzo gorąco zachęcić wszystkie dziewczęta bez wyjątku do przeczytania książki "prezent zapakowany przez Boga" Lindy Dillow i Lorraine Pintus. Niesamowita i bardzo pokrzepiająca lektura, zarówno dla dziewczyn dumnych ze swojego dziewictwa jak i dla tych dziewczyn które je już utraciły z rożnych przyczyn i zawiłości życia. Polecam!!!!!
|
N lip 08, 2007 15:28 |
|
 |
maharet
Dołączył(a): So maja 27, 2006 13:12 Posty: 66
|
Mojemu narzeczonmemu nie przeszkadzało, że nie byłam dziewicą.Wprast przeciwnie.Jego dwie poprzednie dziewczyny,zanim zaczęły się z nim spotykać były dziewicami.Skończyło się tak, że go zdradziły, więc jest do takich kobiet zrażony.Twierdzi, "że może ona być ciekawa jak to jest zinnym facetem".
A co do dumy. To jaką wartość może mieć kawałek naskórka.
|
N lip 08, 2007 16:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mylisz dziewictwo z blona dziewicza,a to jest kolosalna roznica.
|
N lip 08, 2007 20:50 |
|
 |
maharet
Dołączył(a): So maja 27, 2006 13:12 Posty: 66
|
zuco napisał(a): Mylisz dziewictwo z blona dziewicza,a to jest kolosalna roznica.
Dziewictwo jest to stan, w którym kobieta błonę dziewiczą posiada. Zazwyczaj się traci ją podczas współżycia więctaka kobieta nie uprawiała seksu.No więc koniec końców dyskusja się toczy o ten kawałek naskórka.
P.S.Nie mówię tutaj o przypadkach jeśli błona została usunięta z powodów medycznych.
|
N lip 08, 2007 21:03 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|