Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn paź 27, 2025 1:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60 ... 84  Następna strona
 NPR a antykoncepcja 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
jumik napisał(a):
[...] co jest sprzeczne chociażby dla p=0 and q=1.

Prosztsze wytłumaczenie: piszesz, że (p => q) => (~p => ~q). Podstaw sobie p=1 and q=0 i wyjdzie fałsz. [...]

Oczywiście chodziło mi o p=0 and q=1.


Śr sie 08, 2007 1:59
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Wt sie 07, 2007 16:01
Posty: 14
Post 
Vesper -> dziękuję za teksty i korektę co do źródła. Uważam jednak że nadinterpretujesz, bo w "Memoriale Dominum" z 1969 mówi się o niebezpieczeństwie profanacji itd. a nie że tego rodzaju praktyka jest profanacją itd. Przeczytaj uważnie.
Ale to jest offtop. Wracając do rzeczy, nie odniosłeś się do moich uwag co do stanowiska Kościoła w kwestii rzekomej "grzeszności" NPR. Ze źródeł zamieszczonych na cytowanej przeze mnie stronie jasno wynika że NPR nie było uważane za grzeszne. Inputowanie takiego stanowiska encyklice Casti Connubi jest czystą nadinterpretacją.


Śr sie 08, 2007 7:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
karro napisał(a):
dInputowanie takiego stanowiska encyklice Casti Connubi jest czystą nadinterpretacją.

A jak rozumiesz ten fragment?
Cytuj:
Zbawienne to o chrześcijańskim małżeństwie pouczenie i religijne wskazówki dalekie będą od przesadnego owego uświadamiania fizjologicznego, którym w obecnych naszych czasach małżonkom przysłużyć się pragną niektórzy, co samych siebie szumnie nazywają naprawicielami małżeńskiego życia, mówiąc dużo o fizjologicznych tych sprawach, które jednak uczą raczej sztuki bezpiecznego grzeszenia, niż cnoty czystego życia.


Śr sie 08, 2007 7:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
monika001 napisał(a):
Może i władza Piotrowa nie ma mocy stanowienia, czy coś jest grzechem czy nie, ale czy tego chcesz, czy nie, ma moc orzekania i wyrażania stanowiska Kościoła, które to stanowisko, obojętnie czy błędne w danej chwili czy nie - jest stanowiskiem poddanym do akceptacji i stosowania dla katolików lub oczywiście negacji i odrzucenia. Tylko w tym drugim przypadku należałoby się zastanowic, czy nadal chcemy do KK należec. Bo należec znaczy przyjąc nauczanie, a nie twierdzic, ze jest to nauczanie omylne, dlatego nie musimy się spowiadac.
A sumienie? To ono jest ostatecznym filtrem, który odsiewa grzechy od "nie-grzechów".

Jumik napisał(a):
Aczy gdzieś napisałem, że jest to jedynym lub głównym celem? O ile pamiętem to jedynie, że głównym w sensie: jednym z trzech celów.
To tym bardziej podważa sens bazowania na biologii seksu (przebieg stosunku, umieszczenie nasienia), bez uwzględniania lub z marginalizowaniem tych innych celów. (a podstawowym i pirewszorzędnym celem seksu w małżeństwie jest miłość).

Jumik napisał(a):
Właśnie zwróciłem uwagę na tę delikatną różnicę, ale być może nie wyraziłem się wystarczająco jasno: chodzi mi o unikanie w sensie zanegowanie życia jako przyszłej możliwości lub też dążenie do niewystąpienia nowego życia teraz bez poważnych powodów.
Ale to można także z gumką. Jej stoswanie (np w niepewnym okresie po porodzie) wcale nie musi wynikać z postawy negującej poczęcie następnego dziecka - może stanowić jedynie pomoc w planowaniu rodziny, kiedy nie da sie stosować npr. Niestety, tego też nie wolno. Te inne cele, o których wspomniałeś, że istnieją, nie mogą być realizowane.
Podobnie było w opisanym przeze mnie przypadku, gdy któreś z małżonków jest chore - nawet, gdy żona (lub nawet oboje) jest trwale bezpłodna - nie mają możliwości realizowania pierwszego celu seksu, jakim jest budowanie i rozwijanie jedności. Takie małżeństwa są skazane na życia obok siebie przez długie miesiące, czy nawet lata. Dla idei, że każdy stosunek ma być wewnętrznie otwarty na przekazywanie życia, co w ich przypadku jest pustosłowiem, a zachowania będące konsekwencją tej idei stają się sztuką dla sztuki.


Śr sie 08, 2007 7:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post 
mateola napisał(a):
A sumienie? To ono jest ostatecznym filtrem, który odsiewa grzechy od "nie-grzechów".


Sumienie winno być kształtowane na bazie systemu wartości i nauczania Kościoła. Jeżeli jest prawidłowo ukształtowane - rzeczywiście odsiewa. Niestety człowiek ma bardzo silną tendencję do samousprawiedliwiania swoich złych czynów i ich wybielania - do manipulacji głosem własnego sumienia. Sumienie potrafi błądzić. Dlatego ocenę danego czynu należy oprzeć nie tylko i wyłącznie na głosie sumienia, ale skonfrontować, czy ten wewnętrzny głos jest zgodny z Prawdą obowiązującą w Kościele.

Antykoncepcja stoi w oczywistej sprzeczności z tą prawdą. Zatem nie wolno samemu uznać, że nie jest grzechem, skoro nauczanie Kościoła wyraźnie mówi, że jest.
I nie zaczynajmy znowu, że Kościół się myli. To są tylko domysły. Na domysłach nie wolno opierać sądu sumienia!


Śr sie 08, 2007 7:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
jumik napisał(a):
MOim zdaniem twierdzenie, że zmiana z grzechu na niegrzech jest sprzecznością jest dużym nadużyciem. W przypadku dziecka zakazujemy mu wychodzić samemu z domu, a gdy jest duże to już nie. Czy to jest sprzeczność? Nie, nie jest to sprzeczność. Zmieniły się warunki towarzyszące: czas (a więc i wiek), dojrzałość, wiedza. W przypadku Zmiany stosunku Kościoła do grzeszności działań związanych z seksualnością jest podobnie: zmieniły się warunki towarzyszące: czas, wiedza i pewnie w jakimś stopniu dojrzałość.
A jednak hierarchowie podczas obrad wokół HV mieli problem następujący:

Cytuj:
Moraliści skupili się jednak głównie na rozważeniu konsekwencji zmiany nauczania. Raport przestrzegał: „Jeśli antykoncepcja nie byłaby uznana za wewnętrznie złą, trzeba by było uczciwie przyznać, że Duch Święty w latach 1930, 1951, 1958 asystował Kościołom protestanckim, a przez połowę wieku Pius XI, Pius XII i wielka część katolickiej hierarchii nie protestowała przeciwko poważnemu błędowi, najbardziej zgubnemu dla dusz; ponieważ w ten sposób wydawałoby się, że potępili nierozważnie pod karą wieczystych mąk miliony ludzkich aktów, na które teraz się zezwala.

http://tygodnik.onet.pl/1546,1426745,1,dzial.html


Śr sie 08, 2007 7:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
monika001 napisał(a):
mateola napisał(a):
A sumienie? To ono jest ostatecznym filtrem, który odsiewa grzechy od "nie-grzechów".


Sumienie winno być kształtowane na bazie systemu wartości i nauczania Kościoła. Jeżeli jest prawidłowo ukształtowane - rzeczywiście odsiewa. Niestety człowiek ma bardzo silną tendencję do samousprawiedliwiania swoich złych czynów i ich wybielania - do manipulacji głosem własnego sumienia. Sumienie potrafi błądzić. Dlatego ocenę danego czynu należy oprzeć nie tylko i wyłącznie na głosie sumienia, ale skonfrontować, czy ten wewnętrzny głos jest zgodny z Prawdą obowiązującą w Kościele.

Antykoncepcja stoi w oczywistej sprzeczności z tą prawdą. Zatem nie wolno samemu uznać, że nie jest grzechem, skoro nauczanie Kościoła wyraźnie mówi, że jest.
I nie zaczynajmy znowu, że Kościół się myli. To są tylko domysły. Na domysłach nie wolno opierać sądu sumienia!
Nie wiem, czy sumienie rozróżnia, co jest domysłem, a co "prawdą".

Proponuję - zostawmy na chwilę antykoncepcję i skupmy się na pettingu w małżeństwie - to jest coś, co KK określa jako grzech, natomiast w sumieniu wielu wierzących i praktykująch katolików nie ma żadnego "pozoru zła" (o czym wspomina jumik) - co więcej, jak człowiek sobie przeczyta, że to taki ciężki grzech- to robi wielkie oczy. W sumieniu czuje - nie grzech, a dobro. W KKK czyta - grzech. Czyta tam równeiż, że
Cytuj:
1800 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia.
I tu mamy problem - albo KK się myli, albo moje sumienie. Jeśli założymy, ze KKK mówi prawdę, to co mamy zrobić ze swoim sumieniem, jeśli ono mówi nam, że robimy dobrze, a jedynym zgrzytem jest to, że Kośćiól twierdzi inaczej?
Nawet, jeśli kiedyś po latach dojdziemy, że to Kościół miał rację, i nasze sumienie pokryje się z tym, co pisze KKK, to co mamy zrobić ze swoim sumieniem przez te lata?


Śr sie 08, 2007 7:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 07, 2007 16:01
Posty: 14
Post 
Krzysztof_J napisał(a):
A jak rozumiesz ten fragment?

Nie mówi się tu nic o odwoływaniu się do okresów naturalnej niepłodności itd., czyli w tym fragmencie chodzi o coś zupełnie innego. Wspomniane jest "uświadamianie fizjologiczne" czyli chodzi o coś w rodzaju propagowanego u nas "wychowania, czy edukacji, seksualnej".
Gdyby chodziło o "kalendarzyk" to powiedziane byłoby to wprost, tak jak zrobił to Pius XII w swoim przemówieniu do położnych z 1951.


Śr sie 08, 2007 7:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 07, 2007 16:01
Posty: 14
Post 
Zresztą, fragment ten wcale nie jest w części encykliki poświęconej antykoncepcji, tylko o pouczaniu wiernych o małżeństwie. Co jasno wskazuje że jego intencja było przeciwstawienie się tego rodzaju "uświadamianu", skoncentrowanego na kwestiach fizjologicznych.


Śr sie 08, 2007 8:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
jumik napisał(a):
Ja to znam. Ale Ty piszesz o czymś innym. Z tego, że p => q
wysnułeś wniosek: ~p => ~q , co jest absolutnie błędne.



A ty wkładasz w moje usta wypowiedź Zencognito.

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Śr sie 08, 2007 10:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
monika001 napisał(a):
mateola napisał(a):
A sumienie? To ono jest ostatecznym filtrem, który odsiewa grzechy od "nie-grzechów".


Sumienie winno być kształtowane na bazie systemu wartości i nauczania Kościoła. Jeżeli jest prawidłowo ukształtowane - rzeczywiście odsiewa. Niestety człowiek ma bardzo silną tendencję do samousprawiedliwiania swoich złych czynów i ich wybielania - do manipulacji głosem własnego sumienia. Sumienie potrafi błądzić. Dlatego ocenę danego czynu należy oprzeć nie tylko i wyłącznie na głosie sumienia, ale skonfrontować, czy ten wewnętrzny głos jest zgodny z Prawdą obowiązującą w Kościele.

Antykoncepcja stoi w oczywistej sprzeczności z tą prawdą. Zatem nie wolno samemu uznać, że nie jest grzechem, skoro nauczanie Kościoła wyraźnie mówi, że jest.
I nie zaczynajmy znowu, że Kościół się myli. To są tylko domysły. Na domysłach nie wolno opierać sądu sumienia!


No i dochodzimy do sedna. Sedno wygląda tak, że sumienie jest dobrze uformowane, gdy orzeka tak jak Kościół. To po co formować sumienie ? Można wkuć z KKK, a rozeznawać tylko, czy była dobrowolność, czy nie.

PS. Nie odpowiedziałaś mi na pytanie - czy to, że coś jest grzechem lub nie może zależeć od orzeczenia KK ? ;)

karro :arrow: Oto pierwszy fragment starej nauki o małżeństwie:

Cyt. za Breviarium Fidei, kodeks doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, 1964, za Kodeksem Prawa Kanonicznego, 1917:

Kan. 1013. par. 1 Pierwszorzędnym celem małżeństwa jest rodzenie, i wychowanie potomstwa; drugorzędnym zaś wzajemna pomoc i zaspokojenie popędu

Rewelacja, nawet nie pada słowo "miłość". O grzeszności NPR znajdę za moment.

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Śr sie 08, 2007 11:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
Oto pouczenie Katechizmowe, zgodne ze stanowiskiem KK sprzed soboru


Grzechem tedy ciężkim jest ograniczać swe ojcostwo i macierzyństwo, przez uleganie płonnym obawom lub pogardy godnym wyrachowaniom i mówić życiu: "Aż poty przyjdziesz, a dalej nie postąpisz" (Job. 38, 11). Jest to nic innego jak walka z Bogiem, za którą w ślad i kara iść musi.

W wyjątkowo tylko ciężkich warunkach wolno prosić Boga o pozwolenie zachowania pewnej roztropności w wypełnianiu Jego prawa; ale to pozwolenie należy wówczas płacić hojną ofiarą z rozkoszy; tylko dla takich małżonków którzy, uchylając się od ojcostwa i macierzyństwa, jednocześnie żyliby w zupełnej czystości, Bóg mógłby być pobłażliwym i przychylić się do ich zamiarów.


Ks. Kazimierz Naskręcki, "Życie Nadprzyrodzone", Krótkie nauki o Sakramentach świętych i modlitwie. Warszawa 1936, ss. 332-340.

Pozwolenie Władzy Duchownej:
Nihil obstat
A. Wyrębowski S. Th. M. ,Censor

Nr. 1623
IMPRIMATUR
Varsaviae, die 19 Martii 1935 anni.

Vicarius Generalis
+ St. GALL
Notarius

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Śr sie 08, 2007 11:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 07, 2007 16:01
Posty: 14
Post 
Jak dla mnie, tekst ten mówi o całkowitej rezygnacji z płodzenia dzieci.
Widzę że nie raczyłeś odnieść się do podanego przeze mnie linku. Może masz klopot z angielskim ? Jeżeli tak to tłumaczę fragment:
Cytuj:
Koncepcja "rytmu" (mowa o rytmie płodności) po raz pierwszy była rozważana przez Kościół Katolicki w roku 1853. Biskup Amiens, Francja< przedłozył następujące zapytanie Penitencjarii Apostolskiej:
"Niektóre małżenstwa, w oparciu o opinie biegłych lekarzy, są przekonane że przez szereg dni w każdym miesiącu poczęcie jest niemożliwe. Czy ci który nie korzystają ze swoich praw małżeńskich z wyjątkiem tych dni, mają być upominani (disturbed - dosł. przeszkadzani, szczególnie jeżeli mają ważne przyczyny aby powstrzymywać się od współżycia ?"
2 marca 1853 roku Penitencjaria Apostolska (podczas pontyfikatu Piusa IX) odpowiedziała w sposób nastepujący:
"Nie należy upominać wzmiankowanych, pod warunkiem że nie czynią oni niczego co mogłoby utrudniać poczęcie"

a) proszę zauważyć pod warunkiem że nie czynią oni niczego co mogłoby utrudniać poczęcie Jeżeli małżenstwa korzystają z rytmu, to nie czynią oni niczego nienaturalnego z samym aktem.


itd. itd. podana jest także wypowiedż Penitencjarii z 1880 roku, roniez potwierdzająca moralność tej praktyki. Jest również skomentowaną encyklika Casti Connubi, zwłaszcza w tym fragmencie

Cytuj:
Nie można i tych małżonków pomawiać o występek przeciw porządkowi przyrodzonemu, którzy z praw swoich w naturalny i prawidłowy sposób korzystają, chociaż się już potomstwa spodziewać nie mogą dla powodów naturalnych czy to wieku, czy też innych jakichś ułomności. Małżeństwo bowiem i używanie go obejmuje jeszcze drugorzędne cele, jak wzajemną pomoc, wzajemną miłość i uśmierzanie pożądliwości. Do tych celów wolno małżonkom dążyć, jeśli tylko przestrzegają prawidłowości owego aktu i podporządkowują go celowi pierwszemu.

Polsie tłumaczenie nie jest zbyt prawidłowe, bo w wersji angielskiej (można znależć na stronie watykanu) powiedziane jest nie "wieku" (age) ale "czasu" (time). Pius XII w roku 1958 odwołał się własnie do tego fragmentu, jako potwierdzającego moralność korzystania z okresów niepłodnych.


Śr sie 08, 2007 11:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
karro napisał(a):
Nie mówi się tu nic o odwoływaniu się do okresów naturalnej niepłodności itd., czyli w tym fragmencie chodzi o coś zupełnie innego.

Oczywiście masz prawo pozostać przy swoim zdaniu, jak ja przy swoim. Więc jeszcze raz - krócej:
Cytuj:
mówiąc dużo o fizjologicznych tych sprawach, które jednak uczą raczej sztuki bezpiecznego grzeszenia, niż cnoty czystego życia.

Sądzę mianowicie, że chodziło o napiętnowanie tych, którzy już wówczas propagowali to co dziś nazywa się NPR i twierdzili, że ta metoda regulacji poczęć nie stoi w sprzeczności z czystością małżeńską, a KK doszedł do tego po latach.
Propagatorzy tzw. edukacji seksualnej nie owijają w bawełnę czystości tego co głoszą, więc i wówczas potępiając tzw. edukację autor nie użyłby sformułowania jak powyżej.

karro napisał(a):
Gdyby chodziło o "kalendarzyk" to powiedziane byłoby to wprost, tak jak zrobił to Pius XII w swoim przemówieniu do położnych z 1951.

No - niekoniecznie. Po pierwsze, to co można powiedzieć wprost do położnych nie zawsze wypada napisać w encyklice. Zresztą język tej encykliki (język tamtych czasów) jest dosyć ciekawy bo z jednej strony łatwo szafuje takimi stwierdzeniami jak wyklęcie, wieczne potępienie czy inne mocne, z drugiej natomiast w sprawach dot. płciowości jest bardzo ostrożny (żeby nie powiedzieć: pełen eufemizmów).
Po drugie między 30-m a 51-m rokiem minęło parę lat i na gruncie obyczajowym się wiele zmieniło, w tym język papieży. A więc o tym co w czasie pisanie cc bywało nienazwane (lub niechętnie w KK nazywane), w roku 1951 już się mówiło.


Śr sie 08, 2007 11:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 07, 2007 16:01
Posty: 14
Post 
Krzysztofie J, jak widać w cytowanych przeze mnie powyżej dokumentach, już o wiele wcześnie potrafiono o "tych sprawach" mówić w sposób o wiele bardziej otwarty.


Śr sie 08, 2007 11:47
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60 ... 84  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL