Nie przejmuję się tym co piszesz, no może prócz tego, że bezpodstawnie nazywasz ludzi egoistami. W zasadzie to chyba podchodzi pod grzech imo, ale tylko i wyłącznie imo.

Tekst potraktowałem w całości, skomentowałem ino poszczególne fragmenty, ale sam tekst jako całość nie potępia ludzi mających jedno dziecko, ani też nie wychwala ludzi mających wiele tychże. Odpowiedzialne rodzicielstwo realizują zarówno ci, którzy mają liczne potomstwo, jak i ci, którzy z ważnych [dla siebie] przyczyn tak licznego już nie mają. I naprawdę nikt nikogo w tym tekscie nie potępia, chyba, że ja źle rozumiem. Ale jeśli rozumiem to źle to to tymbardziej się cieszę, że nie należę [duchowo] do KK. Nie chciałbym należeć do organizacji potępiającej ludzi ze względu na ilość potomków.

A na forum siedzę i dyskutuję, do tego chyba zostały te systemy stworzone. Oo

Chyba za szeroko rozumiesz naturalność.
Instynkt agresji jest też naturalny ale raczej go się opanowuje.

Choć Hebamme dość doktrynalnie podchodzi do nauki Kościoła.

Ależ oczywiście, że instynkt agresji jest naturalny, ale kto nam każe ją wyładowywać na człowieku, który sobie tego nie życzy? Od tego mamy worki treningowe, można nawet w ścianę pouderzać, a jeśli się znajdzie rywala to podjąć uczciwą walkę. Wtedy nawet instynkt rywalizacji zostanie zaspokojony.

Podobnie w przypadku seksu - nie widzę sensu we wstrzymywaniu się z tym do ślubu tylko dlatego, że ktoś tak, a nie inaczej zinterpretował "nie cudzołóż". Więc jeśli zaspokajamy ten instynkt za zgodą obojgą, nikogo do niczego nie zmuszając to jest to naturalna kolej rzeczy i wstrzemięźliwość jest w tym przypadku nienaturalna.

Ograniczanie popędów jest po prostu nienaturalne czy tego chcecie czy nie. Ale jeden warunek - ich realizowanie nie może krzywdzić drugiej osoby.

W zasadzie stoisz przed prostym wyborem - albo odoba ci się to co głosi Kościół Katolicki - wtedy podporządkowujesz się jego zasadom także w kwestii seksu, albo nie podobają ci się te nauki - więc robisz po swojemu, mając świadomość że w optyce katolików jesteś grzesznikiem - co wyklucza cię z pewnych obrządków tego kościoła.
Proste nie?
Bo nie masz obowiązku bycia katolikiem.

Mroczny, jaki Ty delikatny Chłopie jesteś...
Ja Cię nie osądzam. Stwierdzam tylko fakty i komentuje to co widzę wokół siebie. Ale prawda jak widać w oczy kole.

Trawy: pewnie, że nie mam obowiązku, na szczęście to jeszcze wolny kraj (choć wyznaniowy). Nie podporządkowuję się bo KK zbyt ingeruje w prywatne życie człowieka.

Hebamme: każdy widzi zazwyczaj to co chce widzieć.

Ah, mnie nie osądziłaś to fakt, nie zaprzeczę. Ale osądziłaś potencjalnych ludzi, którzy może to czytają, ale nie wypowiadają się, tych ludzi, którzy mają tego jednego kochanego dzieciaczka i nie chcą wiecęj i zostają przez Ciebie nazwani egoistami. Może im przykro, może ich złość zżera, a może po prostu mają to gdzieś co kto o nich myśli. Ale prawdą jest, że ich obrażasz.

Polecam spowiedź.

Spowiedź mam regularną, nie martw się o mnie
Nikogo nie miałam zamiaru obrażać. A jak ktoś wszystko bierze do siebie to co napisałam, to znaczy , że ma jakiś problem ze swoim małżeństwem.

Proponuję dać innym wypowiedziec sie i skończyć te dywagacje. Jak coś masz jeszcze na myśli pisz do mnie na priva.

No i nie dowiedziałem sie czy Mroczny jest katolikiem.

Formalnie jest.

Widzę, że Mroczny prowadzi tu walkę z wiatrakami:p.
Problem jest podobny do innych zagadnień związanych z nauczaniem KK, zwłaszcza w dziedzinie tak delikatnej, jaką jest małżeństwo i relacje w nim. Cały problem w tym, że KK w tych czasach nie może już mówić "Tak jest i koniec, a dlaczego? Bo tak!". Kościół musi do swego nauczania dorabiac ideologię, tłumaczyć je na język ludzki. Pamiętacie temat "Tendencyjna promocja NPR"? W każdym innym przypadku jest podobnie. Zobaczcie sobie uzasadnienia kościelne, dlaczego sex przed ślubem jest zakazany, albo uzasadnienie dlaczego wypada mieć stadko dzieci. Przecież to są podobne brednie, jak w przypadku NPR, często pisane przez tych samych ludzi. Pisma typu HV, to ogólnikowy zlepek pobożnych życzeń - taka utopia pisana w tonie idyllicznym. Natomiast pisma traktujące tematy "dogłębnie" zwykle na wstępie podają statystyki typu:
"Małżeństwa stosujące NPR rozchodza się 5 razy zadziej, niż małżeństwa stosujące antykoncepcję"
"Rodziny wielodzietne sa 500 krotnie szczęśliwsze, niż rodziny 2+1"
A dalej następuje wyliczanie związków przyczynowo-skutkowych, np czym strasznym w bliżej nieokreślonej przyszłości może zaskutkować stosowanie antykoncepcji, czy tez posiadanie jednego dziecka. Na koniec znowu przytaczany jest przykład idealnego, szczęsliwego małżeństwa - które zachowało czystośc przed ślubem, po slubie stosującego NPR i mającego pięcioro dzieci.
Może to wszystko miałoby sens, gdyby istniały tylko dwa kolory: czarny i biały, gdyby wszyscy ludzie byli tacy sami. A tak niestety nie jest i dlatego sa takie kontrowersje wokół nauczania KK w dziedzinie relacji małżeńskich. A argumenty o wygodnictwie i egoiźmie to klasyczne argumentum baculinum.....

Nikt tu nikogo zastraszać nie chce.
Najbardziej narzekają na KK Ci, którzy nigdy nie próbowali żyć z Jego nauką.

Jak na razie, na niespełna pięć lat małżeństwa, cała nauka Kościoła potwierdza mi się w 100%.

Jak tam w Twoim małżeństwie Garret?

Na nasze 10 lat małżeństwa, nauka Kościoła także potwierdza się w 100%, mimo różnych sytuacji w naszym życiu.