Ależ my to doskonale rozumiemy. Tyle że jak na forum medycznym ktoś tylko pyta, czy to prawda, że jak się sobie strzeli tramal w połączeniu z alkoholem, to nieźle kopie - nie znam lekarza, któremu sumienie pozwoliłoby poprzestac na stwierdzeniu "owszem, odjazd jest niezły".

A poza okazaniem szczerej troski o moje samopoczucie - masz coś do powiedzenia na ten temat?

Czyje samopoczucie? Bebe czy Ziarnka Piasku?
Małe nieprzelogowanko ?

Mam znajomych, którzy są 3 lata po ślubie cywilnym, nigdy nie zamierzali brać kościelnego, ale po 2 latach ktoś z rodzeństwa poprosił znajomego o bycie chrzestnym jego dziecka. On sie zgodził, co jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe, bo w końcu nauk kościoła nigdy nie traktowali poważnie. Ksiądz można powiedzieć sam ich popchnął do ślubu kościelnego... Wszystko załatwili w miesiąc i ani się obejrzeli, a juz byli PRAWDZIWYM małżeństwem. Teraz twierdzą, że i tak zawsze ważniejszy będzie dla nich ślub cywilny a przez to całe zalatwianie kościelnego jeszcze bardziej oddalili się od Kościoła.
Myślę więc, że ksiądz nie odmówi udzielenia ślubu.

Tak, ja się źle wyraziłam, nie mam na myśli, oczywiście, że łaska Boża to "coś dodatkowego", "bonus", ale mogło tak zabrzmieć. Szumi i BlankA mają rację co do istoty małżeństwa i co do nazewnictwa, myliłam się.

Ale obstaję przy tym, że ślub może być nie tylko kościelny ("śluby panieńskie", ślubowanie pierwszoklasistów itp.), a małżeństwo cywilne nie jest tylko i wyłącznie umową cywilno-prawną, jest też przyrzeczeniem ("...oraz przyrzekam, że uczynię wszystko... itd").

A, Ziarno Piasku... napisałaś w którymś poście, że na ślubie kościelnym dostaje się tylko łaskę Bożą. I tu pokazujesz niedojrzałość do małżeństwa - nie niedojrzałość psychiczną, ale niedojrzałość w wierze. Łaska Boża jest wszystkim. Powiedzieć o niej "tylko", to... ja nawet nie mam dobrego porównania. Ziarno, Ty nie tyle nie rozumiesz istoty sakramentu, ile istoty chrześcijaństwa. Pomodlę się za Ciebie.

To słabiusio z wiarą która niknie po kilku postach, wierzysz w ludzi czy w Boga? Dlaczego uzależniasz moc twej wiary od wypowiedzi innych? Czy na tym polega silna wiara?

to raczej obawa że mi odbije, wyjde na ulice i będę wszystkich umoralniać:-P

Zrobisz jak będziesz chciała. Nie oceniam na tym forum Twojego postępowania w tej sprawie, bo nie znam okoliczności, przyznam, że ksiądz zachował się nieelegancko; Nie mniej jednak osoby, które się wypowiadały w wątku skorzystały z wolnosci wypowiedzi przedstawiając swoje poglądy, może i odmienne od Twoich, ale i tak zachowasz się jak będzisz chciała Przyczepiłem się tylko do wyboldowanego zdania (chyba że chodziło Ci o wiarę w ludzi). Zmniejszenie wiary jednak nie sprzyja "umoralnianiu", cokolwiek przez to rozumiesz...

Powodzenia na nowej drodze życia

To forum nie narzuca się ludziom na ulicy.
Logują i wypowiadają się tutaj ludzie, którzy chcą.

Nikt też nikogo nie zmusza do do niczego - ani do zadawania pytań, ani do czytania, ani do postępowania w określony sposób.

Nikt w tym wątku np. nie sugerował, żebyś odwołała czy przesunęła ślub cywilny, ale takie stwierdzenie padło kilkakrotnie z Twojej strony (coś w rodzaju: "Chyba nie myślicie, że teraz, kiedy już wszystko załatwione, będę to odwoływać.")
Ja myślę, że Ciebie jednak gryzie sumienie. I to Twoje własne, nie nasze.

Moje samopoczucie. Powyższe odnosiło się do forowicza Cywiliana, ale w tzw. międzyczasie - jak to się mówi - wcięłaś się między wódkę a zakąskę i stąd to nieporozumienie.

Znaczy - nie korzystasz podglądu. Podgląd bowiem spełnia także i tę funkcję, że informuje, iż ktoś inny już coś napisał. Można wówczas zmodyfikować zawartość swojej pisaniny, wprowadzając np. zaznaczenie, na czyj post się odpowiada.

Co zaś do Twojego pytania, to wydawało mi się, że wypowiedziałem się dość jasno. Jeżeli jednak nie, to - mówiąc kawa na ławę - pozwolę sobie najaśnić:
Otóż nigdzie nie napisałem, że ślub może być jedynie "kościelny". To się Tobie tak przyśniło, że coś takiego napisałem.

Wyjątkowo i jedyny raz odpowiadam, na czyjeś namolne prośby, ładowane na forum... ale poza tym nie będę odpowiadał za czyjeś konfabulacje. Przyznaję, że całkiem nieodpowiedzialnie skomentowałem Twoją wypowiedź. Powinienem ją po prostu zignorować, tak jak się ignoruje wrzaski przedszkolaków.

Przepraszam, że z Tobą dyskutuję. Obiecuję solennie nigdy więcej tego nie robić.

Jeżeli zrobisz sobie tym dobrze - to proszę cię bardzo

Witam!!

Jestem osobą bardzo młodą mam zaledwie 19 lat. Czeka mnie za parę dni ważne wydarzenie w moim życiu jakim jest matura. Wybieram się więc do Krakowa ( prawdopodobnie) po niej.
Z chłopakiem moim jestem od 4 lat i wspólnie wiążemy ze sobą przyszłość. I tu właśnie pojawia się problem bo rzeczywiście jeśli dostanę się do Krakowa... to prawdopodobnie razem zamieszkamy.
Mój chłopak jest z bardzo katolickiej rodziny i nie wyobraża sobie życia razem bez małżeństwa <w sumie ja tez to widzę w czarnych barwach>, więc w naszych głupiutkich być może jeszcze główkach pojawił się pomysł ślubu.... i pojawiły się więc pewne problemy.... bo jak ślub to pewno cywilny ....bo na kościelny wiadomo pewno po 1 za młodzi jesteśmy i może troszkę nie dojrzali, po 2 wiadomo nie planujemy jeszcze dzieci dopiero tak za 5 lat a po 3 jednak chcemy być razem. I tak się zastanawiam czy ten ślub cywilny to dobry pomysł wiadomo po studiach od razu bierzemy kościelny... czy mogą być jakieś przeszkody związane z tym że jesteśmy po cywilnym, jak na to kościół patrzy?. Dodam że nasz związek w żadnym wypadku nie polega na współżyciu na dzisiejszy dzień i wcale nas do tego nie ciągnie... ale no wiadomo jak razem zamieszkamy różnie może być , w sumie myślę że dlatego mój chłopak coś kombinuje z tym ślubem cywilnym bo mimo wszystko mu będzie lżej. Proszę doradźcie coś ale tak od serca... a nie że zaraz będzie 1. za młoda 2. ślub kościelny i wyłącznie <chcemy go bardzo wiadomo ale nie mamy takich możliwości puki co....>
Czekam na odpowiedź.

Z punktu widzenia Kościoła, życie w związku cywilnym czy bez, to żadna różnica. Ważny jest tylko sakrament małżeństwa. Ale jak tak sobie wymyślicie, to potem problemu raczej nie będzie (no chyba, że traficie na księdza, który będzie kręcił nosem).