Jak długo można odmawiać współżycia?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Jak długo można odmawiać współżycia?
Zastanawiam się czy kościoł normuje jakoś jak długo dajmy na to zona, której mąz się zbrzydł  może odmawiać współżycia...
Na przykład islam normuje to bardzo dokładnie: żona moze odmówić jedynie w okresie miesiączki oraz do 40 dni po porodzie...Mąż tez musi zaspokoić zonę raz na kilka dni-nie pamiętam dokładnie ile...
Czy seks w małżeństwie to prawo czy obowiazek czy tylko mozliwośc
Proszę o posty w miare na temat, bo wątek zostanie zamknięty a wolny głos wolność ubezpieczający - 
|
Wt sty 16, 2007 11:23 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie ma raczej takiej zasady, gdyż inaczej nie wiem jak miałyby funkcjonować tzw. Białe Małżeństwa. Chyba, że one mają jakąś dyspensę od takich reguł 
|
Wt sty 16, 2007 12:09 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
No właśnie tu lezy problem, Kościoł nie popiera już białych małżeństw...
Poza tym białe małżeństwo jest decyzją dwóch stron, a mówimy o przypadku, gdy jedna strona nie chce...
|
Wt sty 16, 2007 12:12 |
|
|
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
Teresse napisał(a): No właśnie tu lezy problem, Kościoł nie popiera już białych małżeństw...
.... czyżby? To dlaczego wynosi je na ołtarze ?
|
Wt sty 16, 2007 15:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mnie to dziwi strasznie zawsze, że "Kościół już". Ja słyszałem, że Kościół jest niezmienny, więc na żadne "juże" nie powinno być w nim miejsca. A białe małżeństwo jeśli wyszło z użycia, to może dlatego, że coraz rzadziej ludzie z jakichś względów są zmuszeni do małżeństwa. Białe małżeństwo wiąże się z większą pokusą, niż życie monastyczne, więc Kościół przede wszystkim zachęca do tego ostatniego.
|
Wt sty 16, 2007 17:01 |
|
|
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Hmm... Ciekawe zagadnienie
Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.
1 Kor 7, 3-5
Nie wiem jak Kościół tłumaczy te słowa, ale dla mnie brzmią one jasno i konkretnie.
Oczywiście nie może być tak, że żona czy mąż zostają przymuszani do współżycia. Jaka byłaby wtedy radość ze zbliżenia? Jednak, gdy ból głowy czy zmęczenie występują zbyt często  należałoby zastanowić się nad wzajemną szczerością, miłością i jednością.
Teresse, co to znaczy, że mąż czy żona może komuś zbrzydnąć?
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Wt sty 16, 2007 18:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
To znaczy, że czują do siebie wzajemne obrzydzenie, pogardę. Są zmęczenie codziennym nawzajem widokiem i swoimi twarzami. Gdyby mogli najchętniej by się wymordowali.
Już wiesz? 
|
Śr sty 17, 2007 9:15 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
Chaota napisał(a): To znaczy, że ....
.... nie potrafią sobie przebaczać. Nic więcej nie potrzeba żeby rozwalić każde małżeństwo.
|
Śr sty 17, 2007 9:20 |
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Emil napisał(a): Teresse napisał(a): No właśnie tu lezy problem, Kościoł nie popiera już białych małżeństw...
.... czyżby? To dlaczego wynosi je na ołtarze ? Jak na razie to jedno małżeństwo zostało "wyniesione". I oni najpierw mieli dzieci, a dopiero potem podjęli decyzję o niewspółżyciu, w zasadzie jak już nikłe szanse były na zajście w ciążę. Białe małżeństwa są niejako zwichrowaniem zasady, iż związek małżeński ma równiez na celu spłodzenie potomstwa, tak to ujmuje kodeks prawa kanonicznego Cytuj: Kan. 1096 -
§ 1. Do zaistnienia zgody małżeńskiej konieczne jest, aby strony wiedziały przynajmniej, że małżeństwo jest trwałym związkiem między mężczyzną i kobietą, skierowanym do zrodzenia potomstwa przez jakieś seksualne współdziałanie.
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr sty 17, 2007 9:36 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: To znaczy, że czują do siebie wzajemne obrzydzenie, pogardę. Są zmęczenie codziennym nawzajem widokiem i swoimi twarzami. Gdyby mogli najchętniej by się wymordowali. A nie masz wrażenia, że wtedy nie częstość współzycia jest problemem? Zwłaszcza że nie wyobrażam sobie, żeby którakolwiek ze stron mogła w tym momencie chcieć współzycia, chyba że w celu wyłącznie rozładowania popędu, ale to samo w sobie będzie złe, bo drugiej stronie odbiera ludzką godność... Teresse - nie ma norm czasowych. "Współżycie płciowe narzucone współmałżonkowi, bez liczenia się z jego stanem oraz jego uzasadnionymi życzeniami, nie jest prawdziwym aktem miłości i dlatego sprzeciwia sie temu, czego słusznie domaga się ład moralny we wzajemnej więzi między małżonkami" (Humanae vitae). Cytuj: Nie jest uczciwym ani sytuacja, gdy jedna ze stron jest wykorzystywana, ani gdy druga jest zaniedbywana. W tej kwestii trzeba znaleźć kompromis. Ale gdy stosunek małżeński nie jest wyrazem miłości, gdy jest współmałżonkowi narzucany, jest nawet grzeszny. Dlatego małżonek nie ma obowiązku współżyć ze współmałżonkiem, jeśli on domaga się tego nie licząc sie np. ze zdrowiem, samopoczuciem czy sumieniem drugiej osoby...
Teologia moralna szczegółowo wylicza przypadki, gdy małżonek traci prawo do współżycia. Wymienia się tam: a) zdradę (możliwa nawet separacja prawna) b) gdy małżonek nie jest zdolny do aktu ludzkiego (np. jest pijany) c) gdy jego żądanie współżycia jest nieumiarkowane, wyczerpujące psychofizycznie współmałżonka d) gdy współżycie zagraża zdrowiu czy życiu współmałżonka e) gdy jedna ze stron popadła w chorobę psychiczną o charakterze trwałym (wtedy też nie byłby to akt w pełni ludzki) f) gdy w małżeństwie jest wiele dzieci, a rodzice nie są w stanie wychować więcej na odpowiednim poziomie g) gdy współmałżonek nie troszczy się o dom, o dzieci, nie daje pieniędzy na utrzymanie, wcale nie pracuje choć może h) gdy jedna ze stron jest upakarzana, bita, a potem żąda się od niej stosunku i) w chorobach wenerycznych
A w "zwykłych" sytuacjach to chyba kwestia porozumienia między małżonkami? I rozważania dobra małżeństwa?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sty 17, 2007 10:21 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Nie chciałbym się czepiać ale wewnętrzny mój sprzeciw budzi następujące:
jo_tka napisał(a): Teologia moralna szczegółowo wylicza przypadki, gdy małżonek traci prawo do współżycia. Wymienia się tam: ... f) gdy w małżeństwie jest wiele dzieci, a rodzice nie są w stanie wychować więcej na odpowiednim poziomie
Zdaje się że w autor tych słów (oczywiście nie mam na myśli jo_tki, "pachnie mi" natomiast ks. Kokoszką) zapędził się w precyzowaniu wytycznych.
To w końcu wielodzietność jest błogosławieństwem, czy nie?
Skoro posiadanie wielu dzieci pociąga za sobą utratę prawa do współżycia, to czy jest fajnie mieć dużo dzieci?
Może na przykład liczbach.
Mam np. 5 dzieci ale wewnętrzną świadomość że stać mnie na szóste. Unikam poczęcia - to małostkowość, bo tylko uzasadnione przyczyny mogą tego być powodem (na podst. HV). Nie unikam więc. Mam 6. Sytuacja podobna - mam więc siedem. Wówczas dochodzę do wniosku, że "nie jestem w stanie wychować więcej na odpowiednim poziomie".
Wg cytowanej teologii moralnej ta sytuacja sprawia, że tracę prawo do współżycia.
W ten sposób znaleźliśmy się na granicy absurdu.
Gdzie mój błąd w rozumowaniu?
|
Śr sty 17, 2007 11:30 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Mikael - jedno??
Świętych żyjących w białych małżeństwach jest rzesza. Z naszego "podwórka" choćby św. Kinga. Nie rozumiem czasami wśród rzymskich katolików tendencji do wstydzenia się własnej Tradycji. Cóż jest bowiem złego w nieuprawianiu seksu w małżeństwie, jeśli obie strony są zdolne do życia w czystości?
|
Śr sty 17, 2007 11:34 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zefciu - Kinga to tylko połowa z dwojga  więc nie mozna mówić o wyniesieniu małżeństwa na ołtarze.
|
Śr sty 17, 2007 12:08 |
|
 |
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
zefciu napisał(a): Mikael - jedno??
Świętych żyjących w białych małżeństwach jest rzesza. Z naszego "podwórka" choćby św. Kinga. Nie rozumiem czasami wśród rzymskich katolików tendencji do wstydzenia się własnej Tradycji. Cóż jest bowiem złego w nieuprawianiu seksu w małżeństwie, jeśli obie strony są zdolne do życia w czystości?
Tak, jedno. Małżeństwo jest jedno.
Pojedynczy małżonkowie - są, owszem, ale małżeństwo wyniesione na ołtarze dopiero (sic!) jedno. (nie pomnę nazwiska, Włosi to byli).
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr sty 17, 2007 12:28 |
|
 |
Emil
Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41 Posty: 471
|
Nie rozumiem czasami wśród rzymskich katolików tendencji do wstydzenia się własnej seksualności. Cóż jest bowiem złego w uprawianiu seksu w małżeństwie, jeśli obie strony są zdolne do życia w czystości?
|
Śr sty 17, 2007 13:52 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|