Czekać czy nie czekac... do ślubu :)
Autor |
Wiadomość |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
Czekać czy nie czekac... do ślubu :)
Czesto spotykam się z dyskusja na temat, czekać czy nie czekać... Wiem co na ten temat mówią dokument kościoła, wiem co na ten temat piszą "pisma dla nowoczesnych nastolatków" a co wy o tym myslicie?
jakimi argumentami przekonywać tych, co twierdzą. ze dokumenty koscioła na ten temat są zacofane?
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Wt sie 24, 2004 22:40 |
|
|
|
|
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Dla niektórych są zacofane, ale dla większości są po prostu niewygodne i to jest jedyny powód ich "zacofania"
|
Śr sie 25, 2004 0:46 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Co do argumentów - "Ilu psychologów jest potrzenbych żeby zmienić żarówkę? Jeden - pod warunkiem, że żarówka zechce się zmienić"
Jeśłi ktoś nie będzie chciał słuchać agrumentów to co byś nie powiedziała to i tak nic nie da...przekonywanie na siłe może jeszcze pogorszyć sprawę
Ja zarezerwowałem swoje dusze serce i ciało dla dwóch osób - Boga i tej jedynej...tak uważam jest dobrze i tak mi mówi sumienie
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 7:12 |
|
|
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
Zgadzam sie z toba Spooni, że jak ktoś nie chce, to... chocbyś pękł, to nic nie zrobisz. jednak czasem odpowiednio dobrane argumenty daja do myślenia i...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Śr sie 25, 2004 8:28 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Wiesz Julia,
Argumenty tak, jak najbardziej...ale na niektórych zadziała jedynie kubeł zimnej wody, przywalenie w łeb...jak się sparzą porządnie to dopiero zmądrzeją Wiem co mówię ( bo mówię o sobie :D )
Żeby się podnieść trzeba upaść, czasem bardzo nisko...to też jest dobry sposób na poprawę
Pod warunkiem, że są ludźmi skłonymi do refleksji i umiejącymi wyciągać wnioski...
Seks przedmałżeński to kurcze śliski temat...popatrz, złamanie VI i IX przykazania to grzech ciężki...ale nie śmiertelny, są gorsze rzeczy od zdrady czy cudzołóstwa..i być może część ludzików tak rozumuje:a co tam, jeden numerek przed ślubem, wielkie halo...wyspowiadam się i będzie gites...no i co takiemu zrobisz?
Jeśli sam nie zreflektuje w porę, że czystość to niesamowity i niepowtarzalny (dosłownie i w przeności ) dar jaki ofiarowuje współmałżonkowi...to lipa
Może argument w stylu: no co stary, chciałbyś spać z żoną mając jednocześnie świadomość, że przed Tobą byli jacyś obcy faceci
Taki rogacz 'na zaś'
A w sytuacji gdy narzeczeni bądź planujący dopiero wspólne życie: no wiesz zawsze coś się może wydarzyć i z ślubu nici, i co wtedy. Dałeś ciała (dosłownie i w przeności ) i co teraz? Zadowolony?
To moze naiwne, ale mi tak jakoś przyszło do głowy
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 9:13 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Może argument w stylu: no co stary, chciałbyś spać z żoną mając jednocześnie świadomość, że przed Tobą byli jacyś obcy faceci Taki rogacz 'na zaś'
Wiesz spon...to taki meski punkt widzenia i relikt przeszlosci. Co prawda u faceta nie "widac" roznicy, czy to byl pierwszy czy enty -raz. Jednakze jezeli juz mowic o czystosci, to raczej z obu stron
Wiesz u nas zawsze sie gadalo:
"Jak cie swedzi korzen, to sie ozen" :D
pozdrowka
|
Śr sie 25, 2004 9:21 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Nie no Beli jak najbardziej miałem na myśli czystość obustronną, a że piszę z pozycji faceta to napisałem w osobie męskiej
Ja tam tego nie uważam za relikt,chciałbym żeby moja żona była moja i tylko moja...co w tym z reliktu? <ale masło maślane wyszło >
No a co jak nie ma szans na ślub? Tu już powiedzonko nie działa Cza być dzielnym i cierpliwym :D
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 9:31 |
|
|
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: Ja tam tego nie uważam za relikt,chciałbym żeby moja żona była moja i tylko moja...co w tym z reliktu? <ale masło maślane wyszło
Spooman, wyobrażam sobie jak dzwonisz do dziewczyny przed pierwszą randką i pytasz:
- Przepraszam, ale czy Ty na pewno dziewicą jesteś? Wolę wiedzieć zanim się w Tobie ewentualnie zakocham, bo potem moze przyjsc rozczaowanie...
A co jak dowiesz się o jej doświadczeniach gdy już będziecie ze sobą blisko? Rzucisz ją, bo w Twoich oczach nie jest czysta??
|
Śr sie 25, 2004 9:55 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Czepialska
Napisałem 'chciałbym' - słowo klucz
Jeśli nie napisałeś tego z przymrużeniem oka to szkoda słów na komentarz...
A swoją drogą jak mam szanować kogoś kto rozdaje swoje ciało na prawo i lewo?
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 10:11 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A co z tymi "z przeszłością", Spoonman? Nawet "obfitą"? Tych też nie szanujesz? Bo chcieć być z kimś nie musisz - ale szacunek to trochę co innego...
Czasownik "rozdaje" sugeruje czas teraźniejszy - i tu Ci się nie dziwię, jesli jesteście już jakoś razem
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 25, 2004 10:15 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Następna czepialska
Rozdaje, rozdawał - nie czepiajmy się czasów, chodziło mi o sytuację.
Jakie to ma znaczenie czy osoba spała z 2 czy z 20 partnerami przed ślubem, co?
I nie jestem z nikim razem, moje rozważanie są czysto teoretyczne.
Czy ja mam obowiązek szanować czyny każdego człowieka? Jeśli kłócą się one z moim systemem wartości, tym bardziej jeśli kłócą się z dekalogiem w tym przypadku?
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 10:29 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A można w ogóle szanować czyny? Można je zaakceptować lub nie, uznać za dobre lub złe - i nikt od Ciebie nie wymaga akceptacji. Tylko szacunku dla człowieka.
Przeszłość ma to do siebie, że jej cofnąć nie można. Masz prawo do takiej decyzji i takich chęci, oczywiście. To Twój wybór i tyle.
Rozumiem, że to hipoteza ale chodziło mi o rozróżnienie, czy sytuacja trwa, czy mówimy o przeszłości, od której ktoś się odwrócił. Bo możesz poznać dziewczynę, głęboko wierzącą i żyjącą w czystości, która kiedyś tam była prostytutką (przerysowuję) - i co?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 25, 2004 10:46 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Po zastanowieniu...
To co Jesus powiedział do nierządnicy "idź i nie grzesz więcej" ...
I do Faryzeuszy "kto jest bez winy niech 1szy rzuci kamieniem" ...
To racja od przeszłości nie ucieknę...ale nie musi ona zaważyć na reszcie mojego życia
Jesli pokochałbym taką byłą prostytutkę...i poczułbym, że to ta jedna jedyna...to zapomniałbym o jej przeszłości.
Nie wiem czy w trudnych chwilach małżeństwa by to nie wróciło w różnych formach...ale coż. Zakładam sobie że jeśli miałbym się ożenić ze złą kobietą to wolałbym się nie ożenić w ogle. Więc jesli już mam pewność że to ta jedyna - będe się jej trzymał do końca
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 11:04 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
ok. A jak to wytłumaczyć młodzieży np. na katechezie... i to w dodatku w gimnazjum czy szkole ponadgimnazjalnej...?
moze jakies ciekawe pomysły?
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Śr sie 25, 2004 11:11 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Zaproś na lekcję najbardzej zaciekłych forumowiczów i zacznij dyskusję
Ubaw będzie po pachy
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 25, 2004 11:22 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|