|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 15 ] |
|
"Z kim przystajesz takim sie stajesz"
Autor |
Wiadomość |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
 "Z kim przystajesz takim sie stajesz"
Czy to powiedzenie ma swoje odzwieciedlenie w naszym życiu??
Jak mowi Tomasz z Kempis w swoim sławnym dziełku "O naśladowaniu Chrystusa" w rozdziale pt 'O unikaniu zbytniej poufnosci'
"Nie każdemu człowiekowi otwieraj serce twoje, lecz mądremu i bojacemu sie Boga" czy my czesto nie pozwalamy sie wodzic za nos?? różnym podejrzanym osobom, takimi ktorzy mogliby sie stać dla nas kompanami w rozpuscie?? czy zle towarzystwo moze miec na nas wpływ?? jak sadzicie?? Czasami sie zastanawiam przebywając w towarzystwie moich rowiesnikowi ogarnia mnie zdziwienie w rozmowach na temat ksiązek czy prasy po jaka siegają np Bravo itp, Wiadomo ze nie wszystko musi wygladac odrazu groznie, ale stopniowo mozemy popadac.. w cos w czego nie zauwazamy..
wydaje mi sie że powinnismy codziennie pamietac o tym madrym powiedzeniu "Z kim przystajesz takim sie stajesz"
Pozdrawiam 
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Śr mar 24, 2004 14:42 |
|
|
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Hej Magda
Po pierwsze uważam,że każde towarzystwo ma na nas mniejszy lub większy wpływ.Kilka lat temu, kiedy odeszłam na jakiś czas z mojej wspólnoty(w sumie szukałam wtedy "swojego miejsca" w innych wspólnotach, ale w żadnej się nie odnalazłam), spędzałam sporo czasu z moimi znajomymi z różnych środowisk.Byłam już wtedy osobą tzw"nawróconą",oni zdawali sobie z tego sprawe.Czasem jednak przychodziły różne pokusy, było mi bardzo ciężko z nimi walczyć. Czułam się samotna i wtedy taka"walka"wiele mnie kosztowała.Z czasem zauważyłam, że moje myślenie zaczyna się stopniowo zmieniać.Moje chrześcijańskie wartości zaczynały się"kurczyć", łapałam się na tym, że moje towarzystwo stawało się dla mnie ważniejsze od...Boga
Nadal kochalam mojego Tate, ale...już zaczęły wkraczać w moje życie wątpliwości.Byłam po prostu rozdarta i było mi z tym źle  Z jednej strony moje towarzystwo, z którym się bawiłam, a z drugiej strony Bóg, któremu ta"zabawa" nie zawsze się podobała.
W końcu przez"przypadek"ponownie trafiłam do mojej wspólnotki
Pod pretekstem odwiedzenia "starych znajomych"...i już zostałam
Mimo, że z czasem przestałam się "zadawać" z tamymi znajomymi(nie wszystkimi)i bylo troche ciężko, to na nowo odżyłam
Poznałam co to prawdziwe szczęście,radość, miłość
Dlatego powinniśmy zawsze obserować siebie samych i uważać na to jaki
wpływ mają na nas inni ludzie.
Czasem nieświadomie możemy w coś wdepnać i ważne jest to, żeby w pore sie zorientować.
Pokoj z wami 
|
Pt mar 26, 2004 17:59 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
hej Asienko ,zgdzam sie z Toba w zupełności ,ze kazdy z nas powinnien
obserwowac siebie i towarzystwo w ktorym sie obraca.
Wydaje mi sie ze dpouszczenie byle kogo np.kogos kto jest zdemoralizowany zepsuty do bliskiej znajomosci -To dopuszczenie do stalego zlego wpływu na samego siebie!
Przebywajac w takim towarzystwie czesto nie potrafimy sie wylamac
nie chcac byc innymi niz wszyscy.Dlatego lepiej nie probowac i starac sie przypodobac zlemu towrzystwu ,bo mozemy sie rozaczarowac.

_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pt mar 26, 2004 20:05 |
|
|
|
 |
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
Hej Magdo
W tym co napisałaś bardzo nie mogę się zgodzić z jednym fragmentem:
Maggda79 napisał(a): Wydaje mi sie ze dpouszczenie byle kogo np.kogos kto jest zdemoralizowany zepsuty do bliskiej znajomosci -To dopuszczenie do stalego zlego wpływu na samego siebie!
Bo zgadzam się z tym co pisałaś (jak również wcześniej Asieńka), że przebywanie w towarzystwie zdemoralizowanym, może powodować demoralizację.. i u osób o słabszym charakterze ją powoduje.
Natomiast co innego grupa, a co innego jednostka.. spójrz na tą jednostkę z drugiej strony.. dla niej przebywanie z kimś, kto ma zasady, kto żyje godnie jest, być może jedyną, szansą na poprawę swojego życia, na uczynienie jego życia godnym. Takie myślenie, że osobę zdemoralizowaną odrzucamy jest w moim poczuciu egoizmem i odtrącaniem "tych gorszych", zamiast niesienia pomocy.
Znam wiele osób, które tylko dlatego, że ktoś nie bał się o nie "pobrudzić" nie spadły na samo dno, nie odczłowieczyły się, nie załamały sobą, tylko żyją i walczą, żeby żyć lepiej.
Pozdrawiam
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
Pt mar 26, 2004 20:22 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
hej bejot
Ja nie napisalam zeby taką zepsuta zdemoralizowana osobe odrzuc napewno taka osoba powinny zjac sie odpowiednie instytucje .
bejot..napisal
Cytuj: Natomiast co innego grupa, a co innego jednostka.. spójrz na tą jednostkę z drugiej strony.. dla niej przebywanie z kimś, kto ma zasady, kto żyje godnie jest, być może jedyną, szansą na poprawę swojego życia, na uczynienie jego życia godnym
Zgodze sie ze moze byc jedyna szansa ale moze stac sie tez odwrotnie,bo nie zawsze jest tak ze osoba ktora zyje wedlug pewnych zasad bedzie miala na tyle sily zeby pomoc ,bo moze sama stac sie ofiara.
Sama znam taka osobe,ktora zapowiadala sie b,dobrze chcac pomoc swojej kolezance wcignela sie w zle towarzystwoi stopniowo sama zaczela staczac sie na dno.
Pozdrawiam 
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
Pt mar 26, 2004 22:07 |
|
|
|
 |
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
Co do tego się zgodzę, rzeczywiście trzeba rozwagi i mniej może dobrych chęci a więcej znajomości siebie, wiedzy o sobie, na ile mam silny charakter, na ile jestem w stanie pomóc, a na ile zaszkodzę sobie i przez to też drugiej osobie..
Osoby, które chciały pomóc, a przez to się stoczyły, również niestety znam
Pozdrawiam 
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
Pt mar 26, 2004 22:47 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: Ja nie napisałam żeby taką zepsutą zdemoralizowaną osobę odrzucić na pewno taką osobą powinny zajać się odpowiednie instytucje. Magda - jakie instytucje? Jaka instytucja pomoże człowiekowi znajdującemu się na dnie i jaki człowiek w takiej sytuacji pójdzie do jakiejkolwiek instytucji? Swoją drogą - ciekawe co byś o mnie powiedziała, gdybyśmy poznały się nie teraz a np. 4 lata temu... Zepsuta zdemoralizowana osoba?  :D Ja tak żyję - Magda. Od bardzo dawna. W bardzo powierzchownie katolickiej (jeśli coś takiego istnieje) rodzinie, wśród niewierzących /obojętnych w pracy i w dużej mierze wśród znajomych. Dopiero wiara.pl i wspólnota zmieniły mi dramatycznie proporcje Na pewno trudniej. Czasem bardzo trudno się wyłamać. Patrzą na Ciebie jak na dinozaura  W większych i mniejszych rzeczach... Zwłaszcza jeśli znają Cię - inną. Powiedz otwarcie - zmieniło się, teraz będzie tak... Ech  Ale też jest druga strona, Magda. Uczysz się innych ludzi. Zaczynasz ich rozumieć. To co było obce i niezrozumiałe i gorszące nagle staje się elementem normalnej rzeczywistości. Nagle zaczynasz widzieć, do czego mogą doprowadzić takie zwykłe - ludzkie rozwiązania - dlaczego nie należy szukać ludzkiej sprawiedliwości - dlaczego warto przebaczać - jak bardzo ta ludzka postawa niszczy związki między najbliższymi - jak wielka jest niemoc człowieka by żyć dobrze - godnie - z miłością do drugiego człowieka. Cytuj: Zgodzę się że może być jedyną szansą, ale może stać sie też odwrotnie, bo nie zawsze jest tak, że osoba ktora żyje według pewnych zasad bedzie miala na tyle siły żeby pomóc, bo moze sama stać się ofiarą.
Sama znam taką osobę, ktora zapowiadała sie b. dobrze, chcąc pomóc swojej koleżance wciągneła sie w złe towarzystwo i stopniowo sama zaczeła staczać sie na dno.
Magda - bo sama nie pomożesz nigdy i nikomu. I nic od Ciebie nie zależy. Zależy od Boga - i woli tego drugiego człowieka - do wstania.
Możesz tylko - być. Towarzyszyć. Ale nikogo nie wydobędziesz własną siłą.
Takie podejście rzeczywiście może zgubić - Ciebie i tę drugą osobę...
Bo jak możesz zrozumieć jak nie spróbowałaś? A jak spróbujesz...
Pozdrawiam 
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So mar 27, 2004 10:27 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
Hej jo_tka
Pytasz jakie instytucje,otoz chocaz by takie jak "Monar" klub "AA" ,czy psycholodzy, takimi osobami ,ktore znalazly sie na dnie ja jako laik nie jestem w stanie pomoc , do tego potrzebne sa odpowiednio przygotowane osoby. Ja jedynie moge byc wsparciem ...
Zgadzam sie z Toba ze trzeba przebaczać i podochodzic z miłoscia do takiej osoby
jo_tka , chodzilo mi raczej o to czy takie zdemoralizowane osoby, moga miec wplyw na osobe ,ktora zyje wedlug pewnych zasad ,godnie i przebywajac w towarzystwie takiej wlsanie osoby sama moze stac sie ofiara.
Czy powiedzenie "Z kim przystajesz itd."moze stac sie w doslownym tego slowa znaczeniu??
Na koniec zacytuje T z Kempis :
Szukaj Towarzystwa pokornych prostych,poboznych i prawych"
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
So mar 27, 2004 12:39 |
|
 |
awe
Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46 Posty: 358
|
Magda - cos w tym jednak przysłowiu jest.
Na pewno trzeba być mocnym by móc podzwignąć drugą osobę . Nikt z nas takiej pewności nie ma, że sie nie ugnie, i to nawet w wierze.
Dlatego trzeba być rozważnym, działać we Wspólnocie i do Wspólnoty takie osoby zapraszać. Działanie w pojedynkę może narobić sporo szkód zarówno sobie jak i drugiej stronie.
"szatan jak lew ryczący krąży i czyha kogo pożreć"' to z Pisma św.
A swoją drogą popatrz na madrość Kościoła. Egzorcystami, czyli ludzmi związanymi najbardziej z osobą pod wpływem złego .. nie zostaje każdy kapłan ,...... ale doświadczony i umocniony w wierze.
pozdrawiam  awe
_________________ .. Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę. Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże. A. Mickiewicz
|
So mar 27, 2004 16:51 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Magda - pewnie mogą.
Ps 1:1 Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców
Ale to nie towarzystwo jest winne zejściu z właściwej drogi, a jednak - sama osoba. I to czego ona pragnie i szuka.
Cytuj: Zgadzam sie z Toba ze trzeba przebaczać i podchodzic z miłością do takiej osoby
A mogłabyś napisać - co przez to rozumiesz? I przez "bycie wsparciem"?
Skoro pozostała część (dla mnie) raczej sugeruje - unikanie (bo możesz się pogrążyć)?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So mar 27, 2004 17:11 |
|
 |
Maggda79
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 22:39 Posty: 28
|
hej jo_ta
Co przez to rozumiem ,byc wsparciem? byc blisko tej osoby nie zostawic jej samej sobie zeby poczula ze jest kochana i nam na niej zalezy.Pokazac jej ze ja akceptuje i nie potepiam . Pomagac opierac sie zlu.
Granice naszych sil sa ograniczone, ale nie powinnismy upadac na duchu,
jezeli dana osoba poczuje ze jest potrzeba walczymy o nia,napewno znajdzie sens zycia.
pozdrawiam
_________________ Bóg Cie kocha to nie sa puste słowa...
|
N mar 28, 2004 9:43 |
|
 |
Marek Antoniusz
Dołączył(a): N sie 31, 2003 4:32 Posty: 282
|
To stara prawda. Trudno zaprzeczyc. Ciekawe jak na mnie wplynie przystawanie z forumowiczami wiara.pl 
_________________ Bogu ducha winny
|
Pt kwi 02, 2004 15:00 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Cóż mogłabym dodać?....Hmmm...
Nikt chyba nie wątpi w to, że człowiek jest istotą społeczną. A więc potrzebuje innych ludzi, by mógł się rozwijać, normalnie funkcjonować, jednym słowem, by żyć.
Nikt też nie zaprzeczy, że każdy potrzebuje akceptacji, zrozumienia, oparcia w drugim człowieku...etc. Myślę, że to są główne powody, dla ktorych "wchodzimy" w jakieś grupki, zaprzyjaźniamy sie z innymi. Ważne jest, by trafić na odpowiednich ludzi. By ze znajomości z nimi czerpać potrzebne siły, ale także, by się wzajemnie ubogacać
Jeśli ludzie, z którymi przebywamy są wartościowi, to my także będziemy się tacy stawać:) Analogicznie, jeśli przebywamy z ludźmi mniej wartościowymi, z czasem będziemy przejmować ich wartości.
Myślę jednak, że taka sytuacja może mieć miejsce tylko wtedy, gdy dany człowiek ma tzw. słaby charakter, gdy jego własny system wartości nie jest mocno ugruntowany. Z chęci przypodobania sie innym stać nas na różne ustępstwa. Często wstydzimy się swojej wiary, zachowujemy sie inaczej niż w towarzystwie osób wierzących itp.
Tak więc, powiedzenie "kto z kim przystaje, takim sie staje" ma odniesienie tylko w niektórych przypadkach
Życzę wszystkim zdecydowania i stałości w wierze. Pozdrawiam 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
So kwi 03, 2004 16:26 |
|
 |
Anula
Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29 Posty: 328
|
Każdy człowiek, w tym chrześcijanin, żyjąc na tym świecie narażony jest na przenikanie do swojego życia różnego rodzaju brudu, "szaty wtedy szarzeją". Tylko kontakt z czystym /świętym/ Żródłem sprawia, że możemy na nowo "szaty oczyszczać", stają się wtedy białe jak śnieg. Przepraszam za porównania ale nie umiem inaczej.
pozdrawiam
|
Pn lut 14, 2005 15:04 |
|
 |
Anula
Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29 Posty: 328
|
Jeszcze tylko dodam, że post jest jedną z pomocy w działaniu oczyszczania. A rodzajów postów jest wiele i każdy jest dobry.
pa
|
Pn lut 14, 2005 15:19 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 15 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|