Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt maja 21, 2024 3:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5
 Naturalne planowanie rodziny 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47
Posty: 342
Post 
Ania
Cytuj:
>>Nie nie sugeruję. Tylko zauważam, że każdy organizm jest inny i kobieta może mieć trudności w dokładnym rozpoznawaniu swojego cyklu. Poza tym różne są sytuacje , które mogą wpłynąć na błędne obliczenia dni niepłodnych: stres, choroba, czy coś takiego jak zatrzymanie owulacji i po pewnym czasie ponowne jej się pojawienie. <<


Zgadzam się z Tobą w 100%, dlatego aby stwierdzić czy mogę się obserwować i czy jestem w stanie nauczyć się interpretacji cyklu, potrzeba abym zaczęła prowadzic tą samoobserwację i miała dobrego konsultanta , który nauczy mnie i pomoże zinterpretować zapisy na kartach, z którymi sobie nie radzę.

Cytuj:
>>Doskonale wiesz Hebamme, bo widzę, że teorię masz opanowaną w sposób doskonały, że w okresie po porodzie stosuje się zasady obliczania dni niepłodnych jak w czasie przedowulacyjnym , a więc jest to okres tzw. niepłodności względnej: może być owulacja ale nie musi - ale o tym się dowiadujemy niejako post factum, tzn. po pojawieniu się miesiączki. <<


Tak, traktujemy się tak jak w I fazie ale nic nie wyliczamy, tylko sumiennie oserwujemy organizm, stosując zasady jak przy metodzie owulacyjnej czyli czekamy odpowiednią ilość dni po dniu szczytu śluzu i współżyjemy nie częściej niż co drugi suchy dzień wieczorem. Ważne jest określenie podstawowego modelu niepłodności.

O owulacji dowiadujemy się nie wtedy , gdy wystąpi miesiączka, ale wtedy, gdy wszystkie wskaźniki płodności (temperatura+śluz+szyjka) wskazują na to, ze owulacja się odbyła). Miesiączka nie jest dowodem odbytej owulacji.

Cytuj:
>>Kto Ci dał prawo narażać zdrowie kobiety, dla której np. kolejna ciąża wiąże się z zagrożeniem i proponować jej tę metodę. <<


Jezeli kobieta nie wie NIC o NPR to czas po porodzie nie jest najlepszym momentem na uczenie się tego od podstaw, choć nie jest to wykluczone.

Z pewnością wybór należy do tej kobiety i jeśli jest tak chora, że ciąża byłaby dla niej zagrożeniem, to z pewnością współżycie byłoby ostatnią rzeczą , o której by pomyślała. Istnieje niewiele przypadków medycznych, gdy ciąża jest zagrożeniem dla zdrowia kobiety, wiec nie siej popeliny , bo takich kobiet nie jest wiele. A może konkretnie masz coś na myśli?
Jak ja mam żylaki i świadomość, ze w kolejnej ciąży one się powiększą to co, ciąża stanowi zagrożenie dla mojego zdrowia , o to Ci chodzi? Tylko, ze jak będę brała pigułki, to mi nogi zupełnie siądą.
Oprócz kastracji i wstrzemięźliwości nie ma 100% metody na uniknięcie poczęcia.

Cytuj:
>>A Twoim zdaniem to już nie można się kochać dla samej przyjemności?
To Twoim zdaniem kobieta jest tylko wtedy kobietą gdy albo rodzi dzieci albo je wychowuje? <<


Macierzyństwo fizyczne lub duchowe jest powołaniem kobiety i nic tego nie zmieni. To , ze są kobiety, które wolą pracować niż zajmowac się dziećmi - ich wybór. Jeszcze raz zaznaczam, ze w swoich postach odwołuję się do postawy chrześcijańskiej.
A co do kochania dla przyjemności , to nie wiem o co Ci chodzi. Współżycie może dawać ogromną przyjemność i przez to umacniać związek dwojga ludzi, nie kwestionuję tego.

Cytuj:
>>To jesteś w badzo dobrej sytuacji, musisz mieć bardzo dobrze zarabiającego męża, bo wyobraź sobie moja droga, że tysiące kobiet nie mogłyby tego zrobić ponieważ sytuacja na rynku pracy jest w naszym kraju teraz taka a nie inna i nie mogą sobie one pozwolić na taki luksus. <<


Tak jak napisała Rozalka kwestia pieniędzy nie ma tu nic do rzeczy. Mój mąż kokosów nie zarabia, nie kupujemy wszystkiego na co mamy ochotę (chociaz moglibyśmy gdybym wróciła do pracy) i mimo wszystko jesteśmy szczęśliwą rodziną.

I nie ma co narzekać na sytuację na rynku pracy, bywało gorzej . Tu sie rozbija nie o pieniadze , ale raczej o kryzys macierzyństwa, ze taka kobieta i dziecko by chciała dobrze wychować i popracować by chciała. A tu nie da się dwóch srok za ogon złapać, bo zawsze któraś ucieknie. Tak to widzę. Jak ktoś chce się spełniać w pracy i swoich ambicjach ,to zazwyczaj nie zakłada rodziny albo tworzy związek typu DINKS (podwójna pensja , bez dzieci).

>>
Cytuj:
To czy mam dzieci czy też nie to wybacz, ale to wyłącznie moja prywatna sprawa i nie widzę powodu aby na forum o tym pisać.
A tak na marginesie to co to za różnica , czy to , że gdybym ich np. nie miała to dyskwalifikuje mnie jako kobietę i nie mam prawa się wypowiadać w tych poruszanych tutaj kwestiach?
Oprócz ideologii i teorii moja droga jest jeszcze praktyka. <<


Nie wiedziałam, ze to taki wstyd przyznac się do tego czy się ma dzieci , czy nie :-(
Brak dzieci nie dyskwalifikuje kobiety, jako kobiety tylko świadczy o tym, ze w pełni (z różnych powodów: jej świadomy wybór, zakon, niepłodność, niedojrzałość) jeszcze nie wykorzystała swojego potencjału.

Masz prawo się wypowiadać, tylko zagadką dla mnie jest czy to co piszesz to piszesz jako matka dzieciom, jako kobieta, która się zawiodła na NPR, a może niedoświadczona panna, która sobie gdyba i lubi kontratakować .

Zgadzam się z tym ostatnim zdaniem, właśnie ja praktykuję NPR od kilku lat (po porodzie również), praktykuję też życie w rodzinie i mam prawo dawac świadectwo o tym, czego kiedyś nie wiedziałam (z powodu dezinformacji) , a o czym przekonałam się na własnej skórze. Nasze dzieci pojawiły się wtedy gdy bylismy na to przygotowani.

Wanda :
Cytuj:
>>Przyznam się Wam, że stosowaliśmy z męzem metody naturalne i skończyło się to nieplanowaną ciązą. Pewnie gdzies się rąbneliśmy w obserwacjach. Cieszę się, że będę miała dziecko, ale najprawdopodobniej więcej do NPRu nie wrócę.<<


I chwała Ci za to , ze użyłas stwierdzenia "pewnie rąbnęliśmy się w obserwacjach" - własnie dlatego potrzeba dobrych instruktorów i możliwości zwrócenia się do nich w razie własnych wątpliwości. A tak na marginesie : czy wiesz już gdzie popełniliście błąd? Czy NPRu uczyliście się sami, czy tylko na kursie przedmałzeńskim? Człowiek zazwyczaj boi się tego czego nie zna, a więc można domniemywać, że czujesz braki jeśli chodzi o naukę NPR?

Ja takie braki odczuwałam, gdy na samym początku nasza metoda objawowo-termiczna opierała się na przeczytaniu kilku książek, z których można było wyciągnąć jakies ogólnikowe informacje. Dopiero kontakt z małżeństwem instruktorów pozwolił nam na douczenie się i zrozumienie wielu spraw.

Pozdrawiam Was serdecznie :-)


Pn lis 01, 2004 10:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35
Posty: 796
Post 
Zapewne pewne braki są, uczyliśmy się głównie sami, instruktorów nie mamy.

Moze i by się dało nauczyć się doskonale, ale więcej tego sprawdzać na sobie nie będę.


Pn lis 01, 2004 17:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48
Posty: 217
Post 
W porządku Hebamme .

Nie zamierzam się z Tobą dalej sprzeczać.
Może masz rację.
Być może to tylko kwestia lepszego wyuczenia metody, dokładnejszego rozeznawania i ufności.


Pozdrawiam.


Wt lis 02, 2004 14:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 09, 2004 13:48
Posty: 97
Post 
Hebamme napisal(a):
Cytuj:
Z pewnością wybór należy do tej kobiety i jeśli jest tak chora, że ciąża byłaby dla niej zagrożeniem, to z pewnością współżycie byłoby ostatnią rzeczą , o której by pomyślała. Istnieje niewiele przypadków medycznych, gdy ciąża jest zagrożeniem dla zdrowia kobiety, wiec nie siej popeliny , bo takich kobiet nie jest wiele. A może konkretnie masz coś na myśli?
Jak ja mam żylaki i świadomość, ze w kolejnej ciąży one się powiększą to co, ciąża stanowi zagrożenie dla mojego zdrowia , o to Ci chodzi? Tylko, ze jak będę brała pigułki, to mi nogi zupełnie siądą.
Oprócz kastracji i wstrzemięźliwości nie ma 100% metody na uniknięcie poczęcia.


Mi przychodzi do głowy np. zaawansowana choroba nerki, wątroby lub trzustki. Wszystkie te narządy są mocno obciążone w czasie ciązy i o ile nerki sa 2 i daje się je skutecznie przeszczepiać to w przypadku wątroby i trzustki nie jest tak różowo (no chyba że już się coś zmieniło - nie jestem lekarzem więc nie jestem z tym na bierząco). Nimniej nawet przeszczep to poważna sprawa. Tak więc łatwo mi sobie wyobrazić takie choroby przy których ciąża może byc zagrożeniem dla zycia matki (i nie musi to byc problem tak bardzo marginalny jak się nam, zdrowym, wydaje).

Oczywiście zgadzam się z ostatnim zdaniem. Kastrację bym zdecydowanie potepił. Skuteczny jest całkowity brak współzycia, ale jak odbije się to na małżeństwie to trudno przwidzieć (cos mi sie wydaje że raczej nie za dobrze). W powyższych przypadkach osobiście wydaje mi się moralnie dopuszczalne stosowanie innych środków niż NPR (oczywiście nie wczesnoporonnych).

Na koniec zaznaczę, iz jestem jak najbardziej za NPR i unikaniem antykoncepcji o ile nadzwyczajne czynniki (np. medyczne) nie uzasadniają jej stosowania. Nie wrzucajmy wszystkiego do jednego worka - metody dobre dla większości, w niektórych przypadkach się nie sprawdzają - a zagrożenie życia matki to poważny problem. Nam zdrowym łatwo mówić - może czasem postrajmy się "wczuć" w sytuacje innych.[/url]


Pt lis 05, 2004 13:52
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 17, 2004 15:47
Posty: 342
Post 
Oczywiście ,ze tak. Tylko ja mam na myśli większość kobiet a nie pojedyncze przypadki, które powinny być indywidualnie rozpatrywane.


Pt lis 05, 2004 15:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL