| Autor |
Wiadomość |
|
aniaja
Dołączył(a): Pt lis 07, 2008 11:27 Posty: 31
|
 Co robic dalej?
Jestem mężatką od 5 lat. Mam 32 lata i mamy z mężem 3 dzieci. Małżenstwo jest ogónie udane. Jednak nie bylismy w stanie dojść do porozumienia w kwestii planowania rodziny. Dla mnie antykoncepcja byla i jest nieakceptowalna. Mój mąż, mozna powiedzieć przyjął moje stanowisko do wiadomości i nie stosujemy antykoncepcji. Ma początku wszystko było ok bo obydwoje chcielismy miec dzieci. Ja starałam sie poznać metody naturalne jak najlepiej potrafie. Chodziłam na kusy w poradni w parafi, kosultowałam sie często. Jednak nie ustrzegłam sie błędów.Druga ciąża była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie znaczy to ,że nie chielismy mieć drugiego dziecka, ale nie w tym czasie. Kiedy nasz drugi sym się urodził, mąż był bardzo już nieufny wobec metod naturlnych. Za każdym razem, kiedy dochodziło do zbliżnenia dopytwał sie czy aby napewno jestem pewna. Nie muszę mówic, że wpedzało mnie to w duże zakłopotanie. Znowu chodziłam do poradni i się starałam lepiej nauczyć. Mąż zacząłunikać zblżeń, ktore zwykle ja inicjowałam.Niestety znowi sie pomyliłam i zaszłam w 3cia ciąże. Po urodzeniu córki, mąż powiedział, że już mi nigdy w metody naturalnie nie uwierzy i zebym nie liczyła że da sie przkonać do współżycia bez zabezpieczeń. Wybór ciągle wydawal sie mi oczywisty. Nie zdecydowałam się na antykoncepcję ani prezerwatywy. Mąż na wszelkie proby z mojej strony odpowadał, że dokonałam wyboru i żebym go nie prowokowała. Po jednej z prób z mojej strony nawiąznia bliskości fizycznej w sypialni, on zabrał swoja koldre i poduszke i przeniósł sie spac do innego pokoju. Przestaliśmy nie tylko współżyć ale i prztulać sie, bo w jego opini prowokowałam go tym. jestem załamana, on z czasem przestał akceptować inne formy bliskości fizycznej poza sypialnią np. wspólna kąpiel. Jedyne na co moge z jego strony teraz liczyć to pocałunek i to tylko w czoło. Widzę,że oddalamy się także psychicznie. Jestem tym przerażona. Nie jestem w stanie z nim o tym rozmawiać , gdyż każdą dyskusje ucina: "twój wybor, ja sie dostosowałem" Co mam teraz robić? Najgorsze, że nachodzą mnie wapliwości co do slusznosci mojego wyboru. Ania
|
| Pt lis 07, 2008 13:08 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Co robic dalej?
aniaja napisał(a): Ja starałam sie poznać metody naturalne jak najlepiej potrafie. Chodziłam na kusy w poradni w parafi, kosultowałam sie często. (...) Znowu chodziłam do poradni i się starałam lepiej nauczyć.
Aniu - z Twojego postu wynika, że na wszystkie kursy chodziłaś sama. Może warto by było zabierać na nie męża ?
Jeśli zapisujesz gdzieś swoje obserwacje, to może warto, żebyście je odczytywali wspólnie i żeby mąż miał czynny udział w podejmowaniu decyzji o terminie współżycia ? - nie opierając się tylko na Twoim słowie, ale na wynikach obserwacji, które widzi.
|
| Pt lis 07, 2008 13:41 |
|
 |
|
aniaja
Dołączył(a): Pt lis 07, 2008 11:27 Posty: 31
|
Niestety nie da rady, napisałam że różnimy sie poglądami na ten temat. On nigdy nie chiał w tym uczestniczyć , jedznie przyjął do wiadomości mój wybór. A teraz to już napewno go nie przekonam do udziału w obserwacjach czy kursach npr. Zresztą nie prowadzę juz obserwaci , bo po co w takiej sytuacji. To trwa juz ponad rok. Ania
|
| Pt lis 07, 2008 13:54 |
|
|
|
 |
|
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Dziewczyno! Ratuj swoje małżeństwo zanim będzie za późno!
Umów się z jakimś dobrym spowiednikiem na rozmowę. W internecie rozwiązania nie znajdziesz, nie ma szans...
A tu lektura ku przestrodze:
http://www.naturalnemetody.fora.pl/inne ... ,1268.html
|
| Pt lis 07, 2008 14:10 |
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Cóż - jesteś już dużą dziewczynką  . W Twoim wieku należy dokonywac wyborów. I ponosić ich konsekwencje.
Czego oczekujesz (jakiej porady) z tego forum? I przede wszystkim: czego oczekujesz od męża? Jeżeli jesteście zgodni co do tego, że obecnie "nie jest pora" na dzieci. To macie trzy wyjścia:
1. Robić tak jak Twój mąż - unikać wszystkiego, co się z "tym" wiąże.
2. Robić jak Ty proponujesz: liczyć na nie wiem co.
3. Stosować ak sztuczną.
Wybór zalezy od tego jak bardzo nie chcecie miec dzieci. Bo jezeli to nie jest problem, to czywiście 2. Natomiast jeżeli oboje jesteście przekonani, że nie i nie - jednak współżyć chcecie (zresztą dziwiłbym sie gdybyście nie chcieli  ) to pozostaje 3. Zakładam, ze sposoby interpretacji dokładnie poznałaś i owe poczęcia to nie niedouczenie ale głębszy problem, którego zaden z nauczycieli i orędowników NPR nie dostrzega. Wiem, że to co piszę jest nie do końca zgodne z oficjalna nauką KK. Ale jak napisałem na wstępie - jesteś duża i samam winnaś wiedzieć, co dla Was najlepsze. Moim zdaniem nie jest tym ani stres przy każdej próbie współżycia ani tym bardziej niekończąca sie wstrzemięźliwość.
Myślę, że postawa Twojego męża jest zrozumiała (w sytuacji kiedy do końca nie jest przekonany o złu sztucznych metod ak i przede wszystkim - dwukrotnej pomyłki (że tak nieładnie nazwę poczęcie)). Zdumiewa mnie jedynie, że Ciebie obarcza winą za owe pomyłki.
|
| Pt lis 07, 2008 14:23 |
|
|
|
 |
|
aniaja
Dołączył(a): Pt lis 07, 2008 11:27 Posty: 31
|
Krzysztofie, Mąż nigdy mi nie poiwedział że mnie o to obwinia, ale co sobie tak naprawdę myśli to nie wiem. Rozmowa z nim na ten temat jest trudna. Wyboru dokonałam i ponosze konsekwencje, ale nie wiem jak sobie z nimi radzić. Bywały noce ze leżac sama w łóżku (no nie do konca sama bo zwykle z ktorymś z dzieci) ryczałam całą noc. A kiedys tak sobie obiecywałam, że moje małżeństwo nie będzie takie jak moich rodziców, którzy odkąd pamietam spią w oddzielnych pokojach. Dlatego tak sie starałam poznać dokładnie metody naturalne. Błedy które popełniłam w interpretacji są wyłumaczalne, niestety dopiero po fakcie. Niewielka pociecha.
|
| Pt lis 07, 2008 14:59 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
aniaja napisał(a): Błedy które popełniłam w interpretacji są wyłumaczalne, niestety dopiero po fakcie. Niewielka pociecha.
Świadomość, gdzie popełniliśmy błąd, pozwala uniknąć podobnych w przyszłości )
|
| Pt lis 07, 2008 15:11 |
|
 |
|
aniaja
Dołączył(a): Pt lis 07, 2008 11:27 Posty: 31
|
Wiem Baranku. Tylko nie wiem czy będę miała jeszcze szanse użyć tej wiedzy. Wiem tez (no także ze swojego doświadczenia), że stosowanie metod naturalnych w okresie po porodzie i karmienia jest bardzo skomplikowane i wymaga duzej wiedzy. Dlatego na początku nie zmartwiłam się decyzją męża o zaprzestaniu współżycia. Zresztą nawet pani z poradani tez to sugerowala. Myślałam, że z czasem się to jakos ułoży, jak się ten trudny okres skończy. Spanikowałam dopiero jak on sie wyprowadził z sypialni. I od tego czsu jest coraz gorzej. Ania
|
| Pt lis 07, 2008 15:51 |
|
 |
|
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
aniaja,
Wiesz, przede wszystkim to chyba nie do końca Twoja wina wyszło jak wyszło. Tyle że, nawet nie postrzegając tego w kategoriach winy, i tak traktowałabym jako nauczkę. Jeśli już na tyle poznałaś NPR (zakładam że naprawdę się do tego przyłożyłaś) a nadal zawodził, to być może Twój organizm na tyle rządzi sie własnymi prawami, że obserwacje czy obliczenia nie funkcjonują jak należy. Słowem, moim zdaniem chyba mogą się zdarzać takie kobiety, dla których NPR w ogóle nie może funkcjonować jako metoda zabezpieczenia.
Moja koleżanka jako bardzo młoda dziewczyna zaszła w ciążę (w czasie narzeczeństwa), wtedy stosowała NPR [nie z przyczyn religijnych, po prostu tak wybrali], ale jak to z młodymi i szaleńczo zakochanymi bywa, nie do końca go przestrzegali - no i stąd ta wpadka, po prostu łamali reguły, ponosiło ich. Nic dziwnego. Po takiej nauczce nadal stosowali NPR (kalendarzyk, co dziwne, bo to przeżytek) ale zdecydowanie bardziej stosując się do zaleceń. Przez 7 lat nie mieli kolejnego dziecka, do czasu aż koleżance "poprzestawiały się" tygodnie, i poinformowała męża że jest niepłodna w czasie kiedy była płodna najbardziej. Druga wpadka.
Obie wpadki jednak nastąpiły w warunkach które jednak nie kwestionowały skuteczności metody (jako samej metody) dla danej pary, przeświadczały jedynie o tym że człowiek miewa słabości i popełnia błędy.
U Ciebie natomiast wydaje mi się, że może się okazać dokładnie odwrotnie, i jeśli będziesz chciała ratować swoje małżeństwo (jego funkcjonowanie na wszystkich właściwych małżonkom płaszczyznach - takze tej seksualnej), będziesz być może musiała zacząć stosować antykoncepcję innego rodzaju niż naturalne metody (moim skromnym zdaniem one po prostu "nie są dla Ciebie").
Pozdrawiam.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
| Pt lis 07, 2008 16:34 |
|
 |
|
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Ania, tak się zastanawiam- czy zrobiłaś cokolwiek żeby uratować swoje małżeństwo?
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
| Pt lis 07, 2008 18:35 |
|
 |
|
aniaja
Dołączył(a): Pt lis 07, 2008 11:27 Posty: 31
|
Rozja, modlilam sie i staralam sie byc dobra zona i matka
Ania
|
| Pt lis 07, 2008 20:48 |
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
To może warto spróbować jeszcze czegoś innego - porozmawiać poważnie z mężem o tym, jak on sobie wyobraża dalsze życie. Czy odpowiada mu tak, jak jest między Wami teraz. I czy on wie, że Tobie to nie odpowiada.
Zgodnie z elementarnymi zasadami komunikacji międzyludzkiej. Ale w tym celu obie strony musiałyby wyjść z okopów...
Polecam jeszcze stronę O. Knotza http://www.szansaspotkania.net/
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
| So lis 08, 2008 8:39 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
A ciekawe co proponuje mąż ? Bo prezerwatywa albo tabletka też mogą zawieść ?
Czy wtedy też obwini za to Ciebie
Nie mówiąc już, że w dzisiejszych czasach część tabletek ma też działanie antynidacyjne czyli de facto poronne..
|
| So lis 08, 2008 11:47 |
|
 |
|
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
No to jaką alternatywę proponuje mąż, bądź czy jest on w ogóle skłonny "jeszcze raz podejść do tematu" (zakładając nawet że miałabyś iść na ustępstwo) to też jest ciekawe?
Po prostu niezaleznie od tego co razem, w efekcie dyskusji stwierdzicie, najpierw do tej dyskusji musi dojść, a do tego potrzebna jest jeszcze i jego dobra wola.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
| So lis 08, 2008 16:08 |
|
 |
|
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
aniaja napisał(a): Rozja, modlilam sie i staralam sie byc dobra zona i matka Ania
A nie myśleliście przypadkiem o wspólnej wizycie u psychologa w poradni?
Piszesz że starasz się być dobrą żoną i matką. Tylko że może tak być, że dla twojego faceta "dobra żona" oznacza coś zupełnie innego niż dla ciebie.
Jeśli nie umiecie ze sobą rozmawiać, to terapia rodzinna mogłaby was tego nauczyć.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
| So lis 08, 2008 18:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|