Kryzys rodzinny i małżeństwa
Autor |
Wiadomość |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Kryzys rodzinny i małżeństwa
Witam. Mówi się, że w dzisiejszych czasach jest kryzys rodzinny i małżeństwa. Głównym argumentem do takiego osądu jest to, że rośnie liczba rozwodów. Mam teorie, która głosi, że rosnąca liczba rozwodów to tylko zmiana kosmetyczna i chciałbym, żebyście tą teorie skonfrontowali z rzeczywistością, Waszymi poglądami i wspomnieniami z dawnych lat.
Teoria Kiedyś było tak samo jak teraz tylko, że objawy tego nie byli widoczne. Procent małżeństw kwalifikujących się do rozwodu był mniej więcej taki sam, co dziś, ale kiedyś ludzie się po prostu nie rozwodzili. Nawet nie brali takiej opcji od uwagę z przyczyn religijnych, społecznych i ekonomicznych. Ludzie woleli żyć w małżeństwie, które było nim tylko formalnie, niż narażać się na wstyd przed społecznością, w której żyli i na wydatki związane z rozwodem. Do tego dochodzi jeszcze to, że małżonkowie byli od siebie zależni. Szczególnie kobiety, dla których jedynym źródłem utrzymania był mąż. Takie kobiety woleli żyć z mężem-tyranem i pijakiem niż narażać się na utratę środków do życia. Tym bardziej, że po ewentualnym rozwodzie to ona musiałby zapewnić swoim dzieciom byt. Do swoich rodziców taka kobieta też nie bardzo mogłaby się zwrócić o pomoc w przypadku, gdy taka kobieta miała bardzo religijnych rodziców nieuznających rozwodu ani nawet separacji.
Oczywiście to tylko teoria.
Pytania pomocnicze 1. Czy jest to prawdą? 2. Na ile jest to prawdą? 3. Jeśli jest to prawdą chociaż w niewielkim stopniu, to od kiedy możemy mówić o prawdziwym kryzysie rodzinny? 4. Czy to nie jest tak, że Kościół woli się zachwycać ilością zamiast ubolewać nad jakością? 5. Co o tej teorii sądzicie?
I pytanie trochę nie związane z moją teorią, ale nadal dotyczy kryzysu rodziny. 6. W jaki sposób legalizacja związków homoseksualnych zagraża rodzinie?
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Pn mar 29, 2010 10:18 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
A może poprostu ludzie byli bardziej odpowiedzialni. I pamiętali, że "wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyśc"......a aktualnie ludzie koncentrują się na piewrszym członie maxymy.
|
Pn mar 29, 2010 10:53 |
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Chciałbym jeszcze dodać, że moja teoria sprowadza się do tego, że kiedyś było po prostu więcej przeszkód do rozwodu, a nie mniej "chętnych". Dzisiaj nawet jeśli są jakieś przeszkody, to są one mniejsze. Ludzie już nie muszą się bać wstydu, kobieta już nie musi się bać, że nie utrzyma rodziny, bo ma wykształcenie, rodzice są bardziej tolerancyjni, więc w razie problemu pomogą. To wszystko sprawia, że ludzie coraz rzadziej decydują się żyć w małżeństwach, które są małżeństwami tylko na papierze.
Odpowiedzi na pytania pomocnicze są mile widziane.
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Pn mar 29, 2010 12:32 |
|
|
|
 |
Geonides
Dołączył(a): Pt mar 26, 2010 11:38 Posty: 473 Lokalizacja: Rio de Świebodzineiro
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Daniel86 napisał(a): Chciałbym jeszcze dodać, że moja teoria sprowadza się do tego, że kiedyś było po prostu więcej przeszkód do rozwodu, a nie mniej "chętnych". Dzisiaj nawet jeśli są jakieś przeszkody, to są one mniejsze. Ludzie już nie muszą się bać wstydu, kobieta już nie musi się bać, że nie utrzyma rodziny, bo ma wykształcenie, rodzice są bardziej tolerancyjni, więc w razie problemu pomogą. To wszystko sprawia, że ludzie coraz rzadziej decydują się żyć w małżeństwach, które są małżeństwami tylko na papierze. Zgadzam się z Twoją opinią. Ponadto wydaje mi się, że za wzrost liczby rozwodów odpowiada emancypacja kobiet. To kobieta w związku była zawsze stroną słabszą. W czasach dzisiejszych kobieta w związku jest równorzędnym partnerem mężczyzny. Nic nie stoi na przeszkodzie by samodzielnie zarabiała, utrzymywała się. Jeśli partner jest uciążliwy a życie w związku staje się nie do zniesienia, najcześciej nic nie stoi na przeszkodzie by wziąć rozwód. Fakt bycia rozwódką nie piętnuje w dzisiejszym świecie kobiety, ba kobieta ma nawet zupełnie realne szanse na kolejny, szczęśliwszy związek. Daniel86 napisał(a): Odpowiedzi na pytania pomocnicze są mile widziane. A zatem postaram się odpowiedzieć. Daniel86 napisał(a): 1. Czy jest to prawdą? Tak. W sensie katolickiego pojmowania rodziny i małżeństwa (aczkolwiek ekspertem nie jestem) wydaje mi się że instytucja małżeństwa i rodziny kryzys przeżywa Daniel86 napisał(a): 2. Na ile jest to prawdą? Choćby na tyle, że rozwody (którego to pojęcia oficjalnie w doktrynie krk nie ma) są faktemDaniel86 napisał(a): 3. Jeśli jest to prawdą chociaż w niewielkim stopniu, to od kiedy możemy mówić o prawdziwym kryzysie rodzinny? Ferment zaczał się wraz z emancypacją kobiet. Daniel86 napisał(a): 4. Czy to nie jest tak, że Kościół woli się zachwycać ilością zamiast ubolewać nad jakością? Nie wiem. W niedalekiej przyszłości będzie pewnie ubolewał nad ilością (Osobiście nie będę brał ślubu kościelnego na pewno, a nad cywilnym się zastanowię). Daniel86 napisał(a): 5. Co o tej teorii sądzicie? Ja mającego obecnie miejsce procesu społecznego nie nazwałbym kryzysem. To są zmiany na lepsze. Chyba, że życzysz kobiecie, którą sam wspominasz, by męczyła się całe życie zdana na łaskę i niełaskę (oraz utrzymanie) bijącego ją męża alkoholika - sadystę.
_________________
|
Pn mar 29, 2010 15:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Geonides napisał(a): Chciałbym jeszcze dodać, że moja teoria sprowadza się do tego, że kiedyś było po prostu więcej przeszkód do rozwodu, a nie mniej "chętnych". Dzisiaj nawet jeśli są jakieś przeszkody, to są one mniejsze. Ludzie już nie muszą się bać wstydu, kobieta już nie musi się bać, że nie utrzyma rodziny, bo ma wykształcenie, rodzice są bardziej tolerancyjni, więc w razie problemu pomogą. To wszystko sprawia, że ludzie coraz rzadziej decydują się żyć w małżeństwach, które są małżeństwami tylko na papierze. Zgadzam się z Tobą. Ludzie nie brali takiej opcji pod uwagę- a wcześniej to nawet prawnie nie było takiej możliwości. Nawet nie wiem od kiedy w Polsce są dostępne rozwody. Czy już Kodeks Napoleoński je wprowadził ?
|
Pn mar 29, 2010 22:19 |
|
|
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
A czy Wam się nie wydaje, że moja teoria dotyczy tylko rodzin patologicznych? Małżeństwa z tak zwanych dobrych domów też się rozwodzą. Czy ich też w jakimś stopniu może dotyczyć moja teoria?
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Wt mar 30, 2010 10:51 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
To jest prawdą dla tych małżeństw, które się rozwodzą z powodu pijaństwa jednej ze stron. Ale wzrost liczby rozwodów ma, oczywiście, wiele przyczyn ( akurat pracuję w sądzie i z rozwodami mam do czynienia na codzień ). Mówiąc o ogólniejszych przyczynach - ludzie generalnie mają mniej ochoty by o cokolwiek walczyć. Wolą skończyć i mieć spokój, niż się o coś starać. To efekt rozwoju kultury konsumpcyjnej. I nie dotyczy to tylko maltretowanych żon, ale także mężów-tyranów i w ogóle wszystkich grup społecznych.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt mar 30, 2010 11:06 |
|
 |
afro
Dołączył(a): Śr gru 16, 2009 23:36 Posty: 18
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Zgadzam się z przedmówcą, ludzie teraz nie walczą. jest źle to trzeba się rozejść bo tak jest najłatwiej. Twierdze również że zmienia się mentalność, kiedyś nie było czegoś takiego jak ślub cywilny. Teraz to coraz częściej wybierana opcja. A cóż znaczy taka przysięga przed naszą państwowością??
|
Cz kwi 01, 2010 22:54 |
|
 |
Daniel86
Dołączył(a): Cz wrz 17, 2009 10:45 Posty: 836
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Piszecie, że rosnąca liczba rozwodów jest też spowodowana tym, że ludziom nie chce się walczyć o rozpadający się związek. Ale czy to nie jest tak, że ta walka polega tylko na tym, że małżonkowie uczą się znosić i tolerować na wzajem, a tak naprawdę nadal nie są prawdziwym małżeństwem?
_________________ Pomóż klikając w serduszko! - Pajacyk, Okruszek, Polskie Serce i Pusta Miska
 Mi ne mortigas, mi ne ŝtelas, mi ne kredas...
|
Wt kwi 06, 2010 10:38 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
A co to jest "prawdziwe małżeństwo" ? Mitologia odnośnie "prawdziwych małżeństw", stworzona przez zbanalizowaną kulturę telenowelową też ma tu swoje zasługi. Dla coraz większej ilości ludzi małżeństwo oznacza permanentny orgazm do końca życia. Nie ma w tym micie miejsca na trudności, spory, problemy, wspólne przechodzenie przez ciężkie okresy, budowanie dojrzałej relacji. Widziałem wiele rozwodów młodych ludzi, którzy rozstają się po prostu dlatego, że przestało być tak fajnie jak na początku. Im nawet do głowy nie przyjdzie, że dopiero od tego właśnie momentu zaczyna się prawdziwe małżeństwo - bo to żadna sztuka być ze sobą jak jest wszystko fajnie, sztuką jest być ze sobą wtedy, kiedy na to, by być ze sobą, trzeba zacząć pracować. To już nie jest takie cool i trendy.
Swoją drogą bardzo charakterystyczne jest to, że wraz ze wzrostem liczby rozwodów wzrasta też coraz bardziej przepych i rozpasanie przyjęć weselnych... a pojawiają się też pierwsze przyjęcia rozwodowe. Ot, kultura doznań.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt kwi 06, 2010 10:59 |
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Daniel86 napisał(a): Witam. Mówi się, że w dzisiejszych czasach jest kryzys rodzinny i małżeństwa. Głównym argumentem do takiego osądu jest to, że rośnie liczba rozwodów. Mam teorie, która głosi, że rosnąca liczba rozwodów to tylko zmiana kosmetyczna i chciałbym, żebyście tą teorie skonfrontowali z rzeczywistością, Waszymi poglądami i wspomnieniami z dawnych lat.
Teoria Kiedyś było tak samo jak teraz tylko, że objawy tego nie byli widoczne. Procent małżeństw kwalifikujących się do rozwodu był mniej więcej taki sam, co dziś, ale kiedyś ludzie się po prostu nie rozwodzili. Nawet nie brali takiej opcji od uwagę z przyczyn religijnych, społecznych i ekonomicznych. Ludzie woleli żyć w małżeństwie, które było nim tylko formalnie, niż narażać się na wstyd przed społecznością, w której żyli i na wydatki związane z rozwodem. Do tego dochodzi jeszcze to, że małżonkowie byli od siebie zależni. Szczególnie kobiety, dla których jedynym źródłem utrzymania był mąż. Takie kobiety woleli żyć z mężem-tyranem i pijakiem niż narażać się na utratę środków do życia. Tym bardziej, że po ewentualnym rozwodzie to ona musiałby zapewnić swoim dzieciom byt. Do swoich rodziców taka kobieta też nie bardzo mogłaby się zwrócić o pomoc w przypadku, gdy taka kobieta miała bardzo religijnych rodziców nieuznających rozwodu ani nawet separacji.
Oczywiście to tylko teoria.
Pytania pomocnicze 1. Czy jest to prawdą? 2. Na ile jest to prawdą? 3. Jeśli jest to prawdą chociaż w niewielkim stopniu, to od kiedy możemy mówić o prawdziwym kryzysie rodzinny? 4. Czy to nie jest tak, że Kościół woli się zachwycać ilością zamiast ubolewać nad jakością? 5. Co o tej teorii sądzicie?
I pytanie trochę nie związane z moją teorią, ale nadal dotyczy kryzysu rodziny. 6. W jaki sposób legalizacja związków homoseksualnych zagraża rodzinie? Główną wadą systemów religijnych jest ich obskuranckie zamknięcie się na realistyczny ogląd świata i zamknięcie w balonie miłych i przyjaznych uczuć, ceremoniałów i folklorystycznych zwyczajów. Ludzie są religijni podobnie jak dzieci pod opieką rodziców są pod kloszem który gwarantuje im stabilizację i brak konieczności samodzielnego radzenia sobie z otoczeniem. Ta jednak cecha główna religii jawi mi się sprzeczną z Twoją teorią, bo nie jest prawdą że religanci i pozbawieni wiary religijnej tak samo żyją. Ci drudzy rzeczywistość dostrzegają. I mogą uznać, że skoro cele główne ich komórki społecznej są zrealizowane, dzieci są samodzielne i odchowane a oni potrzebują czegoś nowego, to związek rozwiązują. Ci pod kloszem uczuć przyjaznych, mając te przyjazne uczucia, będą dalej na nich bazując żyć ze sobą quai-szczęśliwie. Co oznacza tylko tyle, że rzeczywistość nigdy nie jest tak prostą jakbyśmy chcieli, pozbawieni religii nie mając tych wszystkich uczuć które łączą religiantów rozwodzą się, m.in. i dlatego że tych własnie uczuć nie posiadają. Nie oznacza to, że lepiej żyć jest pod kloszem, jest tam jednak przyjemniej, cieplej i milej, łatwiej tam o przetrwanie pozytywnych uczuć. Co prowadzi do wniosku, że świeckie małżeństwa powinny wykształcić zespół cech, który i im gwarantuje przetrwanie tego pakietu odczuć. Czy żona kowala i jej mąż który w średniowieczy miał kuźnię w Visille nieopodal Paryża, których jeśli co interesowało to to by interes się kręcił, ale też nie wrzeszczeli na siebie i trunków nie nadużywali, są osobami, które opisuje Twoja bądź moja teoria? Czy może obie są wyłącznie grą słów nie korespondującymi z realiami życia tak bardzo się zmieniającego na przestrzeni dwóch tysiąclei i terenie całego naszego kontynentu? Jednakowoż jeśli prowadzić dalej grę na słowa to musisz rozpatrzeć kwestię wpływu klosza na uczucia ludzkie.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 12:28 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Roy Batty, bardzo dobry post, pokazuje jedną z różnic między ludźmi religijnymi a resztą świata - ludzie religijni czują się wolni i chcą decydować o rzeczywistości, natomiast reszta świata znajduje się w niewoli rzeczywistości i woli pozwolić decydować jej.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt kwi 06, 2010 13:04 |
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Johnny99 napisał(a): Roy Batty, bardzo dobry post, pokazuje jedną z różnic między ludźmi religijnymi a resztą świata - ludzie religijni czują się wolni i chcą decydować o rzeczywistości, natomiast reszta świata znajduje się w niewoli rzeczywistości i woli pozwolić decydować jej. Wszystkie Moje Posty są Bardzo Dobre. A co do tego co napisałeś, to też nie tak jest. W przypadku większości osób religijnych nie występuje intencjonalna chęć zostania osobą religijną, gdyż do Łaska Boża spływa na serca i umysły ludzkie dażąc je wiarą i bożą ufnością. System religijny człowiekowi się narzuca, podlega ewolucyjnym przemianom, zmiania się i dostosowuje przyjmując takie formy, by najpełniej koresponodować z potrzebami jak największej rzeszy osób. Nie jest dziełem człowieka, nie jest jego samodzielnym wymysłem. Jest zaś tak naturalny jak naturalna jest przyroda w licznych swych formach. Zgadzam się więc z Tobą, że ludzie religijni mając klosz mogą być bardziej wolni niż Ci którzy klosz opuścili, ale nie zgadzam się z Tobą, że ludzie religijni tak po prostu klosz wybrali. Wszyscy jesteśmy dziećmi swoich czasów, wrzuceni w konkretny czas i konkretne miejsce reagujemy na zastane sytuacje. Ludzie religini też, nie rób z was herosów, którymi nie jesteście.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 13:28 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Ale ja nigdzie nie napisałem, że ludzie religijni wybrali jakiś klosz..
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt kwi 06, 2010 13:30 |
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Kryzys rodzinny i małżeństwa
Johnny99 napisał(a): Roy Batty, bardzo dobry post, pokazuje jedną z różnic między ludźmi religijnymi a resztą świata - ludzie religijni czują się wolni i chcą decydować o rzeczywistości, natomiast reszta świata znajduje się w niewoli rzeczywistości i woli pozwolić decydować jej.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 13:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|