Obecność katolika na ślubie cywilnym
Autor |
Wiadomość |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
 Obecność katolika na ślubie cywilnym
Witam, mam dylemat. Jestem zaproszony na ślub cywilny (bez kościelnego) osób które do tej pory żyły w tak zwanym "wolnym związku" czyli konkubinacie, teraz pragną zalegalizować ten stan rzeczy wobec prawa polskiego gdyż w naszym kraju istnieje taka możliwość. Są to osoby ochrzczone ale nie praktykujące. Myślę nad tym zaproszeniem i mam wątpliwości czy powinienem iść na tą hucpę? Czy nie będzie raczej tak, iż jako wierzący, praktykujący chrześcijanin, katolik, swoją obecnością dam nieme przyzwolenie tym osobą na dalsze życie w nierządzie i wszelkie konsekwencje związane z tym czynem typu zniewolenia demoniczne ich samych, ich dzieci, próby samobójcze itd. itp.? Co o tym sądzicie jakbyście się zachowali, co Wam dyktuje sumienie? I na koniec, jeszcze takie pytanie, czy takie osoby nie powinny dokonać aktu apostazji, czy nie lepiej by było dla nich samych (pomijając kwestie świadomości moralnej i przeszkód jakie stawiają im inni ludzie na drodze do Prawdy)?
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
Pn kwi 05, 2010 13:12 |
|
|
|
 |
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Są dwie osoby, które chcą przyrzec, że uczynią wszystko, żeby ich związek był zgodny, szczęśliwy i trwały. To nazywasz nierządem? Uważasz, że to złe? Na to nie chcesz się godzić? I gdzie widzisz hucpę? Co innego, gdyby chcieli (nie wziąwszy ślubu kościelnego), żebyś został ojcem chrzestnym ich dziecka. Ale nawet wtedy trzeba byłoby poważnie to rozważyć. AHAVA napisał(a): […]wszelkie konsekwencje związane z tym czynem typu zniewolenia demoniczne ich samych, ich dzieci, próby samobójcze itd. itp.? Czy kochasz tych ludzi?
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
Pn kwi 05, 2010 15:05 |
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
AHAWA napisał(a): Witam, mam dylemat. Jestem zaproszony na ślub cywilny (bez kościelnego) osób które do tej pory żyły w tak zwanym "wolnym związku" czyli konkubinacie, teraz pragną zalegalizować ten stan rzeczy wobec prawa polskiego gdyż w naszym kraju istnieje taka możliwość. Są to osoby ochrzczone ale nie praktykujące. Myślę nad tym zaproszeniem i mam wątpliwości czy powinienem iść na tą hucpę? Czy nie będzie raczej tak, iż jako wierzący, praktykujący chrześcijanin, katolik, swoją obecnością dam nieme przyzwolenie tym osobą na dalsze życie w nierządzie i wszelkie konsekwencje związane z tym czynem typu zniewolenia demoniczne ich samych, ich dzieci, próby samobójcze itd. itp.? Co o tym sądzicie jakbyście się zachowali, co Wam dyktuje sumienie? I na koniec, jeszcze takie pytanie, czy takie osoby nie powinny dokonać aktu apostazji, czy nie lepiej by było dla nich samych (pomijając kwestie świadomości moralnej i przeszkód jakie stawiają im inni ludzie na drodze do Prawdy)? Myślę, że nie powinieneś iść. Jezus rzekł: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła". Ludzie ci zaś zgrzeszyli i pozbawieni są Chwałby Bożej. Ewangelia nie uczy też o bliżej nieokreślonym bezosobowym złu. Jeżeli Bóg stał się Człowiekiem i w Osobie Jezusa Chrystusa przyszedł na ziemię, to musiał mieć ku temu bardzo ważne powody. Wiemy z Objawienia i całej nauki Kościoła, że powodem tym było zbawienie człowieka i wyzwolenie go z niewoli szatana i grzechu (Por. Hbr 12,14). Gdy dziś w XXI wieku mówi się o szatanie, jego działaniu i opętaniu przez szatana, wielu przyjmuje to z przymrużeniem oka. Przyzwyczailiśmy się traktować szatana jako postać z bajki, która może jest złośliwa, ale mało realna. Nikt z nas nigdy go nie widział w jego prawdziwej postaci. Nawet wtedy, gdy dostrzegamy jego działanie w otaczającym nas świecie, jesteśmy skłonni przypisywać je raczej ludzkiej przewrotności, przypadkowi czy złemu losowi. Nie dociera do naszej świadomości fakt, że szatan rzeczywiście istnieje, że jest straszliwą, wrogą człowiekowi potęgą, która nigdy nie śpi, ale ciągle wytęża swój potężny rozum i używa całej swej przebiegłości, by nas wziąć w niewolę naszych wad, grzechów, złych nałogów, a przez to oddalić nas od Boga i w konsekwencji wziąć w swoje posiadanie. Pan Jezus mówiąc wielokrotnie o szatanie, nazywa go „księciem ciemności”. Święty Piotr apostoł zdając sobie sprawę z potęgi i przebiegłości szatana, nawołuje wiernych do czujności przed nim: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Twoi znajomi nie są po prostu ludźmi niemoralnymi. W członkach ich działa żyją realne, osobowe demony, które sami zaprosili. Papież Jan Paweł II mówi: „Zły duch wciąż żyje i działa w świecie. Rzeczywiste zło, które jest w nim widoczne, nieład, który spotyka się w społeczeństwie, niespójność człowieka, wewnętrzne pęknięcie, którego jest ofiarą, są nie tylko następstwem grzechu pierworodnego, ale także skutkiem niegodziwego i mrocznego działania szatana” (Jan Paweł II, 24.05.1987 Według Pisma świętego pod pojęciem „opętanie”, rozumiemy wzięcie przez szatana w posiadanie człowieka, którego całe myślenie, pragnienia i wola znajdują się pod wpływem złego ducha. Pismo święte mówi nam, że szatani są byłymi aniołami, którzy razem ze swym przywódcą Lucyferem zbuntowali się przeciw Bogu i zostali strąceni na ziemię i w otchłanie piekła (Łk 10,18; Ap 12,8-9). Jeżeli mają prawo przebywać na ziemi, usiłują wejść w człowieka, bo wtedy znajdują pokój i nie muszą przebywać w piekle (Mt 12,43-44; Mt 8,29-31; Łk 8,28-31). Najczęściej bierze człowieka w posiadanie jeden szatan, ale czasem także kilku (Mt 12,43-45; Łk 8,2) a nawet wielu (Łk 8,30). Szatan bierze człowieka w posiadanie, by go odwrócić od Boga i doprowadzić do zła i niewiary, a w konsekwencji do potępienia. Nie powinieneś tam iść. Czyż nie powiemy o człowieku, który bawi się pociskiem o straszliwej sile rażenia wiedząc, iż pocisk ten może w każdej chwili wybuchnąć, że to szaleniec? A czyż nie większym szaleńcem jest człowiek zadający się świadomie z szatanem?! PS. 
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Pn kwi 05, 2010 17:02 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
. Ja uważam, że nie iść na ślub przyjaciół - a to chyba Twoi przyjaciele, skoro Cię zaprosili - to wyraz nietolerancji. Wiem, że tolerancja to niemodne w Kościele słowo, ale ja je lubię. I mając znajomych ateistów, buddystów, protestantów i niepraktykujących (czegokolwiek) żyję tak, żeby okazywać szacunek temu w co wierzą lub nie wierzą. Oni w zamian szanują moje poglądy.
Dla mnie nawracanie nie polega na demonstracjach tego typu czy na słownym potępieniu. Raczej byłbym za tym, żeby własnym życiem dawać przykład. Może Ty zaprosisz ich kiedyś na swój sakramentalny ślub i po kilku latach Twoje małżeńskie życie sprawi, że oni pomyślą że "coś w tym jest"?
|
Pn kwi 05, 2010 18:29 |
|
 |
madness
Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22 Posty: 158
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
kilka lat temu rowniez stanelam przed podobnym dylematem. spytalam o opinie ksiedza podczas wizyty duszpasterskiej. potwierdzil moje przypuszczenia ze lepiej nie brac udzialu w tej uroczystosci. glownie dlatego, ze jako katolik swoim uczestnictwem daje swiadectwo temu ze slub cywilny i slub koscielny to dwa rowne sobie wydarzenia. wyjasnilam mojej znajomej dlaczego nie bedzie mnie na jej slubie. powiedzialam ze ich samych nie potepiam ale nie moge uczestniczyc w czyms co przypieczetowuje ich zycie z dala od Chrystusa mimo iz na codzien bedzie przebiegalo tak jak u kazdego katolickiego malzenstwa. poszlam tego dnia na Msze w ich intencji. chcialam utrzymuywac w dalszym ciagu kontakt z ta moja znajoma. ostatecznie jednak ona poczula sie urazona ze nie pojawilam sie na slubie, odczytala to jako pogarde, wywyzszanie sie,fanatyzm religijny. kompletnie nie zrozumiala powodow mojej nieobecnosci na slubie mimo ze staralam sie jasno jej to wytlumaczyc. kilkoro naszych wspolnych znajomych oburzylo sie moja postawa, dostalam od naszej wspolnej znajomej dlugiego maila pelnego gorzkich slow i zarzutow na koncu ktorego byla puenta, iz nie ma juz ochoty utrzymywac ze mna zadnych kontaktow. tak wiec stracilam grono dlugoletnich znajomych i zyskalam opinie zaslepionej wiara dewotki. nie zawsze jest malinowo ale taka cena wiernosci Bogu. nie wahaj sie stanac po stronie swojego sumienia ktore podpowiada Ci sluszne rozwiazanie. powiedz jasno znajomym dlaczego nie mozesz uczestniczyc w ich slubie. zapewnij o modlitwie i ludzkiej zyczliwosci, takiej jak dotychczas. powiedz o Bogu ktory moze dac im szczescie w sakramencie malzenstwa.i licz sie z tym ze mozesz zostac obrzucony blotem. z Bogiem
_________________ born to be wife
|
Pn kwi 05, 2010 19:01 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Czyli bycie na ślubie cywilnym (rodziny, znajomych) czy bycie chrzestnym dziecka pary niesakramentalnej to zachowania katolikowi niewłaściwe (grzech zaniedbania?)? Ciekawi mnie w takim razie jedno: dlaczego Kościół zezwala na chrzest dzieci par niesakramentalnych? A może taki sakrament chrztu jest nieważny?!
|
Pn kwi 05, 2010 21:04 |
|
 |
Bebe
Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02 Posty: 267
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
madness, wydaje mi się, że bardzo słusznie, iż zerwali z Tobą znajomość. Sama pomyśl, po co utrzymywać kontakt, znajomość z kimś, kto nie akceptuje tego jak żyję i jakie wartości wyznaję? Mało tego, w pewien sposób powinnaś docenić to, że nie zrobili ze ślubu tzw. szopki, jak wielu 'letnich' katolików - ze względu na rodzinę, na białą suknię, na wystrój w kościele, itp., że mieli odwagę być wierni wyznawanym przez siebie wartościom. O Twoim męczeństwie, tj. poświęceniu się - nie wspomnę.
|
Wt kwi 06, 2010 7:58 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Ja uważam, że powinieneś iść. Byliby dla Ciebie przyjaciółki tylko jako ci, którzy wierzą, są w Kościele i ślubują sobie przed Bogiem? Pewnie nie. Więc skoro decydują się na taki krok, jest to ich przemyślana decyzja - zapraszają Cię do udziału w tej ich uroczystości - to powinieneś tam być, dzielić z nimi tę radość. To, że teraz ślubują tylko w formie oświadczenia woli o skutkach dla prawa powszechnego, nie stoi na przeszkodzie aby kiedyś - gdy do tego dojrzeją, przekonają się - stanęli przed ołtarzem i mogli ślubować sobie przed Bogiem. Powiem więcej - myślę, że mniej by było dzisiaj rozwodów, gdyby ludzie myśleli nieco (a nie tylko trwali w głupkowatym zauroczeniu) przed ślubem - zamiast "na hurra" biec do kościoła w białej kiecce, a potem albo po sądach się rozwodzić albo usiłować wymusić stwierdzenie nieważności sakramentu. Żeby nie było - nikogo nie zachęcam do ślubów cywilnych madness napisał(a): lepiej nie brac udzialu w tej uroczystosci. glownie dlatego, ze jako katolik swoim uczestnictwem daje swiadectwo temu ze slub cywilny i slub koscielny to dwa rowne sobie wydarzenia. A skąd ten pomysł  To, że bierzesz udział - to zrównanie  Jak przeczytasz dzisiaj fragment z Biblii - a jutro powieść takiego Browna czy Harrego Pottera, to znaczy że zrównujesz te książki madness napisał(a): wyjasnilam mojej znajomej dlaczego nie bedzie mnie na jej slubie. powiedzialam ze ich samych nie potepiam ale nie moge uczestniczyc w czyms co przypieczetowuje ich zycie z dala od Chrystusa mimo iz na codzien bedzie przebiegalo tak jak u kazdego katolickiego malzenstwa. I znowu pudło. Teraz nie chcą ślubu kościelnego, sakramentalnego - ale nie oznacza to, że "przypieczętowują" tym cokolwiek. Miejmy nadzieję, jedynie - wierność sobie. I modlić się można, aby doszli razem przed ołtarz. madness napisał(a): poszlam tego dnia na Msze w ich intencji. Świetnie. Co nie musiało oznaczać rezygnacji z udziału w ceremonii. Moim zdaniem - pójście na łatwiznę. Ale, oczywiście, to był Twój wybór i Twoja decyzja. Mój kolega z poprzedniej pracy niebawem bierze ślub cywilny, i zamierzam się wybrać. Nie jest żadnym wojującym ateistą - ma swoje poglądy, których nie podzielam - ale szanuję, że on szanuje ludzi wierzących. Nie zamierzam mu moralizować, ale chcę być przy nim w ważnym dla niego dniu. Cytuj: Czyli bycie na ślubie cywilnym (rodziny, znajomych) czy bycie chrzestnym dziecka pary niesakramentalnej to zachowania katolikowi niewłaściwe (grzech zaniedbania?)? Oczywiście, że nie. Właśnie - dobry przykład z byciem rodzicem chrzestnym. Może właśnie osoba takiego rodzica nie tyle rodziców biologicznych chrześniaka, co jego samego doprowadzi do Boga? Jest na to szansa.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Wt kwi 06, 2010 11:35 |
|
 |
Roy Batty
Dołączył(a): Śr lis 25, 2009 18:29 Posty: 265
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Madness... madnes...  napisałem tekst bzdurny w tonacji poważnej zakładając, że będą tu tacy, którzy ironię dostrzegą. Zdaje się jednak, że mało tu takich, a raczej to co dla mnie skrajnie nieodpowiedzialne co niektórzy stosują w swoim życiu jako cnotę.
_________________ >>>>>>>>>> link <<<<<<<<<<<
|
Wt kwi 06, 2010 12:06 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
AHAWA, myślę, że problem jest rzeczywisty. Nie dziw się, że wiele osób w ogóle go nie widzi. Ja proponuję porozmawianie ze swoim kierownikiem/spowiednikiem lub innym mądrym kapłanem. Skonfrontowanie tego w ramach Twojej i jego wiedzy, przedyskutowanie. Tak by było najłatwiej.
_________________ Piotr Milewski
|
Wt kwi 06, 2010 12:24 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Jak się kogoś ma za przyjaciela to się idzie nawet jakby miał się wymalować na zielono i podskakiwać w rytm bębnów. Szczególnie jeśli to dla niego ważne i chce się tym radosnym dla niego wydarzeniem podzielić z bliskimi sobie osobami.
|
Wt kwi 06, 2010 12:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
AHAWA napisał(a): Witam, mam dylemat. Jestem zaproszony na ślub cywilny (bez kościelnego) osób które do tej pory żyły w tak zwanym "wolnym związku" czyli konkubinacie, teraz pragną zalegalizować ten stan rzeczy wobec prawa polskiego gdyż w naszym kraju istnieje taka możliwość. Są to osoby ochrzczone ale nie praktykujące. Myślę nad tym zaproszeniem i mam wątpliwości czy powinienem iść na tą hucpę? Czy nie będzie raczej tak, iż jako wierzący, praktykujący chrześcijanin, katolik, swoją obecnością dam nieme przyzwolenie tym osobą na dalsze życie w nierządzie i wszelkie konsekwencje związane z tym czynem typu zniewolenia demoniczne ich samych, ich dzieci, próby samobójcze itd. itp.? Co o tym sądzicie jakbyście się zachowali, co Wam dyktuje sumienie? I na koniec, jeszcze takie pytanie, czy takie osoby nie powinny dokonać aktu apostazji, czy nie lepiej by było dla nich samych (pomijając kwestie świadomości moralnej i przeszkód jakie stawiają im inni ludzie na drodze do Prawdy)? Zależy- czy to są osoby, które kiedyś żyły blisko Boga i teraz go porzuciły- czy tez raczej takie które rodzice ochrzcili i nigdy nic z wiarą wspólnego nie miały. w pierwszym przypadku chyba bym nie poszła- w drugim tak. W ogóle jak to jestes zaproszony na ślub cywilny- tzn. masz na myśli ceremonię i wesele czy tylko ceremonię? Mam wrażenie, że kiedyś na śluby cywilne nie spraszało się gości- było dwóch świadków i młodzi- w końcu to państwowy urząd, nie miejsce na piknik... Co do apostazji to jest sprawa sumienia tych osób- po co sie angażować w sprawy czyjegoś sumienia -chyba, że poprosiły Cię o radę...
|
Wt kwi 06, 2010 14:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
CzłowiekBezOczu napisał(a): Jak się kogoś ma za przyjaciela to się idzie nawet jakby miał się wymalować na zielono i podskakiwać w rytm bębnów. Szczególnie jeśli to dla niego ważne i chce się tym radosnym dla niego wydarzeniem podzielić z bliskimi sobie osobami. Wtedy przyjaciel staje się bożkiem...
|
Wt kwi 06, 2010 14:21 |
|
 |
AHAWA
Dołączył(a): Śr paź 22, 2008 12:46 Posty: 1207
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Dziękuję Wam wszystkim za swoje opinie i rady, póki co sytuacja wygląd w ten sposób że nie pójdę na ten ślub do urzędu stanu cywilnego jednak będę obecny na przyjęciu i mam zamiar do prezentu który dajemy razem z dziewczyną dołączyć książkę Ksawerego Knotza pt. Puzzle Małżeńskie
_________________ .--- . --.. ..- ... // --..-. -.-- .--- . // .- -- . -. __1 Kor 13__
www.teologia.pl www.pro-life.pl
Pro dolorosa Eius passione, miserere nobis et totius mundi. Sanctus Deus,miserere nobis et totius mundi.
|
Wt kwi 06, 2010 14:23 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Obecność katolika na ślubie cywilnym
Teresse napisał(a): CzłowiekBezOczu napisał(a): Jak się kogoś ma za przyjaciela to się idzie nawet jakby miał się wymalować na zielono i podskakiwać w rytm bębnów. Szczególnie jeśli to dla niego ważne i chce się tym radosnym dla niego wydarzeniem podzielić z bliskimi sobie osobami. Wtedy przyjaciel staje się bożkiem... Przepraszam, ale nie ogarniam.
|
Wt kwi 06, 2010 14:28 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|