Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 4:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
 Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 04, 2011 22:14
Posty: 206
Lokalizacja: Poznań, Wielkopolskie
Post Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Napisze też czego dotyczył kryzys. Najbardziej boję się tego, że przestaniemy się dogadywać. Sama nie wiem skąd te myśli... może przez to że wiele moich znajomych skończyło tak swoje związki... W grudniu zostaniemy rodzicami, napiszcie mi proszę jak radziliście sobie w tym ciężkim okresie pierwszych 6 tygodni. Czy Wy panowie zostaliście odepchnięci na 2 tor? Czy "dzieliliście" obowiązkami? Kobiety- jak zniosłyście urlop macierzyński, siedzenie w domu, zajmowanie się dzieckiem,domem?
Czy jest tu para/osoba której współżycie po ślubie zmieniło się w sposób negatywny?Bądź rozpoczeliście je i stwierdziliście że tego jednak nie oczekiwaliście, że Wasze wyobrażenia były inne? Jaka była tego przyczyna, jak sobie z tym poradziliście?
Jak wyglądały u Was pierwsze miesiące wspólnego mieszkania?
To może tyle na teraz jak mi przyjdzie coś do głowy w trakcie to będę pisać.
Pozdrawiam!


Cz sie 04, 2011 17:55
Zobacz profil
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
moje gratulacje :)
W naszym przypadku pojawienie sie dzieci wywróciło do góry nogami nasz system wartości.I chociaż JA zeszło już na zawsze na drugi plan,to wogóle nie odczuliśmy tego boleśnie.Piszę to świadoma,że możesz zostać zarzucona postami o "babybluesach"poporodowych.artykułów w prasie na ten temat jest tyle ze myślałam,będąc w ciąży-to nieuniknione,będzie kryzys,będzie babyblues a może nawet depresja poporodowa.. Nic takiego nie było.Było ogromne zmęczenie jak u wszystkich rodziców małych dzieci i poczucie że w końcu żyję dla kogoś a nie tylko dla siebie.(Piszę o moich odczuciach ,żeby było jasne :) bo ktoś mógłby mi zarzucić,że osoby bezdzietne też mogą "żyć dla kogoś"nie tylko dla siebie.)


Cz sie 04, 2011 18:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
U nas kryzys przyszedł dopiero po drugim dziecku. Pierwsze 6 tygodni z pierwszym dzieckiem to był cudny czas odkrywania rodzicielstwa, odnajdywania się w nowej sytuacji. Jakoś w miarę na luzie, serio. Może dlatego, że mąż brał na siebie te obowiązki przy dziecku, które mi się wydawały nie do przejścia początkowo (np. kąpiel noworodka), a ja pozwalałam mu się wysypiać, skoro chodził do pracy (a ja przecież mogłam dospać w ciągu dnia, kiedy mała spała). I może dlatego, że mała nie miała kolek. Byliśmy zmęczeni, to jasne, niejednokrotnie nie mieliśmy pojęcia, co robić, świetnie to pamiętam, ale chyba traktowaliśmy to bardziej jak wyzwanie i fascynującą przygodę.


Cz sie 04, 2011 21:03
Zobacz profil
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
zielona napisał(a):
U nas kryzys przyszedł dopiero po drugim dziecku.


Ale łączysz ten kryzys z przyjściem na świat tego 2ego dziecka?czy tak sie po prostu zbiegło w czasie...no bo kiedyś przecież to 1sze zauroczenie musi minąć,przychodzi inna miłość,dojrzalsza i głębsza


Pt sie 05, 2011 18:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25
Posty: 581
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Raczej z przyjściem na świat, a może bardziej z moim powrotem do pracy po drugim dziecku (po pierwszym też wróciłam, ale obowiązków wtedy mniej było jednak) i z męża dodatkowymi zajęciami (m. in. pomagał moim rodzicom w pracy) - mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie, byliśmy zmęczeni, mniej dla siebie cierpliwi, oddaliliśmy się od siebie. To trwało jakiś rok, ale zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i jest super. Czyli to było raczej ze zmęczenia, ale słyszałam teorię (od koleżanki psychoterapeutki), że pierwszy kryzys często przychodzi po drugim dziecku i może w tym być jakaś prawidłowość. Mam wrażenie, że kolejne dziecko zwiększa ilość obowiązków nie w postępie arytmetycznym, tylko geometrycznym ;)
A pierwsze zauroczenie minęło w pierwszym roku małżeństwa - takie zderzenie z rzeczywistością - jeszcze przed pierwszym dzieckiem. W sumie wtedy też mieliśmy taki mini kryzys, ale to było raczej takie docieranie się, poznawanie wzajemne.


So sie 06, 2011 16:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50
Posty: 559
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
My z moją żoną w czasie kryzysu przestaliśmy grać tak namiętnie na giełdzie inwestując w bezpieczniejsze środki typu obligacje. Pozwoliło nam to uniknąć strat.

_________________
...


Pn sie 22, 2011 23:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
O, coś dla mnie.

Od marca jest z nami nasz pierworodny synek. Pomimo tego - najpierw planowanie, a potem (zakup mieszkania, remont generalny, urządzanie) mniej planowanie - przez kilka m-cy mieszkaliśmy u teściów, którzy bardzo nam pomagali - nie ma co się oszukiwać. Pierwszy miesiąc to sajgon i kongo. Rodzice uczą się wyczuć maleństwo, maleństwo przyzwyczaja się do świata poza brzuszkiem mamy. Ważne jest, aby się nie denerwować - choć gdy maluszek np. nie je i ryczy od 20 minut, to ciężko jest. A jednak - taka dzidzia po prostu wie jedno - potrafi idealnie odczytać emocje ludzi wokół niej, i od razu reaguje, gdy wyczuwa złość, zmęczenie czy podenerwowanie. Tylko spokój.

Ciężko było, bo ciężko się przyzwyczaić do takiej zmiany. Tak, rodzice - my - przestają być pępkami świata, i trzeba dosłownie wszystko zostawić, żeby zająć się maleństwem. Płacze w nocy, trzeba przewijać, karmić co 2-3 h, a właściwie to na żądanie. Ale trzeba, bo nie ma nic śliczniejszego, niż ten Twój maluszek. O wiele łatwiej jest, gdy obydwoje to rozumieją od początku - wtedy wiedzą, że trzeba się wspierać nawzajem, pomagać sobie, wymieniać się przy dziecku.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Wt sie 23, 2011 11:39
Zobacz profil WWW
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Ja mogę coś napisać, dziecko (o czym się nie mówi na naukach przedmałżeńskich) wywraca świat do góry nogami, dosłownie o 180 stopni, nic już nie jest takie jak było, bezdzietni znajomi odchodzą powoli i skutecznie w przeszłość , kontakty się NIE urywają tylko z tymi dzieciatymi, takie są fakty niestety ..... I nie zgodzę się, że z dzieckiem można wszystko - bo nie można, całe życie jest uzależnione od dziecka, nawet na wakacjach z dzieckiem nie wypoczniesz,

Ja z małymi dziećmi i wogóle z dziećmi w całym swoim dziecięcym i młodzieńczym życiu (za wyjątkiem rówieśników w szkole oczywiście) doświadczeń nie miałam, mąż też nie, dlatego oboje byliśmy totalnie niedoświadczeni i wystraszeni. Mąż od początku się zaangażował, sam z własnej inicjatywy od razu chciał brać córeczkę na ręce, przewijać, SAM tego chciał podkreślam. Gdyby nie chciał, to ja sama bym go od razu zaangażowała!!! Wychodzę z założenia, że razem "robiliśmy" - to razem się zajmujemy i nie ma zmiłuj się, po prostu nie ma takiej opcji. U nas było jeszcze trudniej - ja na trzeci dzień po porodzie dostałam baby blues, płakałam i płakałam a potem wpadłam w totalną depresję poporodową, cudem mój mąż to przetrwał, brałam 1 lek od psychiatry, nie było łatwo, trwało to 6 mies., potem było coraz lepiej....Teraz mamy 2 dzieci - drugie w pełni zaplanowane - ale i tak JA mam kryzysy....Życie rodzinne to nie jest sielanka, gdy nie masz do pomocy dziadków (my nie mamy) to padasz na twarz przy dwójce dzieci. Może ja się po prostu nie nadaję do tego...? Nie wiem jak inni sobie radzą, ja często płaczę, nie mamy ochoty na seks, mąż też nie ma, dzieci chorują i wymiotują przy byle infekcji, ja mam "doły", to jest trudne....Nie jestem wcale taka młoda, jestem sporo po 30-tce a i tak nie czuję się na swoim miejscu, nie wiem z czego to wynika....Może nie powinnam być matką? Chyba nie powinnam...


Wt sie 23, 2011 20:27
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Dodam do poprzedniego postu - my jako MY mąż i żona po pierwszym dziecku dogadywaliśmy się dobrze, ja przy żadnym z dwójki dzieci nie miałam czegoś takiego, że "odstawiłam męża na boczny tor", NIE! Wręcz chciałam żeby było jak PRZED dzieckiem w sensie seksu itp. Od początku NIE spaliśmy z dzieckiem, uważam że to jakiś koszmar małżeństw. Nasze łóżko jest nasze a dziecko ma swoje łóżeczko . POmimo depresji przy pierwszym dziecku mieliśmy udany seks pierwszy raz po 6 tyg. od porodu (rodziłam naturalnie) w sensie seksu nie wyczułam różnicy, stosowaliśmy gumki dopóki nie wróciły cykle. Karmienie naturalne- to nie jest dla mnie a przede wszystkim uniemożliwia seks bo nie ma cykli brrr!!! Oba dzieciaki były karmione butlą i pięknie rosną :-) Ja nie cierpiałam karmić naturalnie, bo wtedy dziecko dosłownie wisi na Tobie 24 h i nic tylko się powiesić i nigdzie nie wychodzisz i nie masz na NIC sił masakra.
Ważna jest też akceptacja własnego ciała przez kobietę, dla mnie figura jest akurat baaaaardzo ważna - ciało się zmienia niestety. Ja po 1-szym dziecku na 2 lata wskoczyłam w 1 rozmiar wyżej, nienawidziłam wtedy własnego ciała, potemdieta 1000 kcal i schudłam do mojego 38 potem zaszłam w planowaną ciążę i po ciąży od razu się zawzięłam i mam mój rozm. 38 :-)


Wt sie 23, 2011 20:46
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
ZiarnoPiasku - ważna jest postawa Twojego faceta, mój jest młodszy ode mnie a jest o wiele bardziej odpowiedzialny niz ja!!!! Od początku dbał o dziecko jak już pisałam od pierwszych chwil życia. Jeśli nie będzie chciał się zająć to natychmiast go angażuj, powiedz że jestś tak samo spanikowana jak on - ja byłam spanikowana na maxa!!!! Przy DRUGIM dziecku- bylismy już totalnie wyluzowani, fajnie było:-) Ale pierwsze dziecko - totalny kanał. Pewnie ktoś kto zajmował się młodszym rodzeństwem może i nie jest spanikowany przy swoim dziecku, tak myślę.


Wt sie 23, 2011 20:53
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Ziarno, u nas trudniej było przy pierwszym dziecku, przy drugim- bajka. Pierwszy synek był bardziej wymagający, miał kolki, dużo płakał a przede wszystkim na początku miałam kłopoty z karmieniem. Jednak postanowiłam dla dobra dziecka zrobić wszystko żeby karmić piersią i po początkowych kłopotach, kiedy nie chciał ssać nauczył się i karmiłam go do 9 miesiąca. Miałam trudne chwile wtedy kiedy płakał długo z powodu kolek, czasem całe popołudnie. To minęło koło 4 miesięcy, ale nie ukrywam że te pierwsze 3-4 miesiące nie były łatwe. Mój mąż uwielbia dzieci, więc był nimi zachwycony i bardzo mnie wspierał.
Karmienie piersią to jest najwygodniejsza rzecz na świecie, dzięki temu nie wstawałam nigdy i wogóle w nocy, zamin dziecko zdążyło się rozpłakać już miało w buzi pierś i zasypiało zanim jeszcze się na dobre obudziło. Ja sobie poprostu nie wyobrażam że miałabym wtedy wstać, iść do kuchni i szykować butelkę z wyjącym niemowlakiem w tle. Horror. Poza tym już teraz tyle się trąbi o efektach karmienia, o wpływie na choroby cywilizacyjne, o całym rozwoju szeregu zaburzeń autoimmunologicznych i metabolicznych w wieku dorosłym na sztucznych melkach że nie warto chyba o tym się rozpisywać, każdy słyszał. Z 5-miesięcznym synkiem byłam już w Tatrach i nosząc go w nosidełku całymi dniami chodziliśmy po górach.
Wiesz z pierwszym było trudniej, ale był tylko on, więc nie miałam drugiego dziecka którym muszę się zająć. Cykl przy karmieniu wracal mi po 3-4 miesiącach ale był trudniejszy do oceny więc my używaliśmy też gumek bo miałam wątpliwości. PO pierwszym powrot do seksu był trudniejszy i później (nie powiem ci już kiedy dokładnie bo nie pamietam), po drugim naturalny i jak tylko się dało.
Przy drugim synku nie miałam żadnych problemów. Mały ssał od razu i sprawnie, spał bardzo dużo, był spokojny, kiedy miał 4 miesiące pojechaliśmy we wrzesniu nad morze. Cudownie wspominam ten urlop, wzięłam tylko ciuszki i pampersy, karmiłam tylko piersią więc wogóle nie musiałam myślec o jedzeniu dla synka. To był wrzesień, było mało ludzi, całymi dniami siedzieliśmy nad morzem , mały spał godzinami w wózku albo baraszkował na kocu, starszy bawił się w piasku- odpoczęlam rewelacyjnie. Podobnie cudownie wspominam urlop na Mazurach z dziećmi w wieku 18 miesięcy i 4,5 roku- rewelka.
Nas jako małżeństwo dzieci bardzo połączyły, są naszym najwspanialszym osiągnięciem w życiu, naszą duma i nie wyobrażamy sobie życia bez nich. Wszyscy nasi znajomi mają dzieci, od czasu dzieci mamy więcej przyjaciół, zbliżylismy się z wieloma rodzinami które mają dzieci w wieku naszych. Często tęsknię za tym okresem w życiu kiedy ma się przy piersi pachnącego, mięciutkiego niemowlaczka i może jeszcze... :)
Podsumowując nasze małzeństwo jest o wiele lepsze dzięki dzieciom. Jesteśmy całoscią jako rodzina, nasi chłopcy tak samo jak my jeżdzą na nartach, na rowerach, chodzą po górach, pływają kajakiem- w niczym nas nie ograniczyli.

_________________
Ania


Cz sie 25, 2011 16:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 21, 2011 21:45
Posty: 238
Lokalizacja: Rzeszów, Podkarpackie
Post Re: Jak radzicie sobie z kryzysami w małżeństwie?
Kiedy my mieliśmy poważny kryzys trafiliśmy na ludzi, któzy polecili nam www.spotkaniamalzenskie.pl :)
Pojechaliśmy na rekolekcje dialogu, potem pogłębiające i dzięki temu przetrwaliśmy najgorsze i nauczyliśmy się rozmawiać i słuchać. Polecam wszystkim :)

_________________
John & Stasi Eldredge -"Miłość i wojna" - Obowiązkowa lektura dla każdego małżeństwa :)


Cz sie 25, 2011 17:05
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 12 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL